Читать книгу Sekretne życie zwierząt - Andrzej G. Kruszewicz - Страница 4
WSTĘP
ОглавлениеKiedy przed ponad ćwierćwieczem, zaraz po studiach, zaczynałem pracę jako naukowiec badający choroby dzikich ptaków, w ciągu roku przeczytałem wszystkie publikacje o wróblach i ich chorobach oraz pasożytach. Tego dotyczyła moja praca doktorska. Wszystkie publikacje miałem skatalogowane i znałem ich treść. Internetu jeszcze w zasadzie nie było, a właściwie – był, dostęp do niego umożliwiał jeden jedyny komputer w centralnej bibliotece i obsługiwała go jedna z pracownic. Nikt inny. Poszukiwanie publikacji było więc żmudną pracą prowadzoną w zaciszu bibliotek i wiązało się z wysyłaniem listów do autorów i koniecznością sporządzania notatek, gdyż kserokopiarki też nie były ogólnie dostępne. Szybko, bo w ciągu niespełna trzech lat, uporałem się z doktoratem, a potem wyjechałem na stypendia do Holandii i Norwegii. Tam były dostępne komputery i kserokopiarki, mimo to książek i artykułów nadal szukało się w bibliotekach. Po kilku latach poświęconych muchołówkom i sikorom postanowiłem napisać pracę habilitacyjną i znów skierowałem się do biblioteki, by sprawdzić, co nowego napisano o wróblach i ich pasożytach. Znałem setki publikacji na ten temat, ale w ciągu bez mała dziesięciu lat przybyło setki nowych, o których istnieniu nie miałem pojęcia.
Instytut Ekologii PAN, w którym wówczas pracowałem, przeżywał kolejny kryzys. Po moralnym i intelektualnym nastąpił kryzys ekonomiczny. Kto mógł, uciekał stamtąd. Uciekłem i ja. Przeniosłem się do warszawskiego ogrodu zoologicznego, by spełnić swoje marzenie i zrobić coś pożytecznego dla ochrony ukochanych przeze mnie od dzieciństwa ptaków.
Internet był coraz szybszy, a lawina ukazujących się w nim publikacji najpierw mnie przerażała, a potem zaczęła cieszyć. Mogłem znaleźć dane na dowolny temat. Umiałem się w tym środowisku poruszać, znam kilka języków, a nieobcy był mi także naukowy slang. Zauważyłem jednak, że w pogoni za wielością publikacji i wynikającą z nich liczbą cytacji i punktacji autorzy piszą prace coraz krótsze (ba, wydawcy nie oczekują już obszernych artykułów), używają skrótów (czasem zrozumiałych tylko dla specjalistów), cytują samych siebie (ale na szczęście nie tylko), zatem aby poznać i zrozumieć postęp wiedzy o jakimś stworzeniu trzeba przestudiować setki artykułów i wyłowić z nich sedno sprawy.
Typowym przykładem takich praktyk jest moja przygoda z wiedzą na temat remiza (Remiz pendulinus), małego ptaka budującego nietypowe dla naszych ptaków gniazda. Mieszka w Europie, ale za sprawą niezwykłego życia rodzinnego stał się znany ornitologom na całym świecie. Istnieje kilkanaście polskich publikacji na jego temat, ale w ciągu ostatnich dziesięciu lat opublikowano ich w Europie setki. Najwięcej poczynił pewien zespół badaczy szwedzkich i dwa zespoły Węgrów. Zalogowałem się do bibliotek uniwersytetów, na których ci ornitolodzy pracują, dostałem dostęp do ich aktualnych publikacji i teraz co kilka tygodni otrzymuję zawiadomienie o nowej publikacji któregoś z nich. O remizach! Szaleństwo! Labirynt pozornie podobnych prac w których naukowcy dyskutują o niuansach ptasiej biologii. Specjalista jakoś to opanuje, ale co ma zrobić zwykły miłośnik ptaków, który chce się dowiedzieć czegoś o biologii jakiegoś ptaszka? Dodajmy do tego osiągnięcia biologii molekularnej, dostęp naukowców do analiz DNA, nadajników satelitarnych, mikrokamer, dronów, superczułych mikrofonów i zrozumiemy, dlaczego wiedza biologiczna zaczyna być dostępna tylko dla specjalistów. A biolodzy mogą badać, co chcą, i na dodatek w skali całego świata. Nawet w odległych zakątkach Nowej Gwinei, tropikalnego półwyspu Jork w Australii czy w amazońskich lasach deszczowych.
Umysły analityczne uzbrojone w wyszukany sprzęt są w stanie podzielić na detale i zbadać wszystko. Każde zwierzę i każdy aspekt jego życia. Jednak jeśli się z takimi naukowcami chce podyskutować o życiu jakiegoś stworzenia, które badali przez lata, to usłyszymy naukowy żargon. A ten rzadko kiedy jest przyswajalny dla nie-specjalisty, dla przeciętnego śmiertelnika. Bardzo niewielu ludzi nauki potrafi syntetycznie opowiedzieć o tym, co badają. A jeszcze rzadziej chce się komuś w normalny, ludzki sposób przedstawić postępy nauki laikom, osobom zwyczajnie zainteresowanym przyrodą, ale niemającym czasu ani determinacji, by ślęczeć w Internecie i analizować publikacje fachowców. Stąd wynika społeczne zapotrzebowanie na tak zwanych popularyzatorów nauki, którzy ogarną ogrom wiedzy i ludzkim językiem o tym opowiedzą.
Napisałem do tej pory około tysiąca artykułów, od ćwierćwiecza mam w radiowej Trójce krótkie audycje, w których trochę żartobliwie opowiadam o ptakach i ich życiu, dodatkowo od kilku lat prowadzę autorski program Latające radio doktora Kruszewicza w Radiu dla Ciebie. Dzięki niemu mam co tydzień godzinę, by podyskutować z zaproszonym gościem, zrecenzować wybraną książkę, opowiedzieć o jakimś zwierzęciu lub jego problemach. Staram się, by wybrane przeze mnie utwory muzyczne pasowały do treści audycji. Przykładem niech będzie anegdotyczne już zdarzenie podczas audycji poświęconej zjawisku przemytu zwierząt. Gościem był wyspecjalizowany w temacie celnik. Pod koniec audycji zapowiedziałem, że teraz zaśpiewają nam zwierzęta o tym, co się dzieje z ludźmi, którzy je przemycają: grupa The Animals i House of the Rising Sun.
Jestem także autorem ponad trzydziestu książek, głównie o ptakach, ale nie tylko. Ostatnio wyżywam się w telewizji, gdzie byłem prowadzącym i współtwórcą kilkudziesięciu programów opowiadających o tajemnicach prywatnego życia zwierząt. Niniejsza książka jest efektem tej intelektualnej przygody. Drogi Czytelniku, gorąco zachęcam do jej lektury, a potem do samodzielnego poszukiwania dalszej wiedzy na temat, który Cię zaintryguje.
Władysławów, grudzień 2019