Читать книгу Nie pozwól mu odejść - Kathryn Croft - Страница 9

3 Harley

Оглавление

Czasami nie czuje się jak dziewiętnastolatek. Ma wrażenie, jakby był znacznie starszą osobą uwięzioną w młodym ciele. Chyba takie są skutki utraty młodszego brata, myśli sobie, chociaż nie pamięta, by kiedykolwiek czuł się inaczej.

Siedzi przy komputerze, wlepiając wzrok w stronę internetową uczelni medycznej, na którą aplikował. Kolorowe zdjęcia pełne uśmiechniętych młodych twarzy każą mu wierzyć, że wszystko jest możliwe, że czeka go przyszłość, w której nie będzie młodszego brata, a on gładko wtopi się w tłum tych radosnych ludzi i stłumi swoje cierpienie.

Ethan. Był wszystkim, czym Harley nie był: pewny siebie, odważny, stanowił duszę towarzystwa. Ale nie miał najlepszych ocen, przypomina sobie Harley. Z nich dwóch to on lepiej się uczył, chociaż nigdy nie wytykał tego bratu. Nie rywalizowali ze sobą. „Byłoby lepiej, gdybyśmy się nienawidzili, gdybyśmy nie byli sobie tacy bliscy. Może wtedy nie pozostawiłby w moim życiu takiej ziejącej dziury”.

Można powiedzieć, że jego rodzina daje sobie teraz radę. Jakoś udało im się przejść przez piekło i po prostu żyją dalej. Próbują zachowywać się normalnie. Ale blizny pozostały. Harley drży na myśl o tamtych mrocznych dniach, gdy stali się zupełnie innymi ludźmi, i miał wrażenie, że mama nienawidzi taty, tata nienawidzi mamy, a on nienawidzi wszystkich.

Teraz stworzyli dla siebie nową rzeczywistość, spokojniejszą, chociaż Ethan zawsze będzie im towarzyszył. A Harley z optymizmem patrzy w przyszłość. Wierzy, że z czasem będzie im łatwiej. Tata musi po prostu przewartościować priorytety i znowu stać się osobą, jaką był wcześniej: tym ojcem, który zabierał ich na wycieczki w każde sobotnie popołudnie. Do kina. Na minigolfa. Gdzie tylko zechcieli.

Jednak dziś rano mama zachowywała się dziwnie – była rozkojarzona i wytrącona z równowagi. Zdołała nawet przypalić jajecznicę. Zawsze gotuje idealnie, niczym Jamie Oliver, więc Harley od razu zrozumiał, że coś jest na rzeczy.

– Wszystko w porządku, mamo? – zapytał, gdy wyrzuciła zwęglone resztki do kosza i zaczęła rozbijać nowe jajka.

Odpowiedziała krótko i rzeczowo.

– Nic mi nie jest, skarbie. Po prostu bierze mnie przeziębienie.

Nie trzeba być przyszłym studentem medycyny, żeby zauważyć, że nie ma żadnych objawów. To pewnie ma jakiś związek z tatą. Mama musi być taka samotna, gdy wraca z pracy i nie ma z kim porozmawiać, bo jego nigdy nie ma w domu. Nie narzeka, oczywiście, ale Harley to widzi. Wie o tym.

Zamyka stronę internetową i kładzie się na łóżku. Sięga po słuchawki i włącza Coldplay na cały regulator. „Przepraszam, Ethan – myśli. – Wkrótce zacznę studia, zacznę własne życie. Wciąż nie daje mi spokoju to, że ty nigdy nie będziesz mógł zrobić niczego podobnego. To nie wydaje mi się sprawiedliwe”.

Na szczęście Mel przysyła mu esemesa i odciąga jego uwagę od tych ponurych myśli. Pyta, czy kolacja jest aktualna, i kończy wiadomość trzema buziakami. Harley się uśmiecha. Jest taka ciepła i czuła. Czasami trudno mu uwierzyć, że naprawdę się nim interesuje.

