Читать книгу Pokaż mi - Marcel Moss - Страница 7
Оглавление56% dorosłych czuje frustrację z powodu niesatysfakcjonującego życia seksualnego.
2
– Jeżeli zamierzasz mi zafundować wieczór w burdelu, to zapomnij. – Odchodzę od baru, a wtedy Wojtek rzuca się na mnie i przyciąga do siebie.
– Nic z tych rzeczy. Zaufaj mi. – Siada na wysokim krześle i prosi, bym zrobił to samo. – Chcę ci coś pokazać.
Kamiński kładzie na barze swój telefon. Widzę, jak przesuwa palcem karty, aż trafia na aplikację o nazwie Pokaż mi. Te słowa wydają mi się dziwnie znajome… Ikonka przypomina aparat z sercem zamiast obiektywu.
– To jakiś nowy Tinder? Nie ma mowy… Przecież mogę tam natrafić na ktorąś koleżankę Jagody. Czy ty w ogóle myślisz?
– Przymknij się na moment i słuchaj. – Wojtek daje znak barmanowi, żeby polał nam drugą kolejkę. – Rozumiem, że masz narzeczoną i chcesz być jej wierny, bla, bla, bla… Ta aplikacja jest idealna dla takich facetów jak ty, czyli więźniów kobiet. Bo widzisz, żaden mężczyzna nie ma monogamii we krwi. To kobiety ubzdurały sobie, że ich życiowym celem jest urodzenie dzieci i zapewnienie im spokojnego bytu przy boku silnego, zaradnego samca. Mężczyźni są inni. Spójrz na koty. Samce ruchają się na prawo i lewo i nie przejmują się swoimi partnerkami.
– Czekaj – przerywam mu. – Czy ty właśnie porównujesz ludzi do kotów? Nie pij więcej…
– Oj, Łukaś, nie traktuj tego tak dosłownie – tłumaczy się. – Zmierzam do tego, że z winy kobiet miliony mężczyzn na całym świecie czują się seksualnymi więźniami. Tymczasem żaden z nas nie jest monogamistą. No, przynajmniej w łóżku. Rozumiesz?
– Chyba tak. – Drapię się po brodzie. – Sugerujesz, że powinienem pogadać z Jagodą o otwartym związku? Gdyby się zgodziła, pewnie stałbyś pierwszy w kolejce do naszej sypialni.
– No wiesz? – Wojtek zgrywa oburzonego. – Nigdy bym tego nie zrobił mojemu najlepszemu kumplowi. Chociaż… – Przykłada dłoń do podbródka.
– Jak ty mnie dzisiaj wkurwiasz! – Popycham go żartobliwie. Wojtek traci równowagę i przewraca się na podłogę wraz z krzesłem.
– Sorry…
Na szczęście Kamiński wychodzi z upadku bez szwanku. Zamawiam u barmana wodę z cytryną i każę mu ją wypić duszkiem.
– Już mi lepiej. O czym to rozmawialiśmy?
– O tym, że jeśli wskoczysz do łóżka mojej narzeczonej, skończysz dużo gorzej niż przed chwilą.
– Okej. Zrozumiałem.
A potem tłumaczy mi, że wieloletni monogamiczny związek mi nie służy i zasługuję na odrobinę urozmaicenia.
– Nie twierdzę, że masz w tajemnicy przed Jagodą posuwać inne panienki, ale odrobina atrakcji nie zaszkodzi. Ta apka jest dla ciebie idealna. – Kładzie przede mną swój telefon i pokazuje ekran powitalny. Aplikacja jest utrzymana w ciemnych odcieniach fioletu. W oczy rzucają mi się dwa przyciski – „Spotkaj mnie” i „Odkryj mnie”.
– Co to w ogóle jest? W życiu nie słyszałem o tej aplikacji.
– To dlatego, że twórcy wcale jej nie promują. Postawili na marketing szeptany. Użytkownikami aplikacji są ci, którzy mają nimi być. Teraz przyszła kolej na ciebie.
