Читать книгу Shitshow! - Charlie LeDuff - Страница 11

2014
Zielona dolina czerwonej kobiety

Оглавление

Nevada

Wiosna

Grzmiało coraz głośniej. Wszystko dudniło. Chmura pyłu unosiła się nad asfaltową drogą, która przecinała dolinę. Załadowane żużlem półciężarówki sunęły przed siebie niczym starożytne stado. A potem nastała cisza. Słychać było tylko odgłos deszczu łagodnie i smutno uderzającego o blaszany dach.

Wszystko zniknęło, bydło, konie. Wzniesione dziesięć lat temu zagrody dla trzody dawno się zawaliły. Po pickupie został rdzewiejący szkielet. Jabłonie zwiędły i wyglądały jak stare kości. Okna domu były stare i brudne. W środku stół wciąż był nakryty do kolacji. Łyżka. Talerz. Solniczka. Nieumyte naczynia w zlewie. Mąka kukurydziana w szafce. Koc na starym żółtym materacu. Deszcz grzechoczący o dach jak śmierć.

– Zabili nas – powiedziała stara Indianka, przeglądając jakieś stare listy na blacie. – Ziemia to życie.

Poznałem Carrie Dann dziesięć lat wcześniej, gdy prowadziła wojnę z rządem amerykańskim, i bardzo ją polubiłem. Razem ustawialiśmy słupy ogrodzeniowe i rozciągaliśmy drut kolczasty w zagrodzie dla jej inwentarza. Jedliśmy gulasz z zająca i chleb z margaryną. Pewnego wieczoru, gdy pustynne powietrze zaczynało się ochładzać, a wokół nas skakały koniki polne, powiedziała mi, że jeśli Szoszoni zostaną pozbawieni ziemi, to znikną.

Teraz dobiegała osiemdziesiątki. Stara, ale jara, metr pięćdziesiąt wzrostu, siwe włosy, posiekana zmarszczkami twarz, sękate dłonie wystające z rękawów brudnej, płóciennej kurtki. Kilka lat temu, kiedy jej siostra Mary zginęła w wypadku na farmie, Carrie załamała się i porzuciła ośmiusetakrowe gospodarstwo, którym nie była w stanie sama się zajmować. Z Clifforda, jej brata, nie było już pożytku. Nie widział i nie słyszał, całymi dniami siedział przed telewizorem. Mieszkał w miasteczku, niedaleko drogi lokalnej, na której szkliły się potłuczone butelki po piwie.

Podobnie jak Cliven Bundy, klan Dannów przez dziesięciolecia walczył z rządem federalnym o prawo do swobodnego wypasu zwierząt gospodarskich na terenach, które władze uważały za publiczne. Podobnie jak Bundy, siostry Dann powoływały się na dziedzictwo przodków – z tą różnicą, że Szoszoni mieszkali tutaj od tysiąca lat, a ich prawa zostały zapisane w traktacie z Ruby Valley. Na jego mocy do plemienia miało należeć niemal osiemdziesiąt milionów akrów, około dwóch trzecich obszaru współczesnej Nevady, a także tereny w Utah i wododział, który zaopatruje w wodę Kalifornię Południową.

Zgodnie z zapisami traktatu biali osadnicy mieli prawo do przemieszczania się przez ziemie Szoszonów na terenie Wielkiej Kotliny, ale nie wolno im było się tam osiedlać. To była czysto pokojowa i przyjacielska umowa. Ale przybysze wraz ze swoim rządem w końcu i tak zabrali ziemię, a wraz z nią całe złoto, srebro i wodę, jakie się tam znajdowały.

Pod koniec lat siedemdziesiątych panel złożony z federalnych biurokratów uznał ważność traktatu, ale powołując się na nowatorską koncepcję „stopniowego wkraczania”, orzekli, że Nevada nie należy już do Szoszonów, co więcej, nie należała do nich od 1872 roku. Przyznali członkom plemienia rekompensatę w wysokości piętnastu centów za akr, przy czym kwotę wyliczono na podstawie wartości ziemi z 1872 roku.

Szoszoni odmówili przyjęcia pieniędzy, więc rząd federalny przyjął dwadzieścia sześć milionów dolarów w ich imieniu i zdeponował je w banku naliczającym od tej sumy odsetki. Rodzina Carrie zaskarżyła tę ugodę w Sądzie Najwyższym, który orzekł, że skoro rząd federalny przyjął pieniądze od rządu federalnego w imieniu Indian, ugoda z plemieniem została dopełniona, a zatem traktat jest nieważny.

