Читать книгу Kordian - Juliusz Słowacki - Страница 3

PROLOG

Оглавление

PIERWSZA OSOBA PROLOGU


Boże! zeszlij na lud twój, wyniszczony bojem,

Sen cichy, sen przespany, z pociech jasnym zdrojem;

Niechaj widmo rozpaczy we śnie go nie dręczy.

Rozwieś nad nim kotarę z rąbka niebios tęczy,

Niech się we łzach nie budzi przed dniem zmartwychwstania;

A mnie daj łzy ogromne i męki niespania,

Po mękach wręcz mi trąbę sądnego anioła;

A kogo przed tron Boga ta trąba zawoła,

Niechaj stanie przed Tobą. Daj mi siłę, Boże,

A komu palec przekleństw na czoło położę,

Niech nosi znak na czole… Pozwól, Panie, tuszyć32,

Że słowem zdołam cielce złote giąć i kruszyć…

Z brązu wzniosę posągi, gdzie pokruszę gipsy.

A kto ja jestem? – Jestem duch Apokalipsy —

Obróćcie ku mnie oczu zamglonych i twarzy…

Oto stoję wśród siedmiu złocistych lichtarzy

Podobny do człowieka… szata w długość szczodra

Spływa do stóp; pas złoty przewiązał mi biodra,

Głowę kryje włos biały, jak śniegi, jak wełna;

Z oczu skra leci ogniów dyjamentu pełna,

Nogi mam jak miedź świeżym ogniskiem czerwona,

Głos huczy jako woda wezbraniem szalona,

W ręku siedem gwiazd niosę, a z ust mi wytryska

Miecz ostry obosieczny, a twarz moja błyska

Jak słońce w całej mocy wyświecone kołem.

A gdy przede mną na twarz upadniecie czołem,

Powiem wam: «Jestem pierwszy… i ostatnim będę…»



DRUGA OSOBA PROLOGU


Ja wam zapał poety na nici rozprzędę,

Wy śmiejcie się z zapału mego towarzysza…

Kto on? – do tureckiego podobny derwisza;

Owe siedem lichtarzy, jest to siedem grodów,

Stoi wśród siedmiu złotem nalanych narodów,

Wygnaniec. – A włos czarny w siwość mu zamienia

Nie wiek, ale zgryzota… W oczach blask natchnienia,

W ręku gwiazdy… to myśli, z których jasność dniowa;

Miecz w ustach obosieczny, jest to sztylet słowa,

Którym zabija ludzi głupich… albo wrogów.



TRZECIA OSOBA PROLOGU


Zwaśnionych obu spędzam ze scenicznych progów.

Dajcie mi proch zamknięty w narodowej urnie,

Z prochu lud wskrzeszę, stawiam na mogił koturnie

I mam aktorów wyższych o całe mogiły.

Z przebudzonych rycerzy zerwę całun zgniły,

Wszystkich obwieję nieba polskiego błękitem,

Wszystkich oświecę duszy promieniem i świtem

Urodzonych nadziei – aż przejdą przed wami

Pozdrowieni uśmiechem, pożegnani łzami.


32

tuszyć – mieć nadzieję; por. wyraz pokrewny: otucha. [przypis edytorski]

Kordian

Подняться наверх