Читать книгу Ghost Fleet - August Cole - Страница 13
Okręt walki przybrzeżnej USS „Coronado”, cieśnina Malakka
ОглавлениеKażde z ciemnoniebieskich skórzanych siedzeń w pokoju odpraw USS „Coronado” miało kinowy zestaw sensoryczny dopełniony bateriami do okularów przestrzeni wirtualnej, wałkiem lędźwiowym i ogrzewanymi poduszkami, które wydawały się niemal zbyt komfortowe jak na wojskowe życie – chyba że siedziało się drugą godzinę na odprawie.
Prelegentka, oficer odpowiedzialny za pododdział lotniczy okrętu składający się z trzech zdalnie pilotowanych śmigłowców MQ-8 Fire Scout, podziękowała słuchaczom i wróciła na swoje miejsce. Dobiegające z kilku stron rozmowy natychmiast ucichły, kiedy wstał oficer wykonawczy, aby dalej poprowadzić odprawę.
Kiedy oficer wykonawczy, zastępca dowódcy okrętu, stanął w końcu sali, zapanowała atmosfera trochę jak w szkole podstawowej, gdy nauczyciel wychowania fizycznego patrzy z góry na uczniów. Marynarka wojenna dwudziestego pierwszego stulecia miała się rzekomo opierać wyłącznie na intelekcie. Ale prezencja fizyczna nadal się liczyła, a oficer wykonawczy, komandor James „Jamie” Simmons, ją miał. Mierzył sto dziewięćdziesiąt dwa centymetry wzrostu i wciąż wyglądał jak wioślarz wagi ciężkiej w reprezentacji Uniwersytetu Waszyngtońskiego, którym niegdyś był, emanując sprawnością fizyczną stanowiącą rzadkość w coraz bardziej technokratycznym korpusie oficerskim.
– Dzień dobry. Dzisiaj zrobimy to moim sposobem – powiedział Simmons. – Bez wirtualnych sztuczek.
Załoga jęknęła na myśl o tym, że będzie musiała znieść całą odprawę, nie mogąc zająć się czymś innym ani nagrać jej przebiegu w okularach przestrzeni wirtualnej.
Młoda pani porucznik z tyłu kaszlnęła w stuloną dłoń:
– Stara szkoła.
Kapitan „Coronado”, komandor Tom Riley, stał z boku, trzymając połyskujący czarny ceramiczny wzmocniony tytanową siatką kubek do kawy, ozdobiony godłem stoczni. Nie mógł się powstrzymać i uśmiechnął się na tę impertynencką uwagę.
Ekran wyświetlacza załadował pierwszy obraz i rzucił go na salę w trójwymiarowej projekcji: mocno wytatuowany mężczyzna na matowoczarnym elektrycznym rowerze wodnym ostrzeliwujący z trzymanego jedną ręką karabinu szturmowego mostek kontenerowca. Simmons zapożyczył tę metodę od pewnego starego admirała, który wykładał w Akademii Marynarki Wojennej: zamiast typowego zestawu slajdów z porywającą animacją posługiwał się pojedynczym obrazem do każdego punktu, który chciał omówić.
– A teraz, skoro przyciągnąłem już waszą uwagę – powiedział Simmons, zmieniając obraz na mapę z ich pozycją u wejścia do cieśniny Malakka. Widniało tam mrowie czerwonych pulsujących kropek, z których każda oznaczała miejsce, gdzie w zeszłym roku nastąpił piracki atak. – Ponad połowa światowej żeglugi odbywa się przez ten kanał, co oznacza, że te czerwone kropki są problemem globalnym.
Długi na niespełna sześćset mil kanał pomiędzy dawną Republiką Indonezji a Malezją miał w najwęższym miejscu mniej niż dwie mile szerokości, ledwo oddzielając autorytarne społeczeństwo Malezji od anarchii, w której pogrążyła się Indonezja po drugiej wojnie timorskiej. Dla większości świata piraci byli odległym wspomnieniem, ale czerwone kropki świadczyły, że ta część Pacyfiku to terytorium gangsterów. Napastnicy posługiwali się łodziami i latającymi dronami własnej roboty, aby przechwytywać i sprzedawać wszystko, co wpadło im w ręce, głównie po to, żeby finansować setki bojówek na obszarze archipelagu.
Odkąd chińskie siły specjalne, na żądanie największego w kraju koncernu żeglugowego, w ciągu jednej nocy wyrżnęły całą ludność trzech wysp, żaden z gangów nie zawracał sobie głowy zakładnikami. Ta pacyfikacja nie położyła kresu napadom. Pozostało sześć tysięcy zamieszkanych wysp. Teraz po opanowaniu statku piraci po prostu zabijali wszystkich.
– Na tym skoncentruje się „Coronado” w ciągu następnych trzech dni – powiedział Simmons. – To zwykła służba patrolowa. Ale nakłada się na szerszy obraz, który polecił mi przekazać wam kapitan: o osiemnastej połączymy się z siłami eskortowymi Dyrektoriatu, będzie to więc prawdziwy konwój międzynarodowy.
Następnie oficer wykonawczy zmienił obraz, przechodząc od obecnej pozycji „Coronado” na południowo-wschodnim krańcu do większej mapy, ukazującej strategiczny krajobraz całego Pacyfiku.
– I tu docieramy do głównego tematu dzisiejszej odprawy. Będzie długi. Ale oto premia: jeśli nie uśniecie, postaram się podwoić wasze punkty akademickie PACE.
To wywołało uśmiechy na kilku twarzach; PACE, Program Pokładowych Studiów Wyższych, szybki sposób, żeby zdobyć punkty akademickie na koszt marynarki, cieszył się popularnością wśród młodej załogi.
– Tym międzynarodowym przedsięwzięciem dokonujemy swego rodzaju przełomu. To pierwsza wspólna misja z siłami morskimi Dyrektoriatu, odkąd Waszyngton zaczął grozić embargiem – powiedział Simmons. – Co oznacza, że nasi przyjaciele z Hajnanu traktują sprawę poważnie. Jak widzicie na ekranie, Dyrektoriat będzie miał jeden ze swoich nowych tankowców do uzupełniania paliwa, chociaż naprawdę nie ma takiej potrzeby. Chcą, żebyśmy zobaczyli, że poza największą na świecie gospodarką posiadają również siły morskie, które mogą działać na obszarze całej kuli ziemskiej.
– Aby zrozumieć, dlaczego posiadanie statku takiego jak ten tankowiec to poważna sprawa, musimy cofnąć się o krok. Zacznijmy od Az-Zahranu trzy lata temu. Kiedy wybuchła bomba atomowa – no cóż, ściślej rzecz biorąc, brudna bomba radiologiczna – rozsypał się saudyjski domek z kart. W następstwie radioaktywnej łuny nad Az-Zahranem i walk o to, kto nastanie po dynastii Saudów, ośrodek światowego przemysłu naftowego praktycznie przestał funkcjonować, a światowa gospodarka wciąż nie może się podźwignąć po tym ciosie – powiedział.
Jego następny slajd przedstawiał wykres zwyżkujących cen energii.
– Ropa wreszcie spada z dwustudziewięćdziesięciodolarowego maksimum po ataku, ale wolelibyście nie wiedzieć, ile ta wycieczka będzie kosztowała podatników. Ujmijmy to w ten sposób: cieszcie się całym tym słońcem, ponieważ wasze wnuki wciąż będą płaciły rachunek.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.