Читать книгу Tim Cook. Człowiek, który wzniósł Apple na wyższy poziom - Линдер Кани - Страница 6

Rozdział 1.
Śmierć Steve’a Jobsa

Оглавление

W niedzielę, 11 sierpnia 2011 roku, Tim Cook odebrał telefon, który miał odmienić jego życie. W słuchawce usłyszał głos Steve’a Jobsa, który zapraszał go do swojego domu w Palo Alto. Jobs wracał właśnie do sił po leczeniu raka trzustki i przeszczepie wątroby. Nowotwór zdiagnozowano u niego w 2003 roku. Początkowo choroba nie reagowała na leczenie, a Jobs poddawał się coraz bardziej inwazyjnym terapiom, które siały spustoszenie w jego organizmie. Cook był zaskoczony tym telefonem. Zapytał, kiedy ma przyjechać, w odpowiedzi usłyszał: „Teraz”. Było jasne, że chodzi o coś ważnego. Wyjechał od razu[28] .

Gdy dotarł na miejsce, Jobs powiedział, że chciałby przekazać Cookowi stanowisko dyrektora generalnego Apple. Plan zakładał, że Jobs przejdzie jakby na emeryturę – to znaczy zrezygnuje z funkcji CEO i obejmie fotel przewodniczącego rady dyrektorów Apple. Był już wtedy bardzo chory, ale obaj panowie wierzyli – a przynajmniej udawali – że jeszcze trochę pożyje. Od diagnozy minęło już dobrych kilka lat i Jobs żył przez ten czas z chorobą, konsekwentnie utrzymując tempo i cały czas pozostając na stanowisku. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej, wiosną 2011 roku, powiedział swojemu biografowi Walterowi Isaacsonowi: „To jeszcze nie koniec, pokonam raka”[29] . Jobs wykazywał się niezłomną determinacją. Nie chciał się wycofać. Nie chciał przyznać, że jest bardzo chory. W tamtym momencie naprawdę wierzył w swoje szanse.

Obaj panowie dobrze wiedzieli, że Jobs obejmuje stanowisko przewodniczącego rady dyrektorów nie tylko formalnie i nie tylko po to, żeby nie wzbudzać niepokoju wśród akcjonariuszy. Miał zamiar rzetelnie wywiązywać się ze swoich obowiązków, to znaczy nadzorować firmę i wyznaczać jej kierunek na przyszłość. David Pogue, który pisze w „New York Timesie” i na Yahoo o sprawach związanych z technologią, skomentował sprawę tak: „Należy się spodziewać, że pan Jobs jako przewodniczący rady dyrektorów nadal będzie ojcem chrzestnym firmy. Nadal będzie pociągać za całe mnóstwo różnych sznurków, nadal będzie przekazywać swoją wizję do realizacji starannie dobranym zespołom, nadal będzie oceniać kierunek obrany przez firmę”[30] . Jobs już kiedyś opuścił Apple. Nie zamierzał robić tego ponownie, gdy dzięki jego wysiłkom firma znalazła się w czołówce najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw na świecie.

Podczas tamtej pamiętnej sierpniowej rozmowy, kiedy Jobs i Cook omawiali zasady przekazania fotela dyrektora generalnego, Tim poruszył kwestię roli „ojca chrzestnego”. Potem rozmawiali o tym, jak mogłaby wyglądać ich współpraca w nowym układzie. Nie zdawali sobie sprawy, jak niewiele czasu dzieli Steve’a od śmierci. „Przyszło mi wtedy na myśl, że jemu się wydaje, że pożyje znacznie dłużej – powiedział Cook, wracając myślami do tamtej rozmowy. – Sporo dyskutowaliśmy, jak to będzie wyglądać, gdy zostanę prezesem z nim jako przewodniczącym rady”. Coś jednak wzbudziło jego zaniepokojenie: „Powiedział mi, że teraz ja będę podejmował wszystkie decyzje. […] Starałem się wymyślić coś, co by go rozruszało. Zapytałem w końcu: »Czyli jeśli zapoznam się z reklamą i mi się spodoba, to mogę ją puścić bez twojego błogosławieństwa?«”. Jobs zaśmiał się i powiedział: „Cóż, mam nadzieję, że przynajmniej mnie zapytasz!”. Cook wspominał: „Dwa czy trzy razy upewniałem się, czy naprawdę chce mi przekazać swoje stanowisko”. Gdyby zaistniała taka konieczność, był gotów w każdej chwili oddać mu stery, ponieważ „w tym czasie jakby dobrzał”[31] .

Ta odpowiedź dotycząca reklamy bardzo wiele mówi o charakterze Jobsa, który przecież słynął z tego, że lubi się wtrącać. To między innymi dlatego Cook spodziewał się, że Jobs nadal będzie nadzorować poczynania Apple, nawet jeśli to on będzie oficjalnie odpowiadać za bieżącą działalność firmy. Z drugiej strony już od kilku dobrych lat tak to właśnie wyglądało, tyle że Jobs zachowywał stanowisko dyrektora generalnego, a Cook zasiadał w fotelu dyrektora operacyjnego. Jobs co prawda formalnie zrezygnował z dotychczas pełnionej funkcji, ale nadal mocno angażował się w funkcjonowanie firmy. Cook na bieżąco go o wszystkim informował. „Często wpadałem do niego w tygodniu, a czasem w weekendy, i za każdym razem, kiedy go widziałem, wydawało mi się, że zdrowieje”[32] . Zarówno Jobs, jak i zespół PR firmy Apple konsekwentnie zaprzeczali pogłoskom o jego złym stanie zdrowia. Nikt nie chciał przyznać, że Jobs jest o krok od śmierci. „Niestety tak było”[33] – kończy relację Cook. Zaledwie kilka miesięcy później cały świat z zaskoczeniem przyjął wiadomość o jego śmierci.

Tim Cook. Człowiek, który wzniósł Apple na wyższy poziom

Подняться наверх