Читать книгу Błogość życia - Judith Orloff - Страница 10

Wprowadzenie do zagadnienia akceptacji
Droga do pogodzenia się z rzeczywistością, zaufania i rozkwitu

Оглавление

Muszę się do czegoś przyznać. Otóż straciłam dzisiaj panowanie nad sytuacją – tyle że w bardzo pozytywnym sensie. Jeszcze przed rozpoczęciem pracy – zanim nastał ten święty czas, kiedy przyjmuję pacjentów, zanim usiadłam do pisania – zaczęłam po prostu tańczyć. W owianym mrokiem tajemnicy czasie poprzedzającym nastanie dnia moje ciało poruszało się w rytm piosenki Boba Dylana Sad-Eyed Lady of the Lowlands. Spontaniczne ruchy, zero planowania, całkowity przypadek i nieprzewidywalność. Taniec Wenus na tle rannej zorzy letniego nieba. Gdzieś w oddali słuchać fale rozbijające się o poranku o brzeg. To Pacyfik, którego blaski i cienie towarzyszą mi w życiu od tak wielu lat. Niczego nie próbowałam w sobie zatrzymać. Niczemu się nie opierałam, z niczym nie kłóciłam. W nic nie powątpiewałam i niczego nie roztrząsałam. Po prostu się rozluźniłam. To mi przyniosło rozkosz pogodzenia się z rzeczywistością.

W tej książce będę cię zachęcać do bliższego zgłębienia subtelnego stanu pogodzenia się z rzeczywistością. Będę wyjaśniać, jak można ten stan każdego dnia pogłębiać, aby poprawić jakość swojego życia, obniżyć poziom stresu i zapewnić sobie więcej radości poprzez wyzwolenie się od klątwy przesadnej powagi. Nauczysz się godzić z rzeczywistością w świecie, który nieustannie przeciwko tobie spiskuje – który próbuje cię hamować, zalewając wiadomościami z komunikatorów, telefonu czy e-mailami. Dowiesz się, jak odnieść zwycięstwo nad strachem i jak przezwyciężyć te bariery, które stoją na twojej drodze do spokoju bądź uniemożliwiają ci wydostanie się ze ślepego zaułka. W sanskrycie pogodzenie się z rzeczywistością określa się słowem samprada, które oznacza całkowicie dać lub całkowicie przekazać. Zgodnie z moją definicją chodzi tu o łaskę całkowitej akceptacji, której dostąpiliśmy w dokładnie odpowiednim momencie. Chodzi o to, aby przyjąć to, co jest nam dane, aby wypuścić z płuc powietrze i popłynąć z prądem życia – zamiast z nim walczyć, nadmiernie przywiązywać się do ludzi i zdarzeń, zamiast snuć nerwowe rozważania.

Intrygująca mnie koncepcja nie utożsamia pogodzenia się z rzeczywistością ze stratą i porażką, lecz każe postrzegać je w kategoriach pozytywnego, intuicyjnego podejścia do życia oraz siły, którą zyskujemy, ucząc się coraz bardziej ufać chwili obecnej, zmianie i temu, co nieznane. Wbrew stereotypom, które nakazują utożsamiać godzenie się z rzeczywistością ze słabością, ja postaram się nakreślić wizję zdobywania biegłości w sztuce życia – co stanowi przeciwieństwo wyrzeczenia się mocy. Pogodzenie się z rzeczywistością wcale nie musi oznaczać, że się na wszystko automatycznie godzimy (to byłoby niebezpieczne i niemądre), oznacza natomiast konsekwentną realizację raz podjętej decyzji, nawet jeśli wymaga to odsunięcia się od pewnej osoby bądź wyrzeczenia się gniewu czy strachu. Pogodzenie się z rzeczywistością wcale nie oznacza, że człowiek staje się popychadłem i pozwala się wykorzystać. Wprost przeciwnie, ponieważ zdobywając pewność siebie i ucząc się z pewnych rzeczy rezygnować, w istocie odzyskujemy panowanie nad własnym życiem. Poza tym dzięki poprawie umiejętności komunikacyjnych będziesz mógł skutecznie zaspokajać swoje potrzeby. Na kartach tej książki będę wyjaśniać, jak wcielić w życie tę wyzwalającą koncepcję i jak dzięki niej rozkwitać.

Może ci się wydawać, że poprzez pogodzenie się z rzeczywistością nie da się osiągnąć wyznaczonych celów. W rzeczywistości jednak akt ten może się stać tajemnym czynnikiem, dzięki któremu stanie się to możliwe. Może ci pomóc przełamać impas w związku, w pracy albo w innej sferze życia, zwłaszcza jeśli aktualnie masz poczucie, że gorzej już być nie może. Gdy człowiek odpuszcza, jego życie staje się łatwiejsze. Częściowo lub zupełnie uwalniasz się od ciężaru spoczywającego na twoich barkach. Wbrew własnej woli z czasem przyjmujemy w życiu coraz bardziej defensywną postawę, staramy się coraz bardziej panować nad sytuacją i wykazujemy się zbyt dużą powściągliwością. Pogodzenie się z rzeczywistością pozwala się nam wyrwać z tych okowów i otworzyć się na miłość. W ten sposób możemy również wyzwolić się od zmęczenia, stresu i poczucia przytłoczenia – od tego pragnienia, by po prostu zamknąć oczy i przez chwilę o niczym nie myśleć. To wręcz niesamowite, jak trudno jest niektórym ludziom po prostu sobie odpuścić. Trzeba pogodzić się z rzeczywistością, żeby móc zaznać na przykład rozkoszy orgazmu lub głośno się śmiać, albo żeby odpłynąć spokojnie w krainę snów. Trzeba nauczyć się godzić się z rzeczywistością, żeby delektować się innymi subtelnymi doznaniami, które przynosi nam życie.

Proponowane tu nowe podejście do kwestii pogodzenia się z rzeczywistością wiąże się z pogłębianiem świadomości na temat takiego podejścia do świata i samego siebie, które pozwalałoby iść przez życie najmniejszym możliwym wysiłkiem i czerpać z niego jak najwięcej radości. Żywimy wszyscy głęboko wpojone przekonanie, że warto panować nad własnym życiem, w związku z czym z koncepcją godzenia się z rzeczywistością trzeba się trochę oswoić. Niewielu rodziców czy nauczycieli przekazuje swoim podopiecznym wiedzę na temat wartości tkwiącej w akceptacji rzeczywistości. Każdego dnia naszego życia z tak wieloma rzeczami się zmagamy, że w pewnym momencie napięcie mięśni przechodzi w stan przewlekły. Takie napięcie uniemożliwia demonstrowanie siły. Aby się od tego ciężaru wyzwolić, należy pogodzić się z rzeczywistością poprzez zmianę dotychczasowych nawyków i usuwanie z własnego życia nadmiaru elementów dramatycznych.

