Читать книгу Pokaż mi - Marcel Moss - Страница 8

Оглавление

Według raportu serwisu PornHub za rok 2019 najczęściej wybieranymi filmami w Polsce były te z kategorii MILF (z ang. „Mom I’d Like to Fuck”).

3

Już na korytarzu czuję zapach mojej ulubionej jajecznicy z boczkiem. Jagoda wita się ze mną pocałunkiem w policzek i stwierdza, że nie śmierdzę alkoholem tak bardzo, jak się spodziewała.

– To dlatego, że niewiele wypiłem. – Zdejmuję płaszcz i buty i przechodzę do kuchni. – Widzisz, zmieniam się na lepsze. – Tulę się do niej od tyłu. Jagoda kroi pomidory na sałatkę.

– Uwierzę, jeśli wytrzymasz bez picia co najmniej pół roku.

– To może być trudne – śmieję się. – Wiesz, jaki jest Wojtek.

– Wiem. Niestety.

Jagoda nie przepada za Kamińskim, choć nigdy nie dała mu tego odczuć. Nie znam drugiej tak kulturalnej i opanowanej osoby jak ona. Mimo długiego stażu praktycznie nigdy nie podnosimy na siebie głosu. Zdarzyło nam się to tylko raz.

Ta nieszczęsna kłótnia, po której zrobiłem coś, o czym Jagoda nie może się dowiedzieć…

W naszym mieszkaniu zawsze panuje cisza jak makiem zasiał. Jagoda to introwertyczka i miłośniczka jogi. Uwielbia spokój i harmonię. Zanim zaciągnęliśmy wspólny kredyt i kupiliśmy mieszkanie, Jagoda przez kilka tygodni zaczytywała się w książkach dotyczących feng shui. Osobiście zajęła się urządzaniem wnętrza, a ja tylko dawałem jej pieniądze. Do dziś dba o to, by mieszkanie było dokładnie wywietrzone, klapa od sedesu opuszczona, noże pochowane w szafce, a szafki pozamykane.

Moja narzeczona robi wszystko, by nasze wspólne życie wyglądało na perfekcyjne. Skoro jest tak idealnie, to dlaczego ciągle czuję, że coś mi umyka?

– Rozmawiałam z rodzicami – mówi przy śniadaniu. – Pytają, czy wpadniemy do nich jutro na obiad. Co ty na to?

Mama Jagody robi przepyszne schabowe, a do tego jest równie wyciszona co córka. Ojciec to choleryk, ale po zawale nieco spuścił z tonu. Wiem, że za mną nie przepada. To człowiek starej daty, który nie uznaje pracy umysłowej. Uważa mnie za lenia i kombinatora. Mimo to nauczyliśmy się już tolerować siebie nawzajem. W tym układzie i tak decydujący głos ma Jagoda.

– Jeśli chcesz, możemy pójść. – Nie patrzę jej w oczy. – Tylko proszę, nie zaczynajcie z mamą tematu… no wiesz.

– Ślubu? – kończy za mnie.

– Ehe – mruczę pod nosem.

Jagoda odchodzi do stołu i opiera się o parapet przy oknie.

– Łukasz… czy coś się stało? Chcesz mi coś powiedzieć?

Przenoszę na nią wzrok. Widzę po jej minie, że jest zmartwiona.

– Kochanie, źle mnie zrozumiałaś.

– Nie wydaje mi się. – Robi kilka kroków do przodu i kładzie dłonie na oparciu krzesła. – Przecież widzę, że ostatnio dziwnie się zachowujesz. Ciągle chodzisz zamyślony, a w nocy przewracasz się z boku na bok. Mnie nie oszukasz. – Okrąża stół i staje nade mną. – O co chodzi, Łukasz? Chcę wiedzieć. Masz problemy w pracy?

Czuję się przyparty do muru, dlatego odchodzę od stołu i zaczynam krążyć po kuchni.

– Nie chodzi o pracę, tylko o nas. Nie wiem, czy tak szybki ślub jest dobrym pomysłem – walę prosto z mostu. Chyba wciąż jestem pijany, bo w normalnym stanie nie odważyłbym się powiedzieć tego na głos.

– Słucham?

Gdy widzę, że łzy napływają Jagodzie do oczu, chwytam ją za rękę i wyjaśniam:

– Nie zrozum mnie źle. Nadal chcę się z tobą ożenić, ale przecież było nam do tej pory tak dobrze… Żyliśmy bez presji, robiliśmy, co chcieliśmy…

– Boisz się, że po ślubie utracisz swoje beztroskie życie?

– Nie wiem. Być może. Naprawdę nie wiem.

Jagoda ociera załzawione oczy.

– Myślałam, że jesteś na to gotowy. Tyle razy rozmawialiśmy na ten temat. Skoro nie byłeś pewny, to dlaczego od razu mi nie powiedziałeś?

– Kochanie… – Idę za nią do salonu. – Nie myślałem, że…

– No właśnie! – Gwałtownie odwraca się na pięcie w moją stronę. – Ty nigdy nie myślisz o tym, co ważne. Właśnie na tym polega twój problem. Bujasz w obłokach, w tygodniu przesiadujesz w pracy od rana do nocy, a weekendy odchorowujesz po popijawie z Wojtkiem. Już od dawna nie poświęcasz mi tyle czasu, ile bym chciała, ale milczę, bo naiwnie wierzę, że się zmienisz.

