Читать книгу Zdobyć Rosie. Początek gry - Kirsty Moseley - Страница 5

Rozdział czwarty

Оглавление

Nate

Tydzień minął w mgnieniu oka. Kurt został skierowany do prac biurowych na dwa tygodnie, a ja poczułem się trochę lepiej. Z drugiej strony tak naprawdę niewiele można było mu zrobić. Dostał naganę z wpisaniem do akt i ostrzeżenie, że następnym razem zostanie przeniesiony do drużyny, która nie działa w terenie. Chciałem, żeby znowu się wychylił, bo dzięki temu miałbym go z głowy.

Była sobota. Urodziny Setha, dlatego wszyscy szykowaliśmy się do świętowania. Prawdę mówiąc, nie mogłem się ich doczekać, bo przez cały tydzień ciężko pracowałem i to była pierwsza okazja, żeby się rozładować. Ku mojemu zaskoczeniu miał się pojawić Ashton. Po narodzinach Camerona odwołał swój udział, ale potem zadzwonił i powiedział, że Anna namawia go, żeby przyszedł. Umówił się w tajemnicy z innym agentem ochrony, który miał jej pilnować w ten wieczór. Nie wydawał się jednak zadowolony z tego rozwiązania.

Stałem przed drzwiami ich mieszkania i patrzyłem, jak Ashton całuje Annę na pożegnanie i szepcze coś, co wywołało jej uśmiech. Głośno odchrząknąłem.

– Nie możecie zaczekać, aż zniknę wam z oczu? Rzygać mi się chce, kiedy patrzę na takie sceny. – Zakasłałem teatralnie, udając, że się dławię. Marzyłem o napiciu się czegoś mocniejszego, a nie o patrzeniu, jak tych dwoje zachowuje się niczym zakochane nastolatki.

Anna roześmiała się i odepchnęła Ashtona od siebie.

– Nie pozwól mu wymiotować na dywan – zażartowała.

Skinąłem do niej głową na znak, że się z nią zgadzam, i skrzyżowałem ramiona na piersi.

– Zbieraj się, Ashton. Twoja kobieta chce mieć na wieczór wolną chatę, a poza tym marnujemy bezcenny czas, tkwiąc tu zamiast się napić.

Ashton popatrzył na mnie i Bradleya, agenta Secret Service, który miał czuwać nad Anną i Cameronem podczas jego nieobecności.

– Tak naprawdę wcale nie chcę iść – wymamrotał.

Anna westchnęła i zrobiła minę zbitego psa. W tej samej chwili było po nim. Nigdy nie widziałem, żeby nie postawiła na swoim, bo w jej rękach stawał się miękki jak wosk, o czym zresztą oboje wiedzieli. Złapała go za przód koszuli i wsunęła palec za kołnierzyk.

– Idź ze swoimi kumplami. Dziecku i mnie nic nie będzie, a ty potrzebujesz trochę luzu. Jesteś zbyt spięty, Ashtonie. – Obróciła się do mnie i uśmiechnęła. – Dopilnuj, żeby się dobrze bawił.

– Obaj spijemy się w trupa – zapewniłem ją, ignorując protesty Ashtona.

Anna wskazała frontowe drzwi.

– Wynoście się i nie wracajcie, dopóki nie będziecie pijani i w świetnych humorach.

Ashton potrzebował jeszcze kilku minut, żeby zostawić ją i nowo narodzonego synka pod opieką innego ochroniarza. Kiedy patrzyłem na niego, jak poważnym głosem instruował Bradleya, co miał robić na wypadek kryzysu, zastanawiałem się, czy kiedykolwiek znajdę się w sytuacji, gdy czyjeś bezpieczeństwo i szczęście będą dla mnie ważniejsze od własnego. Szczerze mówiąc, nie bardzo w to wierzyłem, bo przecież nie było na świecie dwóch dziewczyn tak niesamowitych jak Anna. Myślami wróciłem do Rosie – co ostatnio często mi się zdarzało i doprowadzało mnie do szału. Tego wieczoru jednak przysiągłem sobie skupić się jedynie na dwóch rzeczach: seksie i alkoholu. Zabroniłem Rosie i jej pięknemu uśmiechowi wdzierać się do moich snów dzisiejszej nocy, gdy znowu będę spał sam.

Kiedy dotarliśmy do baru, Seth był już pijany. Opierał się ciężko o kontuar i pił z naszymi dwoma innymi bliskimi kumplami, Wayne’em i Ryanem. Stanęliśmy przy barze, a ja zamówiłem osiem tequili. Ashton jęknął i zmarszczył czoło.

– Anna kazała mi cię dzisiaj upić, żeby mogła cię potem wykorzystać – ironizowałem.

Zaśmiał się.

– I tak by to zrobiła, niezależnie od tego, czy byłbym pijany, czy nie.

– Tak, tak, ale dodała, że jeśli naprawdę cię spiję, to mnie również wykorzysta, dlatego mam zamiar schlać cię tak, żebym musiał nieść cię do domu, a potem trochę się zabawię z twoją żoną. – Wykrzywiłem usta przekornie, wywołując tym jego śmiech. Wiedział, że żartowałem. Sama myśl o tym, że Anna mogłaby przespać się z kimś innym, była zupełnie niedorzeczna. Kiedy kieliszki zjawiły się na kontuarze, podałem chłopakom cztery, a Ashtonowi i sobie przysunąłem po dwa.

