Читать книгу Zdobyć Rosie. Początek gry - Kirsty Moseley - Страница 3

Rozdział drugi

Оглавление

Nate

W chwili gdy znaleźliśmy się za drzwiami, spostrzegłem Ricka, który siedział dokładnie w tym samym miejscu, w którym go zostawiłem.

– Hej, nadal tutaj? – zapytałem, marszcząc czoło.

– Nie, wyszedłem godzinę temu.

– Człowieku, zadzwoń do nocnego ochroniarza i spytaj, co go zatrzymało – zasugerowałem. – Jesteś absolutnie pewny, że nie dasz rady przyjść na urodziny Setha w sobotę?

Pokręcił przecząco głową.

– Absolutnie. Rodzina przyjeżdża. Ale następnym razem będę na pewno.

Skinąłem mu głową w roztargnieniu, bo spojrzałem na Rosie. Marszczyła brwi i grzebała w torebce.

– To na razie, Rick. – Podszedłem do Rosie i zerknąłem jej przez ramię. Wyglądało na to, że ma mniej więcej cztery dolary w portmonetce. – Gotowa? – Uśmiechnąłem się szeroko.

Spojrzała na mnie, a na jej ustach pojawił się przekorny uśmiech.

– Właściwie to nie mogę iść. Właśnie sobie przypomniałam, że muszę umyć włosy. Przepraszam.

Spławiła mnie po raz czwarty, ale dlaczego mi się to podoba, do cholery?

– Maleńka, mam zamiar kochać się dziś z tobą, więc dobrze by było, gdybyś jednak ze mną poszła. – Usiłowałem nadać spojrzeniu wyraz ogromnej pewności siebie, który miał jej powiedzieć, że wiem, co zrobić, żeby się dobrze bawiła. Nie miałem na to wcześniej żadnych skarg.

Pokręciła głową i zmarszczyła nos z obrzydzeniem.

– To się nie stanie, przykro mi. Dzięki za propozycję i miło było w końcu cię poznać.

Podeszwy jej trampek zapiszczały przy tarciu o posadzkę, kiedy obróciła się na pięcie i odeszła. Patrzyłem za nią zaszokowany. Odrzucony po raz piąty. Stawało się to trochę niepokojące, ale co gorsza, właściwie zaczynałem to lubić. Nigdy wcześniej tak naprawdę nie musiałem się wysilać, żeby zdobyć dziewczynę, ale brak zainteresowania ze strony Rosie stał się dla mnie czymś całkiem zabawnym. Większość facetów narzeka, że musi uganiać się za dziewczynami, choć z drugiej strony, kiedy dostaje się je na tacy, po jakimś czasie robi się nudno. Ta sytuacja była dla mnie zupełnie nowa i, o dziwo, przyjemna.

Pobiegłem za nią, jeszcze niegotowy na pogodzenie się z porażką.

Kiedy zrównaliśmy się, nawet na mnie nie spojrzała. Szedłem bardzo blisko, ale jej nie dotykałem. Starałem się zupełnie ją ignorować, gdy spostrzegłem, że na mnie zerknęła i najwyraźniej zastanawiała się, co chciałem osiągnąć. Szliśmy w milczeniu korytarzami, zmierzając ku wyjściu z budynku. Co kilka sekund popatrywała na mnie i robiła wrażenie zaniepokojonej.

– W którą stronę idziesz? – zapytała wreszcie, zatrzymując się i odsuwając trochę ode mnie.

Udałem, że się zastanawiam.

– Jeszcze nie wiem, ale powiem ci, jak będę wiedział.

Obrzuciła mnie spojrzeniem pełnym niezadowolenia, przycisnęła torebkę i ruszyła. Wykrzywiłem się w uśmiechu i ponownie zrównałem z nią krok. Byliśmy niedaleko głównego wyjścia. Zatrzymała się przy drzwiach i gestem zaproponowała, żebym wyszedł pierwszy.

– Panie mają pierwszeństwo. – Otworzyłem drzwi i stanąłem przy nich z uprzejmym uśmiechem, aż w końcu westchnęła, przeszła, a potem od razu skręciła w prawo w kierunku ulicy. Szybko podbiegłem i znowu szedłem obok, zbyt blisko, by mogła się czuć swobodnie.

