Читать книгу Nieznany Skarb - ks. Edward Staniek - Страница 56

Оглавление

IV. PIERWSZA MODLITWA EUCHARYSTYCZNA

„Ojcze nieskończenie dobry”

„Ojcze nieskończenie dobry, pokornie Cię błagamy przez Syna Twojego Jezusa Chrystusa, Pana naszego, abyś przyjął i pobłogosławił te święte dary ofiarne”.

„Ojcze nieskończenie dobry”. Dotykamy fundamentu chrześcijańskiej wiary. Bóg jest samą dobrocią. Chrześcijanin to człowiek, który w tę dobroć Boga wierzy. Nie ma wiary tam, gdzie zabraknie głębszego przeżycia tajemnicy dobroci Boga. O tyle mogę zaufać, o ile wierzę w Jego dobroć. Jeżeli ktoś zaczyna wątpić w dobroć Boga, wówczas wiara jego rozsypuje się jak piasek. Powiedzmy jednak jasno, że jest to trudna tajemnica wiary. Życie często zda się mówić wręcz co innego.

Trzeba wejść do Oświęcimia, zobaczyć przy krematoryjnym piecu miliony niszczonych ludzi i powiedzieć – Bóg jest nieskończenie dobry. Trzeba wejść do zakładu, gdzie są kalekie dzieci, i tam wobec ich nieszczęścia powiedzieć – Bóg jest nieskończenie dobry. Trzeba się spotkać z całym morzem cierpienia i krzywdy, jakie istnieje na ziemi, i powiedzieć – Bóg jest nieskończenie dobry. Trzeba przyjąć ciosy, których życie nie szczędzi, i powiedzieć – Bóg jest nieskończenie dobry. Trzeba stanąć pod krzyżem i uświadomić sobie, że na tym drzewie ginie jedyny i umiłowany Syn Boga Ojca i, patrząc na Jego agonię, powiedzieć – Bóg jest nieskończenie dobry.

Dotykamy niezwykle ważnego elementu chrześcijańskiej wiary, od którego rozpoczyna się Pierwsza Modlitwa Eucharystyczna. Bóg jest Ojcem nieskończenie dobrym. Od przeżycia tej prawdy zależy nasze wytrwanie w wierze i nasze wytrwanie w powołaniu. Mamy objawiać światu nieskończoną dobroć Boga. Nasza dobroć ma być dowodem, że Bóg jest dobry. Inni, patrząc na nasze czyny, mają oddać chwałę nieskończenie dobremu Ojcu.

Ludzie często rozbijają się o tę prawdę, nie znają Boga nieskończenie dobrego. Niedawno tłumaczyła mi pewna osoba, że z tego, iż Bóg jest Ojcem, wcale nie wynika, że musi być dobry, przecież ojciec też może być niedobry. Według niej Bóg nie może być dobry, ponieważ na ziemi jest za dużo zła. Słuchałem jej wyznania bezradny. Zrozumiałem, że ona nie stoi przed prawdziwym Bogiem, nie zna twarzy dobrego i kochającego Ojca.

Uczestniczenie we Mszy Świętej, spotkanie w Komunii Świętej, adoracja, to zawsze spotkanie z Bogiem, który jest nieskończenie dobrym Ojcem.

Pierwszym rysem eucharystycznej pobożności jest żywa wiara w dobroć Boga – naszego Ojca.

Otwarte serca

„Składamy je Tobie przede wszystkim za Twój święty Kościół powszechny. Obdarz go pokojem i jednością, otaczaj opieką i rządź nim na całej ziemi. Składamy je również za Twojego sługę, papieża, za biskupa naszego oraz za wszystkich, którzy wiernie strzegą wiary katolickiej i apostolskiej”.

Człowiek, który w centrum postawił Eucharystię, winien mieć tak szeroko otwarte serce, aby ogarnął cały Kościół. To ważny rys dobrze ustawionej pobożności eucharystycznej. W życiu religijnym zawsze zagraża niebezpieczeństwo egoizmu – ja i Pan Bóg, a wszystko inne mnie nie interesuje. Otóż przy dobrze ustawionym nabożeństwie eucharystycznym serce człowieka jest otwarte na sprawy całego Kościoła. Ten, kto w swoim sercu ustawia Eucharystię, zaczyna kochać Kościół, kochać wszystkie, niezwykle trudne i wielkie zadania ludu Bożego na całym świecie.

Eucharystyczna pobożność nie pozwala na egoizm, nie pozwala na zamknięcie się w sobie, zmusza ustawicznie do otwarcia, do umiłowania Kościoła i jego wielkich zadań. Po tym poznaje się, czy faktycznie człowiek ma kontakt z Chrystusem Eucharystycznym. Jeżeli jest zamknięty, jeżeli nie potrafi kochać, to jego spotkanie z Chrystusem Eucharystycznym nie jest autentyczne. Jeżeli ktoś przynosi do ołtarza dary i ofiaruje za Kościół, to równocześnie oddaje i siebie do dyspozycji Kościoła, do dyspozycji papieża, do dyspozycji biskupa. Jeżeli natomiast ktoś nie ma tej wewnętrznej dyspozycji i przynosi chleb, przynosi wino, ale nie przynosi swojego serca, wówczas daleko mu do pobożności eucharystycznej. Tu musi być jedność serca z darem złożonym na ołtarzu.

„Pamiętaj o wszystkich tu obecnych”

„Pamiętaj, Boże, o sługach i służebnicach swoich i o wszystkich tu obecnych, których wiara i oddanie są Ci znane. Za nich składamy tę ofiarę uwielbienia i oni ją składają za siebie oraz wszystkich sobie bliskich, aby dostąpić odkupienia dusz swoich i osiągnąć zbawienie”.

Stosunkowo łatwo jest myśleć o tłumach, o Kościele w skali ogólnoświatowej i wówczas może się człowiekowi wydawać, że prawdziwie kocha. Tymczasem wykładnikiem prawdziwej miłości jest zawsze stosunek do tego, kto w tym momencie najbliżej nas klęczy. Tu przed ołtarzem, wobec Chrystusa w Eucharystii, trzeba tego człowieka dostrzec. Dopiero w tym dostrzeżeniu konkretnego człowieka kształtuje się prawdziwa ewangeliczna miłość.

Wspólnie prosimy, aby ten człowiek osiągnął zbawienie, które jest darem Boga. Może się jednak zdarzyć, że ten człowiek potrzebuje wybawienia w dniu dzisiejszym. Może on jest w takiej sytuacji, że trzeba mu podać rękę. Tego nie należy zostawiać Bogu, to trzeba zrobić samemu. Na tym polega autentyczna pobożność eucharystyczna. Po to przychodzę do ołtarza, by dostrzec ludzi, którym mam pomóc. Jeśli zatem wychodzę z kościoła, a nie dostrzegam ich, nie wiem komu mam pomóc, żyję w złudzeniu, że jestem człowiekiem pobożnym. Eucharystyczna pobożność to synteza miłości Boga i konkretnej miłości człowieka.

Jak często, uczestnicząc we Mszy Świętej, prosimy Boga o dostrzeżenie potrzeb tych, którzy są blisko? Jak często prosimy Dobrego Ojca, aby wskazał, jaka ma być konkretna forma naszej miłości? To nie przypadek, że dziś właśnie ten a nie inny człowiek klęczy obok nas. Tu Bóg łączy ludzi między sobą, łączy czynną miłością.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Nieznany Skarb

Подняться наверх