– Musimy nadgonić – wyjaśniłem, widząc przerażenie na jego twarzy. – Na trzy.

Po kilku kolejkach nadal staliśmy przy barze, gadając i śmiejąc się. Czułem się trochę wstawiony, ale jeszcze nie pijany. Kiedy mijała nas grupa dziewczyn, Ashton chwycił jedną z nich za rękę i zmusił do zatrzymania się.

– Hej! – krzyknęła ze złością, wyrywając dłoń z uścisku. Na jej widok zaparło mi dech w piersiach. To była ona. Dziewczyna, o której myślałem od pięciu dni. Jedyna dziewczyna, której nie udało mi się poderwać. Jej twarz złagodniała natychmiast, gdy spojrzała na mojego najlepszego przyjaciela.

– Och, Ashton! Przepraszam, nie wiedziałam, że to ty. – Podeszła bliżej i serdecznie go uściskała.

– Cześć, Rosie. Co ty tu robisz? Wydawało mi się, że miałaś dziś iść na kolację z siostrą. – Spojrzał ponad jej ramieniem i uśmiechnął się do grupy dziewczyn, z którymi przyszła.

– Aha. I byłyśmy na kolacji, ale potem dziewczynom zachciało się potańczyć.

Zerknęła na mnie przez sekundę, ale można było pomyśleć, że mnie nie poznała. Skuliłem się w sobie. Nie rozpoznała mnie? Musiałem zrobić jeszcze mniejsze wrażenie, niż mi się wydawało!

– A gdzie jest DJ? – zapytał Ashton.

Spojrzenie Rosie złagodniało na dźwięk tego imienia. Nastawiłem uszu. Czy DJ był facetem, z którym chodziła i którego kochała?

– Nadal jest w Barstow. Przyjedzie we wtorek, jak już się tu zagospodaruję. – Uśmiechnęła się, szczęśliwa.

Omiatałem ją spojrzeniem. Tego wieczoru wyglądała niesamowicie. W szpitalu, ubraną w dżinsy i trampki, uznałem za piękną, teraz jednak jej widok porażał. Obcisła czarna spódniczka sięgała do połowy ud, sprawiając, że jej nogi zapraszały do pieszczot. Granatowa bluzka dawała pojęcie o tym, co znajdowało się pod spodem. Włosy miała rozpuszczone – opadały na plecy luźnymi falami. Każdy centymetr jej postaci sprawiał, że ślinka napływała mi do ust. Mózg mi się gotował, bo gorączkowo kombinowałem, jak ją zagadnąć. Miałem tego wieczoru kolejną okazję, by sprawić, żeby zapomniała o swoim facecie, i na pewno chciałem z tego skorzystać.

– Jak nowe mieszkanie? Anna wspomniała, że już się zainstalowałaś – powiedział Ashton.

Już się przeprowadziła? Hm, to dla mnie ważna wiadomość! Ciekawe, dlaczego Anna i Ashton nic mi o tym nie powiedzieli.

– Jest w porządku. Trochę dziwnie się czuję w tym mieście, ale już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę pracę w poniedziałek – odpowiedziała Rosie. Usłyszałem, że jedna z jej przyjaciółek powiedziała coś o tańcu, a potem zerknęła nieśmiało na Ashtona. Powiodła spojrzeniem w dół jego sylwetki i zagryzła wargę z podziwu – a on jak zwykle kompletnie nie zwrócił na to uwagi. Od czasu, kiedy był z Anną, robił wrażenie, jakby inne dziewczyny przestały dla niego istnieć.

– Liczę, że jutro się zobaczymy. Bo przyjdziesz do nas na kolację, jak się umówiliśmy? – zapytał Ashton.

Ma przyjść do nich jutro na kolację? Sprawy przybierają coraz lepszy obrót, może się wproszę…

– Jasne. W takim razie do zobaczenia.

Odwróciła się i zaczęła odchodzić, ale Ashton zawołał ją, sprawiając, że zatrzymała się po raz drugi.

– Gdybyś miała jakieś kłopoty dzisiaj wieczorem i potrzebowała pomocy, to pamiętaj, że będę tu jeszcze przez jakiś czas. A po moim wyjściu zawsze możesz się zwrócić do moich przyjaciół, dobrze? – powiedział poważnym tonem.

Spojrzenie Rosie ponownie spoczęło na mnie i tym razem zdążyłem przynajmniej się do niej uśmiechnąć, zanim uciekła wzrokiem.

– Mam przeczucie, że to twoi przyjaciele są problemem, który mogę mieć dziś wieczorem. – Puściła do niego oko i zagłębiła się w tłum.

Patrzyłem za nią zaszokowany. Naprawdę musiałem stracić swój urok – a może tak było tylko w jej przypadku? Błyskawiczny eksperyment miał to wykazać. Obróciłem się ku dziewczynie stojącej najbliżej i uśmiechnąłem uwodzicielsko.

– Cześć, jestem tym jedynym. Słyszałem, że mnie szukałaś – powiedziałem z pewnością siebie w głosie. Zachichotała, zarumieniła się i dźgnęła łokciem w żebra koleżankę. Odprężyłem się na widok jej reakcji. Najwyraźniej tylko u Rosie nie budziłem zainteresowania. I znowu zacząłem się zastanawiać, czy filigranowa brunetka jest lesbijką.