Przystanęła i ponownie popatrzyła na mnie z niezadowoleniem.

– Co ty, do diabła, wyprawiasz?

Wzruszyłem ramionami.

– Prześladuję cię.

Uśmiech uniósł jej kąciki ust, wzrok odrobinę złagodniał.

– I jak się czujesz w tej roli?

Podrapałem się po nosie.

– Prawdę mówiąc, to trochę nudne. Myślisz, że mogłabyś ociupinę to ożywić? – zapytałem, starając się zachować powagę.

Wybuchnęła śmiechem, a ja uśmiechnąłem się z dumą.

– Odczepisz się w końcu ode mnie? – zapytała, kiedy już się uspokoiła.

– Dopiero kiedy coś ze mną zjesz.

Westchnęła i pokręciła głową.

– Naprawdę nie dam rady.

– Daj spokój, Rosie. Muszę jakoś uczcić fakt, że mojemu najlepszemu przyjacielowi urodziło się dziecko. Nie skazuj mnie na świętowanie w samotności. Ja stawiam. Będziesz mogła zamówić najdroższe rzeczy z karty, choćby z czystej złośliwości – zaproponowałem.

No dalej, powiedz tak. Jedno krótkie słówko. T. A. K. Powiedz! Nie sprawiała wrażenia, że na to pójdzie, postanowiłem więc, że postaram się ją zmusić. Wokół prawie nie było ludzi. Tylko kilka osób paliło i rozmawiało przed szpitalem.

Upadłem na kolana i złapałem ją za rękę, zanim zdążyła zareagować.

– Chodź ze mną, proszę! Błagam cię. Błagam! Nie zostawiaj mnie samego przy nich wszystkich – prosiłem teatralnie, wskazując na ludzi, którzy teraz patrzyli, jak robię z siebie totalnego palanta.

Nagle na jej policzkach pojawił się rumieniec.

– Proszę, Rosie, błagam, daj mi szansę! Nie mogę spać, bo bez przerwy myślę o tobie. Nie mogę jeść. Już nawet nie spotykam się z innymi dziewczynami. Jesteś tylko ty. Błagam, to mnie zabija – mówiłem coraz głośniej. Zwróciłem się do kobiety w średnim wieku, która stała niedaleko i nie spuszczała z nas oczu. – Pani zdaniem powinna dać mi szansę, prawda? Kocham się w niej od dziesięciu lat, a ona nie chce nawet dać mi nadziei. Dlaczego, Rosie? Dlaczego? – zawodziłem dramatycznie, z trudem powstrzymując się od śmiechu. Prześliczna brunetka poczerwieniała na twarzy jeszcze bardziej i usiłowała wyrwać rękę z mojego uścisku.

Kobieta, która się nam przypatrywała, położyła sobie rękę na piersi.

– Och, kochanieńka, daj mu szansę. Gdyby przystojny mężczyzna prosił mnie w taki sposób, na pewno bym go nie odtrąciła – powiedziała z uczuciem i pokiwała głową na zachętę.

Rosie przestąpiła z nogi na nogę i pochyliła głowę zażenowana sytuacją.

– Wstawaj! – wysyczała.

Uniosłem wyzywająco brwi.

– O, nie. To będzie trwało, dopóki nie zgodzisz się iść ze mną na kolację – wyszeptałem. – Proszę, Rosie. Błagam! – dodałem głośno.

Skrzywiła się i z przerażeniem malującym się na twarzy rozejrzała szybko.

– Dobrze. Tylko wstań!

Skoczyłem na równe nogi z uśmiechem triumfu.

– Widzisz, to nie było takie trudne, prawda? – powiedziałem trochę chełpliwie. Obróciłem się do ludzi, którzy przyglądali się tej scenie zaszokowani i rozbawieni jednocześnie. Uniosłem do góry ręce w geście zwycięstwa. – Zgodziła się! – krzyknąłem podekscytowany. Niektórzy z nich coś wykrzyknęli, dwie osoby zaklaskały w dłonie. Uśmiechnąłem się i ukłoniłem, a w tym samym czasie Rosie zaczęła praktycznie uciekać ode mnie w kierunku parkingu.

