Читать книгу O naturze ludzkiej - Roger Scruton - Страница 7

Genetyka i gry

Оглавление

Spór ten nabrał zupełnie innego wymiaru dzięki pionierskiej pracy Ronalda A. Fishera z genetyki populacyjnej8. Problemy, z którymi przez całe życie zmagał się Darwin — na przykład dobór płciowy cech dysfunkcjonalnych (problem pawiego ogona) lub „altruizm” owadów (problem mrowiska) — ulegają radykalnemu przeobrażeniu, jeśli za locus ewolucji uznamy samoreplikujący się gen, a nie rozmnażające się płciowo zwierzę9. Jak w swoim znakomicie napisanym eseju pokazali John Maynard Smith i George R. Price10, nowy sposób patrzenia na dobór naturalny, jako rządzony „strategiami” replikacyjnymi genów, pozwala na zastosowanie do analizy rywalizacji genetycznej teorii gier, która z kolei dostarcza zgrabnego rozwiązania innego słynnego problemu — problemu agresji, który dostrzegł Darwin, a szczegółowo sformułował Konrad Lorenz11. Zachowania jeleni na rykowisku można uznać za „strategię ewolucyjnie stabilną”, która umożliwia genom byków replikację, a jednocześnie zapewnia genom łań najlepszy zwrot z ich reprodukcyjnej inwestycji. Podejście to, uogólnione przez Roberta Axelroda12, niesie ze sobą ważkie konsekwencje, pokazując na przykład, że może istnieć korzyść ewolucyjna z wzajemnie altruistycznej współpracy również poza obszarem doboru krewniaczego (na przykład kiedy samice nietoperzy dzielą się zdobytą krwią z mniej skutecznymi samicami ze swojej kolonii). Sformułowano również ogólną teorię „altruizmu”, która według jej zwolenników wyjaśnia nie tylko nieelastyczne poświęcenie mrówki żołnierki, ale również podszyte strachem heroiczne poświęcenie żołnierza ludzkiego13. Słowem wydaje się, że jesteśmy o krok bliżej do potwierdzenia tezy Darwina, że zmysł moralny jest przedłużeniem instynktów społecznych innych gatunków.

Podejście genetyczne ma swoich krytyków. Zwolennicy „doboru grupowego” przekonują, że dobór musi się odbywać na wyższym poziomie niż poziom genu, jeżeli pragniemy wyjaśnić takie społecznie złożone zachowania, jak samoograniczanie się populacji i układy rozproszenia stad14. Inni sceptycznie odnoszą się do założenia, że mogą istnieć małe przesunięcia, których łańcuch prowadzi od zachowania społecznego zwierząt do zachowania społecznego ludzi. Na przykład Noam Chomsky dowodzi, że nabycie umiejętności posługiwania się językiem przez człowieka jest sytuacją typu „wszystko albo nic”, ponieważ wymaga uzyskania rządzonej konkretnymi regułami i kreatywnej umiejętności, której nie da się zbudować z pojedynczych związków między słowami i rzeczami15. Zwolennicy Chomsky’ego z lekceważeniem odnoszą się do niegdyś witanych z takim entuzjazmem prób przypisania języka zwierzętom — na przykład szympansom i delfinom — jako dowodu, że jesteśmy tacy jak one albo że one są takie jak my16. Aczkolwiek związki między słowami i rzeczami czy słowami i doświadczeniami, które potrafią stworzyć zwierzęta, są interesujące, należą do zasadniczo innej kategorii niż związki zakorzenione w gramatyce transformacyjnej. Są to bowiem jednostkowe skojarzenia oderwane od reguł generatywnych i organizacji semantycznej i w nie większym stopniu mogą posłużyć jako przekaźniki myśli, dialogu i dociekań niż ostrzegawcze zawołania ptaków i szympansów bonobo czy merdanie ogonem przez psy. Również w tym przypadku nie wszyscy uważają tę obiekcję za przesądzającą sprawę, na przykład genetycy formułują teorie „protojęzyka”, usiłując wykazać, że mogą istnieć stopniowe postępy w stronę kompetencji językowych oraz że postępy te mogą podlegać doborowi na poziomie genetyki17.

O naturze ludzkiej

Подняться наверх