Odpisuje jej, że już nie może się doczekać, aż ją zobaczy, chociaż to nie do końca prawda. Obawia się kolacji z rodzicami. To wszystko wydaje się takie oficjalne i niepotrzebne. No i o czym będzie rozmawiał z Mel jego tata? Ledwie potrafi zamienić kilka zdań z własnym synem, więc Harley nie wyobraża sobie, że będzie w stanie podtrzymać konwersację z jego dziewczyną. Ale mama najwyraźniej cieszy się na to spotkanie, a Harley nie chce jej zawieść. Nie po tym wszystkim, co przez niego przeszła po śmierci Ethana. Nie tylko straciła młodszego syna, lecz także starszy załamał się na jej oczach. Harley żałuje, że nie był silniejszy, że nie potrafił się nią zaopiekować, chociaż miał wtedy zaledwie szesnaście lat.

Mel przysyła mu kolejną wiadomość. Tym razem jest to zdjęcie, na którym uśmiecha się sugestywnie. Chociaż Harley jest pewien, że ma coś na sobie, fotka jest tak skadrowana, że wygląda, jakby była topless. Odpisuje jej, że jest niegrzeczna, i dodaje kilka uśmiechniętych buziek.

Dobrze wie, czego ona chce, i raczej nie powinien dłużej kazać jej czekać.

Pomimo jego obaw kolacja bardzo się udała. Ten jeden raz tata wrócił do domu wcześniej i zdołał przeprowadzić przyzwoitą rozmowę z Mel. Właściwie to zarówno on, jak i mama byli pod wrażeniem jego dziewczyny. Cóż, to chyba zrozumiałe, prawda? Jest opanowana i rzeczowa, a przy kolacji zdołała kilka razy rozśmieszyć jego mamę. To był miły widok.

Teraz leżą na łóżku w jego pokoju, a Mel przytula się do niego tak mocno, że przenika go ciepło jej ciała, jakby się ze sobą stapiali. Całuje go w usta, a potem się odsuwa.

– Podoba ci się w Londynie? – pyta. – Zawsze się zastanawiam, co myślą o tym miejscu ludzie, którzy się tu nie urodzili i nie wychowali.

– Surrey nie jest tak daleko. To prosta trasa drogą A3. Ostatecznie nie przeprowadziliśmy się tutaj z drugiego krańca kraju.

– Och, wiem. Ale nawet niektóre dzielnice Londynu potrafią się wydawać człowiekowi obce, jeśli jest przyzwyczajony do innej części miasta.

Harley wie, co Mel ma na myśli. Mieszkają w Putney, w południowo-zachodnim Londynie, a on czuje się dziwnie, gdy wybiera się w inne rejony stolicy niż West End.

– Londyn jest fajny – mówi. – To takie miejsce, w którym każdy czuje się mile widziany i może się tu prędzej czy później zadomowić. – „Nawet ja”, dodaje w myślach. Nie wspomina, że wcale nie chciał tu przyjeżdżać, że opuszczając hrabstwo Surrey, czuł, jakby zdradzał Ethana. Jakby zostawiał go samego. Ale mama i tata potrzebowali się odciąć od tamtego miejsca. Dobijało ich mieszkanie w tamtym domu, na tamtej ulicy. Wszystko przypominało im o Ethanie. Ich małżeństwo ledwie to przetrwało. Chyba wszyscy byli trochę zaskoczeni, gdy po całej tej wielkiej przeprowadzce odkryli, że tak naprawdę niewiele się zmieniło.

Ale teraz całkiem nieźle sobie radzą. Muszą.

– Masz rację – mówi Mel, głaszcząc go po policzku. Jej wzrok pada na oprawione w ramkę zdjęcie przedstawiające Harleya z bratem, które stoi na jego biurku. – Opowiedz mi o Ethanie – prosi. – To znaczy, o ile jesteś w stanie. Zrozumiem, jeśli nie chcesz o nim mówić. Ale wygląda na naprawdę rozrywkowego chłopaka.

