Читать книгу Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny - Pol Ballús - Страница 8
Rozdział 1
Ci siamo
ОглавлениеW bezwzględnym świecie zawodowej piłki rzadko – żeby nie powiedzieć nigdy – się zdarza, by transfer personelu między dwoma klubami z europejskiej czołówki był opisywany jako bezproblemowy, a wręcz przyjazny. Mimo to właśnie tak Txiki Begiristain, dyrektor ds. piłkarskich w Manchesterze City, opisuje podpisanie umowy z Pepem Guardiolą.
„Zawsze uważaliśmy, że jeśli Pep zechce kiedyś pracować w Premier League, to wyląduje właśnie u nas. Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi i kiedy nadszedł właściwy moment, to stało się niemal naturalnie”.
Właśnie z uwagi na tę przyjaźń oferta Manchesteru City wydała się Guardioli tak atrakcyjna. „Wybrałem ten klub z uwagi na Txikiego, [Joana] Patsy’ego i [Ferrana] Soriano. Z wszystkimi nimi się przyjaźnię i cieszyłem się na myśl, że znowu będziemy razem pracować”.
Ferran Soriano był członkiem zarządu Barcelony, gdy prowadził ją Pep, Begiristain grał razem z Guardiolą, a potem był dyrektorem ds. piłkarskich na Camp Nou, gdy Pep pełnił tam funkcję trenera, a Patsy pracował w Barcelonie w sztabie Johana Cruyffa. Pep zna się również od dawna z Estiarte, który był prawą ręką Guardioli w Barcelonie, w Bayernie Monachium, a teraz również w Anglii.
Także Estiarte jest zdania, że jeśli chodzi o Premier League, Manchester City musiał się znaleźć na szczycie listy życzeń Guardioli. „Ujmijmy to tak: Pep zadzwonił do mnie zupełnie niespodziewanie z Nowego Jorku i powiedział: »Siedzisz? Sprawa jest klepnięta, jedziemy do Monachium!«. Trzy lata później nie musiał mi mówić, gdzie będziemy pracować dalej. Dla nas wszystkich było to oczywiste”.
Po zakończeniu przygody z Barceloną Pep zrobił sobie roczną przerwę, którą spędził w Nowym Jorku, w apartamencie z widokiem na Central Park. Regularnie odwiedzali go tam znajomi i współpracownicy ze świata piłki nożnej i to właśnie podczas jednej z takich wizyt Guardiola przekazał Soriano rozczarowujące wieści. Pep spotkał się już z Ulim Hoeneßem, prezesem Bayernu Monachium, i podjął ostateczną decyzję. Jego kolejnym celem będzie Monachium, a nie Manchester.
W Anglii Begiristain nie miał innego wyjścia, jak zacząć realizować plan B. Rozpoczął negocjacje z innym kandydatem i już niedługo potem na Etihad można było usłyszeć następującą przyśpiewkę:
Sheik Mansour went to Spain
in a Lamborghini.
Brought us back a manager:
Manuel Pellegrini!
Szejk Mansour pojechał do Hiszpanii
swoim lamborghini.
Przywiózł stamtąd menedżera,
jest nim Pellegrini!
Soriano nie przestał jednak wierzyć w sprowadzenie Guardioli, a Begiristain tylko go w tej wierze utwierdzał: „Nie martw się, będziemy mieli swoją szansę. Wcześniej czy później spróbujemy jeszcze raz”.
Patsy, prawa ręka dyrektora ds. piłkarskich, był jeszcze bardziej optymistyczny: „Zostanie w Bayernie przez trzy lata, a potem zadzwoni u nas telefon. Sam się do nas zgłosi”.
Potem, pewnego dnia po jednym z meczów towarzyskich Bayernu w trakcie przygotowań do sezonu, Pep powiedział do Soriano: „Gdyby Pellegrini odchodził, daj mi znać, OK?”.
Najpierw jednak klub musiał przedstawić mu ofertę nie do odrzucenia, przy czym niezwykle istotne było to, żeby zrobić to we właściwym momencie. W lipcu 2015 roku Patsy zadzwonił do Begiristaina. „To ostatni rok Pepa w Bayernie. Czas na nasz ruch”.
Patsy znał Guardiolę, odkąd po raz pierwszy dostrzegł go jako utalentowanego pomocnika w szkółce piłkarskiej Barcelony. W lipcu 2015 roku Patsy przebywał w Buenos Aires, zajmując się działalnością Manchesteru City w Ameryce Południowej. Choć pozostawał z Pepem w regularnym kontakcie, nie miał absolutnie żadnej pewności, co Katalończyk planuje na przyszłość. Instynkt podpowiadał mu, że to moment, na który czekali.
