Читать книгу Uciekinier - Stephen King B. - Страница 8

…Minus 100
odliczanie trwa…

Оглавление

Spoglądała na termometr w bladym świetle padającym przez okno. W oddali, skąpane w potokach deszczu, wznosiły się szare wieżowce Co-Op City, jak mroczne wieżyczki olbrzymiego więzienia. W dole, w szybie wentylacyjnym, rozciągała się lina, na której wisiało świeże pranie przypominające wyciągnięte psu z gardła szmaty. Szczury i tłuste uliczne koty buszowały w stosach śmieci. Spojrzała na męża. Siedział przy stole i patrzył na program Free Vee. Był skoncentrowany i spięty. Oglądał tę audycję od paru tygodni. W każdym mieszkaniu znajdował się telewizor — taki był nakaz prawny. Prawo zezwalało jednak na wyłączenie odbiorników. Przymusowy dodatek pieniężny z 2021 roku nie uzyskał wymaganej przewagi dwóch trzecich głosów, zabrakło sześciu głosów. Zazwyczaj nie oglądali telewizji. Odkąd jednak Cathy zachorowała, szukał sposobu na zarobienie pieniędzy. To właśnie przerażało ją najbardziej. W tle komentarza spikera, przedstawiającego lekko stłumionym głosem najnowsze wiadomości, rozległo się ciche pojękiwanie chorej na grypę Cathy.

— Bardzo z nią kiepsko? — spytał Richards.

— Nie.

— Nie oszukuj mnie.

— Czterdzieści stopni.

Uderzył pięściami w stół. Plastikowy półmisek podskoczył i z trzaskiem opadł.

— Sprowadzimy lekarza. Nie martw się.

Posłuchaj… Odwrócił się i ponownie patrzył w telewizor. Pół godziny komentarza minęło. Znowu zaczęto nadawać transmisję z jednej z gier. Nie była to gra wielkiego kalibru — zwykła codzienna zabawa zwana Dolarową Karuzelą. Przyjmowano do niej wyłącznie ludzi chorych na serce, wątrobowców, gruźlików, a niekiedy dla zabawy pozwalano wziąć w niej udział kalekom. Uczestnik dostawał dziesięć dolarów za każdą minutę, jaką wytrzymał, stojąc na obracającym się kole fortuny i gawędząc z prowadzącym. Prowadzący co dwie minuty zadawał pytanie premiowe — różne w zależności od tego, w jakiej dziedzinie gry startował dany uczestnik. Obecny gracz, sercowiec z Hackiensack, dostał pytanie z historii Stanów Zjednoczonych, za które otrzymywał dodatkowe pięćdziesiąt dolarów. Jeżeli uczestnik, skołowany, zdyszany, z sercem wyczyniającym w jego piersi dziwaczne harce, nie dosłyszał pytania, potrącano mu z wygranej taką samą sumę, a koło fortuny nabierało prędkości.

— Poradzimy sobie jakoś, Ben. Zobaczysz. Naprawdę. Ja…

— Co „ty”? — Spojrzał na nią z wściekłością. — Pójdziesz na ulicę? O nie, Sheila. Ona musi mieć prawdziwego lekarza. Koniec z blokowymi znachorami o brudnych rękach i oddechu przesiąkniętym whisky. Jej potrzebny jest nowoczesny sprzęt i dobra opieka. Zajmę się tym.

Chodził po pokoju, wpatrując się jak zahipnotyzowany w zamontowany nad zlewem ekran Free Vee. Zdjął z haka tanią skórzaną kurtkę i nałożył ją z grymasem obrzydzenia.

— Nie. Nie pozwolę ci… Nie pójdziesz do…

— A dlaczego nie? W najgorszym razie dostaniesz parę dolców jako samotna matka wychowująca dziecko. Tak czy inaczej, będziesz miała pieniądze, aby ją z tego wyciągnąć.