Atmosfera w pokoju się zmienia. Mel nigdy wcześniej nie poruszała tego tematu. Nie chodzi o to, że Harley nie chce rozmawiać o bracie, ale zapytała o niego tak nagle. Harley bierze głęboki wdech.

– On był… fajny. Naprawdę popularny w szkole i pełen energii. Pewny siebie. Zupełnie się od siebie różniliśmy. Był rozrywkowy, jak powiedziałaś.

Mel uśmiecha się i ściska jego dłoń, żeby dodać mu otuchy.

– Chcesz powiedzieć, że był zawadiaką?

– Można tak to ująć. Nie rozrabiał, ale miał, sam nie wiem, żywiołowe poczucie humoru. – Gdy jej to mówi, zastanawia się, czy z upływem czasu zmienia się i wypacza sposób, w jaki ludzie postrzegają tych, których utracili. Wprawdzie pamięta, że zawsze się śmiał w towarzystwie Ethana, ale czy jego wspomnienia o bracie są zgodne z rzeczywistością, czy też zamazały się i wymieszały z żalem, smutkiem i bólem?

Dzieli się swoimi przemyśleniami z Mel, a ona się uśmiecha.

– Lubisz filozofować, Harley. Nie sądzę, abyśmy naprawdę potrafili zapomnieć, jaki ktoś był, chociaż może faktycznie z czasem skupiamy się tylko na jego zaletach. Ale czuję się nie w porządku, mówiąc o tym, bo sama jeszcze nikogo nie straciłam, nawet dziadków. W każdym razie kocham to w tobie, że tak głęboko rozmyślasz o różnych sprawach.

Serce niemal zamiera mu w piersi. Co ona takiego powiedziała? Z pewnością nie miała na myśli, że kocha jego? Ignoruje jej słowa i tylko ją całuje.

– Tak jak mówiłem, Ethan bardzo się ode mnie różnił. Pamiętam, że ja zawsze miałem książkę w dłoni, tymczasem jego bardziej fascynowały rowery, deskorolki czy co tam akurat było modne. – Harley czuje ucisk w gardle, gdy przed oczami staje mu obraz roześmianego Ethana. A potem sam zaczyna chichotać.

Mel patrzy na niego pytająco.

– Przepraszam, właśnie sobie przypomniałem, że śmiał się jak koń. Serio, naprawdę rżał. To było przezabawne. Im bardziej próbował się powstrzymać, tym bardziej brzmiał jak zwierzę.

Ale chwila beztroski mija szybko i Harley znowu czuje tępy ból ogarniający całe ciało.

– Gdy dorastałam, zawsze chciałam mieć brata albo siostrę – mówi Mel. – To samotne uczucie, być jedynakiem. Wiem, że brzmi to banalnie, ale to prawda. Myślę, że spędzałam za dużo czasu z rodzicami, byłam całym ich światem. To nie jest zdrowe. – Kręci głową, ale po chwili przytyka dłoń do ust. – O Boże, Harley. Przepraszam. To było bezmyślne z mojej strony. Tak mi przykro.

Harley obejmuje ją ramieniem.

– Nic się nie stało. Ethan zginął, gdy miałem szesnaście lat, więc dzieciństwo rzeczywiście spędziliśmy wspólnie. Nie przejmuj się tym; nie musisz obchodzić się ze mną jak z jajkiem.

Mel odpręża się i znowu go całuje. Jej miękkie usta przywierają do jego warg.

– Przepraszam – szepcze, wtulając się w niego.

Harley na moment zatraca się w pocałunku, ale już po chwili się odsuwa.

– Może pójdziemy na spacer? Naprawdę chętnie bym się przeszedł.