Podobnie jak w przypadku każdej nowej relacji należy stopniowo pracować nad budowaniem zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Z czasem przekonasz się, jakie to uczucie pogodzić się z rzeczywistością. Dostrzeżesz zalety takiej postawy i zaczniesz doceniać radość czy wręcz rozkosz, która często towarzyszy poczuciu ulgi. Na początek spróbuj wypić bardzo powoli szklankę wody, rozsmakowując się w każdej kropli. Jeśli właśnie stoisz w korku (w Los Angeles nie da się tego uniknąć, bo tutaj wiele osób najchętniej jeździłoby samochodem z salonu do kuchni, gdyby się tylko dało) albo komputer przestał ci działać, weź głęboki oddech. Gdy tylko uwolnisz się od presji, zaczniesz częściej trafiać na zieloną falę, a twoje problemy technologiczne okażą się łatwiejsze do rozwiązania. Pogodzenie się z rzeczywistością przydaje się w szczególności w czasie, o którym astronomowie mówią „Merkury w biegu wstecznym” – gdy nic nie wychodzi tak, jak powinno, gdy wszystko układa się nie tak. W pewnym momencie nabierzesz większej wiary w koncepcję godzenia się z rzeczywistością i wtedy nadejdzie pora, by postawić sobie ambitniejsze wyzwania. O tym też sobie powiemy. Na przykład: jak takie pogodzenie się z rzeczywistością może poprawić sytuację podczas kłótni małżeńskiej? Czy może pomóc, gdy dzieci pójdą na studia? Do czego się przydaje w obliczu trudności finansowych? Jak ci może pomóc, jeśli jesteś zaborczy, a twój partner potrzebuje przestrzeni? Co daje pogodzenie się z rzeczywistością, kiedy pomimo diety nie możesz zrzucić zbędnych kilogramów? Przekonasz się, jakie skutki przynosi godzenie się z rzeczywistością w każdej tych sytuacji i jak można dzięki niemu osiągnąć przełom.

Spróbuj przełamać granice własnego oporu, aby osiągnąć stan ufności i błogości, jakich nigdy wcześniej nie zaznałeś. Potem sięgaj jeszcze dalej. Praktyka akceptacji rzeczywistości pomoże ci przetrwać trudne chwile i doświadczać wielkiej radości, w obu tych przypadkach pogodzenie się z rzeczywistością okazuje się mieć kluczowe znaczenie. Paradoksalnie największym wyzwaniem może się okazać pogodzenie się z radością i docenienie jej.

Kwestię pogodzenia się z rzeczywistością będę omawiać stopniowo, przedstawiając przeróżne strategie o charakterze praktycznym. Przez całą książkę przeplatać się będzie wątek dotyczący umiejętności rozstrzygania, kiedy należy działać, a kiedy lepiej od działania się powstrzymać. Pogodzenie się z rzeczywistością to bowiem nie to samo co bierność i niemoc. Człowiek pogodzony z rzeczywistością poruszy niebo i ziemię, aby osiągnąć cel bądź rozwiązać jakiś dylemat. Nie pozwoli się jednak owładnąć obsesji i nie będzie się starać za bardzo, ponieważ w ten sposób zamknąłby się na działanie magii. Przekonasz się, że czasami lepiej jest „być górą” i poczekać, aż coś samo do ciebie przyjdzie. Nauczysz się wypracowywać równowagę między dążeniem do pewnych celów a akceptacją rzeczywistości, między samodzielnym działaniem a delegowaniem obowiązków. Dowiesz się, że w pewnych okolicznościach największe szanse na realizację założonego celu daje pogodzenie się z takim, a nie innym wynikiem sprawy. W ten sposób zyskuje się też kojącą świadomość, że świat się nie zawali, nawet jeśli celu nie uda się osiągnąć. Oczywiście nikt nie lubi tracić przyjaciół, partnerów czy pracy. Nauczysz się jednak przyjmować tego typu zmiany z większym spokojem, przestaniesz się nimi zadręczać. W miarę przyrastania współczucia łatwiej ci będzie godzić się z rzeczywistością, będziesz bowiem podchodzić spokojniej do własnej podróży i przestaniesz się nastawiać konfrontacyjnie do innych ludzi. Dla mnie największym sprawdzianem okazują się zwykle takie chwile, w których pomimo moich najszczerszych pragnień rzeczywistość nie układa się po mojej myśli. W takich momentach pogodzenie się z rzeczywistością polega na „rozkwitaniu tam, gdzie się zostało zasadzonym”, jak by to ujął święty Franciszek Salezy. Musimy starać się ze wszystkich sił dostrzegać potencjał rozwojowy zarówno w tym, co daje nam satysfakcję, jak i w tym, co przynosi rozczarowanie.

Osobiście bardzo się cieszę, że dzięki pogodzeniu się z rzeczywistością mogę się lepiej dostroić do jej naturalnych rytmów. Takie podejście przydaje się na przykład wtedy, gdy jakiś projekt nie toczy się „dostatecznie szybko”, gdy akurat nie mam partnera, a pragnęłabym tego typu więzi, gdy za ciężko pracuję lub zmagam się z blokadą twórczą, gdy potrzebuję dnia na „reset”, żeby zajrzeć do własnego wnętrza i „naostrzyć siekierę”, jak by powiedział Abraham Lincoln. W takich chwilach doskonalę swoje umiejętności w zakresie wyczucia czasu i troski o samego siebie, trenuję odrzucanie trosk i czerpanie radości z tego, co mnie akurat otacza dobrego. Wprowadzenie się w taki stan bywa w jedne dni łatwiejsze, w inne trudniejsze, ale nieustannie o to zabiegam i stale do tego dążę.