Dogoniłem ją i skrzywiłem, kiedy walnęła mnie torebką w brzuch.

– To była wkurzająca żenada! – powiedziała zduszonym głosem i ukradkiem zerknęła ponad ramieniem, żeby sprawdzić, czy ludzie nadal nas obserwują.

Otoczyłem ją ramieniem.

– Och, podobało ci się.

– Kretyn – wymamrotała pod nosem. – Zamówię homara, masz to jak w banku.

– Świetnie, ja też – zażartowałem, puszczając do niej oko. Sądząc po rozbawieniu w jej oczach, nie była na mnie zła za urządzenie tej sceny. Kiedy ostrzegawczo szturchnęła mnie łokciem w żebro, odsunąłem ramię i uśmiechnąłem się. – Właściwie to nawet lubię, jak jest trochę ostro – zażartowałem, rozcierając bok. Rosie przewróciła oczami. To był najlepszy ubaw, jaki miałem z dziewczyną od bardzo dawna. Odrobinę przypominała mi Annę – z temperamentem i skorą do śmiechu.

– Czyżbyś się teraz wycofywał? – Uniosła pytająco brwi.

– Za nic na świecie, słoneczko. Już nie mogę się doczekać, kiedy narobię ci wiochy w restauracji – drażniłem się z nią.

Zamknęła oczy i jęknęła, kiedy wziąłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę mojego samochodu. W drodze do restauracji prawie się do mnie nie odzywała. Celowo wybrałem całkiem fajną knajpę, żeby mogła sczyścić trochę moją kartę kredytową, co najwyraźniej planowała jako odwet za przedstawienie urządzone przed szpitalem.

– Gdzie mieszkasz? Słyszałem od Anny, że to kilka godzin jazdy od niej? – zapytałem naprawdę ciekaw, gdy czytaliśmy menu.

– W Barstow, w hrabstwie San Bernardino – odpowiedziała. – Ale w przyszłym tygodniu przeprowadzam się do Los Angeles, bo znalazłam tu pracę.

– Tak? A jaką?

– Jestem nauczycielką, no, w każdym razie będę nauczycielką, kiedy już tu zamieszkam. W tej chwili mam trzy etaty, żeby zarobić na czynsz.

Nauczycielka? Cóż, na pewno nie było tak wyglądających nauczycielek w szkole, do której ja chodziłem.

– Więc zamierzasz być nauczycielką? W której klasie?

– W drugiej podstawówki – odpowiedziała.

– To dobrze. Zacząłem już przez chwilę żałować dzieciaków, które nie mogłyby się skupić przy takiej seksownej nauczyciele. Myślę jednak, że w drugiej klasie nie będą się zastanawiać, jaki masz kolor majteczek, zamiast słuchać tego, co mówisz. – Uśmiechnąłem się zaczepnie, a ona roześmiała się i pokręciła głową.

– Ty naprawdę jesteś podrywaczem. Przyznaję, jesteś diabelnie skuteczny, ale mówiąc poważnie, jeśli spodziewasz się, że pójdę z tobą do łóżka, czeka cię rozczarowanie. – Popatrzyła na mnie wyzywająco.

– Nareszcie załapałem. Jesteś lesbijką – odpowiedziałem, starając się wyglądać poważnie.

Wybuchnęła śmiechem.

– Więc myślisz, że tylko lesbijka może dać ci kosza?

– No pewnie, żadna jeszcze mi się nie oparła – odpowiedziałem, tylko na wpół żartując, bo właściwie tylko ona spuściła mnie ze schodów. Miałem nadzieję, że naprawdę okaże się lesbijką i będę mógł się odprężyć, pewny tego, że mój seksapil nie ucierpi.

– Nie jestem lesbijką i potrafię ci się oprzeć, uwierz mi. Nie jesteś w moim typie – oświadczyła, patrząc na mnie zupełnie obojętnym wzrokiem.

– Nie w twoim typie? Co to niby znaczy? Coś ze mną nie tak? – zapytałem i naprawdę chciałem usłyszeć, co ma do powiedzenia na ten temat.

