Читать книгу Sekrety La Roja - Miguel Angel Diaz - Страница 7
WPROWADZENIE I PODZIĘKOWANIA
ОглавлениеW dniu, w którym zaprezentowano „Sekrety La Roja” w Madrycie, mój były redakcyjny kolega i przyjaciel, Eduardo García, który pełnił rolę mistrza ceremonii, zasugerował każdemu z trzech zaproszonych gości – Casillasowi, Sergio Ramosowi i Del Bosque – aby zadali mi pytanie. Kiedy nadeszła kolej Ikera, wypalił:
– Jeśli wygramy mundial, będziesz musiał to także opowiedzieć, prawda Miguelito?
Ogromnie mnie to zaskoczyło. Był 10 maja 2010 roku i w tym samym tygodniu Vicente del Bosque podał listę piłkarzy powołanych na turniej w RPA. Nie miałem czasu, by się nad tym zastanowić, ale pytanie zabrzmiało tak spontanicznie, że niemożliwe było powiedzieć, że nie.
Napisanie książki jest pasjonującym wyzwaniem, zadaniem godnym polecenia każdemu, kto ma jakiś pomysł lub zainteresowania oraz szczęście bycia wspieranym przez określone wydawnictwo. Cały wysiłek zostaje zrekompensowany, gdy człowiek trzyma w rękach swoje „dziecko”. A już mieć szczęście, by zobaczyć je przetłumaczone na język obcy, jest czymś magicznym. Dlatego też chcę podziękować wydawnictwu Sine Qua Non, że postawiło na tę książkę, starającą się przybliżyć kibicowi piłki nożnej aktualnych mistrzów Europy i świata. W 2012 roku oczy całego Starego Kontynentu będą zwrócone na Polskę i Ukrainę. Jestem przekonany, że EURO będzie wielkim sukcesem pod względem organizacyjnym, czego, mam nadzieję, będę świadkiem jako dziennikarz stacji radiowej Cadena COPE.
To, co różni tę książkę od innych poświęconych reprezentacji Hiszpanii to fakt, że bezpośrednimi narratorami są jej bohaterowie. Jako autor ograniczyłem się jedynie do uporządkowania, a wcześniej umożliwienia wyznań ponad 50 osobom związanym z La Roja. Piłkarze, selekcjonerzy, członkowie sztabu szkoleniowego, kierownicy drużyny, dyrektorzy, lekarze, fizjoterapeuci, utilleros, pracownicy federacji… Wszystkim im jestem dozgonnie wdzięczny za to, że poszperali w pamięci i szczerze podzielili się wspomnieniami.
Pomysł był taki, żeby dostać się na zaplecze reprezentacji i opowiedzieć o jej małych sekretach – tych, których nie widać w telewizji, ani nie znajdują swego odzwierciedlenia w wywiadach. Wraz z „Sekretami La Roja” usiądziesz do stolika, aby rozegrać partyjkę pocha z Casillasem, Villą, Reiną, Capdevilą i Cazorlą. Odkryjesz nieznane dotąd pseudonimy, które piłkarze nadali sobie nawzajem. Wyobrazisz sobie Puyola siedzącego przed laptopem i aktualizującego zakłady reprezentacji. Poznasz piosenki, jakie Sergio Ramos serwuje w szatni i w autokarze La Roja, czy dowcipy, jakie robią sobie piłkarze w trakcie meczu.
Poza tym zobaczysz jak wyglądały relacje i praca z Luisem Aragonésem i jak wygląda to obecnie z Vicente del Bosque. Odprawy meczowe i słynne frazy tego pierwszego do dziś żyją w głowach piłkarzy. Drugi błyskawicznie zaskarbił sobie zaufanie, krok po kroku kształtując reprezentację na swój sposób, wykorzystując ogrom pracy swego poprzednika. Obaj są różni, niemal antagonistyczni w stylu bycia, ale metoda Del Bosque jest tak samo wartościowa, co przyznają sami zawodnicy.
Książka obraca się wokół dwóch dat: 29 czerwca 2008 roku i 11 lipca 2010. Hiszpania wibrowała po zdobyciu drugiego mistrzostwa Europy w historii (po 44 latach) i oszalała ostatecznie wraz z pierwszym triumfem na mundialu – w Johannesburgu. Mówienie, że La Roja była faworytem do końcowego zwycięstwa w RPA brzmiało mocno, ale będąc realistami i analizując przebytą drogę (przegrała tylko jeden z wcześniejszych 48 meczów), nie wydawało się tak dużą przesadą.