– Mówisz, jakbyś chciał mnie wciągnąć do jakiejś piramidy finansowej.
– Nie chrzań głupot. Aplikacja jest całkowicie darmowa. Uważam, że jest świetna, ale niekoniecznie dla mnie. Ja potrzebuję prawdziwych cipek. Królowa jest boska i warto się o nią starać, ale trzeba być naprawdę wytrwałym, by się do niej dobić.
– Królowa? O kim ty mówisz?
Wojtek pije zaległą kolejkę.
– Po kolei… Królowa jest gwiazdą tej apki, a celem nadrzędnym każdego użytkownika jest pokonanie innych w wyścigu o spotkanie z nią sam na sam. To jednak piekielnie trudne, bo na koniec każdego miesiąca udaje się to tylko jednej osobie.
– W jaki sposób ta – chrząkam – Królowa wyłania zwycięzcę? Przez losowanie?
– Nie, no co ty… Żeby dostąpić zaszczytu spotkania z Królową, trzeba się bardzo postarać i zdobyć jak największą liczbę punktów. – Otwiera zakładkę „Spotkaj mnie” i przechodzi do rankingu, który automatycznie przesuwa się na dwieście czterdzieste miejsce. Obok nicka wojtiwojti widnieje liczba punktów – dwadzieścia.
– Jestem jednym z ostatnich, którzy do tej pory punktowali w lutym. A to dlatego, że wysłałem Królowej raptem trzy fotki. Suka nie oceniła ich zbyt wysoko.
Przesuwam ranking wyżej. Przy pozostałych miejscach nie widać nazw użytkowników, można zobaczyć jedynie liczbę punktów, którą uzbierali. Dotychczasowy lider ma ich równo pięćset.
– Skurczybyk wypełnił plan max.
– Nie rozumiem… O co chodzi z tymi punktami?
Wojtek opiera się łokciami o bar.
– Generalnie punkty zdobywa się za osiągnięcie tak zwanych trzech poziomów wyzwolenia.
– Że co, kurwa? – Biorę od niego papierosa.
– Wraz z każdym miesiącem ranking się zeruje i rywalizacja startuje od nowa. Do piętnastego dnia każdego miesiąca zdobywasz punkty w ramach dwóch pierwszych poziomów. Poziom pierwszy to maksymalnie dwieście punktów. Poziom drugi – trzysta. W połowie miesiąca uruchamia się poziom trzeci, czyli ten, od którego wszystko zależy. Do zgarnięcia jest aż pięćset punktów.
– Razem tysiąc – obliczam.
– Zgadza się. I uwierz mi, widziałem już typków, którym się to udawało.
– No dobra. – Stukam palcami o blat. – To teraz mi wyjaśnij, za co zdobywa się punkty.
– W ramach każdego poziomu wyzwolenia masz do wykonania zadania. Każde rozpoczyna się od słów: „Pokaż mi…”.
– Mam robić zdjęcia, które będą oceniane?
– Zgadza się. – Wojtek unosi kieliszek i z trudem wypija jego zawartość. – Za każde wykonane zadanie Królowa przyznaje ci określoną liczbę punktów. – Wojtek wchodzi w poziom pierwszy, składający się z dwudziestu ponumerowanych zadań. Przy pierwszym widnieje osiem punktów, przy drugim – siedem, a przy trzecim – pięć. – W ramach pierwszego poziomu użytkownik otrzymuje maksymalnie dziesięć punktów za zadanie. – Kamiński pokazuje mi przykładowe treści zadań. – „Pokaż mi, jaki jesteś dobrze zbudowany”. Nic dziwnego, że dostałem aż osiem.
Chce pokazać mi przesłane zdjęcie, ale zapewniam go, że obejdę się bez tego.
Idziemy dalej. „Pokaż mi swoją bieliznę”.
– Chyba nie do końca spodobały jej się moje bokserki – stwierdza Wojtek.
– Albo ich zawartość – wyśmiewam go.
Trzecie zadanie brzmi: „Pokaż mi, że umiesz być romantyczny”.