– Nie kręcą mnie pewni siebie, przekonani o własnej doskonałości faceci, dla których ważniejsze jest to, jak wyglądają, niż to, czy mają coś ciekawego do powiedzenia. Po prostu na mnie nie działają. – Napiła się wody i nie spuszczała ze mnie rozbawionego spojrzenia.

– Mam mnóstwo interesujących rzeczy do powiedzenia – odparowałem.

Pochyliła się nad stołem.

– W porządku, niech to usłyszę.

Kurwa mać. I co mam z tym zrobić? Zmarszczyłem czoło, zastanawiając się, co może ją zaciekawić. Właściwie to musiałem wymyślić coś, czym zrobiłbym na niej wrażenie. Nic nie przychodziło mi do głowy. Na szczęście pojawił się kelner i przyjął od nas zamówienia, dzięki czemu zyskałem kilka minut. Rosie zaskoczyła mnie, bo nie zamówiła nic drogiego, choć się tego spodziewałem.

Postanowiłem zmienić temat.

– Cameron to śliczne dziecko, prawda?

Uśmiechnęła się.

– Ładna zmiana tematu. Ale tak, jest śliczny, tylko że jak się ma takich rodziców jak Ashton i Anna, dziecko musi być ładne.

– Tak, chyba chodzi o tak zwane dobre geny – przyznałem. – Nasze dziecko też byłoby ładniutkie. – Żałowałem tych słów już w chwili, gdy je wypowiedziałem. Kolejna niepotrzebna łóżkowa aluzja. Najwyraźniej nie umiałem się pogodzić z odrzuceniem.

– Nie możesz się powstrzymać, prawda? – powiedziała, przewracając oczami.

– Nie w obecności kogoś, kto tak wygląda. Ale wracając do rozmowy, na jakich trzech etatach teraz pracujesz? – zapytałem, chcąc zmienić temat.

– Jestem kelnerką w restauracji w porze lunchu. Sprzątam i pracuję jako pokojówka w hotelu.

Słysząc to ostatnie, nastawiłem uszu.

– Naprawdę? I nosisz czarną sukienkę, biały fartuszek i przepaskę na włosach, tak jak we Francji? – Spytałem, uśmiechając się, bo już zacząłem wyobrażać ją sobie w tym stroju.

Westchnęła. Uśmiech uniósł kąciki jej ust.

– Teraz taki strój kupisz tylko w sex shopie, Nate, więc nie, nie ubieram się w ten sposób.

– No cóż, nie martw się, pożyczę ci swój – zażartowałem.

Roześmiała się.

– Właściwie to jesteś zabawny.

Urosłem, słysząc ten półkomplement.

– Ale jak to się stało, że wcześniej nigdy się nie spotkaliśmy? Na pewno nie było cię na ślubie Anny i Ashtona. – Pobrali się trochę ponad cztery lata wcześniej. Pojechaliśmy wszyscy na Malediwy i byliśmy z nimi na plaży, gdzie brali ślub. Zaproszeni zostali tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina, ale jeśli Rosie była najlepszą przyjaciółką Anny, powinna być jej druhną.

Zmarszczyła czoło i pokręciła głową.

– Nie, nie mogłam pojechać na ich ślub.

– Dlaczego? – naciskałem.

Westchnęła głośno i spuściła wzrok na stolik.

– W tamtym czasie miałam wiele spraw na głowie i nie mogłam pojechać. Żałuję, że to mnie ominęło, bo musiało wyglądać zjawiskowo.

– Ale czym wtedy byłaś taka zajęta?

– O rany, ależ jesteśmy wścibscy!

Postanowiłem zmienić temat, bo wszystko wskazywało, że i tak mi nie powie. Pochyliłem się do przodu i uśmiechnąłem ironicznie.

– Zatem, co mam zrobić, żeby zawstydzić się w restauracji? – drażniłem się z nią.

W jednej chwili uśmiech zniknął z jej twarzy.

– Nic.

– A co powiesz na to, że padnę tu na kolana i oświadczę ci się, a potem będę udawał, że zgubiłem pierścionek? – zaproponowałem.