Zapragnęłam napisać tę książkę, ponieważ miałam okazję przekonać się na własnym przykładzie i na przykładzie moich pacjentów, jak niesamowita przemiana dokonuje się pod wpływem pogodzenia się z rzeczywistością w życiu człowieka. Od ponad dwudziestu lat pracuję w klinice psychiatrii UCLA (University of California, Los Angeles – przyp. red.) i prowadzę prywatną praktykę. W tym czasie zaobserwowałam, że pogodzenie się z rzeczywistością przynosi korzyści bardzo różnym ludziom: apodyktycznym małżonkom, ludziom skrajnie zestresowanym, zarządzającym funduszami, którzy cierpią na bezsenność, ludziom uzależnionym od miłości i aktorom narzekającym na brak zajęcia. Pogodzenie się z rzeczywistością to tajemnica zdrowia i piękna. Człowiek pogodzony z rzeczywistością dobrze się czuje i dobrze wygląda. Wyzwala się od udręki, napięcia, obsesji i wypalenia, które stanowią skutek nadmiernego wydzielania adrenaliny i kortyzolu, czyli hormonów stresu. Wysoki poziom tych hormonów powoduje przedwczesne starzenie się i przyspiesza moment śmierci, a ponadto zwiększa ryzyko zachorowania na serce czy nowotwory oraz powstawania procesów zapalnych. Stan odprężenia sprzyja tymczasem wydzielaniu endorfin (działających przeciwbólowo jak opiaty i wprowadzających człowieka w stan euforii) oraz serotoniny (posiadającej naturalne właściwości przeciwdepresyjne). Zastanów się tylko, jak różnie potrafią wyglądać i zachowywać się ludzie w tym samym wieku. Jako psychiatra często stykam się ze skutkami braku umiejętności pogodzenia się z rzeczywistością. Ludzie sami niszczą własną karierę, bo za bardzo się starają realizować marzenia. Kłócą się ze swoimi dziećmi, aż w końcu odpychają je od siebie. Irytują się z powodu kłótni, przez co sprowadzają na siebie jeszcze większą rozpacz i ból. Współczuję takim ludziom i doskonale rozumiem tych, którzy tkwią właśnie w martwym punkcie i nie potrafią ruszyć do przodu. Niosę im przesłanie nadziei: istnieje sposób na lepsze życie.

Ta książka ma dla mnie o tyle duże znaczenie, że pracuję w ramach mainstreamowego systemu medycznego, który gloryfikuje intelekt, świat opisuje za pomocą statystyk, a w pogodzeniu się z rzeczywistością upatruje sprzeczny z intuicją akt kapitulacji w obliczu wyzwania czy porażki. Takie podejście ujawnia się we wszystkich sferach życia, począwszy od komunikacji z upartą matką, poprzez podejście do stresującej pracy, a na decyzjach w sprawie własnego zdrowia skończywszy. Poza tym wielu lekarzy zdaje się żywić prawdziwą, choć niekiedy nieuświadamianą, fobię na punkcie śmierci. Obawiają się tego ostatecznego aktu pogodzenia się z rzeczywistością, ponieważ nie widzą nic poza światem materialnym. Lęki z tym związane starają się tłumić, wykonując zwrot w stronę techniki i dążąc do zdobycia maksymalnego panowania nad każdą sytuacją. Dotyczy to również opieki nad pacjentem i współczucia, które jako przedstawiciele zawodu medycznego powinniśmy ludziom okazywać. W trakcie szkolenia psychiatrycznego uczono mnie, jak pomóc ludziom odzyskać kontrolę nad własnym życiem. To oczywiście bardzo ważna sprawa, równolegle należało jednak zwracać uwagę na korzyści płynące z akceptacji zaistniałej rzeczywistości. Współczesna nauka budzi mój wielki podziw, a zawód lekarza wykonuję z wielką dumą, mimo to zamierzam dążyć do przesuwania granic tego, co w medycynie uważa się za konwencjonalne. To misja, którą realizuję już od dwudziestu lat.

Jako psychiatra staram się pomagać moim pacjentom uporać się z dręczącymi ich problemami, żeby mogli żyć szczęśliwszym życiem. W swojej pracy stosuję zarówno metody konwencjonalnej medycyny, jak i pewne elementy medycyny intuicyjnej i energetycznej. Skłaniam się również ku duchowości, chcąc pokazać moim pacjentom, że pogodzenie się z rzeczywistością sprzyja poprawie samopoczucia i pomaga załagodzić cierpienie. Czerpiąc wiedzę z przeróżnych źródeł, mogę wspierać moich pacjentów w procesie odzyskiwania równowagi zarówno w przypadku straty, jak i w obliczu nadmiaru szczęścia. Nie jest moim zadaniem koić ich dyskomfort czy ich chronić. Odwołując się do własnej intuicji i korzystając z tradycyjnego przybornika psychiatrycznego, staram się wspomagać moich pacjentów w wykorzystywaniu własnych wewnętrznych zasobów. Podpowiadam im, jak przebrnąć przez trudne chwile, idąc za głosem instynktu i miłości. Cała sztuka – którą zresztą wszyscy powinniśmy opanować – polega na tym, aby pogodzić się z tym, co nam przynoszą kolejne dni. Chodzi o to, żeby być jak surfer, który jednocześnie podporządkowuje się wysokiej fali i wykorzystuje jej potencjał. Nie można reagować zbyt opieszale, żeby nie stawiać oporu, nie można też jednak nadmiernie się spieszyć ani przeć do przodu, w ten bowiem sposób sprowadzimy na siebie niepotrzebny ból i zagubienie. Uczę moich pacjentów, jak korzystać z potencjału chwili, jak zachować równowagę z otwartymi oczami i otwartym umysłem.

Zasadnicze znaczenie ma to, że pogodzenie się z rzeczywistością to akt, który dokonuje się w równej mierze zarówno za sprawą linearnego umysłu, jak i intuicji. W im większym stopniu godzimy się z rzeczywistością, tym bardziej otwieramy się na intuicję oraz dogłębny przepływ wiedzy. Jak się przekonasz w kolejnych rozdziałach, intuicja pozwala uzyskać dostęp do geniuszu, który tkwi w twoim wnętrzu. Dzięki niemu będziesz mógł korzystać z rozwiązań wykraczających poza granice tradycyjnie pojmowanego rozumu, wyruszysz też w podróż do świata, w którym nie ma czasu.

Ludzie kreatywni doskonale znają tę przestrzeń. W mojej książce Positive Energy (Pozytywna energia) cytowałam słynnego muzyka, kompozytora i producenta Quincy Jonesa: „Jazzmani bardzo ufają swojej intuicji. Nie mają innego wyboru. Z niej przecież żyją. Dzięki niej istnieją”.

Moi pacjenci zajmujący się taką czy inną sztuką potrafią podążać za głosem intuicji, odgrywa ona bowiem istotną rolę w ich procesie twórczym. Wśród moich klientów nie brakuje jednak także analitycznie nastawionych prawników, którzy nieustannie planują kolejny błyskotliwy ruch szachowy. Dla nich opuszczenie choćby na chwilę sfery rozumu okazuje się wielkim wyzwaniem. Wszystko jednak da się zrobić. Godzenie się z rzeczywistością nie jest bowiem procesem racjonalnym.