W Jagodzie urzekła mnie jej bezkonfliktowość. Nigdy mnie nie oceniała, tylko wspierała i pomagała mi znaleźć najlepsze rozwiązanie problemów. Potrzebowałem kogoś takiego, bo sam nie byłem jeszcze na tyle dojrzały, by iść przez życie pewnym krokiem. Z Jagodą wszystko wydawało się łatwiejsze. Czułem, że mam w niej oparcie. Przyjaciółkę i partnerkę. Oazę spokoju i głos rozsądku.

Do pewnego momentu wydawało mi się, że wygrałem los na loterii. Gdy trochę lepiej poznałem życie, zacząłem coraz bardziej pragnąć zmiany.

A może po prostu Jagoda ma rację i wciąż drzemie we mnie niewyżyty nastolatek? Zawsze wiedziałem, że przez swoje zmarnowane dzieciństwo straciłem emocjonalnie co najmniej dziesięć lat życia. Jeśli o to chodzi, moja narzeczona się nie myli. Pod względem emocji wciąż znajduję się na etapie pierwszych lat studiów.

– Jesteś dla mnie najważniejsza. – Próbuję ją pocałować, ale się odsuwa. – I nic tego nie zmieni. Po prostu nie jestem jeszcze gotowy na tak poważny krok.

– Łukasz, do cholery, mamy po trzydzieści lat! – podnosi głos, co mnie zaskakuje. – Kiedy, jak nie teraz? Co w ciebie wstąpiło, że już panikujesz? Przecież ślub ma być dopiero we wrześniu.

– Zostało tylko siedem miesięcy…

Jagoda bezradnie rozkłada ręce i zdejmuje z palca pierścionek.

– Trzymaj. Nie chcę go.

– Kochanie…

Jagoda wciska mi pierścionek do ręki, a następnie biegnie do sypialni.

– Pamiętasz, co na początku związku mówił o nas Wojtek? „Łukasz Sierp i Jagoda Kłosińska. Sierp i Kłos. To niezbyt ciekawe połączenie”. Teraz widzę, że już wtedy powinnam była go posłuchać. Zmarnowałam przez ciebie siedem lat, Łukasz. Siedem pieprzonych lat…

– Proszę… – Opieram się o framugę drzwi i patrzę, jak Jagoda wrzuca do walizki swoje rzeczy. – Niepotrzebnie reagujesz tak ostro. Nie zrozumieliśmy się.

– Czyżby? Właśnie mi zasugerowałeś, że żałujesz naszych zaręczyn.

– Jagoda…

– Wyjdź. Chcę się w spokoju spakować. – Wypycha mnie z pokoju i zamyka mi drzwi przed nosem.

Siedzę w salonie i próbuję zebrać myśli. Co mi strzeliło do głowy, by tak rujnować ten spokojny poranek? Biedna Jagoda wstała wcześnie w sobotę, by zrobić mi śniadanie na kaca, a ja tak jej się odwdzięczyłem.

Wychodzi z sypialni jakiś czas później.

– Kochanie, przepraszam.

Ma napuchniętą twarz. Widzę, że płakała.

– Daj spokój, Łukasz. Powiedziałeś, co myślisz.

– Palnąłem głupotę. Sam nie wiem, może jestem jeszcze trochę podchmielony.

– Tym lepiej. Przynajmniej wiem, że byłeś szczery.

Zakłada trzewiki i chwyta za klamkę.

– Dokąd idziesz?

– Zamieszkam na chwilę u siostry. Muszę pozbierać myśli.

– Uważam, że powinnaś zostać. Ucieczka nie rozwiąże naszych problemów.

Jagoda prycha i kręci głową z niedowierzaniem.

– Jesteś świetnym aktorem, wiesz? Potrafisz sprawić, by kobieta uwierzyła, że w jej życiu panuje absolutny porządek, a twoje gorsze nastroje nie są jej winą. Naprawdę myślałam, że masz problemy w pracy. Nigdy nie dałeś mi odczuć, że nasz związek zaczyna cię uwierać.

– Bo tak nie jest. – Potrząsam nią lekko. – Jesteś dla mnie całym światem. Wiesz o tym.

– Być może… ale czy lubisz świat, w którym żyjesz?

Prostuję się, a wtedy ona cicho mówi „na razie” i wychodzi.

Przez dłuższą chwilę krążę po mieszkaniu i zastanawiam się, co robić. Powinienem za nią pobiec i namówić do powrotu? A może Jagoda ma rację i potrzebuję czasu, żeby przemyśleć mój stosunek do naszego związku? Nie… ona musi wrócić. Tylko jej rozsądek i opanowanie trzymają mnie jeszcze w pionie. To zły moment na drastyczne zmiany.

W takim razie po cholerę zaczynałem tę bezsensowną rozmowę?!

Zakładam buty, gdy schowany w kieszeni telefon zaczyna wibrować. Dostaję powiadomienie z aplikacji Pokaż mi. Królowa wysłała mi wiadomość.

Skubana wybrała sobie najgorszy moment.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

Pokaż mi

Подняться наверх