Właśnie to robił po śmierci Ethana, żeby oczyścić umysł, gdy czuł, że wariuje. Spacerując, udawał, że brat wciąż żyje, i planował, o czym mu opowie, gdy wróci do domu. Zawsze uwielbiał opowiadać Ethanowi o wszystkim, co działo się w szkole, i chociaż przez większość czasu pewnie zanudzał go tym na śmierć, Ethan zawsze słuchał uważnie i skupiał się na każdym słowie.

– Och, w porządku – mówi Mel. Wydaje się zaskoczona tą propozycją. Harley wie, że ją rozczarował, że jest na niego bardziej niż gotowa, ale gdyby sprawy zaszły za daleko, na pewno by ją zawiódł i rozczarował jeszcze bardziej. A nie chce, by zniknęła z jego życia. Potrzebuje jej.

Gdy wraca do domu po odwiezieniu Mel, znajduje mamę w salonie. Siedzi zwinięta w kłębek na sofie, z podkulonymi nogami i książką w dłoni. Jest molem książkowym tak jak on. Ludzie zawsze komentowali, że Harley przypomina mamę, a Ethan jest bardziej podobny do taty.

Mama patrzy na niego i się uśmiecha.

– Melanie, to znaczy Mel, jest urocza, Harley. Taka miła dziewczyna. Bardzo się cieszę, że poznałeś kogoś tak sympatycznego. Och, wiem, że wciąż jesteś młody i tak dalej, ale ja miałam zaledwie dwadzieścia jeden lat, gdy poznałam twojego tatę.

– Wiem, wiem i to była miłość od pierwszego wejrzenia czy coś w tym stylu. – Harley uśmiecha się na wszelki wypadek, żeby mama na pewno zrozumiała, że tylko się z nią droczy.

– Cóż, tego bym nie powiedziała. Zresztą najlepsza miłość to taka, która rodzi się stopniowo. W każdym razie ja tak myślę. Ale co ja tam wiem.

„Bardzo dużo”, myśli sobie Harley. Jego mama jest mądra, lubi się nad wszystkim głęboko zastanawiać, tak jak on.

– Myślisz, że zostaniecie razem, gdy rozpoczniecie studia?

Harley wie, że Mel ma to pytanie zawsze na końcu języka. Wzrusza ramionami.

– Jeśli będzie chciała. Trudno planować z takim wyprzedzeniem. Chcę po prostu zdać egzaminy i cieszyć się wspólnymi wakacjami. A potem zobaczymy, co będzie.

– Zawsze byłeś rozsądnym chłopcem – mówi mama. – Przepraszam, raczej młodym człowiekiem. Jestem z ciebie taka dumna, wiesz o tym?

– Dzięki, mamo.

– Tylko nie bądź zbyt surowy dla taty. On stara się, jak może.

Mama pewnie ma rację, ale jak Harley ma zapomnieć o tych latach, kiedy tata właściwie ich ignorował, jakby nie istnieli? Pozwolił, żeby jego małżeństwo i rodzina prawie się rozpadły. Może w taki sposób radził sobie z utratą Ethana, ale jego zachowanie tylko wszystko pogarszało.

– Próbuję, mamo. Naprawdę próbuję.

– Wiem.

Harley siada obok niej, a ona przesuwa nogi, żeby zrobić mu więcej miejsca.

– Mamo, czy wszystko jest w porządku?

– Och, tak – zapewnia ona. – Nie pozwolę, żeby głupie przeziębienie mnie pokonało.

Harley mógłby jej wytknąć, że nie ma nawet kataru, wydusić z niej prawdę, ale to nie byłoby sprawiedliwe. Mama też ma prawo do prywatności. Jak każdy.

– Dzięki, że się o mnie troszczysz – dodaje. – Wielu nastolatków nawet nie zwróciłoby na to uwagi.

Jej słowa sprawiają, że Harley wraca do wcześniejszej myśli. Jest starszą osobą uwięzioną w młodym ciele.

Nie pozwól mu odejść

Подняться наверх