Nauczę cię, jak korzystać z intuicji, jak usłyszeć ten wewnętrzny głos, który głosi całą prawdę na temat rzeczywistości – podpowiadając ci różne rzeczy zarówno na jawie, jak i za pośrednictwem snów. Intuicja za nic ma to, co chciałbyś usłyszeć, nie przejmuje się polityczną poprawnością. Intuicja dostarcza informacje. Tylko od ciebie zależy, czy te spostrzeżenia wykorzystasz, czy nie. Gdy już uda ci się zwolnić na tyle, by usłyszeć jej głos, będziesz mógł nawiązać z nią łączność. To pozwoli ci odczytywać sygnały, które twoje ciało wysyła do ciebie, gdy starasz się podjąć decyzję. Będziesz mógł kierować się instynktem. Zaczniesz zwracać uwagę na gęsią skórkę, która ci podpowiada, co się sprawdzi, a co nie. Nauczysz się wypatrywać znaków i przypadków synchroniczności, czyli idealnego zaistnienia pewnych zdarzeń, które podpowiadają ci drogę lub rozwiązują twój problem. Co jednak najważniejsze, dzięki intuicji zyskasz lepsze rozeznanie w świecie swoich uczuć i nauczysz się czerpać z nich siłę. Aby wykorzystać potencjał intuicji, należy cały czas zachowywać otwartość i swobodny stosunek do świata. Nie można za bardzo się wysilać w poszukiwaniu rozwiązania. Zachęcam zatem do otwartości. Ludzie o zamkniętych umysłach nie mają szansy doświadczyć stanu poszerzonej świadomości.

W trakcie pracy z pacjentami zawsze wsłuchuję się w głos intuicji, który łączę potem z przemyśleniami natury racjonalnej. Najpierw zadaję sobie pytanie: „Co mi podpowiada instynkt na temat tej osoby bądź jej decyzji?”. Zwracam też uwagę na wszelkie odczucia i przeświadczenia, które pojawiają się we mnie na myśl o danym pacjencie. Potem dopiero pada pytanie: „Co mój umysł myśli na temat całej tej sytuacji?”. Szczególnie lubię te elektryzujące momenty, w których intuicja skłania rozum do objęcia zupełnie innego kierunku myślenia, niż nakazywałaby logika. Piękno takiej współpracy między intuicją a intelektem polega na tym, że dochodzę w ten sposób do niesamowicie bogatych i pełnych życia przemyśleń, znacząco lepszych od niekiedy bardzo ograniczonych i powierzchownych ocen racjonalnych. Bardzo mi się podoba stwierdzenie Alberta Einsteina: „Musimy uważać, żeby nie uczynić intelektu bogiem (…). On nas nie może prowadzić, on nam może tylko służyć”.

Umysł linearny może i jest przenikliwym analitykiem i świetnym partnerem w dyskusji, ale pod pewnymi względami ustępuje intuicji i sercu. Nie jest na przykład w stanie niczego poczuć ani też przekroczyć granic logiki. Nie może w pełni zaznać miłości, współczucia ani bezgranicznej kreatywności. Nigdy nie poczuje duchowej więzi, która wprawia w drgnienie każde włókno naszego ciała. Nie wyczuje intuicyjnie, że śmierć nie oznacza końca. Umysł często się więc napina, stara się kalkulować i nas chronić. Obawia się wszystkiego, co nieznane i „nieudowodnione”.

Moje przemyślenia na temat pogodzenia się z rzeczywistością pozostają pod ogromnym wpływem nauczyciela taoizmu, którego znam już od ponad dwudziestu lat. W trakcie naszych spotkań pracujemy nad siłą serca i intuicji, medytujemy, aby usłyszeć wewnętrzną ciszę. To wszystko ma na celu podkreślenie znaczenia harmonii jako podstawy pogodzenia się z rzeczywistością – z naturą, z samym sobą, z innymi. Zwłaszcza w momentach konfliktowych ludzie zwykle spodziewają się doprowadzić do konfrontacji, gdy tymczasem dzięki sztuce osiągania harmonii można się po prostu dostroić do innych. Po odnalezieniu właściwej długości fali zaczynamy intuicyjnie odczytywać drugą osobę, dzięki czemu możemy w sposób świadomy i spokojny podjąć decyzję co do dalszego trybu postępowania. Trochę przypomina to starożytną sztukę walki, jujitsu. Zgodnie z jej prawidłami w celu neutralizacji przeciwnika należy wykorzystywać łagodność i uległość, a nie brutalną siłę fizyczną. Pozwolę sobie zatem przedstawić harmonizowanie jako wybitnie skuteczną strategię postępowania, dzięki której można zapanować nad sytuacją i rozbroić „przeciwnika”.

Na kartach tej książki będę cię zachęcać do przyjęcia konkretnego podejścia do kwestii pogodzenia się z rzeczywistością. Chodzi o to, abyś potrafił ją odnieść do całego szeregu różnych okoliczności, takich jak hałaśliwi sąsiedzi, opóźniony lot, relacje rodzinne czy rozwój zawodowy. Na podstawie wieloletnich doświadczeń stwierdzam, że wyróżnić można cztery formy pogodzenia się z rzeczywistością, a mianowicie pogodzenie się z rzeczywistością intelektualne, emocjonalne, fizyczno-zmysłowe oraz duchowe. W kolejnych rozdziałach będę omawiać praktyczne zastosowania tych różnych form akceptacji rzeczywistości. Ich współistnienie znacząco podniesie jakość twojego ogólnego doświadczenia pogodzenia się z rzeczywistością.

 Intelektualne pogodzenie się z rzeczywistością. Twój umysł powinien dostrzec korzyści płynące z pogodzenia się z rzeczywistością, żeby nie próbował z tobą walczyć. Przedstaw mu kilka dobrych argumentów, takich jak: „Kiedy przestaniesz tyle myśleć o tym facecie, to ci ulży” albo: „Jeśli nadal będziesz tak naciskać na szefa w sprawie tego awansu, to w końcu się na ciebie zdenerwuje”. Postaraj się przekonać intelekt do swoich racji.

 Emocjonalne pogodzenie się z rzeczywistością. Pozwól sobie poczuć i postaraj się zaobserwować (zamiast wylewać) swoje emocje. Przestań się skupiać na lękach i troskach, postaraj się w pełni dopuścić do siebie przyjemność. Gdy zaakceptujesz rzeczywistość na poziomie intelektualnym, będziesz mógł uwolnić się od niechęci. Dzięki temu łatwiej ci będzie poradzić sobie z pewnymi trudnościami.

 Fizyczno-zmysłowe pogodzenie się z rzeczywistością. Oddychając pełną piersią, możesz zapobiegać poczuciu zesztywnienia, nagromadzeniu stresu i przewlekłym dolegliwościom bólowym, które dręczą zwłaszcza ludzi przesiadujących całymi dniami przed komputerem. Regularna aktywność fizyczna, taka jak rozciąganie, joga, spacery czy aerobik, pozwala uwolnić się od napięcia i rozluźnić ciało. Ta forma pogodzenia się z rzeczywistością zakłada również zgłębianie sfery seksualności oraz bliższe doświadczenie pierwotnej zmysłowości przyrody, pogody oraz żywiołów. Wpatrując się w księżyc, w toń wody czy spadające gwiazdy, przypomnisz sobie o przyrodniczym wszechświecie napawającym poczuciem zdumienia, ale też przepełniającym spokojem.