– To było najgorsze – mówi Kamiński.
– Wierzę ci. Naprawdę. – Poklepuję go po ramieniu, śmiejąc się pod nosem.
– Odpuściłem po trzecim, bo i tak wiem, że w tym miesiącu nie mam już szans. Ale tobie może się udać. Ja nie mam tyle zapału.
– Oszalałeś. Mam wysyłać fotki jakiejś lafiryndzie i liczyć na to, że łaskawie zechce się ze mną spotkać? Lepiej napisać do pierwszej lepszej laski na Roksie.
– Nie wiesz, co mówisz, stary. Królowa to inna liga. Kosmiczna.
– Czyżby? Pokaż mi ją – mówię, akcentując dwa pierwsze słowa.
Przechodzimy do zakładki „Odkryj mnie”. Nagle ekran telefonu robi się czarny.
– Patrz teraz.
Wojtek dotyka palcem ekranu i zaczyna pisać.
Dzień dobry, Królowo.
Gdy klika enter, wiadomość znika w otchłani. Po chwili na ekranie pojawia się odpowiedź:
Witaj, przystojniaku. Dawno nie rozmawialiśmy.
– Przecież to pisze jakiś bot – stwierdzam. – I to cię tak jara?
– Zaczekaj… Faktycznie, czasem mam wrażenie, że odpowiedzi Królowej są automatyczne, ale wszystko sprowadza się do tego, by trafić na odpowiedni moment. Niekiedy wiesz, że rozmawiasz z nią na żywo. To się czuje. A poza tym Królowa kilka razy wysłała mi zdjęcia i filmiki zgodne z moimi życzeniami.
– Może system ma już zawczasu przygotowaną bazę fotek?
– Oj, Łukaś… Ty to jesteś… Z niczego nie umiesz się cieszyć.
– Próbuję tylko rozgryźć działanie tego gówna.
– Właśnie to mam na myśli! Nie możesz po prostu odpuścić i dać się ponieść fali nowych doznań?
– Mówisz o doznaniu upokorzenia po udostępnianiu jakiejś aplikacji swoich prywatnych zdjęć? – Wiem, że za mocno ironizuję, ale nie mogę uwierzyć, że Wojtek jest tak nierozważny. Jako menadżer zespołu w departamencie AML powinien mieć świadomość tego, do jakich nadużyć ludzie są zdolni się posunąć.
– Tak się składa, że przeczytałem dokładnie regulamin i nie ma w nim mowy o wynoszeniu zdjęć poza serwery aplikacji.
Nie chcę się z nim spierać, dlatego przyznaję mu rację. Tymczasem na czarnym ekranie pojawia się kolejna wiadomość od Królowej:
Jesteś tam?
– Co jej odpisać? Może wyślemy jej fotkę z kasyna?
– Oszalałeś? Beze mnie!
Wojtek robi zawiedzioną minę.
– No dobra. Spytam ją, czy sama nam coś wyśle.
Palimy po papierosie, czekając na odpowiedź tajemniczej Królowej. Po chwili na ekranie blokady pojawia się powiadomienie o nowej wiadomości.
– A niech mnie…
Przysuwam się bliżej i wpatruję w jej idealne ciało. Szerokie biodra, zgrabne uda, płaski brzuch i wielki biust zasłonięty wąskim stanikiem. Szkoda, że nie pokazała twarzy.
– Widziałeś ją kiedyś? – pytam. – Ładna jest?
– Nigdy nie pokazuje całej twarzy. Zwykle ucina fragment lub zasłania się włosami. Ma piękne, niebieskie oczy… a niedostępność czyni ją jeszcze bardziej atrakcyjną. To kobieta wprost idealna dla ciebie. Taka, z którą nie zdradzisz narzeczonej i która zapewni ci wiele innych atrakcji.
– Ty naprawdę oszalałeś, jeśli myślisz, że pobiorę tę apkę.