Dziewczyna, którą właśnie zagadnąłem, coś do mnie mówiła, ale nic mnie to nie obchodziło. Byłem zajęty patrzeniem ponad tłumem na Rosie, która kręciła ślicznym tyłeczkiem na parkiecie. Wgapiałem się w nią najpierw trochę zaszokowany, potem trochę bardziej niż podniecony, gdy zaczęła tańczyć na dobre. Jęknąłem i obróciłem się do Ashtona, ignorując dziewczynę, która starała się zatrzymać na sobie moją uwagę.

– Co z nią nie tak? W ogóle nie jest mną zainteresowana – poskarżyłem mu się.

Roześmiał się, chwycił mnie za ramię i lekko ścisnął.

– Ona nie jest w twoim typie, Nate. Odpuść sobie. – Popchnął mnie w stronę baru i pokręcił głową.

– Dlaczego nie? Daj spokój, jest dziewczyną i jest w moim typie – odparowałem, krzyżując ramiona na piersi. Ta dziewczyna poważnie nadszarpywała moje ego.

– Nate, Rosie jest najlepszą przyjaciółką Anny, to niesamowita osoba. Nie zasługuje na to, żebyś ją przeleciał, a potem zostawił. Odpuść sobie – odpowiedział.

Westchnąłem i zmarszczyłem czoło. Rozumiałem, że nie chciał, żebym skrzywdził przyjaciółkę Anny, to jasne, ale naprawdę wkurzało mnie gadanie, że nie wolno mi na nią zapolować.

Rozpaczliwie pragnąłem się z nią przespać. Pod pewnym względem potrzebowałem tego. Miałem dziwne wrażenie, że jeśli do tego nie dojdzie, ta dziewczyna będzie mnie prześladowała w myślach przez długi czas. Nie miałem ochoty wyobrażać sobie, jak to jest przesuwać język po jej ciele, chciałem to zrobić – może wtedy przekonałbym się, że nie było to wcale takie fajne, jak mi się wydawało. Marzyłem o niej, bo mnie nie chciała, przynajmniej miałem nadzieję, że taki jest powód. Byłem podrywaczem, instynkt podpowiadał mi, żeby zająć się najbliżej stojącą laską, zabrać ją na zaplecze i poszaleć, ale jednocześnie nie mogłem oderwać wzroku od Rosie.

Zmusiłem się, żeby przestać na nią patrzeć, i spojrzałem na Ashtona.

– Więc mówisz, że nie mogę iść na parkiet i z nią zatańczyć?

– Dokładnie tak. Znajdź sobie jakąś inną dziewczynę i zostaw przyjaciółkę Anny w spokoju.

Przegrana sprawa. Skinąłem głową z rezygnacją.


Picie zaczęło się na dobre wkrótce po tym, jak Ashton zabronił mi podrywania przyjaciółki Anny. Przez cały czas, kiedy tam staliśmy, usilnie starałem się nie patrzeć na nią, ale nie potrafiłem oderwać od niej oczu. Spoglądałem w jej stronę co kilka minut, patrzyłem, jak tańczyła albo śmiała się z przyjaciółkami. Uznałem, że wyglądała cudownie, kiedy uśmiech zdobił jej usta. Marszczyła przy tym nos, a jej oczy promieniały.

Po kolejnej godzinie Ashton zapłacił za siebie. Prawdę mówiąc, wytrzymał dłużej, niż myślałem.

– Wychodzę. Dobrej zabawy i jeszcze raz wszystkiego dobrego z okazji urodzin, Seth – powiedział, uśmiechając się przepraszająco.

– Taylor, szybko wymiękasz – ofuknął go Seth, kręcąc głową z dezaprobatą.

Ashton wzruszył ramionami.

– Może i tak, ale gdybyś wiedział, że gorąca laska czeka na ciebie w domu i dziecko, o którym wiesz, że obudzi się wcześnie rano, też byś wymiękł. – Obrócił się do mnie i szybko uścisnął. – Zobaczymy się w tygodniu, OK?

– Jasne, brachu. Może wpadnę do was jutro. Nie pracuję, więc mógłbym chwilę posiedzieć – zaproponowałem, usiłując wyglądać zupełnie niewinnie, żeby nie zorientował się, że chodzi mi o zobaczenie Rosie.

Mimo to jednak przejrzał mnie natychmiast. Uśmiech zrozumienia pojawił mu się na twarzy, przewrócił oczami.

– W porządku, no to do zobaczenia jutro.

W chwili gdy wyszedł, całym sobą pragnąłem odnaleźć Rosie. Zwalczałem w sobie tę pokusę z całych sił. Wiedziałem, że Ashton miał rację. To była przyjaciółka Anny i prawdopodobnie często będę ją widywał, dlatego nie powinienem wszystkiego już teraz rujnować i sprawić, że będziemy czuli się skrępowani, gdy kiedyś znajdziemy się w jednym pomieszczeniu.

Po paru następnych kolejkach zupełnie zapomniałem, dlaczego miałbym się trzymać od niej z daleka. Przyszła do baru z jedną z przyjaciółek, oparła się i czekała na przyjęcie zamówienia. Uśmiechnąłem się i postanowiłem działać. Przez cały czas wzrok miałem przyklejony do jej pośladków.

Pochyliłem się nad barem obok niej.

– Cześć, słoneczko – przywitałem się.

Uśmiechnęła się.

– Znowu się spotykamy, Nate.

– Pozwolisz, że postawię ci drinka?

