Читать книгу Kod Leonardo Da Vinci - Дэн Браун - Страница 7

Prolog

Оглавление

Muzeum Luwru w Paryżu, 22.46


Mecenas sztuki i kustosz, Jacques Saunière, przeszedł chwiejnym krokiem pod przypominającym wejście do skarbca łukowatym sklepieniem Wielkiej Galerii Luwru. Po kilku krokach rzucił się do przodu, próbując złapać najbliższy obraz, który pojawił się w jego polu widzenia – płótno Caravaggia. Chwycił mocno pozłacaną ramę, pociągnął dzieło siedemnastowiecznego mistrza i zerwał je ze ściany, po czym upadł bez sił na podłogę, przykryty olejnym obrazem.

Tak jak się spodziewał, tuż obok z hukiem opadła stalowa krata, zamykając wejście do sali. Parkiet zadrżał od impetu uderzenia. Gdzieś daleko zabrzmiał dzwonek alarmu.

Kustosz leżał przez chwilę, próbując złapać oddech i ocenić sytuację. Jeszcze żyję. Wyczołgał się spod płótna i potoczył wzrokiem po ogromnej przestrzeni sali, szukając miejsca, w którym mógłby się ukryć.

Nagle zmroził go dochodzący z bliska głos.

– Nie ruszaj się.

Kustosz zamarł w miejscu na czworakach i powoli odwrócił głowę.

Zaledwie parę metrów dalej, za prętami kraty majaczyła potężna sylwetka napastnika. Był szeroki w barach i wysoki, skórę miał jasną jak duch i rzednące białe włosy. Różowe tęczówki oczu naznaczone były pośrodku czerwienią. Albinos wyciągnął z kieszeni marynarki pistolet i wymierzył przez kraty wprost w kustosza.

– Nie powinieneś był uciekać. – Miał trudny do rozpoznania akcent. – Teraz mów, gdzie to jest.

– Już mówiłem – wymamrotał Saunière, klęcząc bezbronny na podłodze Wielkiej Galerii. – Nie mam pojęcia, o czym mówisz!

– Łżesz. – Mężczyzna patrzył na niego nieruchomo, tylko jego niesamowite oczy rzucały groźne błyski. – Ty i twój zakon jesteście w posiadaniu czegoś, co nie należy do was. Powiedz, gdzie to jest ukryte, a ocalisz życie. – Wycelował broń w głowę kustosza. – Czy to tajemnica, za którą jesteś gotów umrzeć?

Saunière’owi zabrakło powietrza.

Mężczyzna przechylił głowę, patrząc przez muszkę pistoletu.

Saunière uniósł ręce w geście obrony.

– Czekaj – powiedział powoli. – Powiem ci to, co chcesz wiedzieć. – Kilka następnych słów wymówił bardzo starannie. Ćwiczył to kłamstwo tyle razy.

Kiedy skończył, jego dręczyciel uśmiechnął się chytrze.

– Tak. To samo powiedzieli mi pozostali.

Saunière się skulił. Pozostali?

– Ich też znalazłem – pochwalił się olbrzym. – Całą trójkę. Potwierdzili to, co mi właśnie powiedziałeś.

To niemożliwe! Prawdziwa tożsamość kustosza, jak i tożsamość jego trzech seneszalów, była tajemnicą niemal tak świętą, jak odwieczny sekret, którego strzegli. Saunière zdał sobie teraz sprawę, że jego seneszale, trzymając się ustalonej procedury, wypowiedzieli przed śmiercią to samo kłamstwo.

Napastnik znów wymierzył w niego broń.

– Kiedy ciebie już nie będzie, ja zostanę jedynym człowiekiem na świecie, który zna prawdę.

Prawda. W jednej chwili do kustosza dotarła groza sytuacji. Jeżeli umrę, prawda odejdzie wraz ze mną na zawsze. Instynktownie próbował podnieść się i uciec.

Rozległ się huk wystrzału i kustosz poczuł rozchodzące się po ciele fale gorąca, kiedy kula utkwiła w jego brzuchu. Upadł na twarz… Walczył z bólem. Powoli przetoczył się na plecy i spojrzał przez kraty na człowieka, który na niego napadł.

Mierzył teraz w jego głowę.

Saunière zamknął oczy, jego myśli wirowały, w sercu mieszał się strach i żal.

Tępe uderzenie iglicy pistoletu przetoczyło się echem przez korytarz.

Kustosz otworzył oczy.

Mężczyzna spojrzał na broń niemal z rozbawieniem. Sięgnął po kolejny nabój, lecz po chwili namysłu uśmiechnął się spokojnie, patrząc na brzuch Saunière’a.

Kustosz skierował wzrok w dół i na białej lnianej koszuli zobaczył otwór po kuli. Otaczał go niewielki krąg krwi kilka centymetrów poniżej mostka. Mój żołądek.

Był na wojnie i wiedział, że z taką raną pożyje najwyżej piętnaście minut.

– Nie mam tu już nic do roboty – powiedział mężczyzna.

I oddalił się.

Jacques Saunière, teraz sam w wielkiej sali, raz jeszcze obrócił głowę w kierunku kraty, która nie podniesie się jeszcze co najmniej przez dwadzieścia minut. Znalazł się w pułapce. Zanim ktoś do niego dotrze, będzie martwy. Mimo to strach, który opanował go teraz, był silniejszy niż strach przed śmiercią.

Muszę przekazać tajemnicę.

Podniósł się z trudem, mając w oczach postacie trzech zamordowanych braci. Myślał o pokoleniach, które były przed nimi… O misji, którą im powierzono.

Nieprzerwany łańcuch wiedzy.

I nagle, mimo wszystkich środków ostrożności… Mimo zabezpieczeń… Jacques Saunière został jedynym łącznikiem, samotnym strażnikiem jednej z największych tajemnic w historii ludzkości. Drżąc, zdołał stanąć na nogach.

Muszę znaleźć jakiś sposób…

Był uwięziony we wnętrzu Wielkiej Galerii i wiedział, że na całym świecie jest tylko jedna jedyna osoba, której może przekazać pochodnię wiedzy. Spojrzał w górę i powiódł wzrokiem po ścianach swojego wspaniale wyposażonego więzienia. Kolekcja najsłynniejszych obrazów świata – postacie na obrazach uśmiechały się do niego jak starzy przyjaciele.

Zaciskając z bólu powieki, zebrał wszystkie siły i myśli. Miał przed sobą dramatyczne zadanie, któremu musi poświęcić każdą pozostałą sekundę życia.

Kod Leonardo Da Vinci

Подняться наверх