 Duchowe pogodzenie się z rzeczywistością. W tym przypadku chodzi o otwarcie się na siłę współczucia, na życzliwość wykraczającą poza granice naszej indywidualnej i egoistycznej tożsamości (typu: „jestem dobrą żoną”, „jestem sumiennym pracownikiem”). Tą siłą może być Bóg albo bogini, przyroda, miłość lub coś zupełnie bezimiennego. Dzięki tej więzi zaczynasz wierzyć, że poza rzeczami przyziemnymi istnieje jeszcze coś pięknego. Pustkę, której doświadczasz we własnym wnętrzu, wypełnić może tylko duch – nie zrobi tego żaden człowiek, żadna praca, żadne jedzenie ani żaden lek. Pogodzenia się z rzeczywistością nie należy rozpatrywać przez pryzmat kapitulacji czy rezygnacji, lecz jako formę poświęcenia. Nie jesteś i nigdy nie byłeś sam. Dzięki tej świadomości łatwiej jest sobie poradzić z niepewnością, łatwiej też zaakceptować rzeczywistość.

Postaram się także pomóc ci stwierdzić, co ci utrudnia pogodzenie się z rzeczywistością – żebyś mógł te przeszkody usunąć. Ludzie często boją się utraty kontroli nad rzeczywistością bądź utraty przewagi nad innymi. Nie chcą narażać się na krzywdę, nie chcą się otwierać. Obawiają się, że ich oczekiwania nie zostaną zaspokojone, albo brakuje im wiary w duchową siłę, która mogłaby stanowić wsparcie w okresie zamętu.

Jak się przekonasz, rozwiązaniem tego problemu może być wyzwolenie się od negatywnych i nieprawdziwych przekonań, które wynieśliśmy jeszcze z domu rodzinnego. „Nikomu nie wolno ufać”. „Tylko bogaci ludzie mogą liczyć na sukces”.

Zastanawiasz się również zapewne, dlaczego różnymi rzeczami nie potrafisz się cieszyć. Dlaczego nie możesz zakochać się po uszy? Dlaczego brakuje ci seksapilu? Dlaczego nie złożysz podania o upragnioną pracę? Dlaczego nie zapiszesz się na kurs tańca? Dlaczego obawiasz się założyć kostium kąpielowy? Poszczególne rozdziały tej książki dotyczą skutków pogodzenia się z rzeczywistością w różnych sferach naszego życia, takich jak pieniądze, miłość, rozrywka, praca, ciało czy zdrowie. Człowiekowi wolnemu od strachu łatwiej jest się pogodzić z rzeczywistością, a tym samym budować sobie życie oparte na radości i łasce.

Wykonując zawód lekarza, zdołałam też zaobserwować, że ludzie często nie potrafią zaakceptować rzeczywistości z powodu strachu przed śmiercią. Często nawet nie zdają sobie sprawy, że odczuwają tego typu lęk, a on tymczasem ogranicza ich zdolność do pogodzenia się z rzeczywistością w różnych dziedzinach życia. Chciałabym zatem pomóc ci szczerze odnieść się do kwestii śmierci i uwolnić się od strachu przed nią. Tylko w ten sposób możesz zaznać pociechy płynącej z przekonania, że jesteśmy czymś więcej niż tylko ciałem, że nasz duch trwa.

To dopiero ulga! Wysoce sobie cenię buddyjskie nauczanie o nietrwałości, zgodnie z którym zmiana to rzecz stała, a nic, co materialne, nie trwa wiecznie – co wszakże nie przeczy istnieniu „bezpodstawnej podstawy”. Innymi słowy, zawsze i wszędzie istnieje pewna niewidoczna duchowa macierz, która niezmiennie zapewnia nam wsparcie. Buddyści wierzą, że wszystkie nasze działania stanowią w istocie przygotowanie do chwili śmierci – do tego spotkania, którego nikt z nas nie zdoła uniknąć, do aktu ostatecznego pogodzenia się z rzeczywistością. Nie chodzi w tym jednak o to, aby kogokolwiek straszyć, ma to w nas tchnąć nadzieję.

Większość przedstawicieli naszej kultury zdaje się nie dopuszczać do siebie myśli o śmierci i odczuwa lęk przed nią. Niejednokrotnie widziałam, jak moi koledzy lekarze, ogólnie ludzie inteligentni i przeuroczy, uciekają przed wzrokiem umierających pacjentów, a podczas rozmów z ich rodzinami ograniczają się do przekazywania technicznych szczegółów. Nawet onkolog mojej matki, jej bliski przyjaciel, wzdragał się przed rozmową w sprawie opieki paliatywnej, nawet kiedy dla wszystkich stało się jasne, że koniec nadejdzie już wkrótce. Usłyszałam od niego: „Trudno jest mi się do tego przyznać. Mam poczucie porażki, bo nie potrafiłem utrzymać Maxine przy życiu i wyleczyć jej z raka”. Pogodzenie się ze śmiercią powoduje, że nagle uświadamiamy sobie dobitnie wielką rolę miłości. (Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tym, żeby ktoś powiedział na łożu śmierci: „Szkoda, że więcej w życiu nie pracowałem” albo „Szkoda, że nie miałem więcej pieniędzy albo większej liczby akcji”). Akceptacja śmierci pozwala cieszyć się pełnią życia w absolutnie każdej chwili i kochać każdego człowieka tak, jak gdyby się go miało już nigdy więcej nie zobaczyć. W takiej sytuacji zaczynamy zupełnie szczerze podchodzić do naszych najbliższych, do naszej pracy i do samych siebie.

Każdy z nas zaczyna myśleć o pogodzeniu się z rzeczywistością z innych względów. Niekiedy procesowi temu towarzyszy bolesna zmiana. Tak samo, jak nasionko rozpoczyna swoją drogę w ciemności i dopiero z czasem otwiera się, by wzrosnąć i pełniej objawić się jako życie, tak samo pogodzenie się z rzeczywistością skłania do rozwoju naszą świadomość. To cenna walka, która przynosi niesamowite rezultaty. Na psychoterapię często trafiają do mnie pacjenci, którzy podjęli próbę pogodzenia się z rzeczywistością niekoniecznie z własnej woli. Ich ego dostało takie manto, że w końcu musieli sobie powiedzieć: „Już dłużej tak nie mogę, coś się musi zmienić”.

