Читать книгу Kto to pani zrobił? - Agata Passent - Страница 10

Оглавление

Twierdza kawalera

Kawaler nie musi wcale mieszkać w kawalerce. Przyznam się bez bicia, że dane mi było w życiu zawrzeć znajomości z kilkoma. Współczesny kawaler (o tych z ery Tyrmandowskiej i przedwojennej nic nie wiem, liczę na listy od Państwa) może mieszkać z psem rasowym nawet w willi, ale to rzadkość. Przeważnie jego gniazdo jest niewielkie. Urządzone eklektycznie, chaotycznie i bez gustu, gdyż kawaler mieszkanie wynajmuje. Uwaga na głowę, bo na ścianie, tuż przy wieszaku na palta zainstalowany jest rower górski, zakurzony i z flakiem, gdyż kawaler nie ma czasu ani motywacji by jeździć, zwłaszcza od kiedy kupił samochód. Nie potknijmy się o imponującą ilością i nieładem kolekcję butów – świat nie słyszał dotąd, by kawaler miał buciastą szafeczkę. Nasze okrycie wierzchnie musimy wnieść do pokoju, gdyż wieszak przedpokojowy jest tak naprawdę swoistym skrzydłem, rozwinięciem szafy głównej, która polega na tym, że składa się z metalowego drąga opartego na dwóch pionowych drągach. Tak dynda, swobodnie, acz ryzykując zakurzenie, cała garderoba kawalera. Jako że nie każdy kawaler miał na koncie swej kariery podrywalskiej związek ze stylistką (to jest taki ktoś pomiędzy fotografem a projektantem), garderoba jest mizerna. Garnitur sztuk jeden w folii, używany ostatnim razem na ślubie kumpla. Jedna marynarka w jodełkę (jeśli w USA, to z łatami na łokciach), którą zakłada codziennie do pracy oraz na pierwszą randkę. Ewentualnie też na drugą, jeśli dziewczyna na pierwszej randce była twardsza niż Roman Bratny i nie pozwoliła się pocałować. Potem na randki już się nie stroimy, bo kobiecie okiełznanej nie musimy imponować.

Jesteśmy w livingu. W mig odróżniamy estetykę kawalera od dramatycznych prób podejmowanych przez kilka byłych „lokatorek”, które z kawalerem pomieszkiwały. Posępnie zasuszona dracena – pamiątka po Byłej nr 3. Artystyczne zdjęcie wydmy porośniętej plastycznie rozcapierzonymi konarami oprawione w schludną ramkę z Kodaka – pamiątka z wakacji w Łebie z Byłą nr 2. Epicentrum livingu stanowi drewniany stolik, obskurny, byle jaki, ale jego urok we wspomnieniach. Ciało stolika nigdy nie było otulone obrusem, gdyż pył papierosowy, rozgrzane fifki, wymięte skręty – całość lepiej funkcjonuje na gładkiej powierzchni. Obrazy? Nigdy. Zamiast tego plakaty, często na pinezkę, przeważnie jest to mózg z robalem z filmu Iluminacja, a jeśli kawaler ma kłopoty z życiem seksualnym, są to wizerunki jego idoli intelektualnych, na przykład brodziasty Hemingway, lokowaty Niccolò Machiavelli lub inny macho. W mieszkaniach samotnych koleżanek widuję bardzo często fotografie ich byłych narzeczonych, u kawalerów jest to rzadkie, gdyż kawaler boi się, że to zmniejszy jego szanse. Lampa stojąca, z poszarpanym abażurem (kolega niechcący podpalił koleżance włosy, a przy okazji zajął się abażur) i składane krzesła, na wypadek gdyby bibka rozwinęła skrzydła. Reszta to półki pełne książek i, bez złośliwości, wiele z nich jest przeczytanych, gdyż to nie ze względu na poziom erudycji kawaler jest samotny. On po prostu jest tak skomplikowany cieleśnie i duchowo, że trudno mu w życiu znaleźć partnerkę godną jego poziomu.

Kuchnia jest używana we wszystkich celach, tylko nie w celu gotowania. Zlew bywa czasem przedłużeniem biblioteki – kupa w nim słowników. Szczytem są kawalerowie, którzy wcale nie z biedy nie posiadają lodówki. W tym szaleństwie jest metoda. Przychodzi się w odwiedziny ze schłodzonym chablis, a tu żadne sączenie, tylko chlupu-chlupu, na szybcika, żeby nie zrobiła się ciepła zupa, i jeszcze przed finałem Panoramy jest się w punkcie zwrotnym, czyli albo marsz do domu, albo ząbki, paciorek i do łóżeczka. Otóż to – sypialnia. Materac, a nie łóżko. Pościel gładka albo w kratkę, żadne tam słoneczniki, misie czy kwiatuszki, bo boimy się posądzenia o homoseksualizm. Przy łóżku źle skręcony stolik bez szuflad, na nim piramida książek, czasem „Zeszyty Literackie”, bo to lekkie i można z tym chodzić w kieszeni (Pewien człowiek, mieszkający ongiś w Krakowie nad Starym Teatrem, miał w sypialni namiot; wypożyczył na wakacje, ale chciał zamortyzować jego uroki już wcześniej). Dywanu brak, bo trzeba odkurzać. Znam pewnych kawalerów, którzy mieszkają we dwóch i od czterech miesięcy nie sprzątają, bo i tak za chwilę kończy im się umowa najmu. Przestali chodzić w kapciach, tylko łażą w buciorach. Kawaler nie zmywa, bo posila się w restauracjach lub budkach wietnamskich, w domu podstawowym daniem są ser żółty i kefir na kaca.

Łazienką kawalera nieraz byłam miło zaskoczona. Otóż jest ona nadzwyczaj bogata w rzeczy w porównaniu z ogólnym minimalizmem. Współczesny kawaler nie jest fleją, jeśli idzie o ciało. Zawsze zamontuje jakąś półeczkę, a na niej kolekcja wód męskich, balsamów, w szufladzie sześć szczotek do zębów, po Byłych, szampon przeciwłupieżowy, jeśli kawaler ma włosy, i bąbelki do wanny, bo kawaler zna uroki tego, gdy ona jeszcze kąpie się dla niego, a najlepiej z nim. Łazienka sprawia, że wychodząc z domu, kawaler lśni, czaruje, zezuje, wabi, feromonuje dopóty, dopóki nie zaciągnie swej nowej kobiety życia do domu. Po fazie pierwszej fascynacji, gdy wydaje się nam, że miłość mu wszystko wybaczy, stwierdzamy, że nie wybaczy braku poczucia estetyki. Pal sześć etykę. Estetyka ponad etykę, zwłaszcza gdy siorbiemy ciepłe wino z plastikowego kubeczka, popijając rozpuszczony ser, siedząc na źle skręconym drewnianym krzesełku i słuchając kolejnej opowieści jego najlepszego kumpla o tym, jak to jego film jest genialnie mroczny, tylko żaden producent tego nie łapie, bo im zależy jedynie na komercji.

Kto to pani  zrobił?

Подняться наверх