Читать книгу Blondynka w Urugwaju - Beata Pawlikowska - Страница 5
ОглавлениеROZDZIAŁ 2
Buenos Aires, Argentyna!
Zawsze mnie to zdumiewa. I zachwyca jednocześnie.
Zobacz.
Wszystko zaczyna się od jednej myśli, która zamienia się w działanie. Od jednej myśli, czyli najbardziej nieuchwytnej formy akcji, która pojawia się w twoim umyśle jak nasiono, z którego później może wyrosnąć potężny baobab. Jeśli tylko będziesz to nasionko odpowiednio podlewać i pielęgnować, czyli jeśli stworzysz mu warunki do rozwoju.
CZY TO NIE JEST NIESAMOWITE???
Ja myślę, że jest.
Mogłabym w tej chwili siedzieć w samolocie do Zimbabwe, na Hawaje albo na Palau. A ja lecę do Buenos Aires. Bo tak postanowiłam. Tak wybrałam. Taką podjęłam decyzję. Ta decyzja zmieni moje życie.
Samolot jest pełen ludzi. Każdy ma swoje własne przeznaczenie i każdy ma trochę inny cel. Niektórzy wracają do domu w Argentynie. Inni może chcą wejść na szczyt w górach, jeszcze inni jadą spotkać się z ukochanym albo ukochaną, ktoś być może jedzie z pielgrzymką do świętych miejsc albo na kurs tanga. Ale każdy podjął decyzję, która doprowadziła go do tego miejsca.
To fascynujące.
A więc Buenos Aires, Argentyna! Z Buenos popłynę statkiem do Urugwaju, potem po ziemi autobusami pojadę dalej do Brazylii i do Paragwaju, żeby tam wsiąść na statek towarowy, który raz w tygodniu pływa po rzece Paraguay i dotrzeć do najbardziej odległego punktu na północnym krańcu kraju, do małej osady zbudowanej na bagnach tuż przy granicy z Brazylią i Boliwią.
Taki jest mój plan.
Mam dwa przewodniki i trzy mapy. Mam ogólny pomysł na to dokąd chciałabym dotrzeć i co chciałabym zobaczyć, ale wiem, że życie samo najlepiej mnie poprowadzi i pewnie pokaże mi to, co powinnam zobaczyć, a o czym jeszcze dzisiaj nie mam pojęcia.
Nie mam oczywiście żadnych rezerwacji, nikt na mnie nie czeka i nigdzie nie muszę być. To znaczy, że mogę być wszędzie. Jestem wolna i właśnie w tej wolności jest cały najlepszy smak podróżowania.
Wiesz o co chodzi.
Strach podpowiada, żeby się zbroić, przygotować, zaplanować, zorganizować, przewidzieć co się da.
Ale kiedy tak się przygotujesz, zorganizujesz, wyznaczysz trasę i zarezerwujesz miejsca w hotelach, to twoja podróż będzie nadążaniem za wcześniej wymyśloną trasą. Będziesz zajęty sprawdzaniem gdzie musisz zdążyć i na kiedy, szukaniem numeru rezerwacji, adresów i telefonów, gorączkowym dostosowywaniem godzin przejazdu do czasu, jaki ci został do zameldowania się w następnym punkcie.
To musi być bardzo męczące, nie mówiąc już o tym, że jest strasznie nudne. I o tym, że kiedy tak ślęczysz z nosem w rozkładach jazdy i planie rezerwacji, raczej nie będziesz w stanie dostrzec nieprzewidzianych drogowskazów, które życie stawia na twojej drodze, żeby cię zabrać do cudownych i zachwycających miejsc nieopisanych w żadnym przewodniku ani portalu.
O to właśnie chodzi w podróżowaniu!
Żeby wyjść z domu i dać się poprowadzić.
Z takim zamiarem wyruszam właśnie w kolejną podróż.
Buenos Aires, Argentyna!