Jej przyjaciółka taksowała mnie wzrokiem. Wiedziałem, że gdybym zechciał, mógłbym ją mieć, ale jak na ironię wcale jej nie chciałem. Ta, której pożądałem, uśmiechała się do mnie przewrotnie i wyglądała tak seksownie w krótkiej spódniczce, że myślałem tylko o tym, żeby ją objąć i jak najszybciej stąd wyjść.

– Niby dlaczego? Masz zamiar dosypać mi czegoś, żeby zwiększyć swoje szanse u mnie? – odpowiedziała Rosie wyzywająco, jednocześnie uderzając mnie biodrem w udo.

– Wygląda na to, że tylko dzięki farmakologii dam radę zaciągnąć cię do łóżka – potwierdziłem, włączając się do jej gry.

Kiedy barman pojawił się przed nią i otaksował ją spojrzeniem, zaczęła składać zamówienie, nawet się nie orientując, że ją podrywał. Wypiąłem pierś, zadowolony, bo nie była zainteresowana flirtem także z innymi facetami.

– Podobno już się przeprowadziłaś? – zapytałem, chcą zatrzymać ją rozmową jak najdłużej.

Zmarszczyła nos i skinęła głową.

– Tak, to upierdliwe zajęcie, ale mam je za sobą. Muszę zanieść drinki dziewczynom. – Wzięła tacę. Brak możliwości dłuższej rozmowy bardzo mnie rozczarował.

– Pomóc ci? – zaoferowałem się, sięgając do tacy.

Uśmiechnęła się i pokręciła głową. Prowokująco uderzyła mnie po dłoni.

– Jeśli myślisz, że pozwolę ci się zbliżyć do mojego drinka, to się grubo mylisz – zażartowała. Puściła do mnie oko i odeszła, nie dodając nic więcej. Roześmiałem się i patrzyłem za nią. Nie obejrzała się na mnie nawet przez ramię.

– Gówniana sprawa – wymamrotałem. Jak miałem zainteresować sobą tę dziewczynę? Podszedłem do Setha, który wyglądał na zdezorientowanego.

– Czy ona spuściła cię właśnie ze schodów? – zapytał, zaszokowany.

– Aha – potwierdziłem.

– Poważnie? Co powiedziała?

Wzruszyłem ramionami.

– Poznałem ją niedawno. Teraz to chyba dwudziesty raz, kiedy posłała mnie do diabła.

Seth uniósł brwi, najwyraźniej zainteresowany sytuacją, która była dla niego swego rodzaju wyzwaniem.

– Muszę sam spróbować.

Kiedy oddalał się ode mnie na niepewnych nogach, miałem ochotę chwycić go i walnąć w twarz. Patrzyłem, jak zatrzymał się przy niej. Błagam, nie daj mu się podejść, proszę, proszę, proszę! Miał minę łowcy, gdy otoczył ją ramieniem i uśmiechał się do niej bezczelnie i ironicznie. Widziałem, że poruszał ustami, ale nie słyszałem, co mówił. Kiedy skończył mówić, coś mu odpowiedziała, przez co odsunął ramię i złożył niewinnie ręce. Cofnął się o krok, pokręcił głową i znowu coś powiedział. Odprężyłem się.

Wrócił do mnie na sztywnych nogach. Zmarszczył czoło.

– Jest lesbijką – oświadczył, wziął piwo i wypił je do końca.

Wybuchnąłem śmiechem.

– Dokładnie to powiedziałem.

Jakiś czas później Ryan wrócił z toalety z uśmiechem zadowolenia przylepionym do twarzy.

– Nate, twoja dziewczyna nie jest lesbą. Właśnie słyszałem jej rozmowę z psiapsiółkami. Wszystkie namawiają ją, żeby dała komuś szansę dziś wieczorem. Poddała się, kazała im się zamknąć i obiecała, że zatańczy z dziesiątym facetem, który ją zaczepi. Wygląda na to, że czterech już próbowało – powiedział.

Z dziesiątym facetem? Spojrzałem na zegarek. Dochodziła północ. Pewnie tak powiedziała, wiedząc, że przed wyjściem z baru nie zdąży do niej zagadać sześciu gości! Cholera, ale jest przebiegła! W porządku, mogę to przekuć na swoją korzyść. Potrzebuję tylko pięciu facetów, którzy by ją zaczepili, a wtedy dopilnuję, żebym stał się tym dziesiątym.

– Tak? To super! Ryan, podejdź do niej i zagadaj. – Wskazałem głową w jej kierunku.

Ryan aż się skulił w sobie i zmarszczył brwi. Nie należał do facetów, którzy z marszu zaczepiają dziewczyny.

– Co? Nie ma mowy! – zawołał, energicznie kręcąc głową.

– Daj spokój. Proszę cię! Będziesz piąty. Wayne, ty możesz być szósty, a ja będę musiał znaleźć kolejnych trzech gości, żeby ją zaczepili, zanim stanę się dziesiąty.

Ryan mocniej zmarszczył czoło i dalej kręcił głową. Nie miał na to najmniejszej ochoty.

– Powiem ci, jak masz to zrobić. Musisz dać się spławić, żebym stał się numerem dziesiątym. Proszę – błagałem podekscytowany.

Westchnął i zamknąłem oczy.

– To co mam jej powiedzieć?

Uśmiechnąłem się i zastanowiłem nad zdaniem, którym mógłby ją zaczepić. Nie chciałem podsuwać mu czegoś zbyt dobrego, bo przecież nie chciałem, żeby pozwoliła mu się poderwać.

