Читать книгу Ghost Fleet - August Cole - Страница 10
Samolot rozpoznawczy P-8 Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, nad Rowem Mariańskim, Pacyfik
ОглавлениеNawet z wysokości dwóch i pół tysiąca metrów mogli dostrzec, że ludzie na pokładzie coś świętują.
– Może kapitan zapowiedział przyjęcie w basenie – odezwał się znad sterów komandor Bill „Sweetie” Darling.
Darling i jego załoga znajdowali się w drodze powrotnej z lotu, którego celem było sprawdzenie ostatnich ulepszeń silnika P-8. Samolot P-8 Poseidon został zaprojektowany do tropienia okrętów wojennych, ale w tym kwadrancie nie było żadnych, więc się nudzili. Statek badawczy Dyrektoriatu zapewniał jakieś emocje, przynajmniej na tyle, na ile to możliwe w tym zakątku Pacyfiku.
Drugi pilot, Dave „Fang” Treehorn, przesłał obraz pokładu „Xiang Yang Hong 18” z kamer zainstalowanych pod kadłubem P-8. Kadłub Poseidona, pasażerskiego boeinga 737 zmodyfikowanego według zaleceń marynarki do polowania na okręty podwodne, mógł uchodzić za przestronny, jak na kryteria wojskowe. Ale wojskowi lotnicy zawsze chcieli uzyskać więcej informacji i Darling co chwila sprawdzał dostępne dane na ekranach kokpitu, aby zaspokoić to pragnienie.
– Czas zejść i przyjrzeć się bliżej? – spytał Treehorn.
– To niesprawiedliwe, żeby tylko oni mieli dzisiaj zabawę. Jeśli to przyjęcie, powinniśmy zostać zaproszeni – odparł Darling. – Postaraj się zrobić zbliżenia tego batyskafu; niech wywiad ma jakieś zajęcie.
– Z rejestru wynika, że to ekspedycja badawcza – powiedział Treehorn.
P-8 zanurkował płynnie na sto pięćdziesiąt metrów, Darling przechylił samolot w ostrym zwrocie, aby mieć statek z prawej strony. Samolot taki wielki, taki szybki, i przelatując tak nisko nad głowami, zwracał uwagę każdego obserwatora. Załoga „Xiang Yang Hong 18” musiała się zaniepokoić.
– X-Ray Yankee Hotel 18, tu Papa-8 amerykańskiej marynarki wojennej z pytaniem, czy potrzebujecie pomocy – powiedział Darling. – Zauważyliśmy, że zatrzymaliście się nad dosyć głęboką dziurą w oceanie, to nie najlepsze miejsce do nurkowania.
Treehorn się roześmiał, podobnie jak reszta załogi P-8 słuchająca przez interkom.
Darling wprowadził samolot z powrotem na trzysta metrów.
– Tak jest dobrze; teraz może naprawdę usłyszą swoje radio – powiedział Treehorn.
– Ale zwróciliśmy ich uwagę – odparł Darling.
– Przypuszczam. Spójrz na ekran. Wciągają batyskaf i jednocześnie próbują go przykryć brezentem – powiedział Treehorn. – Jeden facet właśnie wypadł za burtę.
Potem przez radio zabrzmiał głos. Darling natychmiast rozpoznał rozkazujący ton kolegi z branży wojskowej.
– P-8 amerykańskiej marynarki wojennej, tu Zhu Jin, kierownik naukowy oficjalnej ekspedycji Chińskiego Towarzystwa Badań i Eksploatacji Oceanicznych Zasobów Mineralnych. Jesteśmy na wodach międzynarodowych, działamy na podstawie karty naukowej. Słyszycie mnie?
– Słyszymy, XYH 18 – odparł Darling. – Nie chcę się wdawać w subtelności prawne, ale te wody są chronione jako Wyłączna Strefa Gospodarcza Stanów Zjednoczonych wyznaczona przez Morski Park Narodowy Rowu Mariańskiego. Pozostańcie na miejscu. Przyślemy jednostkę Straży Przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych, aby się upewnić, czy nie prowadzicie nielegalnego połowu ryb.
– Nie. To misja naukowa. Nie potrzebujemy pozwolenia. Wszelkie dalsze utrudnianie tej pokojowej misji zostanie potraktowane przez rząd Dyrektoriatu jako akt wrogi – zabrzmiał głos. – Czy mnie słyszycie?
– No cóż, szybko zrobiło się nieprzyjemnie – zwrócił się Treeehorn do swojego pilota.
– Gra wstępna dla matołów – powiedział Darling.
– Naprawdę wzywamy Straż Przybrzeżną? – spytał Treehorn.
– Nieee… Jestem pewien, że nie łowią ryb, ale nie ma potrzeby rozpoczynać z tego powodu wojny – odparł Darling.
– Słyszymy, XYH 18 – powiedział przez radio. – Papa-8 opuszcza rejon. Macie człowieka za burtą, nie zapomnijcie.
Darling poderwał P-8 na tysiąc metrów i zmniejszył obroty silników, niemal wprowadzając wielki odrzutowiec w stan nieważkości. Potem wykonał zwrot i skierował nos ku rufie chińskiego statku, jeszcze bardziej zmniejszając obroty dwóch silników, toteż lot nurkowy prawie dziewięćdziesięciotonowego odrzutowca był niemal bezgłośny.
– Jeszcze nie skończyliśmy. Zejdę niżej, a kiedy schylą głowy, zrzucimy Remorę dwa tysiące metrów za rufą – powiedział Darling.
– Aye, sir – odparł członek załogi odpowiedzialny za uzbrojenie. – Jestem gotowy.