Читать книгу Poza granicą lodu - Douglas Preston - Страница 11

6

Оглавление

– Wyjdźmy z naszymi drinkami na pokład – rzekł Gideon do Alex Lispenard.

– Świetna myśl.

Gideon wstał od kontuaru ostrożnie, żeby jego drugie martini nie wylało się z kieliszka. Bar na pokładzie statku badawczego Batavia, zajmujący wnękę w mesie, choć niewielki i z ograniczonym wyborem trunków, był przyjemny jak na warunki morskie. Przez rząd okien można było zobaczyć Great Harbor i nieciekawe płaskie wybrzeże wyspy Ram. Pokonawszy nisko sklepione przejście, wyszli na pokład. Był typowy październikowy wieczór, chłodny i pogodny, złociste światło zalewało ukośnymi promieniami cały statek, z oddali dobiegało skrzeczenie mew.

Gideon upił łyk swojego drinka i oparł się o reling, Alex stanęła obok niego. Czuł się nieźle, wręcz wspaniale, zupełnie inaczej niż jeszcze przed dwiema godzinami. Zdumiewające, jak wyborny posiłek oraz martini mogą wpłynąć na poglądy na życie.

– Myślisz, że będą nas tak karmić przez cały rejs? – zapytał Gideon.

– O tak. Bywałam na wielu statkach badawczych i jedzenie zawsze było doskonałe. Kiedy załoga spędza całe miesiące na morzu, kiepskie jedzenie oznacza kiepskie morale. Podczas wyprawy takiej jak ta jedzenie stanowi najmniej istotny ze wszystkich wydatków, więc można zadbać o to, by prowiant był jak najlepszej jakości. A Vince Brancacci jest jednym z najlepszych szefów kuchni pracujących na pokładach statków.

– Masz na myśli tego faceta w białym kitlu, który śmieje się jak hiena i jest zbudowany jak zapaśnik sumo?

– Tak, to on.

Gideon upił kolejny łyk martini i spojrzał na Alex opierającą się o reling; miała lśniące brązowe włosy, które rozwiewał wiatr, mały zadarty nos i oczy o barwie agatów. Patrzyła na ocean, a jej piersi lekko napierały na poręcz.

Odwrócił wzrok. Była atrakcyjna, lecz on nie zamierzał wplątywać się w romans podczas długiego rejsu na antypody.

Odwróciła się do niego.

– Jaka jest twoja historia?

– Nie zapoznano cię z informacjami na mój temat?

– Bynajmniej. Poza tym, że Glinn poprosił mnie, abym nauczyła cię obsługi pojazdów głębinowych, nie pisnął ani słowa na twój temat. Zachowywał się bardzo tajemniczo. Odnoszę wrażenie, że chciał, bym sama dowiedziała się wszystkiego.

Gideon odetchnął z ulgą. Nic nie wiedziała o jego nieuleczalnej chorobie.

– Od czego mam zacząć? Początkowo kradłem dzieła sztuki, a potem pracowałem przy projektowaniu bomb jądrowych.

Zaśmiała się.

– No jasne.

– To prawda. Pracowałem w Los Alamos, projektowałem soczewki z kruszącego materiału wybuchowego służącego do wywoływania implozji rdzenia. Uczestniczyłem w programie Stockpile Stewardship, przeprowadzałem symulacje komputerowe i dopracowywałem te soczewki, modyfikując je, by mieć pewność, że bomby będą mogły wybuchnąć nawet po wielu latach gnicia w jakimś atomowym skarbcu. Obecnie jestem na przedłużonym urlopie.

– Chwileczkę… Ty nie żartujesz?

Gideon pokręcił głową. Z pewnym rozczarowaniem stwierdził, że skończyło mu się martini. Zastanawiał się, czy nie pójść po trzeciego już drinka, ale cichy głos w jego głowie powiedział mu, że nie byłby to najlepszy pomysł.

– A więc projektujesz bomby atomowe?

– Mniej więcej. Prawdę mówiąc, dlatego biorę udział w tej wyprawie.

– Co bomby atomowe mają wspólnego z naszą wyprawą?

Gideon popatrzył na nią. Rzeczywiście nie została zapoznana ze sprawą. Czym prędzej się wycofał.

– Chodzi o to, że jestem inżynierem mającym wiedzę na temat materiałów wybuchowych, to wszystko.

– Gdy mówiłeś, że zajmowałeś się kradzieżami dzieł sztuki, też nie żartowałeś?

– Nie.

– Jedno pytanie. Dlaczego?

– Byłem biedny, potrzebowałem pieniędzy. I co ważniejsze, kochałem dzieła sztuki, które kradłem, i kradłem je wyłącznie z siedzib towarzystw historycznych i muzeów, które nie dbały o swoje zbiory, a tego, co zwędziłem, i tak nikt nigdy nie oglądał.

– I zakładam, że to ma być dla ciebie swego rodzaju moralne usprawiedliwienie.

To rozdrażniło Gideona.

– Nie, nie szukam dla siebie wymówek. Tyle że nie oczekuj, bym nagle zaczął pławić się w wyrzutach sumienia i poczuciu winy.

Poza granicą lodu

Подняться наверх