Читать книгу Przywództwo. Złote zasady - Джон Максвелл - Страница 22
2 Osobą, którą najtrudniej zarządzać, jesteś ty sam
ОглавлениеW części konferencji poświęconej na wyjaśnianie wątpliwości ktoś zapytał:
– Z jakim najtrudniejszym wyzwaniem spotkał się pan jako lider?
Mam wrażenie, że moja odpowiedź zaskoczyła prawie wszystkich uczestników.
– Myślę, że najtrudniejszym wyzwaniem zawsze było zarządzanie samym sobą – odparłem.
Uważam, że jest to twierdzenie odnoszące się do wszystkich liderów – bez względu na to, kim zarządzają i co osiągnęli. Czasem myślimy o wybitnych przywódcach z przeszłości i zakładamy, że mieli wszelkie niezbędne cechy świetnych liderów. Gdy jednak naprawdę dokładnie przeanalizujemy ich historie, obojętnie, czy będzie to król Dawid, George Washington, czy Winston Churchill, zobaczymy, jak ciężko walczyli, by właściwie zarządzać samymi sobą. Dlatego właśnie mówię, że osobą, której najtrudniej przewodzić, jesteś ty sam. Mówił o tym Walt Kelly w komiksie Pogo: „Spotykamy wroga i okazuje się, że to my nim jesteśmy”.
Przyznanie się, że zarządzanie samym sobą jest wyzwaniem, przywołuje w mojej pamięci bolesne wspomnienia. Wiele porażek, które poniosłem jako lider, dotyczyło relacji z ludźmi. W trakcie kariery przywódczej, która trwa od prawie czterdziestu lat, popełniłem wiele błędów, lecz doświadczyłem jedynie czterech poważnych kryzysów. Przykro mi o tym mówić, ale wszystkie zdarzyły się z mojej winy. Pierwszy z nich nastąpił w 1970 roku, zaledwie dwa lata po objęciu przeze mnie pierwszego stanowiska menedżerskiego. W okresie tych dwóch lat zjednałem sobie wiele osób i razem ciężko pracowaliśmy. Jednak pewnego dnia zdałem sobie sprawę z tego, że brak nam kierunku. Dlaczego? Dlatego, że nie potrafiłem właściwie ustalać priorytetów i koncentrować działań przywódczych na jakimś celu. Jako młody lider nie rozumiałem, że aktywne działanie nie zawsze oznacza osiąganie rezultatów. W efekcie moi podwładni, wzorując się na mnie, przez szesnaście miesięcy kręcili się w kółko i zdążali donikąd. Nie potrafiłem ich nigdzie doprowadzić.
Kolejny kryzys nastąpił w 1979 roku. W tym okresie czułem, że podążam w dwóch kierunkach. Odniosłem sukces na drugim z kolei stanowisku menedżerskim, uważałem jednak, że jeżeli chcę się rozwijać, muszę odejść z organizacji, której byłem częścią przez pierwsze dwanaście lat kariery zawodowej. Niepewność i zachodzące zmiany personalne negatywnie wpłynęły na zarządzaną przeze mnie organizację. Byłem zdekoncentrowany, a wizja rozwoju była niewyraźna. Pasja i energia także zaczęły słabnąć. Liderzy, którzy nie potrafią się skoncentrować, nie są tak efektywni, jak mogliby być. W rezultacie nie posuwaliśmy się do przodu tak szybko, jak to było możliwe.
Jako ludzie oceniamy wszystkich dookoła oprócz samych siebie.
Trzeci kryzys nastąpił w 1991 roku, gdy byłem przepracowany i nie udawało mi się utrzymywać w życiu równowagi. Uważałem, że ponieważ z sukcesem zarządzam organizacją od dziesięciu lat, mogę w niektórych sprawach pójść na skróty, by ułatwić sobie życie. Podjąłem szybko trzy trudne decyzje – bez przeprowadzenia wcześniej należytej analizy i poświęcenia czasu na przygotowanie moich ludzi do myśli o wprowadzeniu zmian. Był to poważny błąd! W rezultacie ludzie nie byli gotowi na zmiany, a ja nie byłem przygotowany na ich reakcję. Zaczynałem tracić zaufanie, na które pracowałem od dekady. Co gorsza, gdy ludzie, którzy kwestionowali moje decyzje, zaczęli mieć wątpliwości co do mnie jako lidera, stawałem się coraz bardziej poirytowany. Gniewnie myślałem: „Dlaczego stwarzają problemy? Dlaczego nie potrafią zrozumieć moich decyzji i realizować ich?”. W ciągu kilku tygodni zdałem sobie jednak sprawę, że to nie oni byli problemem, lecz ja. Skończyło się na tym, że przeprosiłem wszystkich za moją postawę.
Czwarty kryzys miał miejsce w 2001 roku. Chodziło o podwładnego, którego powinienem zwolnić. Opowiem o tym dokładniej w rozdziale zatytułowanym „Podstawowym obowiązkiem lidera jest dostrzeganie rzeczywistości”. Efektem mojej niechęci do podjęcia trudnej decyzji była poważna strata finansowa i odejście niektórych kluczowych pracowników. I tym razem to ja byłem źródłem problemu.