– W porządku, może powiesz coś takiego: czy mogę tu chwilę poczekać, aż będę mógł bezpiecznie wrócić do miejsca, gdzie przed chwilą pierdnąłem? – zażartowałem, wiedząc, że nigdy w życiu nie powiedziałby czegoś takiego do dziewczyny. Ryan popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Seth i Wayne wybuchnęli śmiechem. – Podpuszczałem cię. No dobra, powiedz tak: od dziecka jesteś taka ładna, czy to przyszło z czasem? To stara zagrywka, ale dobra. – Można mi nie uwierzyć, ale wyrwałem na to zdanie kilka lasek w przeszłości.

Ryan jęknął i popatrzył nerwowo w kierunku Rosie.

– Ona kopnie mnie w tyłek.

– I o to chodzi, chcę, żeby kopnęła cię w tyłek.

Przewrócił oczami.

– Będziesz mi za to winny przysługę, Nate.

Obrócił się i odszedł, a my patrzyliśmy, jak Rosie się roześmiała i pokręciła przecząco głową. Po minucie był z powrotem.

Seth już ją podrywał, dlatego po chwili posłałem Wayne’a, podczas gdy sam rozglądałem się za kolejnymi trzema facetami. Moją uwagę przyciągnęła grupa pięciu gości.

– Cześć, chłopaki, możecie coś dla mnie zrobić? – zapytałem, nie bardzo wiedząc, jak się do tego zabrać.

Wszyscy spojrzeli na mnie zaciekawieni.

– Chciałbym, żeby trzech z was zaczepiło dziewczynę, ale tak, żeby spuściła was ze schodów. Założyłem się z nią, że dziś wieczorem będzie ją podrywało dziesięciu facetów. Naprawdę chcę wygrać ten zakład.

Roześmiali się, a jeden z nich popatrzył ponad moim ramieniem i zapytał:

– Która to dziewczyna?

Obróciłem się i wskazałem Rosie.

– Gorąca laseczka w granatowej bluzce.

– Ładna – wymruczał jakby odruchowo.

W duchu żałowałem już, że nie wybrałem kogoś innego, bo wyglądało na to, że będę miał konkurencję.

– No więc potrzebuję, żeby zaczepiło ją trzech gości, bo wtedy wygram zakład. Wchodzicie w to? – zapytałem z nadzieją w głosie, patrząc na każdego z nich po kolei.

– A co będziemy z tego mieli? – spytał ten sam facet.

– Nie wiem, co powiecie na pięćdziesiąt dolców? – zaproponowałem.

– Pięćdziesiąt dolarów za to, że trzech z nas zaczepi tę dziewczynę? – dopytywał się. – A co dostaniesz, jeśli wygrasz ten zakład?

– Powód do zadowolenia i dumy.

– OK, wchodzę w to. – Pokręcił głową rozbawiony.

Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem portfel. Wyjąłem pięćdziesiątkę, którą zawsze trzymałem jako zaskórniak na wypadek niespodziewanych okoliczności. Teraz okoliczność była jak najbardziej niespodziewana!

Sami mieli zdecydować, którzy z nich pójdą, a ja wróciłem do przyjaciół. Sączyłem drinka i patrzyłem, jak spławia jednego po drugim najwyraźniej zaszokowana takim powodzeniem. Czułem, jak żołądek zaciska mi się ze zdenerwowania. Naprawdę zależało mi na tym, żeby z nią zatańczyć. Ręce zaczęły mi się pocić, dlatego wytarłem je o dżinsy. Po tym, jak ostatni facet został odesłany z kwitkiem, wziąłem się w karby i odetchnąłem głęboko kilka razy. Była po prostu kolejną dziewczyną, zabawką, o której mógłbym zapomnieć już rano następnego dnia.

– Trzymaj za mnie kciuki – wymamrotałem i uderzyłem Setha w brzuch wierzchem dłoni, gdy go mijałem. Kiedy się do niej zbliżyłem, sięgnąłem po jej rękę i zamknąłem w swojej dłoni. Zmarszczyła czoło i podniosła na mnie wzrok.

Uśmiechnąłem się, szczęśliwy.

– I jak tam, cukiereczku? Słyszałem, że nieobcy ci jest system dziesiętny. Bo w zasięgu wzroku tylko ty zgarniasz dziesięć punktów na dziesięć. – Wykrzywiłem się w ironicznym uśmiechu. – Nie, zaraz, to ja jestem dziesiątką, a właściwie jestem dziesiąty. Wisisz mi taniec.

Przewróciła oczami.

– Znowu ty? Dasz sobie wreszcie ze mną spokój? Nie działasz na mnie, powaga.

Mój uśmiech był pełen samozadowolenia.

– Nie zrozumiałaś mnie. Jestem numerem dziesiątym. – Wskazałem na Ryana. – To piąty facet, który cię podrywał, ten obok niego był szósty, a tamtych trzech to siódmy, ósmy i dziewiąty. To oznacza, że musisz ze mną zatańczyć, skarbie.

Jej przyjaciółki przyglądały się nam z szeroko otwartymi oczami i jeszcze szerszymi uśmiechami.

Ironiczny uśmieszek zniknął z twarzy Rosie, gdy dotarło do niej, o czym mówiłem.

– Nie – wyszeptała. – Jakim cudem…? Poważnie? Nie ma mowy, nie możesz być dziesiątym, bo byłeś trzeci. – Pojaśniała, jakby nagle wpadła na genialne rozwiązanie.

