Читать книгу Depresja miliardera. Historia Ryszarda Krauzego, jednego z najbogatszych Polaków - Krzysztof Wójcik - Страница 11

Оглавление

Gdy Irena Krauze jest w ciąży, do ich mieszkania wpadają esbecy – interes jubilerski z obrączkami się rozkręca, ale informacje o nielegalnym handlu złotem docierają też do milicji. Wówczas obowiązuje ustawa dewizowa, która zabrania handlu złotem i dewizami.

Irena Krauze: – Ktoś musiał podkablować mamę z tym złotem. Każdy, kto wszedł do kamienicy, musiał zostać zatrzymany. Nie mógł wyjść. Esbecy robili szczegółową rewizję. Wszystko wyrzucili z szafy. Byłam w zaawansowanej ciąży i tajniacy trochę mniej na mnie zwracali uwagę. Mama ukradkiem wręczyła mi zawiniątko w serwetce. Było tam kilkadziesiąt obrączek. Mimo że to przeszukanie zrobiło na mnie okropne wrażenie, nie straciłam panowania nad sobą. Pomyślałam, że jak wrzucę obrączki do muszli, to już ich nie odzyskamy. Otworzyłam więc w małym pokoiku okno i spuściłam zawiniątko do ogrodu. Tego złota bezpieka szukała dwa dni. Nic nie znaleźli, bo ogrodu nie przeszukali.

Wiosną 1956 r. na świat przychodzi Ryszard, pierwszy syn Ireny i Jerzego. Jeszcze przez sześć lat młodzi gnieżdżą się w dwupokojowym mieszkaniu rodziców przy ul. Olsztyńskiej.

Młody Krauze chodzi do stoczniowego przedszkola w blokach kolejowych na ul. Śląskiej. Do dziś wśród jego znajomych krąży anegdota o tym, że matka musi go zaprowadzać godzinę przed innymi dziećmi.

Potwierdza to Irena Krauze: – Chciał być przed wszystkimi dziećmi, żeby od rana zorganizować zabawki. Później mógł je rozdzielać kolegom. Od dziecka był organizatorem. Miał swoją filozofię, która pewnie później została mu przy dogadywaniu się z politykami wszelkiej maści: bawił się z dziećmi bogatszych i biedniejszych rodziców. Mówił, że ze wszystkimi trzeba dobrze żyć. Więc jak na rowerkach jeździli po podwórku, to w jego bandzie były zarówno te dzieci obsmarkane, jak i te z dobrych domów.

Jego znajomy zwraca uwagę, że ta historia sprzed lat pokazuje, jakim świetnym manipulatorem jest Krauze i jak potrafi wykorzystać ludzkie potrzeby oraz żądze, by kierować innymi osobami.

Po zajęciach kilkuletni Ryszard musi sam zostawać w przedszkolu, bo matka odbiera go późnym popołudniem. Uwielbiają go sprzątaczki, którym opowiada ostatnio oglądane filmy.

Irena od najmłodszych lat inwestuje w wykształcenie Ryszarda. Jako czteroletni chłopczyk chodzi on na lekcje angielskiego do sióstr urszulanek. Ma niezły słuch i obcy język szybko wpada mu w ucho.

– Dziś jest to normalne, że dziecko w tym wieku w przedszkolu uczy się angielskiego – mówi matka Ryszarda. – Ale w latach 60. był to duży wyjątek. Rysio od dziecka miał talent do języków. Gdy urszulanki przeniosły się do Orłowa, to przełożona interweniowała, że szkoda marnować taki talent i powinien nadal się uczyć. Dowoziłam go więc do zakonnic.

Kolega z dzieciństwa, a dziś znany adwokat, tak wspomina tamte czasy: – Było trochę łobuzowania, a rozrywki sami sobie zapewnialiśmy. Rysiek przyjeżdżał do Sopotu, bo tu miał rodzinę. Jak trzeba było podkraść stolarzowi trochę desek na budowę skoczni, to nie było problemu. Wszyscy szliśmy na szaber.

Do podstawówki Krauze musi przejść przez górkę i lasek. Z Olsztyńskiej w linii prostej to niespełna kilometr. W podstawówce rodzice zarażają Ryszarda pasją do sportu. Dziesięciolatek zaczyna od lekcji pływania. Jest wysoki i silny. W kilka lat uczy się nieźle pływać. Weekendy rodzina Krauzów spędza na kajakach na Kaszubach.

Depresja miliardera. Historia Ryszarda Krauzego, jednego z najbogatszych Polaków

Подняться наверх