Читать книгу Tim Cook. Człowiek, który wzniósł Apple na wyższy poziom - Линдер Кани - Страница 11

Apple bez przyszłości

Оглавление

Cook, człowiek małomówny i ceniący sobie prywatność, nigdy by nie pomyślał, że zostanie kiedyś dyrektorem generalnym – a już na pewno nie pomyślałby, że przyjdzie mu zastąpić Steve’a Jobsa. Kiedyś miał powiedzieć: „Zastąpić Steve’a? Wolne żarty. Nie, on jest niezastąpiony. Z tym trzeba się po prostu pogodzić. Ja go widzę z siwymi włosami, dobrze po siedemdziesiątce. W tej wizji jestem już od dawna na emeryturze”[52] . W rzeczywistości jednak sprawy potoczyły się zgoła inaczej.

Steve Jobs przed śmiercią cieszył się statusem najwybitniejszego współczesnego amerykańskiego dyrektora generalnego. Nie tylko ocalił firmę Apple od upadku pod koniec lat dziewięćdziesiątych, ale dodatkowo przeistoczył ją w potężną machinę generującą sukces za sukcesem. Za sprawą przełomowych produktów (Mac, iPod, iPhone oraz iPad) Apple dołączyło do grona największych firm technologicznych i stało się najchętniej kopiowanym wzorcem.

Cook miał bardzo wiele do stracenia. W obliczu rywalizacji z Androidem Apple mogło utracić przywódczą pozycję na rynku. Zdaniem wielu bez wizjonera na czele firma była skazana na porażkę. Nikt nie wiedział, co Cook zrobi po formalnym przejęciu sterów firmy – bo on przecież nigdy specjalnie nie udzielał się publicznie.

Początkowo reputacja Cooka działała na jego niekorzyść. Uważano, że na pewno świetnie odnajduje się w działalności operacyjnej, ale poza tym to bezbarwna postać i nudziarz bez wyobraźni. A już na pewno nie ma charyzmy poprzednika i nie będzie w stanie poprowadzić ludzi naprzód tak, jak by tego oczekiwano od dyrektora generalnego Apple. Największym problemem wydawało się jednak to, że Cook nie ma takiej wyobraźni jak Jobs. Skąd niby firma Apple weźmie pomysły na kolejne niewyobrażalnie dobre produkty? Jobs odgrywał przecież istotną rolę w budowaniu sukcesu produktów swojej korporacji. Eksperci obawiali się, że bez niego firma szybko przestanie wypuszczać na rynek kolejne hity.

O tym, że bez Steve’a Jobsa Apple nie ma przyszłości, eksperci nie wahali się wspominać nawet przed oficjalną zmianą na stanowisku dyrektora generalnego. Nie ma w tym stwierdzeniu nawet cienia przesady. W maju 2011 roku na łamach „Huffington Post” ukazał się wstępniak Why Apple Is Doomed, czyli Dlaczego Apple nie ma przyszłości. Ty Fujimura prognozował, że firma nie będzie w stanie podnieść się po śmierci Jobsa: „Jego zarządzanie czy nawet wizję dałoby się zastąpić. Ktokolwiek jednak przyjdzie na jego miejsce, z pewnością nie będzie miał tego genialnego wyczucia smaku, któremu Apple zawdzięcza swój sukces. Jego śmierć spowoduje, że Apple jak nigdy wcześniej upodobni się do reszty stawki. […] Jeśli zaś firma nie będzie w stanie zaoferować zdecydowanie lepszego produktu, arogancki marketing przestanie być skuteczny. Konsumenci będą chętniej brać pod uwagę inne oferty”[53] .

Z tą opinią wiele osób się zgadzało. Jobs był przywódcą tak wyjątkowym i tak mocno zaangażowanym w tworzenie poszczególnych produktów, że bardzo trudno było sobie wyobrazić Apple bez niego. Upadek firmy pozbawionej przywództwa Jobsa przewidywał również George F. Colony, dyrektor generalny firmy doradczo-badawczej Forrester. „Odchodząc, Steve Jobs zabrał ze sobą trzy rzeczy: 1) wyjątkowe, charyzmatyczne przywództwo, które było spoiwem tej firmy i wyzwalało w ludziach nadzwyczajny potencjał, 2) zdolność do podejmowania dużego ryzyka, 3) nadzwyczajną umiejętność kreślenia wizji i projektowania nowych produktów”[54] . Colony sugerował, że Apple wystarczy rozpędu jeszcze najwyżej na dwa do czterech lat: „Jeśli nie pojawi się nowy charyzmatyczny lider, firma z wielkiej przeistoczy się w zaledwie dobrą, co będzie wiązać się z istotnym spadkiem wzrostu przychodów i liczby innowacyjnych produktów”.

Cook nie był tym charyzmatycznym liderem, na którego wszyscy czekali. Tak różnił się od Steve’a Jobsa, że wielu analityków – w tym również Colony – przywoływało opowieści o losach firm Sony po odejściu jej legendarnego współzałożyciela Akio Mority, Polaroida po ustąpieniu Edwina Landa, Disneya w 20 lat po śmierci Walta czy nawet Apple z połowy lat osiemdziesiątych, gdy Jobs opuścił organizację po raz pierwszy. W annałach zapisało się wiele firm, które napotkały poważne trudności po odejściu swojego znamienitego założyciela czy lidera. Doskonale ilustrują to przypadki firm takich jak Ford czy Walmart; nawet Microsoft, największy rywal Apple, nie radził sobie najlepiej po tym, jak Steve Ballmer przejął stery po legendarnym Billu Gatesie.