Wynoś się z ziemi, czerwona kobieto.

Dannowie walczyli dalej. Nie pistoletem, ale zapałkami, benzyną oraz protestami. Clifford został ukarany więzieniem za próbę samospalenia. Starsze siostry próbowały ukryć swoje konie na tyłach rancza, ale agenci federalni wparowali tam w helikopterach, z karabinami i ciężarówkami na bydło. Zwierzęta zarekwirowano i sprzedano na licytacji, a pieniądze z niej poszły na spłatę wymierzonej Dannom grzywny w wysokości pięciu milionów dolarów za bezprawne wypasanie na ziemi ich przodków.

Żaden ochotnik z organizacji paramilitarnej nie przyszedł Indianom na pomoc. Żaden bojówkarz. Żaden Buda. Żaden biały mężczyzna w przyczepie kempingowej. Nie było reporterów telewizji kablowej ubranych w gustowne stroje w odcieniach ziemi. Wszyscy uwielbiają rdzennych mieszkańców Ameryki i im współczują, dopóki nie trzeba wyskoczyć z gotówki. To właśnie wtedy czerwony romantyzm ustępuje miejsca białym realiom władzy. Może pamiętacie, co powiedział Bundy – że rozważy oddanie swojej ziemi Indianom, ale przecież ani przez chwilę nie zamierzał tego zrobić.

– Podejrzewam, że po prostu byłyśmy za mało seksowne – zachichotała staruszka. – Dwie leciwe autochtonki. Nie jestem specjalnie ładna i w ogóle nie jestem biała. Ale wiesz co? My i tak nie jesteśmy agresywnym ludem. Nie powinno się odbierać życia żadnej istocie, chyba że zamierzasz ją zjeść. No cóż.

Biuro Gospodarki Gruntowej stwierdziło, że siostry Dann niszczyły życie na ranczo. Przepasały pastwiska. Zagrażały naturalnemu porządkowi. Można się zastanawiać, czy aby na pewno właśnie dlatego je przepędzono, ponieważ zaledwie kilka tygodni po skonfiskowaniu bydła Dannów w dolinie otwarto jedną z największych na kontynencie kopalń złota, w pobliżu miejsca, gdzie droga skręca na wschód, a asfalt przechodzi w żwir. W tej kopalni wykorzystuje się cyjanek i wody gruntowe do oddzielania cząsteczek kruszcu od kamienia. Proces odbywa się w gigantycznym otwartym wykopie. Kopalnia należy do Barrick Gold, kolosa połączonego finansowymi i rodzinnymi więzami z… senatorem Harrym Reidem.

Patrząc teraz ponad ramieniem Carrie Dann, na zachód, gdzie za horyzontem znikało pomarańczowe słońce, widziałem szczyt pogórza, które zostało odcięte przez górników. Nad ciężarówkami unosił się różowy pył.

– Wyruchali cię – powiedziałam.

– Nie – poprawiła mnie Carrie. – Oni mnie zgwałcili.

To była istotna różnica. Wyruchać można kogoś, kto o to poprosi.


Kilka miesięcy później Cliven Bundy zostanie aresztowany w Oregonie. Za rolę, jaką odegrał podczas wydarzeń w Bunkerville, zostaną mu postawione liczne zarzuty, w tym spisek, stawianie oporu i napaść na funkcjonariusza władz federalnych. Budę ktoś zdemaskuje jako pierwszej wody konfabulanta i łgarza, okaże się też, że całe jego doświadczenie na Bliskim Wschodzie sprowadzało się do wizyty w pakistańskiej knajpie.

Clifford Dann nadal całymi dniami będzie wpatrywał się niewidzącymi oczami w telewizyjne kreskówki. A Carrie Dann, bez środków do życia i załamana, wprowadzi się do pełnego przeciągów domu za imponującym drewnianym płotem, tuż przy drodze do kopalni złota.

A Harry? Cóż, senator Reid, chłopak ze wsi Searchlight na zadupiu stanu Nevada, sprzeda swoją starą rodzinną posiadłość i czternaście opuszczonych kopalń innej firmie wydobywającej złoto za 1,7 miliona dolarów. Po pięćdziesięciu latach służby publicznej ustąpi z Senatu, przeniesie się do Las Vegas i przejdzie na emeryturę jako bardzo zamożny człowiek.

