Читать книгу Pamiętnik księgarza - Shaun Bythell - Страница 9

SOBOTA, 4 LUTEGO

Оглавление

Zamówienia internetowe: 4

Zrealizowane zamówienia: 4

Do pracy przyszła dziś Nicky, żebym ja mógł pojechać do Leeds i przejrzeć prywatny zbiór sześciuset książek o lotnictwie. Wyruszyliśmy z Anną o dziesiątej, a Nicky na pożegnanie udzieliła mi rady: „Obejrzyj te książki, wymyśl cenę, a potem podziel ją na pół”. Powiedziała mi też, że kiedy nadejdzie apokalipsa (czy jej wersja końca świata – kiedy zaczyna o religii, nie słucham zbyt uważnie), i na Ziemi zostaną tylko świadkowie Jehowy, zamierza wejść do mojego mieszkania i zabrać wszystkie rzeczy. Właśnie z tą myślą ogląda stojące u mnie meble.

Młodsza ode mnie o dwanaście lat Anna, amerykańska pisarka, jest moją partnerką. Czteropokojowe mieszkanie nad antykwariatem dzielimy z czarnym kotem, który nazywa się Kapitan na cześć kapitana Toma Cata z Pod mlecznym lasem. Anna pracowała dla NASA w Los Angeles i w 2008 roku przyjechała w wakacje do Wigtown, żeby zrealizować swoje marzenie: zawsze chciała pracować w szkockiej księgarni niedaleko morza. Natychmiast się sobie spodobaliśmy i niedługo po powrocie do Kalifornii postanowiła znów przyjechać. W 2012 roku jej historią zainteresowała się Anna Pasternak, dziennikarka, która odwiedzała Wigtown w czasie festiwalu książki, i opisała ją dla „Daily Mail”. Wkrótce potem do mojej Anny zwrócił się wydawca z propozycją napisania wspomnień. W rezultacie w 2013 roku Short Books opublikowało pierwszą książkę Anny: Three Things You Need to Know About Rockets [„Trzy rzeczy, które musisz wiedzieć o rakietach”]. Mimo sukcesu literackiego Anna przyznaje, że jest „lingwistyczną impresjonistką” – często, kiedy mówi, wymyśla język na nowo, co jest zarazem urocze, jak i frustrujące. Stosuje technikę polegającą na interpretowaniu słów, które słyszy przez częściowo zatkane uszy, i powtarzaniu ich w wersji, która trochę przypomina oryginał, tyle że z zatartymi granicami. Powstaje w ten sposób miejscami niezrozumiała zupa słowna doprawiona garstką wyrazów w jidysz, których nauczyła się od babci.

Kobieta, która sprzedaje książki o lotnictwie, zadzwoniła w zeszłym tygodniu w dość pilnej sprawie. Zbiór należał do jej zmarłego przed rokiem męża. Ona sprzedała dom i w marcu musi się wyprowadzić. Przyjechaliśmy do niej o trzeciej. Moją uwagę natychmiast zwróciło to, że gospodyni nosi perukę, a na podłodze przy drzwiach i pod oknami rozsypane są kasztany. Wyjaśniła, że mąż zmarł na raka, a ona sama teraz leczy się na ten sam nowotwór. Zbiór znajdował się na zaadaptowanym strychu, na który wiodły wąskie schody. Negocjowanie ceny zajęło trochę czasu, ale w końcu uzgodniliśmy 750 funtów za około trzysta książek. Nie miała nic przeciwko temu, żebym nie brał reszty. Gdyby tylko zawsze tak było. Najczęściej ludzie chcą się pozbyć całej kolekcji, zwłaszcza jeśli chodzi o masę spadkową. Razem z Anną zapakowaliśmy do vana czternaście pudeł i ruszyliśmy do domu. Kobieta z wyraźną ulgą pożegnała się ze zbiorem, którym pasjonował się jej mąż. Choć sama nie podzielała jego zainteresowań, wiedziała, że likwidacja tej kolekcji nie będzie dla niej łatwa. Przed odjazdem Anna zapytała ją jeszcze, dlaczego na podłodze leżą kasztany. Okazało się, że kobieta (zresztą tak jak i Anna) boi się pająków, a kasztany ponoć wydzielają substancję chemiczną, która je odstrasza.

Vana (czerwone renault trafic) kupiłem dwa lata temu i zajeździłem go niemal na śmierć. Nawet podczas króciutkich przejazdów ludzie witają mnie entuzjastycznym machaniem, biorąc mnie za swojego listonosza.

Zbiór o lotnictwie zawiera dwadzieścia dwa tomy Putnam Aeronautical Books. To seria poświęcona producentom samolotów i poszczególnym typom statków powietrznych takim jak fokker, hawker, supermarine, rocket aircraft. Dotychczas sprzedawały się dobrze zarówno w internecie, jak w sklepie – cena jednego tomu oscylowała między 20 a 40 funtami. Ofertę za całość oparłem zatem na założeniu, że dość szybko sprzedam putnamy i odzyskam poniesione koszty.

Wiele transakcji zaczyna się od tego, że dzwoni do mnie zupełnie obca osoba i tłumaczy, że niedawno zmarł jej ktoś bliski i to mój interlokutor musi pozbyć się książek nieboszczyka. Oczywiście często jest tak, że dzwoniący nadal jest pogrążony w żałobie, więc praktycznie niemożliwe jest, żeby smutek choć w niewielkim stopniu nie udzielił się i mnie. Przeglądanie księgozbioru daje wgląd w życie właściciela, jego zainteresowania i w jakiejś mierze w jego osobowość. Teraz, nawet kiedy odwiedzam znajomych, przyciągają mnie półki z książkami, które mogą odsłonić przede mną jakąś ukrytą dotychczas prawdę o nich. Moja własna kolekcja jest tego najlepszym przykładem – wśród literatury współczesnej i pozycji na temat szkockiej sztuki i historii, które dominują, trafić można na przykład na Talk Dirty Yiddish [„Jak przeklinać w jidysz”] and Collectable Spoons of the Third Reich [„Kolekcjonerskie łyżki III rzeszy”]. Pierwszą dostałem od Anny, a drugą – od Mike’a, mojego przyjaciela.

Z Leeds wracaliśmy przez Ilkley Moor w deszczu ze śniegiem i do domu dotarliśmy o siódmej. Kiedy otworzyłem drzwi, na podłodze czekały na mnie stosy książek i mnóstwo pudeł, a w skrzynce e-mailowej fura wiadomości. Nicky czerpie sadystyczną przyjemność z rozstawiania kartonów po całym sklepie – pewnie dlatego, że wie, jak dużą wagę przywiązuję do porządkowania, zwłaszcza podłóg. Jako osoba z natury niechlujna uważa, że moje pragnienie porządku i organizacji jest niezwykle ekscentryczne i zabawne, więc celowo wprowadza w sklepie chaos, a kiedy ją strofuję, nazywa mnie pedantycznym neurotykiem.

W kasie: 77 funtów i 50 pensów

Liczba klientów: 7

Pamiętnik księgarza

Подняться наверх