Читать книгу Historia zaginionej dziewczynki - Elena Ferrante - Страница 36

Wiek dojrzały.
Historia zaginionej dziewczynki
33

Оглавление

Elisa też nie zaprosiła nas na obiad. Dopiero kiedy odprowadziła nas do drzwi, dotarło do niej, jak niegrzecznie nas potraktowała, i zwróciła się do Elsy: chodź z ciocią. Znikły na kilka minut, co sprawiło Dede wielką przykrość. Moja córka chwyciła mnie za rękę, żeby nie czuć się zaniedbana. Kiedy wróciły, Elsa miała poważną minę i wesołe oczy. Moja siostra z trudem trzymała się na nogach, zamknęła drzwi, jak tylko weszłyśmy na schody.

Na ulicy Elsa pokazała nam sekretny prezent od cioci: dwadzieścia tysięcy lirów. Elisa podarowała jej pieniądze tak, jak robili to niektórzy odrobinę bogatsi krewni, kiedy byłyśmy małe. Ale wtedy pieniądze tylko z pozoru były prezentem dla nas, dzieci, bo musieliśmy od razu przekazać je matce, która wydawała je na potrzeby domowe. Najwyraźniej również Elisa zamierzała podarować je raczej mnie niż Elsie, i to w całkiem innym celu. Dwadzieścia tysięcy lirów – równowartość aż trzech książek w pięknej oprawie – miało mi pokazać, że Marcello ją kocha i zapewnia jej dostatnie życie.

Uspokoiłam dziewczynki, które już brały się za łby. Musiałam poddać Elsę szczegółowemu przesłuchaniu, żeby wreszcie przyznała, że zgodnie z wolą ciotki pieniądze są dla niej i dla Dede, po dziesięć tysięcy dla każdej. Jeszcze nie przestały się kłócić i szturchać, kiedy usłyszałam wołanie. To była Carmen w niebieskim fartuchu pracownicy stacji benzynowej. W roztargnieniu nie zauważyłam, że właśnie ją minęłyśmy. Machała do mnie. Spojrzałam na jej kruczoczarne loki i szeroką twarz.

Nie udało mi się wykręcić. Carmen zamknęła stację i zaprosiła nas na obiad. Przyszedł też mąż, którego jeszcze nie miałam okazji poznać. Przyprowadził dzieci z przedszkola, dwóch chłopców: jednego w wieku Elsy, drugiego młodszego o rok. To był łagodny i niezwykle życzliwy człowiek. Z pomocą dzieci nakrył do stołu, potem posprzątał i umył talerze. Nigdy do tej pory nie widziałam żadnej pary z mojego pokolenia, która byłaby ze sobą tak zżyta, tak zadowolona ze wspólnego życia. Wreszcie poczułam się mile widziana, nawet moje córki odnalazły się w tym domu: zjadły ze smakiem, a potem zaczęły matkować dwóm chłopcom. Nabrałam otuchy, spędziłam dwie spokojne godziny. Kiedy Roberto poszedł otworzyć stację benzynową, ja i Carmen zostałyśmy same.

Zachowywała się z dyskrecją, nie zapytała o Nina, czy przeprowadziłam się do Neapolu, żeby z nim zamieszkać. Miała minę kogoś, kto już wszystko wie. Mówiła o mężu, że jest pracowity, oddany rodzinie. Lenù, stwierdziła, w tym całym nieszczęściu on i dzieci to prawdziwe szczęście. I zaczęła wspominać przeszłość: smutny koniec ojca, poświęcenia matki i jej śmierć, okres, kiedy pracowała w wędliniarni Stefana Carracciego, kiedy Ada przyszła na miejsce Lili i zaczęła ją dręczyć. Pośmiałyśmy się trochę z czasów, gdy była dziewczyną Enza: co za idiotyzm, powiedziała. Ani razu nie wspomniała o Pasqualem, to ja o niego zapytałam. Wtedy ona wpatrzyła się w podłogę, pokręciła głową, po czym skoczyła na nogi, jakby usiłowała przegnać coś, czego nie chciała albo nie mogła powiedzieć.

– Idę zadzwonić do Liny – rzuciła – jeśli się dowie, że się spotkałyśmy, a ja jej nie zawiadomiłam, przestanie się do mnie odzywać.

– Daj spokój, ma pracę.

– Coś ty, teraz ona jest panią i może robić, co chce.

Usiłowałam powstrzymać ją rozmową, zapytałam więc ostrożnie o relacje między Lilą a Solarami. Carmen się speszyła, odparła, że niewiele wie, i poszła do telefonu. Słyszałam, jak entuzjastycznie informuje ją o naszej – mojej i córek – obecności. Kiedy wróciła, rzekła:

– Bardzo się cieszy, zaraz będzie.

Od tej chwili byłam coraz bardziej podenerwowana, choć pozytywnie nastawiona: w mieszkaniu panowała miła atmosfera, dzieci bawiły się w drugim pokoju. Rozległ się dzwonek u drzwi, Carmen poszła otworzyć. Usłyszałam głos Lili.

Historia zaginionej dziewczynki

Подняться наверх