Читать книгу Dama Kameliowa - Alexandre Dumas - Страница 10
SCENA TRZECIA
ОглавлениеANNA — VARVILLE.
VARVILLE
Kto to jest, ta panienka?
ANNA
To panna Mimi.
VARVILLE
Mimi? to imię kotki nie kobiety.
ANNA
Toteż to jest przydomek. Nazywają ją tak dlatego, że ze swoją fryzowaną główką podobna jest zupełnie do kotki. Była koleżanką pani w magazynie, gdzie pani pracowała dawniej.
VARVILLE
Małgorzata była w magazynie?
ANNA
Bieliźniarką.
VARVILLE
A!
ANNA
Nie wiedział pan? Przecież to nie sekret.
VARVILLE
Ładna jest ta Mimi.
ANNA
I cnotliwa!
VARVILLE
A ten pan Gustaw?
ANNA
Jaki pan Gustaw?
VARVILLE
Ten, o którym mówiła i który czekał na dole?
ANNA
To jej mąż.
VARVILLE
Pan Mimi?
ANNA
Niby jeszcze nie mąż, ale będzie.
VARVILLE
Słowem, kochanek. Doskonale! Jest cnotliwa, ale ma kochanka.
ANNA
Który kocha tylko ją, tak jak ona kocha i kochała tylko jego, i ożeni się z nią, ja to panu powiadam. Mimi jest bardzo porządna dziewczyna.
VARVILLE
Wstając i podchodząc do Anny.
Ostatecznie, nic mi do tego. Stanowczo, moje sprawy tutaj nie posuwają się naprzód.
ANNA
Ani odrobiny.
VARVILLE
Trzeba przyznać, że Małgorzata...
ANNA
Co takiego?
VARVILLE
Ma dziwny pomysł, aby wszystkich poświęcać dla pana de Mauriac, który nie musi być bardzo zabawny...
ANNA
Biedny człowiek! To jego jedyne szczęście! Jest jej ojcem lub blisko tego...
VARVILLE
A, tak! To bardzo wzruszająca historia... Na nieszczęście...
ANNA
Co, na nieszczęście?
VARVILLE
Ja w nią nie wierzę...
ANNA
Wstając.
Niech pan posłucha, panie de Varville. Dużo można prawdziwych rzeczy opowiedzieć o mojej pani, tym bardziej więc nie ma powodu opowiadać tego, co nie jest prawdą. Otóż to mogę panu powiedzieć, co widziałam, na własne oczy widziałam. To pewne, że mnie pani nie wyuczyła lekcji, boć ona nie ma żadnego powodu pana oszukiwać; ani ją pan ziębi, ani grzeje... Zatem, przed dwoma laty, po długiej chorobie, pani udała się do wód dla dokończenia kuracji... Ja byłam z nią... Pomiędzy chorymi była tam w zakładzie młoda dama, mniej więcej w jej wieku, dotknięta tą samą chorobą, tylko w ostatnim stadium; a podobna była do niej jak bliźniaczka. Ta dama, to była panna de Mauriac, córka księcia.
VARVILLE
Panna de Mauriac umarła.
ANNA
Tak.
VARVILLE
A książę, zrozpaczony, odnajdując w Małgorzacie, w jej rysach, wieku, w jej chorobie nawet, obraz córki, błagał ją, aby mu pozwoliła bywać u siebie i kochać się jak własne dziecko. Wówczas Małgorzata wyznała mu swoje położenie.
ANNA
Bo pani nigdy nie kłamie...
VARVILLE
Oczywiście! Że zaś Małgorzata była podobna do panny de Mauriac tylko fizycznie, a nie moralnie, książę przyrzekł jej wszystko co zechce, jeśli się zgodzi odmienić życie. Małgorzata przyrzekła i oczywiście, wróciwszy do Paryża, nie dotrzymała; książę zaś, uważając, iż ona daje mu tylko pół szczęścia, obciął do połowy jej dochody, tak iż obecnie Małgorzata ma pięćdziesiąt tysięcy długów...
ANNA
Które pan chętnie by zapłacił... Ale pani woli raczej być dłużna innym pieniądze, niż panu wdzięczność.
VARVILLE
Zwłaszcza, że hrabia de Giray jest pod ręką.
ANNA
Nieznośny pan jest! Tyle tylko mogę panu powiedzieć, że historia z księciem jest prawdą, na to panu daję moje słowo. Co się tyczy hrabiego, to przyjaciel.
VARVILLE
Przyjaciel... Oczywiście...
ANNA
Tak, przyjaciel! Jaki pan ma zły język!... Dzwoni ktoś! To pani... Czy mam jej powtórzyć wszystko, co pan tu nagadał?
VARVILLE
Ani słowa!