– Słuchaj. – Wojtek podsuwa mi kieliszek. Nawet nie zauważyłem, gdy barman polał nam następną kolejkę. – Jeżeli naprawdę tak ci zależy na dbaniu o prywatność, nie wysyłaj jej przesadnie intymnych zdjęć. Po prostu napisz do niej od czasu do czasu, poproś o ładną fotkę, bądź odrobinę sprośny… Na pewno ci to nie zaszkodzi.
Zwraca się do mnie tak, jakbym był co najmniej pięćdziesięciolatkiem z odchowanymi dziećmi i żoną, która na każdą próbę zbliżenia reaguje grymasem i skrzeczy, że boli ją głowa.
– Pomyślę. Możemy już wracać do gry? – Wolę patrzeć, jak przegrywa pieniądze, niż wysłuchiwać jego uwag dotyczących mojego życia prywatnego.
Nic o nim nie wie. I lepiej, żeby tak zostało.
– Zajmij miejsce przy stole. Ja idę do toalety. – Przysuwa się do mnie i mówi ciszej: – Królowa chce, żebym pokazał jej swój zgrabny tyłek.
Wojtka nie ma już dziesięć minut. Jestem zmęczony i senny. Wyjmuję z kieszeni telefon i sprawdzam godzinę. Dochodzi druga. Przed pierwszą Jagoda pisała na WhatsAppie, że idzie spać i życzy mi dobrej nocy. Ostatnią aktywność zanotowano o godzinie 1.28. Pewnie się niepokoiła, że jej nie odpisuję, i sprawdzała aplikację. Nie będę do niej teraz pisał, żeby jej nie budzić. Jagoda zawsze śpi z włączonym internetem i dźwiękiem w telefonie. Twierdzi, że jeśli ktoś kontaktuje się z nią w nocy, to na pewno ma ku temu powód. Odezwę się do niej rano. Albo w południe. Zależy, jak skończy się dzisiejsza noc. A może się skończyć różnie, bo nocuję u Wojtka. Ten robocop lubi sobie jeszcze wypić do poduszki, na dobicie. Ja chyba nie dam już rady.
– Jestem. Sorry, ale Królowa miała bardzo specyficzne żądania. Chyba brakuje jej dziś mocnych wrażeń.
Gramy jeszcze przez godzinę. Wypijam dwa piwa i czuję, że jeszcze jedno, a zwymiotuję pod stół. Wychodzimy z kasyna na minusie. Wojtek przegrał cztery stówy, a ja – sto pięćdziesiąt złotych.
– To i tak nieźle – pocieszam go, zamawiając taksówkę.
– Wprost zajebiście. – Walczy z niedziałającą zapalniczką.
Po wejściu do mieszkania Wojtek zamyka się w łazience i wymiotuje dobry kwadrans. Ja w tym czasie ścielę sobie kanapę w salonie i próbuję zasnąć. Wciąż jednak mam w głowie półnagą, zmysłową blondynkę z aplikacji. Może Wojtek ma rację i powinienem dla urozmaicenia trzymać w swoim telefonie takie erotyczne tamagotchi? Przecież i tak nie mam szans się z nią spotkać. Nawet nie zamierzam się o to starać.
Wystarczy mi kilka ładnych zdjęć i miłych słów. Coś, co przełamie tę dobijającą rutynę, w której tkwię od dłuższego czasu.
Zmarnowany Wojtek wychodzi z łazienki i bez słowa znika w sypialni.
– Dobranoc – mówię, ale nie odpowiada.
Zanim zasnę, otwieram sklep z aplikacjami i wpisuję hasło „Pokaż mi”. Pobiorę tę aplikację. Co mi szkodzi? Nie zamierzam przecież nikogo podrywać, tylko zobaczyć, o co Wojtek robi tyle szumu. A zresztą, korzystanie z aplikacji randkowych to żadna zdrada, jeśli nie prowadzi do spotkania z drugą osobą. A ja nie zamierzam od razu umawiać się na schadzkę z obcą kobietą.
To będzie mój mały sekret.
Mam ich całkiem sporo.