Читать книгу Sekrety La Roja - Miguel Angel Diaz - Страница 4
PROLOG
ОглавлениеMoje pierwsze wielkie wspomnienie o reprezentacji Hiszpanii pochodzi z lata 1992 roku. Miałem 11 lat. Nigdy nie zapomnę wybuchu radości po golu Kiko w ostatniej minucie meczu z Polską. Zdobyliśmy złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. Wtedy, jako dziecko, marzyłem, by pewnego dnia zagrać w drużynie narodowej. To marzenie się spełniło i za każdym razem, gdy wkładam koszulkę reprezentacji, czuję to samo: szacunek, dumę i presję wynikającą z faktu, że bronię i reprezentuję cały kraj.
Od pierwszego dnia wyznaczyłem sobie cel: zdobycie tytułu z La Roja. Dlatego wygranie mistrzostw Europy było czymś wyjątkowym dla mnie, dla moich kolegów i, przede wszystkim, dla kibiców, którzy czekali 44 lata, żeby świętować sukces swojej drużyny. To zbyt długo. Wtedy nasza historia zaczęła się zmieniać, chociaż prawda jest taka, że to, co przeżywaliśmy po wygraniu mundialu przewyższyło euforię po zdobyciu mistrzostwa Europy.
Sport dostarczył nam w Hiszpanii mnóstwo satysfakcji, ale w futbolu zawodziliśmy. Brak sukcesów i smutek ludzi powodowały, że piłkarska reprezentacja zamykała się w sobie, była chroniona bardziej niż inne nasze drużyny narodowe. Stała się wręcz tematem tabu, ponieważ sądzono, że opowiadanie różnych rzeczy jest czymś złym. Przeciwnie! To prawda, że nie wszystko można ujawnić, ale wewnątrz zespołu rodzi się wiele ciekawych anegdot, którymi można i trzeba się dzielić.
Mocno wierzę w to, że wielkie drużyny tworzą się od środka. Najlepszym tego przykładem jest nasza reprezentacja koszykarzy, która poza tym, że wygrywa zawsze, pokazała, iż jest przystępna dla innych, a jej zawodników łączą wspaniałe relacje.
Mogę Was zapewnić, że 51 procent sukcesu piłkarskiej reprezentacji Hiszpanii, czyli ponad połowę, należy zawdzięczać koleżeństwu i dobrej atmosferze w drużynie. Mamy zespół zdolny sprostać największym wyzwaniom, piłkarzy o ogromnym talencie, ale to, co wyczuwa się na boisku, jest bezpośrednią konsekwencją braterskiego ducha, który jest w środku.
W tworzenie tej książki zaangażowaliśmy się wszyscy, ponieważ odzwierciedla ona wspaniałą atmosferę panującą w reprezentacji i opowiada rzeczy tak, jakimi są. Mówi jak przezwyciężyliśmy najtrudniejsze momenty, aby dotrzeć do zwycięstwa w Wiedniu, a także przyjąć w sposób naturalny naszą rolę faworytów i ostatecznie wygrać mundial.
Wielkie dni, wielkie noce, wielkie rozmowy, które wzmocniły nas jako drużynę. Wspólnie spędzany czas, żarty i anegdoty – wszystko było kluczowe dla naszej motywacji i przekonania, że nadszedł nasz moment. Chcemy, żeby kibice wiedzieli, jak to przeżyliśmy.
Wygranie mistrzostw Europy nie było łatwe i trzeba to docenić, bo udało nam się tego dokonać po bardzo długim czasie. Wiem jednak, że nikt się tym nie zadowalał. Wszyscy chcieliśmy więcej i podniesienie pucharu świata w RPA stało się naszym wielkim pragnieniem. Teraz, gdy już to osiągnęliśmy, możemy otwarcie powiedzieć, że wygranie mundialu jest – przepraszam za wyrażenie – cholernie fantastyczne. Przed wyjazdem do RPA my, piłkarze, byliśmy zobligowani prosić o powściągliwość, ponieważ chodziło o bardzo skomplikowany cel. Wiele czynników miało na to wpływ i nie można było dać się zwariować.
Mieliśmy gotową drużynę, która już wiedziała, co znaczy wygrywać i na nowo chciała posmakować sukcesu. Wszyscy zastanawialiśmy się, co mogłoby to wywołać, wyobrażaliśmy sobie jak wyglądałby ten dzień, jak przeżywaliby to ludzi Jednak 11 lipca 2011 roku, dzień hiszpańskiego futbolu, przeszedł wszelkie oczekiwania…
Nie jesteśmy jeszcze świadomi tego, jak trudno jest wygrać mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata w ciągu zaledwie dwóch lat. Udało się to jedynie Niemcom, Francji i Hiszpanii. Uważam jednak, że z naszego zespołu da się wycisnąć jeszcze więcej. Nie możemy tylko być zbyt pewni siebie, musimy zachować czujność. Wiemy, że wszystkie reprezentacje traktują nas jak wroga, którego chcą za wszelką cenę pokonać, ale jestem pewien, że na mistrzostwach Europy w 2012 roku Hiszpania nadal będzie dysponować drużyną dającą gwarancję sukcesu. I mam nadzieję, że do tego czasu dobre relacje i atmosfera nadal będą naszą największą zaletą.
Miguelito prosił mnie, abym złożył jakąś obietnicę w razie wygrania mundialu, ale mogłem powiedzieć tylko tyle, że jeśli 11 lipca 2010 roku zostalibyśmy mistrzami świata, będę to należycie celebrował z moją rodziną i przyjaciółmi. Tak jak Wy, przypuszczam... I tak zrobiłem. Mam nadzieję, że będę mógł to powtórzyć 1 lipca 2012. Cieszcie się lekturą tej książki!
Uściski,
IKER CASILLAS
kapitan reprezentacji Hiszpanii