Harry nie chciał z nami rozmawiać. Nie odbierał od nas telefonów. Zakazano nam wstępu do jego biura. Jego nowy adres w Las Vegas był tajny. Nie mieliśmy czasu czekać, aż jego eminencja wyłoni się ze swojej luksusowej skorupy. Granicę w Teksasie oblegały masy biednych i zdesperowanych ludzi spragnionych wolności.

NAFTA oznacza miejsca pracy. Miejsca pracy w Ameryce. Gdybym w to nie wierzył, nie poparłabym tej umowy.

Bill Clinton, były prezydent USA

Prawdziwym wygranym układu NAFTA będzie Meksyk, ponieważ dysponujemy ludzkim kapitałem. Mamy zasoby niezbędne dla powodzenia gospodarki Stanów Zjednoczonych.

Vicente Fox, były prezydent Meksyku

Nasz kraj stracił jedną trzecią miejsc pracy od czasu zawarcia porozumienia NAFTA, podpisanego przez Billa Clintona i popieranego przez Hillary Clinton. A nawiasem mówiąc, to była najgorsza transakcja handlowa w historii.

Donald Trump

NAFTA, wspierana przez panią Sekretarz [Hillary Clinton], kosztowała nas osiemset tysięcy miejsc pracy w całym kraju, dziesiątki tysięcy miejsc pracy na Środkowym Zachodzie. Stałe stosunki handlowe z Chinami kosztowały nas miliony miejsc pracy. Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem na pikiecie przeciwko NAFTA, ponieważ nie trzeba było mieć doktoratu z ekonomii, żeby zrozumieć, że amerykańscy pracownicy nie powinni być zmuszeni do konkurowania z ludźmi w Meksyku, którzy zarabiają dwadzieścia pięć centów na godzinę.

Bernie Sanders, senator

Oto nagie fakty: w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci w Ameryce zlikwidowano pięć milionów miejsc pracy w przemyśle wytwórczym. Po części przyczyną była postępująca automatyzacja. Mówiąc po ludzku, ludzi zastąpiły roboty i komputery. W ekonomicznym żargonie oznacza to, że ci, którzy jeszcze mieli pracę, stali się „bardziej produktywni”, ponieważ produkcja i zyski wzrosły w przeliczeniu na pracownika. Tyle że pracownicy nie skorzystali na tym wzroście wydajności. Ich płace pozostawały na tym samym poziomie, podczas gdy wynagrodzenia dyrektorów generalnych potroiły się i wynosiły nawet ponad trzysta razy więcej niż przeciętna płaca szeregowego pracownika, do tego przedsiębiorstwa wielokrotnie z powodzeniem uchylały się od płacenia podatków federalnych.

Potem nastąpiła celowa likwidacja etatów będąca skutkiem globalnych transakcji handlowych, które sprawiły, że amerykańskie miejsca pracy trafiły do krajów Trzeciego Świata lub zapewniły tym krajom preferencyjne warunki dostępu do rynków amerykańskich – trzy czwarte miliona miejsc pracy trafiło do Meksyku, co najmniej dwa miliony – do Chin i tak dalej.

Teraz, gdy pękła bańka na rynku nieruchomości, Amerykanie z klasy robotniczej rywalizowali o najgorzej płatne zajęcia z robotnikami latynoskimi. W całym kraju widziałem białych i czarnych mężczyzn, którzy wrócili do kosiarki.

Niektórzy eksperci twierdzą, że swobodny przepływ kapitału i ludzi przyniósł amerykańskim konsumentom korzyści w postaci tańszych towarów. Jest w tym sporo prawdy, ale zastanówmy się nad tym nieco głębiej. To tak, jakby wpuścić do środka tysiąc zagranicznych robotników zakładów mięsnych, a później oznajmić miejscowemu rzeźnikowi, że przecież teraz może taniej kupić sobie szynkę.

Pamiętacie, jak politycy radośnie szczebiotali na temat tych umów o wolnym handlu? Amerykańscy robotnicy pamiętają. Mieliśmy się wzbogacić. Meksykanie mieli się wzbogacić, a napływ nielegalnych imigrantów miał się skurczyć.

Tyle że było zupełnie inaczej.

Shitshow!

Подняться наверх