Читать книгу Blondynka nad Gangesem - Beata Pawlikowska - Страница 6

Rozdział 4 Kalkuta! Indie!

Оглавление

Jasne, że sprawdziłam prognozę pogody. W Bangladeszu miało być +28 w dzień i słońce. Już nie mogłam się doczekać!

Specjalnie planuję moje samotne wyprawy na środek polskiej zimy. W Warszawie było minus dziesięć. Ja zamierzałam spędzić miesiąc w plus trzydzieści. Tak lubię najbardziej.

Sprawdziłam też oczywiście prognozę pogody dla Kalkuty, gdzie zamierzałam zostać przez dwa dni, czyli tylko tyle, żeby dostać wizę i kupić bilet na autobus. Miało być +28. Mierzone w środku dnia przy słonecznej pogodzie. Dziwne, ale całkowicie zignorowałam inny zastanawiający fakt, a mianowicie to, że temperatura przewidywana w nocy była osobliwie niska. Chyba nie chciałam tego widzieć. No, ale jeśli udajesz, że czegoś nie ma, to wcale nie oznacza, że to coś zniknie, prawda?

No właśnie.

Po ponad dwudziestu czterech godzinach spędzonych w samolotach i na lotniskach, z miłym wspomnieniem dotknięcia bombajskiej parnej nocy oraz ze szczęśliwie odebranym bagażem wyszłam z lotniska w Kalkucie.

I stanęłam jak wryta.

Mój zaskoczony umysł przeszukiwał gorączkowo pamięć podręczną. Gdzie ja miałam być? I gdzie jestem? Czy coś jest ze mną nie w porządku? Czy może coś nie w porządku jest ze światem, z którym się właśnie zetknęłam?...

Czym prędzej cofnęłam się do budynku.

Zamrugałam z niedowierzaniem.

Potrząsnęłam głową, żeby się obudzić – gdyby to miał być sen.

Ale nie był.

Żegnaj, tropikalna nocy południowych Indii! Żegnaj, gorący wietrze, który niesiesz zapach kokosowego mleka! Żegnaj, drogi Bombaju!

Witaj, mroźna Kalkuto!!!!

O rety!!!!

Było strasznie zimno!!!!

Chyba po raz pierwszy w życiu poczułam wdzięczność za to, że na lotniskach jest tak bardzo zimno. Bo tylko dlatego zawsze zabieram ze sobą ciepły polar albo lekką puchową kurtkę, a do tego na wszelki wypadek dodatkową bluzkę z długimi rękawami i szal.

Nawet kiedy wybieram się w tropiki – czyli tak jak teraz.

– Tropiki!!! – żachnęłam się.

Otworzyłam plecak i szczękając zębami czym prędzej ubierałam się w dodatkowe warstwy. Puchowa kurtka. Szal na szyję.

– Szkoda, że nie mam rękawiczek – przeszło mi przez myśl.

Ale może jestem taka zmarznięta z powodu długiej podróży? Sztuczne światło, klimatyzowane, suche powietrze, samolotowe jedzenie, brak snu – może to sprawia, że niewłaściwie odbieram temperaturę na zewnątrz.

– Tak, na pewno – pocieszyłam się.

Wystarczy znaleźć hotel, wziąć gorący prysznic i zjeść porządne śniadanie. Wtedy wszystko wygląda lepiej.

Kalkuta! Indie! Początek mojej nowej, fantastycznej wyprawy. Cudownie! Taksówka. Adres hotelu wyszukanego w przewodniku. Błękitny świt. Puste miasto. Kierowca skulony z zimna. I ja skulona na tylnym siedzeniu.

Będzie dobrze!

Blondynka nad Gangesem

Подняться наверх