Читать книгу Wysoko wrażliwi - Elaine N. Aron - Страница 14
Co nas tak wyróżnia?
ОглавлениеJak napisałam w tej książce, w gronie licznych gatunków (wiemy jak dotąd o ponad stu13; należą do nich między innymi muszki owocowe i niektóre gatunki ryb) występuje pewne niewielka grupa osobników, u których obserwuje się wysoką wrażliwość. Choć, co oczywiste, cecha ta prowadzi do innych zachowań w zależności od tego, czy mamy do czynienia z muszką, rybą, ptakiem, psem, jeleniem, małpą czy człowiekiem, najogólniej można powiedzieć, że grupa osobników, która odziedziczyła tę cechę, by zbudować poczucie własnej wartości i pewność siebie, stosuje charakterystyczną strategię przetrwania polegającą na chwilowym zatrzymywaniu się w celu obserwacji i przetworzenia tego, co zostało zauważone, przed wyborem działania. Powściągliwość ta nie stanowi jednak wyznacznika cechy. Gdy wrażliwy osobnik od razu dostrzega, że bieżąca sytuacja jest podobna do jakiejś zapamiętanej z przeszłości, wówczas dzięki temu, że ma ją już doskonale przemyślaną i przyswojoną, może zareagować na niebezpieczeństwo lub nadarzającą się okazję szybciej niż inni. Z tego powodu trudno było zaobserwować podstawowy aspekt tej cechy, którym jest głębia przetwarzania. Nie wiedząc o tym, obserwatorzy mogą jedynie snuć domysły na temat tego, co się dzieje w umyśle wrażliwej osoby, gdy ta zatrzymuje się przed przystąpieniem do działania. Wysoko wrażliwe osoby często bywają odbierane jako zahamowane, nieśmiałe, lękliwe lub introwertyczne (tymczasem 30 procent spośród WWO stanowią ekstrawertycy14, a wielu introwertyków wcale nie jest wrażliwych). Niektórzy „wrażliwcy” akceptowali te etykiety, nie znajdując innego wyjaśnienia dla swojej powściągliwości. Zresztą, mając poczucie inności i ułomności, niektórzy z nas przekonywali się, że etykieta „nieśmiały, lękający się oceny otoczenia” sprawdza się jak samospełniająca się przepowiednia, o czym piszę w rozdziale 5. Pozostali wiedzieli, że są inni, ale ukrywali to i dostosowywali się, zachowując się tak jak niewrażliwa większość.
Zrozumienie, dlaczego wyewoluowaliśmy w taki, a nie inny sposób, mówi nam o nas znacznie więcej, niż wiedziałam, pisząc tę książkę pierwotnie. Wówczas myślałam, że wrażliwość pojawiła się dlatego, że była korzystna dla grupy; wrażliwe osobniki są zdolne do dostrzegania niebezpieczeństwa czy okazji, które inni mogą przeoczyć, natomiast ci inni przyczyniają się do dobra wspólnego przez podejmowanie odpowiednich działań z chwilą, gdy wrażliwi zwrócą uwagę na taką konieczność. Możliwe, że to wyjaśnienie jest nadal częściowo trafne, ale przypuszczalnie to tylko uboczny efekt tej cechy. Obecnie przyjmowane wyjaśnienie zostało sformułowane na podstawie komputerowego modelu zaproponowanego przez holenderskich biologów. Max Wolf i jego współpracownicy15 byli ciekawi, jak mogło dojść do wyewoluowania wrażliwości, zaaranżowali więc odpowiednią sytuację, korzystając z programu komputerowego do wykluczenia wszelkich innych czynników. Modyfikując tylko po kilka zmiennych naraz, obserwowali, co się dzieje w kontekście różnych potencjalnych sytuacji i strategii. Chcieli przekonać się, czy wysoka reaktywność mogłaby być cechą na tyle korzystną, by utrzymywać się w populacji (cechy, które przeszkadzają nam w życiu, nie utrzymują się długo).
Strategię wrażliwości testowano w ten sposób, że manipulowano stopniem, w jakim jednostka, która nauczyła się czegoś w sytuacji A za sprawą podwyższonego uwrażliwienia na różne jej aspekty, może z powodzeniem wykorzystać tę wiedzą w sytuacji B (badacze manipulowali także zakresem korzyści wynikających z poradzenia sobie w sytuacji B). Przeciwny scenariusz zakładał, że nauka zdobyta w sytuacji A nie daje jednostce żadnych korzyści w sytuacji B, bo sytuacje te nie mają ze sobą nic wspólnego. Postawiono pytanie, jakich warunków wymagałoby zajście ewolucji obu typów jednostek – uczącego się z doświadczenia i nieuczącego się. Okazało się, że w obu przypadkach wystarczy bardzo nieznaczny poziom korzyści płynących z danej strategii, by się ona pojawiła, co tłumaczy, dlaczego w rzeczywistości u ludzi występują obie te strategie.
Można by pomyśleć, że wrażliwość zawsze przynosi korzyści, jednak tak nie jest. Okazuje się, że może być ona korzystna dla człowieka tylko pod warunkiem, że należy on do mniejszości. Gdyby wszyscy byli wrażliwi, nie wynikałaby z tego żadna korzyść, tak jak wtedy, gdy wszyscy kierowcy znają jakąś drogę na skróty i nią jeżdżą; tak wiele osób wykorzystuje tę informację, że staje się ona bezwartościowa. Mówiąc krótko, wrażliwość – czy też reaktywność, jak ją nazwali wspomniani biologowie – pociąga za sobą zwracanie większej niż inni uwagi na detale, a następnie wykorzystywanie tej wiedzy do formułowania trafniejszych przewidywań w przyszłości. Czasem daje to wymierne korzyści, ale kiedy indziej ten dodatkowy wysiłek nie przynosi żadnych efektów.
Wrażliwość, jak dobrze wiesz, jest kosztowna. Może przeradzać się w całkowite marnowanie energii, jeśli twoja bieżąca sytuacja nie ma nic wspólnego z przeszłymi doświadczeniami. Ponadto jeśli przeszłe doświadczenie było bardzo złe, osoba wysoko wrażliwa może rozciągnąć je na zbyt wiele przypadków, unikając lub bojąc się różnych sytuacji tylko dlatego, że w jakimś nieznacznym stopniu przypominają przeszłe. Największym kosztem wrażliwości jest jednak przeciążenie układu nerwowego. Każdy z nas ma granice przyjmowania informacji czy bodźców, po przekroczeniu których doznajemy przeciążenia, przestymulowania, przytłoczenia, przesytu i wszelkiego „prze-”! Tyle że wrażliwcy docierają do tego punktu wcześniej niż inni. Na szczęście szybko wracają potem do normy, gdy tylko mają okazję odsapnąć.