Читать книгу Tim Cook. Człowiek, który wzniósł Apple na wyższy poziom - Линдер Кани - Страница 7

Cook nieodgadniony

Оглавление

Kiedy przyszła pora wybrać następcę Jobsa, pojawiły się pogłoski, że rada dyrektorów prawdopodobnie postawi na kogoś z zewnątrz. Tak naprawdę niczego takiego nie planowano. Tak radzili dyrektorzy Jobsa – stanowisko to zresztą niekiedy budziło zastrzeżenia. Od początku było wiadomo, że wybrany zostanie ten, kogo Jobs namaści na swego następcę. A on chciał kogoś z wewnątrz, kto rozumiał kulturę Apple. Jego zdaniem nikt nie nadawał się na to stanowisko lepiej niż Cook, któremu już wcześniej dwukrotnie powierzał stery podczas swojej nieobecności.

Cook, który od wielu lat nieoficjalnie kierował firmą Apple, wydawał się naturalnym następcą Jobsa, a mimo to wielu obserwatorów przyjęło jego nominację na dyrektora generalnego z niemałym zaskoczeniem. Poza Apple, ale też i w szeregach firmy, raczej nie miał opinii wizjonera ani też lidera na miarę wyobrażeń Jobsa czy potrzeb przypisywanych tej konkretnej organizacji. Powszechnie uważano, że największym wizjonerem po Jobsie w Apple jest nie Cook, ale główny projektant Jony Ive.

Pod względem potencjału operacyjnego i doświadczenia nikt nie mógł się z nim równać. To on blisko współpracował z Jobsem jeszcze nad pierwszą generacją komputerów iMac. To oni dwaj przez ponad dekadę przekształcali Apple w organizację, w której wiodącą rolę odgrywa design. Ive sam uchodził za postać kultową, wielokrotnie występował w filmach promocyjnych jako twarz licznych produktów firmy. Dostał wiele prestiżowych nagród za różne aspekty designu iMaców, iPodów, iPhone’ów oraz iPadów, więc był postacią dobrze znaną opinii publicznej. Cook pozostawał raczej w cieniu. Nigdy nie występował w filmach promocyjnych i tylko parę razy, w okresie choroby Jobsa, miał okazję prezentować produkty podczas ich premiery. Prawie nie udzielał wywiadów, rzadko kiedy jakikolwiek dziennikarz coś o nim pisał (a już na pewno Tim nie uczestniczył w pracach nad żadnym artykułem). Był postacią ogólnie nieznaną.

Mimo że według wielu osób Ive miał wszelkie szanse na objęcie stanowiska po Jobsie i odgrywał bardzo istotną rolę przy kreśleniu wizji i tworzeniu najróżniejszych produktów marki Apple, sam zupełnie nie kwapił się do prowadzenia firmy. Chciał nadal projektować, bo przecież w Apple miał pracę, o jakiej marzy każdy projektant – dysponował nieograniczonymi zasobami i pełną swobodą twórczą. Nie zamierzał rezygnować z tej niezwykłej wolności, żeby znosić trudy związane z wykonywaniem obowiązków kierowniczych w tak dużej firmie.

Zewnętrzni eksperci wypowiadający się dla mediów mieli jeszcze jednego kandydata na stanowisko po Jobsie[34] . Był nim Scott Forstall, ambitny menedżer pełniący wówczas rolę starszego wiceprezesa ds. oprogramowania iOS. Forstall wspinał się po przywódczej drabinie Apple między innymi za sprawą ważnych projektów, takich jak Mac OS X (oprogramowanie komputerów Macintosh), ale jego gwiazda rozbłysła w pełni wraz ze spektakularnym sukcesem iPhone’a, ponieważ to on nadzorował prace nad oprogramowaniem do tego urządzenia. Miał opinię człowieka wymagającego, który zawzięcie walczy o swoje. Wzorował się na Jobsie i nawet jeździł takim samym jak on srebrnym Mercedesem SL55 AMG. Portal Bloomberg napisał o nim nawet kiedyś „mini-Steve”, więc wielu komentatorów spodziewało się zobaczyć w przyszłości na stanowisku dyrektora generalnego właśnie jego[35] . Apple jednak jak zwykle pilnie strzegło swoich sekretów i nie komentowało sprawy, kto obejmie stery firmy w przyszłości.

Większość obserwatorów z wielkim zdumieniem przyjęła fakt, że wizjonera na czele Apple zastąpi ktoś tak różniący się pod względem osobowości od Jobsa, że stanowiący niemal jego radykalne przeciwieństwo. Z dzisiejszej perspektywy moment objęcia przez Cooka stanowiska szefa największej firmy technologicznej świata wydaje się początkiem nowej ery w historii Apple, ale w 2011 roku dość powszechnie uznawano, że to raczej koniec pewnej epoki niż wstęp do nowego rozdziału.

„Nikt by nie powołał Tima Cooka na stanowisko dyrektora generalnego – powiedział kilka lat wcześniej Adam Lashinsky, inwestor z Doliny Krzemowej, wypowiadając się dla „Fortune”. – Wolne żarty. Oni nie potrzebują gościa, który ledwie [robi to, co ma robić]. Oni potrzebują geniusza od produktów i to nie jest Tim. On jest od działalności operacyjnej, a to jest przecież firma, która takie rzeczy załatwia przez outsourcing”[36] . Jakkolwiek surowa była to ocena, tkwiło w niej ziarno prawdy. Dla większości ludzi Cook był tajemnicą. Więcej można było powiedzieć o tym, kim nie jest.

Ostatecznie jednak ten dość nieoczekiwany wybór okazał się dla firmy najlepszym. Cook dysponował już niezbędnym doświadczeniem związanym z kierowaniem Apple, robił to wcześniej bardzo sprawnie. Stawał też na wysokości zadania, gdy po zdiagnozowaniu w 2003 roku raka trzustki Jobs dwukrotnie brał dłuższy urlop – w 2009 i w 2011 roku. Podczas nieobecności Jobsa to Cook stał za sterami firmy, to on nadzorował jej codzienne funkcjonowanie. Zasadniczo różnił się od Jobsa, a mimo to dwa razy dobrze sobie poradził, więc rada dyrektorów nie miała większych wątpliwości co do tego, że będzie w stanie zapewnić firmie stabilizację w dłuższym okresie.

Zresztą już wcześniej dyrektorzy okazali Cookowi zaufanie. W 2010 roku, jeszcze jako dyrektor operacyjny, Cook zainkasował pokaźną kwotę 58 milionów dolarów z tytułu wynagrodzenia podstawowego, premii oraz pakietów akcji. Gdy obejmował stanowisko dyrektora generalnego w 2011 roku, rada dyrektorów podjęła decyzję o przyznaniu mu ograniczonych opcji na milion akcji. Aby zachęcić go do pozostania na stanowisku przez dłuższy czas, zapadalność połowy tych opcji przewidziano na sierpień 2016 roku. Druga połowa miała dziesięcioletni termin zapadalności, wyznaczony na sierpień 2021 roku[37] . Rada dyrektorów Apple wyraziła w ten sposób głębokie przekonanie, że firma potrzebuje właśnie Tima Cooka na stanowisku dyrektora generalnego.

Tim Cook. Człowiek, który wzniósł Apple na wyższy poziom

Подняться наверх