Читать книгу Ta dziewczyna - Michelle Frances - Страница 8
PROLOG
Оглавление2 marca, poniedziałek
„Kocham mojego syna”. Tylko to się liczyło. Fakt, że właśnie zamierzała zrobić coś okropnego, zupełnie nie miał znaczenia. Oto nadarzyła się sposobność, po ostatnich druzgoczących miesiącach w końcu zapaliło się światełko, i Laura wiedziała, że musi wykorzystać okazję. Przez wiele godzin się gryzła, teraz jednak, gdy już ostatecznie podjęła decyzję, ogarnęło ją przerażenie na myśl o tym, co ma powiedzieć. Miała wymówić słowa, które kompletnie ją załamią. Pierwszy raz. Pomyślała, że najpierw wypowie je na próbę, ale słowa – słowo – nie chciały uformować się należycie w jej umyśle; instynktownie je odrzucała.
Podeszła do umywalki w łazience jego prywatnego pokoju w szpitalu i przejrzała się w lustrze. Przelotnie sprawdziła, czy zmęczone niebieskie oczy nie zdradzają tego, co tkwi w jej duszy. Nie: żadnych błysków w zielonych tęczówkach, żadnych demonicznie zwężonych źrenic. Zmęczenie było za to wyraźne; zaskoczyło ją, jak bardzo się postarzała. Wokół oczu i ust pojawiło się więcej zmarszczek. Do tego smutek, dojmująca rozpacz, którą za wszelką cenę próbowała od siebie odpychać za pomocą tego nowego, drogiego szpitala, najlepszych lekarzy, jakich zdołała znaleźć, oraz kruchej nadziei. Na chwilę zapomniała, co zamierza zrobić, i myślała tylko o tym, co wkrótce się wydarzy. Serce waliło jej tak mocno, że zgięła się wpół i chwyciła za umywalkę. Po kilku sekundach stanęła prosto. Nic się nie zmieniło.
Dzisiaj wróciła Cherry. Laura sprawdziła wcześniej, że samoloty z Meksyku zazwyczaj lądują na Heathrow w godzinach rannych. Spojrzała na zegarek. Może ona jest już w swoim mieszkaniu w Tooting.
Ze ściśniętym gardłem, z trudem przełykając ślinę, sięgnęła po telefon. Musiała to zrobić jak należy. Każda matka postąpiłaby tak samo, powtarzała sobie raz po raz jak mantrę, która miała dodać jej sił.
Starannie wybrała numer. Czuła taką udrękę, że na przemian zdejmował ją chłód i oblewała się potem. Za moment jej życie się skończy. Wszelkie sensowne życie. Trzymając słuchawkę oburącz, by opanować drżenie dłoni, czekała, aż sygnał ucichnie.