Przyznaję, że dla mnie, jako dziennikarza sportowego, podążanie śladami tej DRUŻYNY jest wielkim przywilejem. W tamtą gorącą noc w Wiedniu i dość chłodną w Johannesburgu, siedząc z moim bezprzewodowym mikrofonem, czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, mogąc relacjonować za pośrednictwem Radio Marca wyczyny reprezentacji. Iluż kolegów przede mną marzyło, by przeżyć takie chwile...
Dziewięć miesięcy po zdobyciu mistrzostwa Europy narodził się pomysł na napisanie książki. Chciałem ze szczegółami pokazać wnętrze reprezentacji, w której jestem całkowicie zakochany. Pierwszą osobą, której opowiedziałem o tym projekcie, był mój przyjaciel Jorge Carretero, rzecznik zarządu federacji. To on zachęcił mnie do wejścia na pokład tej przygody. Do RPA, by relacjonować Puchar Konfederacji, pojechałem z dojrzałą już ideą. Kilka godzin przed wylądowaniem w Johannesburgu mój kochany Carlos Rojo z Adidasa poradził mi, bym nie wspominał tylko mistrzostw Europy, ale przedłużył tę podróż, kończąc ją u wrót mundialu.
W Bloemfontein wszystko się zaczęło. Po obiadach lub kolacjach, wtedy i tylko wtedy, gdy nie zakłócaliśmy sjesty, masażu, rozmowy, gry w karty albo na PlayStation, był idealny moment, by spędzić chwilę z jednym z piłkarzy i dowiedzieć się czegoś więcej o drużynie, która wywołuje takie emocje i nadzieje. Przyznaję, że powątpiewałem w to, czy zechcą wyjawić mi swoje „sekrety”. Jeden z nich niczego mi nie ułatwił i nawet ostrzegł: „To są nasze sprawy, Miguelito, i muszą zostać w szatni”.
Chciałem tylko spędzić z nimi trochę czasu, żeby się przekonać, czy prawdą jest to, co napisał w prologu Iker Casillas: że ta reprezentacja jest większa poza boiskiem niż na nim. Na kilku fotelach w recepcji hotelu, w którym odbywało się zgrupowanie podczas Pucharu Konfederacji w RPA zainstalowaliśmy nasz swoisty „konfesjonał”. Muszę przyznać, że począwszy od trzeciej rozmowy nie miałem już żadnych wątpliwości, że wydanie książki będzie możliwe, że jest wystarczająco dużo materiału, by ją napisać. Mój stary dyktafon ciężko pracował przy zbieraniu wszystkich rozmów, pozostając możliwie niezauważony, aby główni bohaterowie czuli się swobodnie. Chodziło o to, by uciec od banałów i zagłębić się w konkretnych momentach z historii drużyny – tych lepszych i tych nie tak bardzo dobrych. Głos rozprzestrzeniał się między piłkarzami i chociaż jednym było trochę trudniej usiąść w fotelu niż innym, jestem wdzięczny wszystkim za możliwość rozmowy. „Teraz będzie twoja kolej…” mówił jeden drugiemu, kiedy przechodził obok. Jedyną wątpliwość, jaką mam teraz, to czy jako osoby są lepsi na boisku, czy poza nim.
Następne zgrupowania reprezentacji służyły zbieraniu kolejnych wyznań. Chodziło o to, żeby nikogo nie pominąć, żeby każdy mógł opowiedzieć swoją historię. Wszyscy bohaterowie tej książki mieli udział w sukcesie i skrywali przynajmniej jedną tajemnicę, którą chcieli podzielić się z kibicami. Książka „Sekrety La Roja” jest wynikiem dziewięciomiesięcznej pracy i ponad 24 godzin nagranych rozmów. Mam nadzieję, że dzięki tej pozycji nasza reprezentacja będzie jeszcze bardziej doceniana. Nie tylko ze względu na cudowną grę, lecz także wartości, które przekazuje. Zwycięstwa są ważne, ale jeśli osiąga się je dzięki skromności, koleżeństwu i szacunkowi, triumf smakuje o wiele lepiej.
Po tym, co wydarzyło się na mundialu, czułem się zobowiązany do opowiedzenia naszych przeżyć z RPA. Dlatego też zakasałem rękawy, aby spróbować zebrać wszystko, co przechodziło przez myśl piłkarzom, gdy dokonywali największego wyczynu w historii hiszpańskiego futbolu. Ich „sekrety” za każdym razem stawały się coraz bardziej publiczne i budziły zainteresowanie w telewizyjnych filmach dokumentalnych, specjalnych programach oraz innych książkach. La Roja „sprzedawała się” lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, a jej sława pokonywała granice i kontynenty.