Zaśmiała się najwyraźniej skrępowana.

– Jeśli to zrobisz, odpowiem ci „nie” i oświadczę głośno, że sypiam z twoim bratem, który jest w łóżku dziesięć razy lepszy od ciebie.

Słowo daję, imponowała mi.

– W porządku, ale dwie rzeczy są nieprawdziwe w twoim oświadczeniu. Po pierwsze, nie mam brata, a po drugie, nikt nie jest lepszy w łóżku ode mnie.

Nagle przybrała poważny wyraz twarzy.

– Nate, nie zawstydzaj mnie. Nienawidzę być w centrum uwagi. – Popatrzyła na mnie z wdziękiem proszącego psiaka.

Do diabła, czy dziewczyna nie musi robić seksownej miny, żeby być zachwycająca?! Uważaj, chłopie! Robi się niebezpiecznie.

– Dobrze, dam ci spokój… jeśli przyznasz, że jestem pociągający – zaproponowałem.

– Musisz szantażować dziewczyny, żeby to przyznały? Żal mi cię – odpowiedziała, udając współczucie.

– Świetnie, zostawmy to na razie, ale założę się z tobą o dwadzieścia dolarów, że dziś wrócisz ze mną do domu – oświadczyłem z niezachwianą pewnością, krzyżując ramiona na piersi.

Roześmiała się i pokręciła głową.

– Skończmy już z tym flirtowaniem, tym bardziej że jest mężczyzna w moim życiu, który daje mi wszystko, czego potrzebuję.

Uśmiechnęła się szczęśliwa, rysy twarzy jej złagodniały. Poczułem, jak narasta we mnie irracjonalna zazdrość. Rosie była zabawna, piękna i wymagająca. Na pewno chciałbym się z nią widywać, ale nie wyglądała na dziewczynę, która oszukiwałaby swojego faceta, zatem naprawdę nie miałem u niej żadnych szans.

– Och – westchnąłem, starając się nie okazywać rozczarowania.

– Przykro mi. Ale przecież powiedziałam ci przed kolacją, że nie jestem zainteresowana. – Popatrzyła na mnie przepraszająco.

Mimo wszystko wojownik we mnie nie zamierzał jeszcze składać broni.

– Nie ma problemu, cieszmy się jedzeniem. Może uda mi się sprawić, że zanim skończymy jeść, zapomnisz imię swojego faceta.


Reszta wieczoru okazała się zabawna. Oboje śmialiśmy się tak bardzo, że w którymś momencie niemal zakrztusiła się drinkiem. Nie przestawałem z nią flirtować, ale ona naprawdę nie była mną zainteresowana. Za każdym razem, gdy spuszczała mnie ze schodów, czułem narastającą frustrację, a jednocześnie coraz bardziej mnie to podniecało. Rosie okazała się wspaniałą osobą. Rozumiałem, dlaczego były z Anną przyjaciółkami.

Zapłaciłem rachunek. Rosie uśmiechnęła się jakby w podziękowaniu, gdy wychodziliśmy.

– Dzięki za kolację. To bardzo miłe miejsce – powiedziała, kiedy szliśmy ulicą w kierunku zaparkowanego samochodu.

– Aha i nie przejmuj się, następnym razem pozwolę ci zapłacić – zażartowałem. Rosie objęła się ramionami, bo było zimno. Zdjąłem skórzaną kurtkę i ją okryłem.

Uśmiechnęła się z wdzięcznością i ciaśniej się nią opatuliła.

– Dziękuję.

Miała piękny uśmiech. Jej dolna warga była troszkę pełniejsza od górnej, co sprawiało, że usta aż prosiły się o całowanie. Ledwie mogłem zapanować nad sobą i powstrzymać się od pochwycenia jej w ramiona, oparcia o ścianę najbliższego budynku i złączenia się z nią w pocałunku.

– Nie ma sprawy. O której masz pociąg? Może jeszcze skoczymy na kawę? – zapytałem z nadzieją w głosie.

– Muszę wracać. – Wyglądała na trochę rozdartą wewnętrznie – a może było to tylko moje myślenie życzeniowe.

