Читать книгу Historia zaginionej dziewczynki - Elena Ferrante - Страница 29

Wiek dojrzały.
Historia zaginionej dziewczynki
26

Оглавление

W tamtych dniach byłam pełna pogardy dla siebie, bo nie potrafiłam przepędzić z myśli Nina. Z niechęcią kończyłam prace, wyjeżdżałam, bo musiałam, wracałam też, bo musiałam, rozpaczałam, zaniedbałam się. Rzeczywistość pokazała, że Lila miała rację: zapomniałam o córkach, zostawiłam je bez szkoły i bez opieki.

Za to Dede i Elsa były zachwycone nową sytuacją. Słabo znały ciotkę, ale uwielbiały atmosferę absolutnej wolności, która wokół niej panowała. Dom w Sant’Ambrogio dalej przypominał port, a Mariarosa, jak siostra miłosierdzia, bez uprzedzeń przygarniała każdą zabłąkaną duszę, nie bacząc na brud, zaburzenia umysłowe, przestępstwa czy narkotyki. Dziewczynki nie miały żadnych obowiązków, do późnego wieczoru z ciekawością krążyły po pokojach. Wsłuchiwały się w rozmowy prowadzone w różnych żargonach, bawiły się, kiedy puszczano muzykę, śpiewano i tańczono. Ciotka rano szła na uniwersytet i wracała późnym popołudniem. Nigdy nie była zdenerwowana, umiała je rozbawić, goniła po pokojach, bawiła się z nimi w chowanego albo ciuciubabkę. Jeśli zostawała w domu, urządzała wielkie porządki i zaganiała do pomocy wszystkich obecnych: dziewczynki, mnie, zabłąkanych gości. Ale bardziej niż o ciała troszczyła się o nasze umysły. Organizowała kursy wieczorne, zapraszała koleżanki z uniwersytetu, bywało, że sama prowadziła niezwykle zabawne i pouczające wykłady, a wtedy przytulała mocno bratanice, mówiła do nich, angażowała je. Przy tych okazjach mieszkanie zapełniało się kolegami i koleżankami, którzy przychodzili specjalnie, aby jej posłuchać.

Pewnego wieczoru, podczas jednego z takich wykładów, ktoś zapukał do drzwi. Dede lubiła witać gości, dlatego pobiegła otworzyć. Po chwili dziewczynka wróciła do salonu i oznajmiła podekscytowanym głosem: to policja. Przez nieliczną publiczność przebiegł wyrażający poirytowanie, wręcz groźny szmer. Mariarosa wstała ze spokojem i poszła porozmawiać z policjantami. Było ich dwóch, powiedzieli, że sąsiedzi skarżą się, czy coś w tym rodzaju. Ona potraktowała ich z grzecznością, nalegała, żeby weszli, posadziła między nami i kontynuowała lekcję. Dede nigdy nie widziała z bliska żadnego policjanta. Oparła się łokciem na kolanie młodszego z nich i zaczęła go zagadywać. Pamiętam pierwsze zdanie, w którym wyjaśniła, że Mariarosa to bardzo dobra osoba.

– W rzeczywistości – powiedziała – moja ciocia to profesorka.

– W rzeczywistości – mruknął policjant z nieśmiałym uśmiechem.

– Tak.

– Jak pięknie mówisz.

– Dziękuję, w rzeczywistości nazywa się Mariarosa Airota i wykłada historię sztuki.

Młodzieniec szepnął coś starszemu koledze na ucho. Przez dziesięć minut siedzieli nieruchomo, potem wstali. Dede odprowadziła ich do drzwi.

Później mnie też zaangażowano w tę inicjatywę dydaktyczną, a na mój wieczór przybyło szczególnie dużo ludzi. Moje córki rozsiadły się na poduszkach w pierwszym rzędzie i grzecznie się przysłuchiwały. Przypuszczam, że to wtedy właśnie Dede zaczęła przyglądać mi się z zainteresowaniem. Żywiła wielki respekt do ojca, do swojego dziadka, a teraz również do Mariarosy. Ale o mnie nie wiedziała nic i wiedzieć nie chciała. Ja byłam jej matką, wszystkiego jej zabraniałam, nie cierpiała mnie. Musiało ją zaskoczyć, że inni słuchają mnie z zainteresowaniem, choć ona, z założenia, nigdy nie przykładała wagi do tego, co mówię. I może spodobał jej się również spokój, z jakim odparłam krytykę, którą Mariarosa wygłosiła niespodziewanie tego wieczoru. Moja szwagierka jako jedyna z obecnych kobiet nie zgadzała się z ani jednym moim słowem, chociaż jakiś czas temu sama zachęcała mnie do nauki, do pisania, do publikowania. Nie zapytawszy mnie o pozwolenie, opowiedziała o mojej kłótni z matką we Florencji i udowodniła, że zna każdy jej szczegół. Przytoczyła wiele mądrych cytatów, a na koniec stwierdziła, że kobieta pozbawiona miłości do swoich korzeni jest kobietą straconą.

Historia zaginionej dziewczynki

Подняться наверх