Pewien marketingowiec, który w wieku lat czterdziestu postanowił uporać się z problemem narkotykowym, powiedział: „Leżałem zupełnie sam, nieprzytomny, w izbie przyjęć. Poważne przedawkowanie kokainy w końcu zmusiło mnie do tego, żeby otrzeźwieć. Wiedziałem, że umrę, jeśli tego nie zrobię”. Od pewnego bardzo niezależnego wykładowcy z college’u, któremu wydawało się, że ma pełną kontrolę nad własną sytuacją, usłyszałam: „Gdy u mojej żony zdiagnozowano chorobę Alzheimera, nagle sobie uświadomiłem, że nie tylko słabi ludzie proszą o pomoc”. Informatyk pracoholik powiedział: „Mam tylu klientów, że od pracy zaczęły mnie strasznie boleć plecy. Musiałem trochę odpuścić i zrezygnować z części zleceń”.

Kryzys bywa potężnym czynnikiem motywującym, a pogodzenie się z rzeczywistością często okazuje się bezcennym rozwiązaniem – zwłaszcza jeśli życie zaczyna nas przerastać lub coś nas do tego stopnia wyprowadza z równowagi, że nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować. W takich przypadkach mówię pacjentom: „Chodź, usiądź koło mnie. Zaczniemy od początku. Tutaj każda nowa chwila wyznacza nowy początek”. Staram się również pomagać im – a także pomóc tobie – czerpać korzyści z równie cudownych, ale mniej dramatycznych aktów codziennego godzenia się z rzeczywistością. Zmiana pracy i nowy związek, ale też zwykły głęboki wdech przed spotkaniem – to wszystko okazje do tego, aby zaakceptować rzeczywistość i pogodzić się z myślą o rozpoczęciu nowej przygody.

Czasami trzeba się pogodzić z rzeczywistością już choćby dla zachowania zdrowia psychicznego. Tak się dzieje, kiedy sytuacja wymyka się spod kontroli. Miałam kiedyś pacjentkę, która bała się latać samolotami, ale musiała ten strach przezwyciężyć, ponieważ jej praca wymagała regularnych comiesięcznych podróży lotniczych. Na pokładzie wpadała w panikę, zwłaszcza podczas turbulencji. Powtarzała sobie: „Znajduję się trzydzieści tysięcy stóp nad ziemią w małej metalowej puszce. Trzyma nas tylko powietrze. To szaleństwo. Gdyby ludzie mieli latać, Bóg dałbym nam skrzydła. Na pewno spadniemy”. Potem zlewał ją zimny pot. Dzięki wspólnej pracy miałyśmy szansę zmienić tę sytuację. Ta kobieta musiała przyjąć do wiadomości, że zajęcie miejsca w samolocie to dla wszystkich pasażerów pewnego rodzaju akt wiary. Musiała stwierdzić, że chociaż nie jest pilotem, na jedną rzecz ma wpływ – a mianowicie na własną postawę. Zamiast więc koncentrować się na swoich lękach, powinna pogodzić się z rzeczywistością i skupić uwagę na pozytywnych myślach, w szczególności na wierze w umiejętności pilota. Moja pacjentka zaczęła od statystyk, z których wynikało, że podróżowanie samolotem jest tak naprawdę tysiąc razy bezpieczniejsze niż jazda samochodem. To jej pomogło. Potem zaczęła zanurzać się w lekturze, żeby nie myśleć o uwięzieniu w metalowej puszce. Te strategie – w połączeniu z ćwiczeniami oddechowymi i modlitwą – pomogły jej się trochę rozluźnić podczas lotów.

Od wielu lat często godzę się z rzeczywistością. W miarę akceptowania kolejnych jej aspektów nabieram coraz większej wiary w ten proces, w szczególności zaś w ten jego aspekt, który wiąże się z przezwyciężaniem własnych oporów i lęków. Szczególnego rodzaju wyzwolenie przyniosło mi pogodzenie się z myślą, że zawsze czuję się trochę inna od wszystkich, jak gdybym była siostrą z innej planety. Będąc dzieckiem, nigdy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego potrafię tak precyzyjnie przewidywać różne straszne zdarzenia, takie jak trzęsienie ziemi czy niespodziewane samobójstwo jednego z przyjaciół moich rodziców. Nie wiedziałam, jak to możliwe, że odczuwam we własnym ciele cudzy ból. Wywodzę się rodziny lekarzy, lekarzami byli oboje moi rodzice. Lekarze to ludzie wykazujący przywiązanie do ściśle naukowego sposobu myślenia. Moja długotrwała fascynacja wszystkim tym, co niewidzialne, tajemnicze i niewyjaśnione, zdawała się tej tradycji sprzeniewierzać. Mojej dziecięcej intuicji brakowało wsparcia (matka i ojciec się denerwowali, nie mogłam więc o niej mówić). Moja subtelna wrażliwość funkcjonowała trochę jak przewód bez izolacji. „Musisz starać się mieć grubszą skórę” – raz po raz słyszałam od dorosłych. Od tamtej pory moja postawa outsidera zyskała rację bytu – identyfikuję się bowiem z buntownikami i różnymi innymi ludźmi nieprzystosowanymi do otoczenia – i stanowi to dla mnie źródło satysfakcji. Ci inni ludzie to moi pobratymcy, moje plemię. Najlepiej się czuję, gdy mogę wraz z przyjaciółmi podziwiać zachód słońca spod diabelskiego młyna na plaży Santa Monica w dżinsowej spódnicy, z paznokciami u stóp pomalowanymi na turkusowo. Wcześniej jednak wpadałam w czarną rozpacz na myśl o tym, że nigdy nie będę się dobrze czuć podczas tych niezliczonych kolacji w country clubach, na które ciągali mnie ze sobą moi rodzice w strojach od Armianiego. Niektórzy ludzie rodzą się z umiejętnością prowadzenia niezobowiązujących pogawędek. Mnie to szczęście nie spotkało. Nie potrafiłam tego robić wtedy i nadal nie potrafię. W ujęciu ściśle konwencjonalnym nadal jestem nieco niezsocjalizowana. Nie lubię się elegancko ubierać, nie przepadam za przyjęciami koktajlowymi. To jednak jestem ja – ta ja, którą cały czas odkrywam i z którą cały czas się godzę, która modli się o to, aby moi bliscy niezmiennie mnie akceptowali w miarę, jak się będę zmieniać.

Czasami łatwo jest się pogodzić z rzeczywistością. Od razu wiadomo, że to właśnie należy uczynić. Łatwo to przyjąć do wiadomości. Jak jednak wynika z moich obserwacji, częściej proces ten przebiega w trzech dość typowych fazach. Załóż zatem dziennik, w którym będziesz opisywać przebieg kolejnych prób pogodzenia się z rzeczywistością zgodnie z wytycznymi z poszczególnych rozdziałów. To pozwoli ci ocenić własne postępy. Musisz pamiętać, że opór – będący formą strachu – to rzecz zupełnie naturalna, której należy się spodziewać. Nie zniechęcaj się więc i nie zrażaj, jeśli się pojawi. Przyjmij do wiadomości, że to po prostu pierwszy etap procesu, przez który wszyscy przechodzimy.

