Читать книгу Depresja miliardera. Historia Ryszarda Krauzego, jednego z najbogatszych Polaków - Krzysztof Wójcik - Страница 13

Оглавление

Na początku lat 60. ojciec Ireny załatwia spółdzielcze mieszkanie na trzecim piętrze kamienicy przy ul. Warszawskiej. To kilkaset metrów dalej od Olsztyńskiej.

Czteropiętrowe bloki ciągną się w typowo gdyńskim stylu. Co kilka minut mknie Warszawską czerwony trolejbus na radzieckiej licencji. Łączy centrum miasta z robotniczymi Chylonią i Grabówkiem. To właśnie elektryczny dźwięk sunącego trolejbusa, który brzmi między kamienicami na Warszawskiej, najlepiej oddaje klimat tej ulicy. Na parterach poukładanych jak klocki budynków mieszczą się od lat sklepiki i zakłady usługowe: fryzjer, krawiec, szewc. Nie ma tam placów zabaw. Dzieci biegają po betonowych podwórkach zamkniętych na tyłach kamienic. Murki, garaże, trzepak i wierzba to szczyt rozrywki. Przez kilkadziesiąt lat Warszawska niewiele się zmienia. Miasto niespecjalnie tam inwestuje, bo tej ulicy nie widzi przeciętny turysta – do tej części Gdyni dociera rzadko. Dziś ulica wygląda podobnie jak w latach 60. i 70.

Dwupokojowe nowe mieszkanie Krauzów jest duże jak na standardy budowlane lat 60. Działek Leśnych. Zwykle w tych czteropiętrowych blokach lokale mają po 38 mkw. To jest plombą dobudowaną do już stojącego budynku. Krauzowie mają szczęście – dostali całe 56 mkw.

Żyją jak wiele rodzin w PRL-u. Obydwoje pracują. Irena Krauze kontynuuje pracę w PSM C. Hartwig, a jej mąż Jerzy pracuje jako technik w stoczni Marynarki Wojennej.

Leon Makowski do dziś mieszka w tej kamienicy, tuż obok pierwszego mieszkania rodziny Krauze na ul. Warszawskiej. Znają się od lat. Udzielał korepetycji z matematyki córce pani Ireny. I mówi o niej z dużą sympatią:

– Pani Irena to przykład silnej emancypantki. I to w czasach komuny. Pracowała w branży całkowicie zdominowanej przez mężczyzn i udało jej się jeszcze nimi kierować. Z racji swojego charakteru od lat ma przydomek „Królowa Matka”.

Są dwie teorie co do historii przezwiska pani Ireny: jedna, że wymyślił je właśnie Leon Makowski, a druga, że wieloletni przyjaciel rodziny Krauze – ksiądz prałat Henryk Jankowski.

Mimo wieku pani Irena przez długi czas utrzymuje świetną formę – jeszcze kilka lat wcześniej biegała z rakietą tenisową po gdyńskim korcie. Kilkanaście miesięcy temu musiała jednak trochę przystopować – uległa wypadkowi w domu towarowym i po złamaniu biodra ma kłopoty z chodzeniem.

Dodaje Leon Makowski: – Pani Irena to taka osobowość, co bez narzędzi przejdzie przez mur. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Bez takiej grupy ludzi nie byłoby postępu i rozwoju. Właśnie taką filozofię przez całe życie prezentuje matka Ryszarda. Jej mąż Jerzy to człowiek z innej bajki. On ma dystans do życia. Można powiedzieć, że żyje z rezerwą do wszystkiego. Widzi inne priorytety. Co innego dla niego jest ważne. To kwestia pewnej filozofii życiowej. Ryszard odziedziczył charakter zdecydowanie po matce.

Dzięki świetnej znajomości języków i wstąpieniu do PZPR kariera Ireny Krauze w PSM C. Hartwig nabiera tempa. Na początku lat 70. matka Ryszarda obejmuje stanowisko kierownika działu koordynacji i ekonomii przewozów kontenerowych. Jest jednym z pionierów transportu kontenerowego w Polsce. W opiniach pracowniczych kolejni dyrektorzy C. Hartwig wychwalają jej wiedzę. Dzięki pracy w C. Hartwig Irena może studiować. To o tyle ważne, że w tym czasie jest naznaczona stygmatem córki wroga proletariatu i bez protekcji przełożonych w ogóle nie mogłaby zacząć nauki. Potem broni też doktorat na wydziale ekonomicznym Uniwersytetu Gdańskiego. Pisze o gospodarce w przyszłej Unii Europejskiej.

Dziś Irena Krauze wstydzi się partyjnego epizodu, ale bez wstąpienia do PZPR jej sukces w ogóle nie byłby możliwy. W PRL-u wiele karier może się rozwijać tylko dzięki lekkiej dozie koniunkturalizmu. Irena Krauze podkreśla, że nigdy nie udziela się w partii.

– Przełożeni naciskali mnie, żebym zapisała się do partii, ale i tak co niedzielę chodziłam do kościoła i tłumaczyłam im, że z tego nie zrezygnuję – tłumaczy mi. – Dyrektor argumentował, że jak wstąpię do partii, to realnie będę mogła coś zrobić w spedycji, a to mnie najbardziej interesowało.

I opowiada, że od dziecka ojciec uświadamiał ją historycznie i politycznie: jako 13-latka otrzymała przedwojenną książkę Ferdynanda Ossendowskiego Lenin, w której opisano zbrodnie bolszewików.

O pani Irenie jeszcze nieraz wspomnę w niniejszej książce, bo stanowi ważną postać w życiu Ryszarda Krauzego. Przez lata jest pierwszym doradcą biznesowym syna. Zasiada w radach nadzorczych jego spółek i pomaga w kierowaniu fundacją, która powstanie w 2001 r. To ona zaszczepia mu biznesową żyłkę.

Depresja miliardera. Historia Ryszarda Krauzego, jednego z najbogatszych Polaków

Подняться наверх