Powinienem przewidzieć, że będzie szukała jakiegoś sposobu wywinięcia się z tej sytuacji. W porządku, skoro chce tak to rozegrać, nie mam nic przeciwko temu.

– Dobrze, moja piękna, sama się o to prosiłaś. Znam faceta, który może sprawić, że muzyka przestanie grać. Kiedy uniosę rękę, muzyka umilknie, a ja oświadczę ci się przy wszystkich. Masz może jakiś pierścionek, który mógłbym pożyczyć, a może mam to rozegrać bez pierścionka? – zapytałem, starając się zachować obojętny wyraz twarzy.

Wyglądała na niezdecydowaną, jakby zastanawiała się, czy mówiłem poważnie. Po kilku sekundach najwyraźniej jednak podjęła decyzję. Zmrużyła oczy i skrzyżowała ręce na piersi.

– Nie wierzę ci – oświadczyła z pewnością siebie.

Wiedziałem od niej, że nienawidzi być w centrum uwagi, dlatego ten plan powinien zadziałać idealnie.

– Sama się o to prosiłaś, skarbie. – Odwróciłem się od niej, żeby spojrzeć na didżeja i szykowałem się do podniesienia ręki. W duchu modliłem się, żeby to wypaliło, bo w przeciwnym razie wyszedłbym na debila. Niemal w tej samej chwili zachłysnęła się powietrzem, chwyciła mnie za nadgarstek i szarpnęła moją rękę w dół.

– Jezu, Nate, jesteś taki wkurzający! – wysyczała. Muszę przyznać, że ze złością było jej cholernie do twarzy.

‒ Dzięki, kwiatuszku. ‒ Pociągnąłem ją w kierunku parkietu do tańca, a ona zamknęła oczy i kręciła głową z niedowierzania. Kiedy dotarliśmy między tańczących, obróciłem się i wziąłem ją za ręce, zarzuciłem je sobie wokół szyi, a sam chwyciłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie. Jej bliskość była bardzo przyjemna.

‒ Zauważyłeś, że to nie jest wolna piosenka, prawda? ‒ zapytała, gdy zacząłem ją prowadzić. Skinąłem głową. Piosenka niezbyt mi się podobała, miała szybki i mocny rytm. Szczerze mówiąc, wolałbym coś wolnego, przy czym można byłoby się kołysać. Uśmiechnęła się do mnie krzywo i zaczęła tańczyć tak, jak należało. Kręciła przy tym perfekcyjnie tyłeczkiem. Moje ciało reagowało na jej każdy ruch. Czułem, jak narasta mój pociąg do niej ‒ dżinsy stały się za ciasne w kroku. W tańcu przyjrzałem się każdemu centymetrowi jej twarzy i to, że wyglądała na zupełnie wyluzowaną, cholernie mi się podobało.

Kiedy się uśmiechnęła, nie potrafiłem powstrzymać się od odpowiedzenia uśmiechem. Reagowałem odruchowo na jej zachowanie, nasza bliskość sprawiała mi frajdę. Pochyliłem się i dotknąłem czołem jej czoła, spojrzałem w jej duże piwne oczy. Ująłem ją ręką za kark i zanurzyłem palce w jej włosach. Jej oddech przyśpieszył, objęła mnie mocniej za szyję i ocierała się o mnie. Żadne z nas się nie odzywało, ale słowa nie były mi potrzebne. Nigdy wcześniej niczego tak nie przeżywałem, dlatego rozkoszowałem się każdą chwilą na wypadek, gdyby taka okazja miała się nie powtórzyć. Kiedy piosenka się skończyła, odsunęła się lekko ode mnie. Powoli zsunęła dłonie z mojej szyi, kusząco przesunęła nimi po ramionach i piersi. Zagryzłem wargi, żeby nie jęknąć z pożądania.

‒ Dzięki za taniec ‒ wymamrotała. Przechyliłem głowę na bok i zastanawiałem się, czy w jej głosie pobrzmiewało rozczarowanie.

‒ Masz ochotę na jeszcze jeden?

Rosie uśmiechnęła się przepraszająco.

‒ Żałuję, ale umówiłam się z przyjaciółkami, że zatańczę tylko raz z numerem dziesiątym. Dotrzymałam słowa. ‒ Nadal jednak nie odchodziła ode mnie. Wziąłem to za dobry omen.

Odsunąłem ręce od jej talii.

‒ W porządku. Taniec był absolutnie wart pięćdziesięciu dolarów. I tak nie stać byłoby mnie na następny ‒ zażartowałem i nerwowo przeczesałem palcami włosy. Dlaczego, do cholery, tak się przy niej denerwuję? Jezu, weź się w garść, Nate!

Zmarszczyła czoło.

‒ Jakie pięćdziesiąt dolarów? O czym ty mówisz?

Skrzywiłem się, bo właśnie do mnie dotarło, że nie powinienem o tym wspominać. Ale tych słów nie dało się już cofnąć.

‒ Widzisz, musiałem zapłacić tamtym gościom, żeby cię zaczepiali, dzięki czemu mogłem zostać numerem dziesiątym. ‒ Patrzyłem, jak stoi zaszokowana.

‒ Och, czuję się teraz trochę jak dziwka ‒ wyjąkała.

Wybuchnąłem śmiechem, słysząc to skojarzenie.

‒ Jak dziwka? Naprawdę? Czy to oznacza, że przespałabyś się ze mną, gdybym cię zabrał do domu?

