Читать книгу Uciekinier - Stephen King B. - Страница 12
…Minus 096
odliczanie trwa…
ОглавлениеLudzie, których nazwiska zaczynały się na A, zostali niemal natychmiast zabrani na testy sprawnościowe. Dwudziestu paru mężczyzn wstało i wyszło przez drzwi znajdujące się za ekranem. Nad drzwiami znajdował się napis: TĘDY. Pod legendą widniała strzałka wskazująca drzwi. Niewielu ludzi biorących udział w Grach potrafiło czytać. Piętnaście minut później wezwano kolejną grupę. O piątej Richards zajął miejsce w fotelu. Domyślał się, że jego kolej nadejdzie około dziewiątej. Marzył, by móc w tej chwili trzymać w dłoni książkę, ale uznał, że dobrze się stało, iż nie wziął żadnej ze sobą. Książki wzbudzały podejrzenia, zwłaszcza gdy miał je ktoś, kto pochodził z południowej dzielnicy, znad Kanału. Trójwymiarowe pisma porno były z pewnością o wiele bezpieczniejsze.
O szóstej obejrzał bez przekonania wiadomości i kiedy na ekranie pojawiła się zapowiedź kolejnej z wielkich gier, podszedł obojętnym krokiem do okna i wyjrzał na zewnątrz. Teraz, kiedy miał już wszystko za sobą, Gry znowu zaczęły go nudzić. Inni zapewne z zainteresowaniem przyglądali się Zabawnej Broni. W następnym tygodniu być może nadejdzie ich kolej…
Dzień zmieniał się w zmierzch. Elsy na pierścieniach siłowych przemykały za oknami pierwszego piętra, ich reflektory ostro cięły mrok. Na ulicach tłumy mężczyzn i kobiet (większość stanowili, rzecz jasna, technicy i biurokraci Sieci) rozpoczynały swoją wieczorną włóczęgę w poszukiwaniu rozrywek. Zarejestrowany handlarz narkotyków sprzedawał swój towar na przeciwległym rogu ulicy. Mężczyzna z dwiema dziewczynami uwieszonymi u jego ramion minął go obojętnie.
Richards zatęsknił nagle za domem, za Sheilą i Cathy. Chciał do nich zadzwonić, wątpił jednak, by mu na to pozwolono. Ciągle jeszcze mógł zrezygnować. Kilku już to zrobiło. Uśmiechając się, wyszli z pokoju przez drzwi zaopatrzone w napis: NA ULICĘ.
Wrócić do mieszkania, w którym leżała jego rozpalona gorączką córka? Nie. Nie mógł. Nie mógł zawrócić. Stał przy oknie jeszcze przez chwilę, po czym powrócił na swoje miejsce. Zaczęła się nowa gra pod nazwą Wykop Sobie Grób. Mężczyzna siedzący obok Richardsa pociągnął go trwożliwie za rękę.
— Czy to prawda, że około trzydziestu procent odpada na testach sprawnościowych?
— Nie wiem — odrzekł Richards.
— Jezu! — rzekł tamten. — Mam bronchit. Może… Dolarowa Karuzela…
Richards nie odpowiedział. Oddech siedzącego obok mężczyzny przypominał sapanie parowozu wspinającego się na szczyt wysokiej góry.
— Jestem ciężko chory — rzekł tamten cicho.
Richards patrzył na program, jakby nagle go zainteresował. Mężczyzna milczał przez dłuższy czas. Kiedy o siódmej trzydzieści program znowu się zmienił, Richards słyszał, jak tamten pyta o test sprawnościowy drugiego sąsiada. Na zewnątrz było już ciemno. Zastanawiał się, czy nadal pada. Wieczór zdawał się ciągnąć w nieskończoność.