 Etap 1: Opór. Z początku jakaś część ciebie nie chce odpuścić. Powstrzymują cię przed tym różne lęki, jak choćby: „Jeśli on mnie zrani, to czy potem uda mi się znowu kogokolwiek pokochać?”, „Jeśli nie dostanę awansu, to będzie totalna porażka”, „Po co w ogóle przechodzić na dietę? I tak nigdy nie schudnę”. Porozmawiaj o tym oporze z przyjacielem lub terapeutą. Być może pomogą ci go przełamać.

 Etap 2: Akceptacja. Teraz czas na pragmatyczne i zdroworozsądkowe podejście do sytuacji. Powinieneś sobie na przykład uświadomić: „Moje zachowanie nie zdaje egzaminu, więc chyba pora zaryzykować i spróbować czegoś innego”, „Na razie nic więcej nie mogę zrobić. Nie ma sensu naciskać, lepiej się wycofać”.

 Etap 3: Pogodzenie się z rzeczywistością. Może się ono dokonać w pełni lub tylko częściowo. Nie musisz być na to zupełnie gotowy. Wystarczy odrobina dobrej woli. Nie spiesz się. Choćby tylko na minutę, na godzinę czy na jeden dzień wyrzeknij się lęku i bezproduktywnych reakcji. Spróbuj robić różne rzeczy inaczej. Przyniesie ci to korzyści, które zachęcą cię do podejmowania dalszego wysiłku.

Zgłębiając poszczególne zagadnienia poruszane w tej książce – od sukcesu, przez pieniądze, aż po miłość – powinieneś przez cały czas mieć na uwadze powyższe trzy etapy. Nade wszystko jednak wykaż się cierpliwością do samego siebie, jeśli akceptacja dla rzeczywistości nie będzie ci przychodzić z łatwością. W końcu się uda. Niech opór cię nie zniechęca!

Chcąc podkreślić znaczenie pogodzenia się z rzeczywistością w codziennym życiu, podzieliłam tę książkę na pięć części. Opisuję w nich, w jaki sposób akceptacja dla rzeczywistości może się przekładać na poprawę jakości naszych relacji, stanu zdrowia czy umiejętności komunikacyjnych. Będę poruszać kwestie drażliwe, które budzą duże emocje, takie jak seks czy śmierć, jak już bowiem wspominałam, wiele osób wykazuje wyjątkowo mało oświeceniowe podejście do tych spraw. Nauczysz się patrzeć na te kwestie w zupełnie nowy, bardziej akceptujący sposób, dzięki czemu godzenie się z rzeczywistością będzie ci przychodzić z większą łatwością. Wskażę konkretnie, jakim czynnikom nie należy ulegać – w szczególności będą to lęki i brak cierpliwości. Opowiem również, jak przebiegała moja osobista podróż po tym świecie. Będę opowiadać o konkretnych źródłach oporu i metodach ich przezwyciężania, ponieważ zależy mi na tym, aby moje doświadczenia stały się dla ciebie przykładem i ułatwiły ci osiągnięcie stanu pogodzenia się z rzeczywistością.

W każdym rozdziale wyszczególnione zostały konkretne narzędzia i testy, które pomogą ci w wykonaniu prostych, ale skutecznych ćwiczeń. Książki tej nie trzeba czytać po kolei, strona po stronie, możesz więc od razu przejść do tego zagadnienia, które ma dla ciebie największe znaczenie.

We „Wprowadzeniu do zagadnienia akceptacji” powiedzieliśmy sobie, co utrudnia pogodzenie się z rzeczywistością i jak można przezwyciężyć różne bariery stojące na drodze do tego szczęścia.

W części pierwszej, zatytułowanej „Władza i pieniądze”, mowa będzie o znaczeniu pogodzenia się z rzeczywistością dla prawdziwego poczucia władzy. Zyskasz okazję, by spojrzeć z nowej perspektywy na definicję szczęścia i dostatku – dostrzec w nich coś więcej niż tylko skutek nagromadzenia dóbr materialnych i osiągania kolejnych zewnętrznych sukcesów. Tak rozumiany sukces polega na podporządkowaniu się mocy intuicyjnej i serdecznej inteligencji w celu wyznaczenia nowych kryteriów „normalności”. Dzięki tej nowej definicji można się wyzwolić od oddziaływania prymitywnego „gadziego mózgu”, który za wszelką cenę pragnie nam zapewnić przetrwanie i w związku z tym dąży do dominacji, posługuje się agresją i stara się utrzymać nas na szczycie łańcucha pokarmowego.

Dokonasz przy tej okazji samooceny pod kątem własnego stosunku do władzy i pogodzenia sie z rzeczywistością. To będzie twój punkt odniesienia do oceny postępów, które uda ci się osiągnąć w związku z zastosowaniem różnych narzędzi prezentowanych w tej książce. Poza tym pomogę ci uwolnić się od materialnej pokusy pieniądza i zaznać dostatku o charakterze duchowym. Wiązać się to będzie z dostrzeżeniem w pieniądzu nośnika dobra i odrzuceniem niedorzecznych skłonności do uzależniania poczucia własnej wartości od wysokości posiadanego majątku.

W części drugiej, zatytułowanej „Odczytywanie ludzi i komunikacja”, wprowadzę cię w tajniki sztuki odczytywania ludzi – nie tylko mocą umysłu, ale również za pomocą tajnej broni w postaci intuicji. Sama korzystam z tych metod w mojej pracy, czerpiąc z tego wielką radość. Dzięki tej pogłębionej więzi z większą łatwością odnajdujemy w sobie miłość do drugiego człowieka. Będę wyjaśniać, w jaki sposób można się dostroić do głosu, mowy ciała, priorytetów i myślenia drugiego człowieka. Odczytywanie ludzi pomaga uniknąć nadmiernego dramatyzmu. Ma pozytywny wpływ na naszą zdolność do empatii i skuteczność naszej komunikacji. Przedstawię tu również różne typy trudnych ludzi, takich jak nałogowi złośnicy, plotkarze czy narcyzi. Podpowiem, jak sobie z nimi skutecznie radzić.