Gwiazdka, która widnieje teraz nad herbem, zmieniła nasze życie. Uznanie dla La Roja zwiększyło się w sposób spektakularny, a do federacji zaczęły wpływać propozycje gry z każdego zakątka globu. Paradoksalnie, odwróciła się historyczna tendencja. O ile dotąd Hiszpanii wiodło się lepiej w meczach towarzyskich niż oficjalnych, od czasu wygrania mundialu dzieje się dokładnie na odwrót.
W pierwszej kolejności chcę podziękować Królewskiej Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej za otworzenie mi drzwi do reprezentacji, a szczególnie oficer prasowej, Palomie Antoranz, za jej wielką pomoc. Dziękuję także jej koleżance Susanie Barquero – nie ma danych czy statystyk, które mogłyby jej umknąć…
Wyrazy wdzięczności również dla Jesúsa Garcíi i Amalio Moratalla. Pomogli mi w poszukiwaniu wydawnictwa, które dałoby ujście mojej idei, aż na mojej drodze pojawiała się Planeta i w ciemno na nią postawiła. Zawsze będę wdzięczny za swobodę, jaką dała mi Vanessa López, wydawca Libros Cúpula, żeby przygotować tę książkę.
Dziękuję Carmelo Rubio, fotografowi federacji, oraz Pablo Garcíi, fotografowi dziennika „Marca”, za użyczenie niektórych swych wyjątkowych zdjęć, aby emocjonującymi obrazami wzbogacić wyznania bohaterów.
Zawsze będę czuł dumę ze względu na zainteresowanie tą książką sponsorów. Dziękuję Jorge Pérezowi, sekretarzowi generalnemu federacji, Jorge Carretero, Antonio Bustillo i Luisowi Cano z Adidasa, którzy od początku tak bardzo się dla mnie starali. Dziękuję też Bruno Llamasowi, który skontaktował mnie z Eduardo Gilem z Castrola.
Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili swój czas na przeczytanie rozdziału tej książki, a zwłaszcza Eduardo Álvarezowi (z Brazylii), Eduardo Garcíi i José Féliksowi Díazowi. Ich poprawki były dla mnie wielką pomocą. Nie zapominam też o moich kolegach z „Marki” i z Radio Marca, którzy wykazali zainteresowanie, oferując mi swój punkt widzenia, ani o Paco Garcíi Caridadzie za powierzenie mi w swoim czasie odpowiedzialności zajmowania się reprezentacją. Niekończący się terminarz Alberto Garcíi jest zawsze gwarancją sukcesu. Z nim i z Javierem Amaro stworzyłem wielką ekipę podczas mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii. Inni, jak Carles Escolán czy Fede Quintero, nie wahali się pomóc mi, kiedy prosiłem ich o znalezienie jakiejś tajemnicy jednego z bohaterów. Yaneli Clavo jestem wdzięczny za rozpowszechnienie tej książki za pośrednictwem Twittera (@secretosroja), Facebooka (los secretos de la roja) i adresu los_secretosdelaroja@hotmail.es.
Na szczególną wzmiankę zasługują moi koledzy z podróży, Miguel Ángel Lara i Raúl Varela, którzy towarzyszyli mi w wielu rozmowach. Dzięki ich ciekawości i zainteresowaniu powstała garść refleksji, które skrapiają rozdział za rozdziałem tej książki. Ich pomysły i rady były bardzo pomocne.
Osobą, która spędziła ze mną najwięcej czasu nad przygotowaniem tej publikacji była moja partnerka Cristina Castañer. Mieszkanie pod jednym dachem z dziennikarką to prawdziwy skarb przy tego typu przygodach… Była wymagającym „redaktorem”, ale dzięki jej cierpliwości, pomocy i opiniom praca nad książką posuwała się do przodu.
Moje siostrzenice, Itziar i Enara, to najlepsze, co spotkało mnie w ostatnich latach. Ich siła i uśmiech bardzo mi pomogły. Dziękuję też moim rodzicom, Mari Carmen i Aquilino, a także moim braciom, Raúlowi i Álvaro, za ich wsparcie przez cały ten czas. Jestem też wdzięczny za słowa otuchy moim szwagierkom, Alicii i Elenie oraz miłość, którą zawsze okazywali mi moi teściowie, Joaquín i Delia.
Chcę również podkreślić zainteresowanie tą książką, jakie wykazali moi krewni i przyjaciele z Carabanchel (mojej dzielnicy), Beleña del Sorbe (Guadalajara) i Beniarrés (Alicante).
Z uwagi na to, że tak bardzo byłem zaabsorbowany pisaniem, w tych miesiącach moje relacje społeczne uległy rozluźnieniu. Mam nadzieję, że uda mi się je naprawić. Na pewno ci, którzy mnie kochają, wybaczą mi. A jeśli ktoś powie, że podobały mu się „Sekrety La Roja” – było warto!