Читать книгу Matka - Stanisław Przybyszewski - Страница 11
ОглавлениеSCENA PIĄTA
WANDA
do gości w salonie
Dziesięć lat chłopak nie był w swojej ojcowiźnie. Cieszę się serdecznie, że zobaczył dwór, w którym się wychował, park, w którym się bawił. Szczęśliwa jestem, że na obczyźnie nie zapomniał o tym wszystkim, co w swoich najmłodszych latach przeżył... Filuternie, zwrócona do Hanki. Bo Hanka, jak państwo wiecie, towarzyszka mego syna od najmłodszych lat.
Goście śmieją się i żartują.
KONRAD
Ja teraz po tylu latach niewidzenia, wobec panny Hanki jestem tak zakłopotany, że nie śmiem jej prosić, by mnie oprowadziła po parku, żartobliwie w którym mógłbym teraz łatwo zabłądzić.
BOROWSKI
z żartobliwą powagą
Daję na to moje ojcowskie pozwolenie.
KONRAD
A ja panu daję przyrzeczenie, że na razie oglądnę tylko te miejsca, gdzieśmy z Hanką w piłkę grali i w piasku się bawili.
Gwar i ożywiona, wesoła rozmowa w salonie i w jadalnym pokoju.
KONRAD
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.