Przysunęła się bliżej i uniosła brwi.

‒ Jak, twoim zdaniem, brzmi odpowiedź na to pytanie?

Zamrugałem kilka razy oczami. Jeszcze żadna dziewczyna nie zachowywała się tak przy mnie, bo zwykle wystarczył jeden ruch z mojej strony i wisiały mi na szyi, słuchały tego, co mówię, albo po prostu taksowały mnie wzrokiem. Zadawanie się z dziewczyną, która potrafiła mi się postawić, było odświeżające.

Postanowiłem odpowiedzieć szczerze.

‒ Przypuszczam, że pójdę do łóżka z twoim wyobrażeniem, odrobiną żelu i paczką chusteczek higienicznych.

Wybuchnęła śmiechem i pokręciła głową, a potem uderzyła mnie w pierś.

‒ Im dłużej z tobą rozmawiam, tym bardziej jesteś nieokrzesany.

Ukłoniłem się lekko, jakby to był komplement, dzięki czemu roześmiała się jeszcze głośniej.

‒ A tak przy okazji, dlaczego rodzice dali ci na imię Rosie, jeśli na nazwisko masz Jedyna? To chyba trochę przewrotnie z ich strony? ‒ zapytałem, udając powagę.

Popatrzyła na mnie, jakbym stracił rozum.

‒ Nie nazywam się Rosie Jedyna tylko Rosie York.

Cofnąłem się, udając zaskoczenie.

– Poważnie? Cholera, mógłbym przysiąc, że jesteś Jedyna.

Przewróciła oczami, kiedy wreszcie załapała.

– Miłe. Nie zorientowałam się w pierwszej chwili. Dobra robota.

– Podobało ci się? Wymyśliłem to na poczekaniu wyłącznie dla ciebie.

Jakiś facet tak zapamiętał się w tańcu, który bardziej przypominał napad padaczki, że uderzyłby ją z tyłu, dlatego chwyciłem Rosie za biodra i przyciągnąłem do siebie. Oparła ręce na mojej piersi i spojrzała na mnie. Gdy jej wzrok napotkał moje spojrzenie, temperatura na sali podskoczyła o tysiąc stopni. Pragnąłem jej tak bardzo, że aż bolało.

– Bardzo sprytnie, Nate. Jestem pod wrażeniem i można to umieścić w protokole – drażniła się ze mną.

Pochyliłem twarz i potarłem nosem o jej policzek. Oddech Rosie stał się urywany i zadrżała leciutko, gdy przytknąłem wargi do jej ucha.

– Skoro zrobiłem na tobie takie wrażenie, to może uczcimy to kolejnym tańcem? – wyszeptałem.

Przełknęła głośno ślinę, a ja już wiedziałem, że to działa. Jej opór słabł z każdą chwilą. Przytuliła się do mnie.

– Wspomniałeś, że nie stać cię na następny taniec.

Westchnąłem, bo znowu nas dzielił mur obronny. Przez kilka sekund robiła wrażenie, jakby się nad tym zastanawiała, ale chwila minęła, a z nią moje szanse. Poczułem się odrzucony i rozczarowany. Z drugiej strony zabawa była niezła, o n a  była zabawna, ale nie miałem pojęcia, jak poprawić swoją sytuację. Walczyłem w przegranej bitwie i było to okropnie frustrujące.

Chciałem odejść. Miałem dość spławiania jak na jeden wieczór. Moje ego było w stanie tylko raz znieść taki wycisk.

– W takim razie nie ma sprawy. I tak powinienem pewnie zaszyć się teraz gdzieś i lizać rany po odrzuceniu – zażartowałem, mając nadzieję, że nie pokazuję po sobie zważonego nastroju. Uciekłem się do staroświeckiej sztuczki, wziąłem ją za rękę, uniosłem do ust i pocałowałem. – Miło było znowu cię zobaczyć – powiedziałem zgodnie z prawdą.

– Tak, mnie też – odpowiedziała. Zerknęła ponad moim ramieniem i uśmiechnęła się. – Wygląda na to, że i tak zaraz wychodzimy.

Obróciłem się i popatrzyłem w tym samym kierunku. Jej przyjaciółki skończyły drinki, stały i patrzyły na nas.

– No to wracaj bezpiecznie do domu. – Powinienem ją odprowadzić? – zastanawiałem się. Już otwierałem usta, żeby to zaproponować, ale weszła mi w słowo.

– Wrócę bezpiecznie. Candice jest samochodem, więc rozwiezie nas wszystkie do domów. – Uśmiechnęła się słodko. – Do zobaczenia, Nate.

Patrzyłem, jak przyjaciółki otoczyły ją natychmiast i spoglądały na mnie nieśmiało, najwyraźniej domagając się od niej pełnej relacji. Z jakiegoś powodu poczułem się jeszcze bardziej odrzucony. Nawet koleżankom mówiła, że nie jest mną zainteresowana.

Gdy wróciłem do kumpli, zastałem tam jakąś dziewczynę pijącą i śmiejącą się z nimi. Rozpoznałem Emmę. Sypiałem z nią od czasu do czasu. Lubiła seks i kiedy miała na to ochotę, kochaliśmy się bez żadnych zobowiązań. Żadne z nas nie chciało niczego więcej poza przyjaźnią korzystną dla obu stron, co idealnie sprawdzało się w życiu. Emma była właściwie w takim samym stopniu podrywaczką jak ja, dlatego wiedziałem, że dzięki niej będę mógł zapomnieć o odrzuceniu przez Rosie.

