Читать книгу Ghost Fleet - August Cole - Страница 9
10 590 metrów pod poziomem morza, Rów Mariański, Pacyfik
ОглавлениеCzasem historia tworzy się w ciemnościach.
Wpatrując się w czerń, Zhu Jin myślał o tym, co teraz robi jego żona. Nie mógł jej zobaczyć, ale wiedział, że dziesięć kilometrów wyżej Liu Fang pochyla się nad klawiaturą, machinalnie ściskając swój koński ogon, aby stłumić napięcie. Wyobrażał sobie jej głośne kichnięcie, wiedząc, że irytuje ją dym z papierosów pozostałych geologów.
Ekrany wewnątrz batyskafu Jiaolong-3 Flood Dragon były jedynymi iluminatorami, jakie współczesna nauka mogła zaoferować głównemu geologowi misji. W tym przypadku jego tytuł naprawdę miał znaczenie. Lo Wei, oficer Dyrektoriatu, przysłany, aby ich nadzorować, dowodził, ale w ostatecznym rozrachunku odpowiedzialność za sukces lub fiasko misji spoczywała na barkach Zhu.
W tym momencie jest zatem nader stosowne, pomyślał, że on sam steruje należącym do COMRA (Chińskiego Towarzystwa Badań i Eksploatacji Oceanicznych Zasobów Mineralnych) głębinowym pojazdem badawczym „Xiang Yang Hong 18”. Ten konkretny skrawek Rowu Mariańskiego należał tylko do niego.
Zhu ustalał podwodny kurs łagodnymi ruchami pobłyskujących blado rękawic kontrolnych, które miał na sobie. Poruszał się zbyt blisko stromych ścian rowu, żeby myśleć o użyciu autopilota. Wypuścił powietrze, aby oczyścić umysł. Panowało tu ogromne ciśnienie, gotowe zmiażdżyć jego pojazd i marzenia wszystkich w jednej chwili.
Poprawił ramieniem słuchawki. Jest, tak jak przypuszczał. Mrużąc oczy, pochylił się, jakby bliskość świecących ekranów wideo i przytłaczającej ciemności poza kadłubem batyskafu mogła przydać tej chwili więcej realizmu.
Miało to być ostatnie zanurzenie; musiało.
Ruch jego rąk i pojazd oddalił się od ściany, po czym znieruchomiał, zawieszony w wodzie. Zhu wyłączył zewnętrzne światła. Następnie zgasił czerwone oświetlenie wewnętrzne. Napawał się próżnią.
Chwila nadeszła. Było to zwieńczenie dosłownie dziesiątków lat badań i inwestycji. Żaden inny kraj nawet nie próbował sondować morskich głębin tak jak Zhu i jego koledzy, właśnie dlatego dziewięćdziesiąt sześć procent dna oceanu wciąż pozostawało niezbadane i niewykorzystane. Jeśli chodzi o ścisłość, samo szkolenie przed wyprawą na dno morza zajęło cztery lata, odkąd zespół z Uniwersytetu Tianjin zbudował batyskaf. W porównaniu z tym pięć dni poszukiwań w ramach obecnej misji było niczym.
To zanurzenie, z siedzącym przy sterach Zhu, było ostatnią próbą. Niebawem, o czym zespół doskonale wiedział, Amerykanie złożą im „przyjacielską” wizytę albo zwrócą się do Australijczyków, żeby zrobili to za nich. Chińczycy znajdowali się zbyt blisko amerykańskiej bazy na wyspie Guam; to cud, że jeszcze nikt się nie zjawił, aby sprawdzić, co tutaj robią. Tak czy inaczej, denerwował się Zhu, czas uciekał, zarówno dla statku COMRA, jak i jego załogi.
Zhu wyobraził sobie, jak komandor porucznik Lo Wei stoi nad głową jego żonie, coraz bardziej zniecierpliwiony, paląc jednego papierosa za drugim, podczas gdy ona kicha przez dym. Zhu niemal czuł, jak cała załoga wpatruje się w jej twarz tak samo wnikliwie jak w swoje monitory. Myśleli, chociaż nie mówili tego głośno: Jak on mógł nas zawieść, skoro wie, jakie to będzie miało konsekwencje dla nas wszystkich?
Zhu nie zawiódł.
Samo odkrycie nie było spektakularne. Ekran w pobliżu prawej ręki Zhu wyświetlił krótką wiadomość na niebiesko, a potem przeszedł na tryb pomiarów geodezyjnych. Były oznaki, że są tam złoża gazu, ale teraz, kiedy napływał strumień danych, Zhu wiedział, dlaczego instynkt zaprowadził go do tego miejsca. Poruszył batyskafem, przystępując do rozmieszczania dostępnych autonomicznych urządzeń podwodnych, które umożliwią zespołowi ocenę pełnych rozmiarów odkrycia. Każdy pojazd był w istocie miniaturową torpedą, a ich eksplozje dostarczały czujnikom batyskafu informacji niezbędnych do oszacowania bogactw spoczywających pod morskim dnem. Fale akustyczne pozwalały komputerowi „zobaczyć” całe złoże zagrzebane kilka kilometrów pod skorupą. Technologia minitorped została zapożyczona z najnowszych systemów tropienia okrętów podwodnych amerykańskiej marynarki wojennej; program dokonywania pomiarów złóż pochodził z pracy doktorskiej złożonej na Uniwersytecie Bostońskim. Autorzy nigdy się nie dowiedzieli, jaką odegrali rolę w tworzeniu historii.
Po trzydziestu pięciu minutach sondowania było po wszystkim.
Dosyć przebywania w ciemnościach, pomyślał Zhu. Najgorsze, jak wyznał kiedyś Liu, było wychodzenie z głębiny na powierzchnię. To byłoby jego piekło, gdyby tam umarł, uwięziony w próżni pomiędzy światłem dnia a cudami otchłani. Ale tym razem była to jego radość; próżnię wypełniło oczekiwanie, żeby podzielić się odkryciem.
Kiedy otworzył luk batyskafu, zobaczył, że cała załoga stoi przechylona przez reling lewej burty, patrząc na niego. Nawet kucharz, z bliznami na przedramionach i bez palca wskazującego u lewej dłoni, wyszedł popatrzeć, jak Jiaolong-3 podskakuje na powierzchni.
Zmrużył oczy w blasku jasnego słońca Pacyfiku, starając się zachować beznamiętny wyraz twarzy. Poszukał Liu wśród zgromadzonego przy relingu tłumu. Na skraju tłumu stał komandor porucznik Lo, spoglądając na niego surowo, z niewypowiedzianym pytaniem w oczach. Zhu popatrzył w oczy żonie i dopiero kiedy nie mógł się już powstrzymać, uśmiechnął się. Wydała spontaniczny okrzyk, podskakując z rękami w górze.
Reszta załogi odwróciła się, żeby na nią spojrzeć, i zaczęła wiwatować. Tuż za nimi słaby podmuch morskiej bryzy uniósł wiszącą na rufie statku flagę Dyrektoriatu; żółta bandera z czerwonymi gwiazdami lekko załopotała. Zhu wydało się to doskonałym dopełnieniem tej chwili. Kiedy znowu popatrzył na reling, zauważył, że komandor porucznik Lo zniknął, wszedł już do wnętrza statku, aby zameldować o wynikach misji do Hajnanu.