Soriano w zupełności wystarczyło to, żeby zaplanować następny ruch. Zgodnie ze swoim zwyczajem zamierzał spędzić sierpień w swoim domu wakacyjnym na Costa Brava, uznał więc, że będzie to idealna okazja, żeby zaprosić na pogawędkę Pere, brata Pepa. Pere jest agentem piłkarskim, który choć oficjalnie nie reprezentuje Pepa, to nieformalnie mu doradza. Pewnego sierpniowego poranka spotkał się z Soriano przy śniadaniu. Przez chwilę rozmawiali niezobowiązująco, aż wreszcie zeszli na temat Pepa, no bo jakżeby inaczej.
− Co tam u niego? – zapytał Soriano niby od niechcenia.
− Cóż, kończy mu się kontrakt, ale nic konkretnego jeszcze mi nie mówił, więc gdybyście byli zainteresowani…
Rozległ się gwizdek. Piłka była w grze.
Soriano z miejsca rozpoczął prace nad kontraktem, a negocjowanie szczegółów trwało przez sześć następnych miesięcy. Sama umowa była dość standardowa: gwarantowana pensja plus premie wynikowe i 20 procent od przychodów z praw do wizerunku. Do tego dochodziła klauzula o zachowaniu poufności, zakazująca podawania szczegółowych postanowień kontraktu do wiadomości publicznej.
Tymczasem Begiristain zaczął rozglądać się za zawodnikami. Ostatnich 20 lat upłynęło mu na rozmowach o futbolu z Pepem, więc doskonale wiedział, kogo chciałby nowy trener. „Łatwizna. Gdy podoba mi się jakiś Holender, dzwonię po radę do Koemana. Gdy zwrócę uwagę na jakiegoś Duńczyka, kontaktuję się z Michaelem Laudrupem itd. Mam w piłkarskim świecie mnóstwo znajomych i zawsze znajdę kogoś, kto mi doradzi. Gdy rozważałem zakup Leroya Sané, spytałem o zdanie Pepa”.
W grudniu 2015 roku, gdy Guardiola poinformował już Bayern, że odchodzi, Pere i księgowy Pepa spotkali się z Soriano i prawnikiem klubu w domu Pere w Barcelonie. Tam sfinalizowano umowę.
Dwa tygodnie później Soriano odebrał telefon, na który czekał. „Ci siamo, jak mawiają we Włoszech – stwierdził Pep. – Sprawa załatwiona”.
Soriano momentalnie zadzwonił do Khaldoona Al Mubaraka, prezesa Manchesteru City, by przekazać mu dobre wieści. Obowiązek powiadomienia o tej decyzji Manuela Pellegriniego spadł na Txikiego.
Dziennikarze zostali poinformowani o wszystkim 1 lutego 2016 roku, zaraz po przedmeczowej konferencji prasowej przed starciem ligowym z Sunderlandem. Manchester City zajmował drugie miejsce w tabeli i tracił trzy punkty do Leicester.
„Rozmawiałem z klubem i dowiedziałem się, że zostałem zwolniony z dalszej części kontraktu – powiedział Pellegrini reporterom. – Do końca umowy został mi rok, ale znajduje się w niej klauzula umożliwiająca klubowi oraz mnie podjęcie jednostronnej decyzji o jej rozwiązaniu. Klub zachował się w stosunku do mnie w pełni otwarcie, ale plotki i spekulacje zrobiły się na tyle uciążliwe, że dwa tygodnie temu uznałem, że powinniśmy powiedzieć o tym zawodnikom i dziennikarzom. Stąd dzisiejsze oświadczenie”.
Cztery tygodnie po tamtej konferencji prasowej Willy Caballero obronił trzy karne i w ten sposób Manchester City w serii rzutów karnych pokonał Liverpool w finale Pucharu Ligi. Manchester City zakończył sezon na czwartym miejscu w tabeli, a po historyczny tytuł sięgnęli piłkarze Leicester. Zawodnicy Pellegriniego dotarli do półfinału Ligi Mistrzów, ale odpadli z Realem Madryt na Santiago Bernabéu po samobójczej bramce Fernando.
Kontrakt nowego trenera podpisali Pere Guardiola, jako reprezentant Pepa, oraz prawnicy Manchesteru City. Odbyło się to pod koniec lutego w Londynie. Gdy 3 lipca Pep pojawił się na oficjalnej prezentacji w Manchesterze, przyznał, że kilka ważnych dokumentów ciągle jeszcze czeka na jego podpis. Ostatecznie wywiązał się z tego obowiązku w dniu, w którym Francja pokonała Niemcy w półfinale mistrzostw Europy. Tego wieczora spotkał się z przyjaciółmi i współpracownikami w restauracji Gaucho w Manchesterze. Był 7 lipca, pierwszy dzień gonitw byków w Pampelunie.