Читать книгу Szkoła szpiegów - Piotr Pytlakowski - Страница 13

Podróż

Оглавление

Autobus wlókł się niemiłosiernie. Najpierw drogą nr 7 na Gdańsk. W Nidzicy skręcił na Szczytno. Szosa wiła się wśród lasów. Jesień barwiła się na żółto i czerwono. Na jednym z zakrętów drogę blokował radiowóz milicyjny z błyskającym na niebiesko kogutem. Zabezpieczał miejsce wypadku, białe auto marki Warszawa wbiło się w drzewo, spod roztrzaskanej maski unosił się dym. Autobus zwolnił, a sierżant z drogówki, machając nerwowo lizakiem, nakazał się zatrzymać. – Weźmiecie lżej rannego i wrócicie do Nidzicy, do szpitala. Karetka się spóźnia, cholera jasna! – rzucił do kierowcy.

– Nie wezmę, spieszę się – oświadczył kierowca i podał milicjantowi dokument opatrzony pieczęcią. Sierżant wyprostował się na baczność, sztywno zasalutował. Autobus ruszył w dalszą drogę.

Pasażerowie drzemali i większość nie zauważyła tego incydentu. Aleksandra Stępińskiego, dla przyjaciół Alexa, 21-letniego świeżo upieczonego magistra prawa, z drzemki wyrwał warkot silnika, który w momencie ruszania wzbił się na wyższy poziom i rozpaczliwe zarzęził. Aleksander miał niejasne wrażenie, że na szosie za nimi coś się wydarzyło, ale nie był pewny, czy to mu się po prostu nie przyśniło.

Miał 17 lat, kiedy dowiedział się, że jest synem szpiega. Wcześniej jeździł z rodzicami po świecie i nie zastanawiał się, jak ważną figurą musi być ojciec, skoro wysyłają go raz do Londynu, raz do Waszyngtonu. Traktował to jako coś najzwyklejszego, co każdemu może się przytrafić, bo w gruncie rzeczy nie miał pojęcia, że jest obywatelem kraju, gdzie paszport nie przysługuje każdemu.

Jako 6-latek trafił do londyńskiej szkoły. Nie znał języka, więc przez pół roku wcale się nie odzywał. Ale potem już mówił jak prawdziwy Anglik, a kiedy po czterech latach wrócił z rodzicami do Warszawy, miał problem z płynnym mówieniem po polsku. W 1965 roku jako 14-latek został uczniem szkoły w Waszyngtonie. Po trzech latach ojca wezwano do Warszawy i właśnie wtedy ujawnił synowi, czym tak naprawdę się zajmuje. Alex nie zapamiętał okoliczności tej rozmowy, ale być może miała związek z pytaniami, jakie zaczął zadawać. Interesowało go, dlaczego tata zmienił nazwisko. Wcześniej nazywał się Mackiewicz. I ojciec powiedział mu dlaczego.

Kiedy był już na studiach, ojciec zapytał go kiedyś, czy praca szpiega by go interesowała, bo może mu to załatwić. Być szpiegiem? Jasne! Nie zastanawiał się nawet. Ojciec umówił go z jakąś szarżą z MSW. Tak się odbył werbunek Aleksandra. Wytypowano go na kurs w nowo otwartym Ośrodku Szkolenia Kadry Wywiadowczej. Można powiedzieć, że załapał się po znajomości, ale trzeba wiedzieć, że na całym świecie pierwszeństwo w kolejce do elitarnej profesji oficera wywiadu mają członkowie rodzin sprawdzonych szpiegów. Wychodzi się z założenia, że szpiegowanie mają we krwi.

Szkoła szpiegów

Подняться наверх