– Cześć, Emma. Dawno cię nie widziałem. – Wyszczerzyłem zęby na powitanie.

Uwodzicielski uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy zrobiła krok w moją stronę.

– Nate Peters, rzeczywiście dawno się nie widzieliśmy.

Rozejrzała się, jakby czegoś szukała, a potem ponownie obróciła się do mnie.

– Jesteś sam? – zapytała, unosząc brwi. Potwierdziłem i patrzyłem, jak uśmiech rozkwita jej na twarzy. – Ja też. No, popatrz.

Wzięła mnie za rękę i pociągnęła lekko w kierunku toalet na tyłach baru.

Teraz jest jak należy!

Kiedy wepchnęła mnie do damskiej toalety i zamknęła drzwi na zasuwkę, szybko rozejrzałem się po kabinach i przekonałem, że byliśmy sami. Kiedy się do mnie obróciła, chwyciłem ją i pocałowałem, przyciskając ją do ściany. Od razu zaczęła mi rozpinać dżinsy. Emma na pewno nie należała do osób cierpliwych i nie zależało jej na grze wstępnej, z miejsca przechodziła do rzeczy. Wsunąłem język w jej usta i usiłowałem wyprzeć z pamięci wszystko, co wiązało się z Rosie – ale moje wysiłki były daremne. Mogłem myśleć tylko o tej przeklętej dziewczynie.

Emma włożyła mi rękę w bokserki i delikatnie mnie masowała, a ja tymczasem zacząłem ją obmacywać, próbując wejść w nastrój. Po kilku minutach jej gimnastyki nadal nie było efektu. Przerwała pocałunek i zaczęła całować mnie po szyi.

Coś było nie tak. Nie potrafiłem otrząsnąć się z wrażenia, że cała ta sytuacja jest zła, a ja nie chcę tu być. Tak naprawdę marzyłem o tym, żeby odprowadzić Rosie do domu i jeszcze chwilę z nią porozmawiać.

Emma odsunęła się i popatrzyła na mnie zdezorientowana.

– Wszystko OK? – zapytała, z trudem łapiąc oddech.

Skinąłem głową i przełknąłem głośno ślinę. Co się ze mną dzieje? Nigdy w życiu nie miałem problemów z erekcją. Kiedy chciałem, żeby mi stanął, stawał. Żadna dziewczyna nie musiała nad tym pracować.

– Chcesz, żebym ci obciągnęła? – zaoferowała Emma, marszcząc czoło, najwyraźniej też zbita z tropu, bo spojrzała w dół na mojego wiotkiego fiuta w jej dłoni.

Szczera odpowiedź na jej pytanie trochę mnie przeraziła. Nie chciałem, żeby to zrobiła, a coś takiego jeszcze nigdy mi się nie przytrafiło. Cholera, Nate, zbierz się w sobie i przeleć tę ładną panienkę. Wiesz, że jest w tym dobra!

– Nate? Pytałam… – zaczęła, ale szybko wszedłem jej w słowo.

– Słyszałem. Przepraszam cię, ale dzisiaj nic z tego nie wyjdzie. Kiepsko się czuję. Myślę, że coś mi zaszkodziło – skłamałem, odsuwając się od niej i pośpiesznie zapinając dżinsy.

Jej zdezorientowanie zmieniło się we współczucie.

– Jesteś chory? A może biedulek potrzebuje, żeby ktoś się nim zaopiekował? – Zbliżyła się do mnie ponownie, robiąc dziobek z ust.

Stłumiłem w sobie jęk. Nie potrafiłem się zmusić do mechanicznego seksu z Emmą na zapleczu baru, bo myślami byłem przy Rosie. Kiedy tylko ją zdobędę, znowu wrócę do gry i normalności. To jedynie drobna usterka, którą łatwo da się naprawić. Zaliczę Rosie i wszystko będzie w porządku – taką przynajmniej miałem nadzieję.

– Nie. Emma, poważnie, przepraszam cię, ale nie dzisiaj. Muszę wracać do domu – wymamrotałem, widząc, że jest tym wyraźnie rozczarowana.

Skinęła głową i poprawiła spódniczkę, której praktycznie nie było.

– W porządku. No to do następnego razu. Liczę, że będziesz się lepiej czuł.

Odsunęła zasuwkę przy drzwiach i wyszła, zostawiając mnie pośrodku damskiej toalety.

Podszedłem do lustra i spojrzałem na swoje odbicie. Wyglądałem jak zawsze, a miałem wrażenie, że z jakiegoś powodu powinienem wyglądać inaczej. Spojrzałem w dół na krocze i zmarszczyłem czoło ze złością.

– Zawiodłeś na całej linii, kolego. Nie mogłeś tego zrobić, co? – wymamrotałem. A teraz jeszcze gadam do własnego fiuta. Zdecydowanie potrzebuję pomocy.

Westchnąłem i wyszedłem z toalety. Wracałem do domu, mając przed oczami obraz Rosie i pudełko chusteczek higienicznych, tak jak jej wcześniej powiedziałem.

Jutro na pewno będzie inaczej, jutro wracam do gry, bo miałem zamiar iść na kolację do Ashtona, niezależnie od tego, czy byłem zaproszony, czy nie. Kluczem był upór, a ja jeszcze w życiu z niczego nie zrezygnowałem.

Zdobyć Rosie. Początek gry

Подняться наверх