Lata mijały, a ludzie nadal powątpiewali, czy Apple przetrwa pod rządami Cooka. „Pytanie o to, czy Cook będzie w stanie podtrzymać impet Apple, pojawia się chyba częściej niż jakiekolwiek inne” – oceniał w marcu 2015 roku, czyli trzy i pół roku po śmierci Jobsa, Michael Useem, profesor zarządzania w Wharton i dyrektor tamtejszego Center for Leadership and Change Management, w rozmowie z „Fortune”[55] . O powszechności ponurych nastrojów niech świadczy również to, że w 2014 roku, czyli trzy lata po śmierci Jobsa, wielką popularnością cieszyła się książka Haunted Empire reporterki „Wall Street Journal” Yukari Iwatani Kane[56] . W książce czytamy między innymi: „Tim Cook co prawda przejął kontrolę nad rozległym imperium Apple, ale nie był w stanie wyjść z cienia swojego szefa. Należało się więc zastanawiać, czy będzie potrafił uwolnić się od tego cienia. Jak ktokolwiek miałby konkurować z tym genialnym i niezapomnianym wizjonerem, który pozostaje obecny nawet po swojej śmierci?”[57] .

Jobs miał pewną konkretną wizję dla Apple. Wielu komentatorów obawiało się, że gdy Cook przejmie stery, ta wizja przestanie się liczyć. W wywiadzie udzielonym „Playboyowi” w 1985 roku – tym samym roku, kiedy to usunięto go z Apple na dziesięć lat – Jobs utyskiwał, że „firmy rozrastające się do rozmiarów wielomiliardowych organizacji z jakiegoś powodu tracą przyświecającą im wizję”[58] . W chwili jego śmierci Apple było już od dawna taką wielomiliardową organizacją. Nie było chyba takiego wskaźnika, który by nie wypadał rekordowo na tle jej dotychczasowej historii. Mimo to dopóki u sterów stał Jobs, firma konsekwentnie trwała przy swojej wizji. Czy Cook dostatecznie dobrze rozumiał istotę produktów firmy, czy wystarczająco się nimi fascynował? Czy miał jakąś wizję przyszłości firmy Apple?

Współpracownicy Cooka doskonale zdawali sobie sprawę z ciężaru odpowiedzialności, który brał na swoje barki ich dotychczasowy dyrektor operacyjny. Niektórzy z początku się denerwowali. To było „przytłaczające” wyzwanie, oceniał Greg Joswiak, wiceprezes Apple ds. globalnego marketingu produktu, zatrudniony w firmie od ponad 30 lat (i współpracujący z Cookiem od 20). „To trochę tak, jakby jeździć na rowerze, tyle że to nie jest rower, tylko motocykl, a tak naprawdę to harley – stwierdził w wywiadzie udzielonym w nowej, kosmicznej siedzibie głównej Apple 19 marca 2018 roku. – To było niebagatelne wyzwanie”.

Nawet jeśli Cook niepokoił się na myśl o tym wyzwaniu, to z całą pewnością nie dawał tego po sobie poznać – nawet w relacjach z najbliższymi współpracownikami, takimi jak Joswiak. „Świat się denerwował”, ale „nawet jeśli [Cook] też, to nie było tego po nim widać”[59] . Gdyby nie zachował spokoju w obliczu tego znaczącego wyzwania, sytuacja firmy po śmierci Jobsa mogłaby wyglądać znacznie gorzej. Cook mógł być zagadką dla całego zewnętrznego świata, ale pracownicy Apple dobrze znali jego styl pracy. „W początkowym okresie zbierał zupełnie niezasłużone cięgi […] świat chciał go porównywać do Steve’a”. A przecież Cook „nie zamierzał próbować być Steve’em – oceniał Joswiak. – To było bardzo rozsądne, bo przecież nikt nie mógł być Steve’em. […] Tim był po prostu Timem. Oferował firmie to, co miał jej do zaoferowania”.

Podobnie jak większość skutecznych liderów, Cook kierował firmą, wykorzystując właściwe sobie atuty. We wrześniu 2014 roku w wywiadzie dla Charliego Rose’a wyjaśniał, że Jobs nigdy nie oczekiwał od niego, że będzie kierował firmą na jego modłę: „Wybierając mnie, wiedział, że nie jestem taki jak on, że nie jestem jego kopią. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że dobrze to przemyślał, że zastanowił się nad tym, kogo chciałby widzieć na czele firmy. Dla mnie zawsze było to źródłem wielkiego poczucia odpowiedzialności”[60] . Cook oznajmił, że bardzo zależy mu na tym, aby dalej rozwijać to, co stworzył Jobs, i że „całym sobą angażuje się w prowadzenie firmy”, ale jednocześnie nigdy nie starał się być jak Jobs: „Wiedziałem, że mogę być tylko tym, kim jestem. Próbuję więc być najlepszym Timem Cookiem, jakim mogę być”.

Dokładnie tak to wygląda w praktyce.

Tim Cook. Człowiek, który wzniósł Apple na wyższy poziom

Подняться наверх