Nigdy nie była najładniejsza, a od kiedy mąż przestał pracować, na jej twarzy pojawiły się nowe zmarszczki. W tej chwili wyglądała jednak naprawdę oszałamiająco, władczo.

— Nie mogę się na to zgodzić. Gdyby przyszedł tu facet z telewizji z kilkoma dolarami, odesłałabym go. Czy mam się zgodzić na tak wielkie poświęcenie z twojej strony? Czy mogłabym przyjąć nagrodę za twoją głowę?

Odwrócił się w jej stronę z dziwnym wyrazem twarzy. Próbował zebrać się w sobie, stłumić coś, co drążyło go od wewnątrz. Coś niewidzialnego, powodującego, że tak uważnie oglądał program Free Vee. Był zakłopotany. Może dręczyła go świadomość niebezpieczeństwa? Skinął ponuro w stronę sypialni.

— Czy pomyślałaś o niej, leżącej w nieoznaczonym grobie dla ubogich? Myślałaś o tym?

Ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się.

— Ben, oni tego właśnie chcą. Chcą nas wszystkich załatwić i pozbyć się takich jak ty czy ja.

— Może tym razem im się nie uda — powiedział, otwierając drzwi. — Może mnie nie dostaną.

— Jeśli tam pójdziesz, zabiją cię. A ja będę na to patrzeć. Chcesz, żebym na to patrzyła, podczas gdy ona leży tam, w drugim pokoju? — Płakała i ledwo można było ją zrozumieć.

— Chcę, aby żyła.

Próbował zamknąć drzwi, ale zastawiła je własnym ciałem.

— Pocałuj mnie, zanim odejdziesz.

Pocałował ją. W końcu korytarza pani Jenner otworzyła drzwi i wyjrzała na zewnątrz. Dotarła do nich woń smażonej wołowiny i gotowanej kapusty — woń bogactwa. Zapach kusił i doprowadzał do obłędu. Pani Jenner zrobiła niezłą robotę. Pomogła w przyłapaniu miejscowego handlarza narkotyków i zawsze miała oko na „nielegalnych”.

— Przyjmiesz pieniądze? — spytał Richards. — Nie zrobisz nic głupiego?

— Przyjmę — szepnęła. — Wiesz, że przyjmę.

Objął ją mocno, po czym odwrócił się szybko i ruszył na dół po kiepsko oświetlonych schodach. Stała w drzwiach, pochlipując w milczeniu tak długo, aż usłyszała odgłos zamykanych pięć pięter niżej drzwi wejściowych, a potem skryła twarz w połę fartucha. W dłoni wciąż trzymała termometr, którym przed chwilą mierzyła dziecku temperaturę. Pani Jenner podeszła do niej i pociągnęła za sukienkę.

— Kochanie — szepnęła. — Jeżeli chcesz, odstąpię ci trochę penicyliny, rzecz jasna po czarnorynkowej cenie. Jak już dostaniesz te pieniądze… To dobry towar, najlepszy.

— Wynoś się! — krzyknęła Sheila.

Pani Jenner cofnęła się. Uniosła instynktownie górną wargę, ukazując rząd poczerniałych pieńków.

— Próbowałam ci pomóc… — mruknęła i wróciła do pokoju.

Jęki Cathy nie cichły. Nie tłumiła ich cienka ścianka działowa z tworzywa sztucznego. Odbiornik w pokoju pani Jenner był włączony na cały regulator. Uczestnik Dolarowej Karuzeli nie odpowiedział na kolejne pytanie i w tej samej chwili dostał ataku serca. Wyniesiono go na noszach, przy hucznych wiwatach tłumu. Pani Jenner zapisała w notatniku nazwisko Sheili Richards.

— Jeszcze zobaczymy — wysyczała w próżnię. — Jeszcze zobaczymy, słodziutka.

Z trzaskiem zamknęła notatnik i usiadła, aby obejrzeć z uwagą kolejną grę.

Uciekinier

Подняться наверх