Część trzecia, „Relacje, miłość i zmysłowość”, poświęcona została zgłębianiu boskiej natury naszego ciała i przyjemnościom natury seksualnej – tych bowiem mogą zaznać również osoby, które na razie zupełnie nie odnajdują się w tej sferze. Przedstawię proste i przystępne techniki rozbudzania w sobie zmysłowości (zaliczają się do nich ćwiczenia rozciągające oraz dotyk). Możesz korzystać z nich w pojedynkę lub z partnerem. Omówię także potencjalnie wrażliwe aspekty intymności. Kiedy należy otworzyć się na drugiego człowieka? Co zrobić, jeśli z obawą myślisz o tym, że mógłbyś zatracić się w kochanku? Kim jest bratnia dusza, a kim duchowy przyjaciel? Na czym polega déjà vu? Jak jednocześnie czuć przywiązanie do drugiej osoby i pozostać skupionym na sobie? Co zrobić, jeśli ciało zdaje się pragnąć bliskości, ale intuicja nam ją odradza? Dlaczego tak nas ciągnie do nieprzystępnych ludzi? Powiemy sobie o tym, jak można doprowadzić do zespolenia karmy, intuicji i zdrowego rozsądku, aby stały się one źródłem inspiracji przy dokonywaniu wyborów dotyczących nawiązywania bliższych relacji z potencjalnie interesującymi ludźmi. Wrócimy ponadto do starożytnej tradycji uznania dla przyrody, żywiołów i zwierząt. Spróbujemy dostrzec w nich nauczycieli i uzdrowicieli, zdolnych rozbudzić w nas zmysły i pomóc nam nawiązać kontakt z pełnymi czucia siłami życiowymi. We wszechświecie nie ma pomyłek. Dostrojenie się do nurtu przyrody gwarantuje podążanie we właściwym kierunku.

W części czwartej, zatytułowanej „Śmiertelność i nieśmiertelność. Cykle światła”, będzie mowa o otwarciu się na tajemnice choroby, starzenia się, śmierci i życia po drugiej stronie. Dajemy się omamić społeczeństwu, które karmi nas strachem. Pogodzenie się z rzeczywistością wymaga wyzwolenia się od strachu, który stanowi przecież formę oporu. Poznasz taoistyczną praktykę osiągania harmonii z chorobą jako metodę uzdrawiania stanowiącą alternatywę dla walki. Dowiesz się, jak wyrzec się wyrzutów i wstydu w związku z upływem czasu, jak starzeć się promiennie i z pasją. Uświadomisz sobie, że śmierć kładzie kres złudzeniu i pozwala przyjrzeć się nowym możliwościom.

Część piąta, czyli „Doznanie rozkoszy”, pomoże ci zrozumieć, że dzięki pogodzeniu się z rzeczywistością zyskasz możliwość zaznania radości rozkwitającej w twoim życiu na każdym kroku. Im większy poziom pogodzenia się z rzeczywistością osiągniesz, tym większej radości doświadczysz.

Praca nad tą książką miała dla mnie coś z modlitwy. Prosiłam o większą ufność w ten czas, który został mi dany. Zabiegałam o wyzwolenie się od ograniczeń i strachu. Przez lata zbliżałam się do stanu pogodzenia się z rzeczywistością, a ostatnio pragnę zaznać tego doświadczenia nabożnego pokłonu wobec boskiego nurtu tak bardzo, że wszystko inne – relacje z innymi ludźmi, praca czy nawet przeżywanie dobra i otwarcie serca – zdaje mi się kwestią drugorzędną.

Pragnę w życiu płonąć. Pragnę nasycać się chwilą w możliwie pełnym stopniu i świetnie się bawić jako Judith. Pragnę w każdej kolejnej chwili ufać intuicji i wyczuwać najlepszy moment na każde działanie. Chcę wiedzieć, kiedy pędzić do przodu, a kiedy lepiej poczekać. Zależy mi na tym tak bardzo, ponieważ pozwoli mi to znaleźć się w oku cyklonu namiętności i rozpoznawać prawdę mocą przeczuć. Zdaję sobie sprawę, że bywam uparta, zdeterminowana i niecierpliwa. Gdy się tak zachowuję, mój nauczyciel taoizmu mówi: „Potrafisz być jak dziecko, które ciągle pyta z tylnej kanapy samochodu: »Czy już dojechaliśmy?«”.

Doskonale wiem, jak mały i szalony wydaje się świat, gdy się wychodzi z takiej perspektywy. Podobnie jak inni ludzie nie lubię, gdy mi się odmawia tego, czego chcę. Niecierpliwię się, gdy sprawy nie biegną według zaplanowanego przeze mnie harmonogramu. Mam wielki apetyt. Nie jestem aniołem. Życie fascynuje mnie w każdej swojej postaci jako światło i jako mrok. Interesuje mnie bardzo wiele rzeczy. W każdej jednak dziedzinie niestrudzenie doszukuję się lepszego przepisu na życie, staram się wyzbywać determinacji, strachu i pragnień, by lepiej dostroić się do intuicji. Specjalizuję się w rozważaniu rzeczy, które wydają się niepojęte. Wsłuchuję się w potężne głosy i dzięki temu udaje mi się często wypracować zupełnie zdroworozsądkowe rozwiązanie. Nie cierpię starych nawyków, które sprowadzają na nas stagnację zamiast inicjować rozwój – mój własny, ale też kolektywnej świadomości. Dlatego właśnie z tak wielką fascynacją zgłębiam zagadnienie pogodzenia się z rzeczywistością. Dzięki niemu można się bowiem zdefiniować na nowo, można się wyzwolić od cierpienia wynikającego z upartego trwania w przywiązaniu do różnych rzeczy.

Pragnę zaznawać rozkoszy. Chcę w niej widzieć przyjaciela, a nie tylko tajemnicze przeżycie, którego nie da się odtworzyć. Rozkosz tak rzadko staje się naszym udziałem, a przy tym tak bardzo nas kusi dlatego, że bierze się z akceptacji dla świata, wynika z postawy zaufania. Nie mówię tu o zamroczeniu, które pozbawia nas zdolności do podejmowania rozsądnych decyzji. Chodzi raczej o słodką jasność pogodzenia się z rzeczywistością, o przyjemność budowania bliskich więzi z przyjaciółmi, rodziną, kochankami, własną pracą, Ziemią i pierwotną wiedzą nieskażoną strachem. To doświadczenie zachwytu chwilą – świadomość, że człowiek stojący przed nami stanowi treść naszego duchowego doświadczenia i że my pełnimy dla niego tę samą funkcję. Jak już wspominałam, we wszechświecie nic nie dzieje się przez pomyłkę. Ja praktykuję w życiu pogodzenie z nurtem życia i pełne do niego zaufanie. Tobie polecam to samo. Nie bierz moich zaleceń na wiarę. Wypróbuj strategie, które przedstawiam w tej książce. Oceń rezultaty. Niech ta książka otworzy przed tobą świat doświadczeń związanych z pogodzeniem się z rzeczywistością i niech pomoże ci poznać własne możliwości w zakresie zaznawania rozkoszy.

Błogość życia

Подняться наверх