Читать книгу Mali bogowie - Paweł Reszka - Страница 6
Оглавление* * *
Chirurg, lat 42, Warszawa:
Zaczynałem pracę na oddziale chirurgicznym. Wtedy nie mieliśmy jeszcze tomografu. Dlatego wszyscy pijacy z urazami głowy musieli zostawać na obserwacji. Robiliśmy im zwyczajne prześwietlenie i nie wolno ich było wypuścić do domu.
Przywozili ich do nas obsranych, obszczanych, robiących pod siebie, bełkocących. No ale przecież jesteśmy lekarzami, składaliśmy przysięgę, musimy im pomóc. Obrażali nas, startowali z łapami. Na jednym z pierwszych dyżurów doszło do przykrej sytuacji. Oto młoda pielęgniarka, młody lekarz (czyli ja) i pijak. Pijak ciągle obłapia pielęgniarkę, jest nachalny, a ona nie daje sobie z nim rady. Nagle dziewczyna wybucha:
– Odpier… się nareszcie ode mnie! – krzyczy.
Widzę to wszystko i jestem bardzo oburzony takim zachowaniem. Mówię:
– Jak pani może się w ten sposób zwracać do pacjenta? Nie ma pani prawa!
Dziewczyna patrzy na mnie, wychodzi ze łzami w oczach. Mija kilkanaście lat. Na oddziale chirurgicznym jest dokładnie tak samo. Kupili nam tylko tomograf, ale ciągle przywożą nam pijaków. Wszystkich trzeba zbadać, niektórych zostawić na obserwację. Są tak samo brudni, agresywni, śmierdzą. Niedawno znów nam przywieźli takiego ochlapusa. Była awantura, chciał nas bić, robił pod siebie. Los chciał, że dyżur mieliśmy akurat w tym samym składzie, co przed laty. Tamta dziewczyna i ja, lekarz po czterdziestce. Przypomniało mi się tamto zdarzenie z początku naszej pracy. Opowiedziałem to pielęgniarce:
– Słuchaj, pamiętasz, jak nakrzyczałaś na tamtego pijaka? Co mu powiedziałaś? I moją reakcję?
– Pamiętam, pewnie, że pamiętam.
– Wiesz co, Danusiu, to chciałem cię dzisiaj za tamto przeprosić. Ty miałaś rację.
Tak jej powiedziałem. Bo mam już dość tych zasyfiałych gnoi, którzy zapijają się na śmierć i których od kilkunastu lat ratuję. Traktują mnie jak gówno, nie szanują mojej pracy, muszę ich dotykać, bronić się przed nimi. Brzydzę się ich, mam ich dosyć.