– W porządku, w takim razie odwiozę cię na stację – powiedziałem z ociąganiem.

Kiedy doszliśmy do samochodu, otworzyłem drzwiczki i wsiadłem. W tej samej chwili skląłem się za to, że nie pomyślałem o otworzeniu jej drzwiczek. To było fatalne z mojej strony. Nie miałem wprawy w tego rodzaju rzeczach, bo zwykle do tego czasu laska leciałaby już na mnie i to, czy otworzę jej drzwiczki, czy nie, było bez znaczenia. Nie miałem pojęcia o byciu dżentelmenem.

Jechaliśmy w ciszy. Przed dworcem zsunęła z ramion moją kurtkę. Zmarszczyłem czoło, bo nie podobało mi się, że zostawię ją samą i nie będę wiedział, czy bezpiecznie wsiadła do pociągu. Opatuliłem ją ponownie.

– Odprowadzę cię do pociągu. – Nie czekając na odpowiedź, wysiadłem z samochodu i obszedłem go, żeby otworzyć jej drzwiczki. Uśmiechnęła się i wysiadła z wdziękiem. Na peronie okazało się, że jej pociąg zaraz odjeżdżał, więc nie musiała długo czekać.

Przy drzwiach wagonu zdjęła kurtkę i podała mi ją, uśmiechając się.

– Dziękuję za kolację, Nate. Dobrze się bawiłam.

– Ja też. – Odchrząknąłem, bo musiałem spróbować jeszcze ten raz. – Naprawdę, nie dasz mi numeru?

Roześmiała się i pokręciła głową.

– Naprawdę.

– W porządku, nie ma o czym mówić, ale sama nie wiesz, ile tracisz – kusiłem.

– Och, potrafię to sobie wyobrazić. Jestem pewna, że przechodzi mi koło nosa niesamowity seks i złamane serce – odpowiedziała, wzruszając ramionami. – W każdym razie dziękuję za ten wieczór. Pewnie się zobaczymy na chrzcinach Camerona.

Wsiadła do wagonu, pomachała do mnie i ruszyła szukać miejsca. Poczułem żal, kiedy zniknęła mi z oczu. Jeszcze nigdy w życiu nie poniosłem takiej porażki. Rozległ się sygnał ostrzegający przed ruszeniem pociągu. Moje ciało zareagowało instynktownie. Błyskawicznie wyciągnąłem przed siebie ramię, blokując drzwi. Nawet się nad tym nie zastanawiając, wskoczyłem do wagonu. Drzwi zamknęły się za mną.

Cholera, po co niby to zrobiłem? To tylko dziewczyna, do diabła! Pociąg ruszył z peronu. Było za późno, żeby wysiąść. Czekała mnie bezsenna noc tylko dlatego, że zachowałem się głupio i porywczo. Powiedziała mi przecież, że mieszka w odległości dwóch godzin jazdy, a to oznaczało, że łącznie z powrotem spędzę w pociągu cztery godziny. Następnym razem dobrze się zastanów, debilu, zanim wskoczysz do wagonu, żeby zwrócić na siebie uwagę dziewczyny! Westchnąłem głęboko. Teraz przynajmniej będę wiedział, że bezpiecznie dotarła do domu. I z drugiej strony miałem przed sobą dwie godziny na przekonanie jej, żeby jednak poszła ze mną do łóżka.

Rozejrzałem się. Rosie siedziała prawie w połowie wagonu. Oparła głowę o plecy fotela, oczy miała zamknięte. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej.

– Walnij mnie, jeśli się mylę, ale czy nie nazywasz się przypadkiem Claire? – zapytałem.

Natychmiast otworzyła oczy i popatrzyła na mnie wyraźnie zaszokowana, gdy zajmowałem wolne miejsce obok.

– Co ty, do cholery, wywijasz? – rzuciła, patrząc na mnie jak na wariata.

Wzruszyłem ramionami. Sam nie miałem pojęcia.

– Jaki byłby ze mnie prześladowca, gdybym nie dowiedział się, gdzie mieszkasz?

Zdobyć Rosie. Początek gry

Подняться наверх