Читать книгу Pokochać Jasona - Ella Maise - Страница 10
Rozdział 8
ОглавлениеOlive
Serce podeszło mi do gardła, kiedy odwróciłam się i zobaczyłam za sobą uśmiechniętego Jasona.
– Nie tak szybko, mała – powiedział.
Chwyciłam go za ramię i odciągnęłam kilka kroków dalej.
– Co ty wyprawiasz? Rozpoznają cię!
Zerknęłam za siebie. Po trzech szeroko otwartych buziach widziałam, że już było za późno.
– To co? Chcę poznać twoich przyjaciół.
– Jason. Jesteś pewien? Czy nie powinieneś… Nie wiem, być trochę bardziej zaniepokojony pokazywaniem się publicznie?
– Nikogo tu nie ma. Wszystko w porządku, Olive. Spokojnie, nie narobię ci wstydu. Obiecuję – powiedział nieco innym tonem.
Serce mi się ścisnęło.
– Nie o to mi chodziło. Przepraszam. No dobrze, przedstawię cię.
Lucy jako pierwsza zamknęła usta i uśmiechnęła się niczym kot, który planował kąpiel w śmietance.
– Ty pewnie jesteś Lucy? Ta, którą czeka krwawa śmierć? – zagadnął Jason, obdarzając ją szczerym uśmiechem.
– Tak, to chyba ja – wybąkała Lucy z oczami lśniącymi jak gwiazdy i uścisnęła rękę Jasona.
– To są Charlotte i Marcus – kontynuowałam, gdy Lucy w końcu puściła jego rękę.
– Miło was poznać – powiedział Jason.
Lucy spojrzała na mnie pytająco. Westchnęłam.
– Jason miał spotkanie zaraz po mnie, ale mieli opóźnienie. Zjawił się na moim spotkaniu, rozpoznał mnie i zaproponował, że mnie odwiezie – wyjaśniłam.
Wiedziałam, że to krótkie, lecz konkretne wytłumaczenie wystarczy jej tylko do momentu, aż wejdziemy do mieszkania.
– To wy się znacie? – zapytał Marcus z zakłopotaną miną.
Marcus to była oddzielna historia. Był nie tylko moim współlokatorem, ale też byłym chłopakiem, którego coraz bardziej drażnił mój sukces.
Poczułam rękę Jasona na plecach. To było lekkie dotknięcie, ale wystarczyło, żeby całe moje ciało przeszył przyjemny dreszcz.
„Głupie, zdradzieckie ciało” – pomyślałam.
– Jason był najlepszym przyjacielem mojego brata. Właściwie to u nas mieszkał – wyjaśniłam Marcusowi.
– Nigdy o tym nie wspominałaś.
– Wybacz. Nie sądziłam, że mogłoby cię to zainteresować.
– Och, zamknij się, Marcus – przerwała Lucy. – Wystarczy, że ja o tym wiedziałam. – Spojrzała na Jasona i zwróciła się do niego łagodniejszym tonem: – Wejdziesz na górę?
– Chciałbym, ale obawiam się, że będę musiał to przełożyć na następny raz. – Odwrócił się do mnie i powiedział: – Pokażesz mi swój telefon?
– Po co? – zapytałam podejrzliwie.
– Chcę numer do Dylana.
Ach tak. No jasne, przecież nie chciał mojego. Kiwnęłam głową, wyjęłam z torebki komórkę i podałam mu ją. Tymczasem Char dotknęła mojego ramienia.
– Olive, nie mogę się doczekać, aż wszystko nam opowiesz, ale mam spotkanie ze swoją grupą… – Spojrzała na zegarek. – …za pół godziny. Pogadamy, jak wrócę?
– Jasne, porozmawiamy później.
Posłała mi całusa i uciekła.
Zanim zdążyłam zapytać Jasona, dlaczego tak długo szuka numeru Dylana, Marcus złapał moje spojrzenie, pokręcił głową, odwrócił się i poszedł.
– Co mu się stało? – zapytałam Lucy, upewniając się, że Jason mnie nie słyszy.
– Kto wie. Znowu ma te swoje humory. Nie przejmuj się nim.
Jason oddał mi telefon i nasze palce dotknęły się na chwilę.
Tamte motylki z dzieciństwa – choć myślałam, że zniknęły już na zawsze – wróciły nagle z jeszcze większą mocą. Przeraziło mnie to znacznie bardziej niż wszystkie pozostałe wydarzenia tego dnia.
– Wpisałem swój numer. Zadzwoń do mnie, gdybyś czegoś potrzebowała, dobrze?
„Dzwonić do niego? Dlaczego miałabym powtarzać ten sam błąd?” – pomyślałam.
– Mam przeczucie, że tego nie zrobisz, więc sam do ciebie napiszę, gdy zacznę czytać książkę. Dam ci znać, co o niej myślę.
– Nie odpuścisz?
Uśmiechnął się szerzej.
– Za żadne skarby, maleńka – odrzekł.
Pożegnał się z Lucy i znów na mnie spojrzał. Potem ujął moją twarz w dłonie i odcisnął niespodziewany pocałunek na moim czole. Zaniemówiłam.
– Do zobaczenia wkrótce – rzucił na odchodne i już go nie było.
– No dobra – zaczęła Lucy, biorąc mnie pod rękę i ciągnąc w kierunku naszego mieszkania. – Będę trzymać język za zębami, dopóki nie wejdziemy po schodach i nie znajdziemy się w twoim pokoju. Potem zamkniemy drzwi i położymy się obok siebie na twoim łóżku. To powinno dać nam wystarczająco dużo czasu na ochłonięcie. Ale gdy nasze serca uspokoją się po spotkaniu z tym przystojniakiem, odpowiesz na wszystkie moje pytania. Zrozumiałaś? Pokiwaj głową.
Kiwnęłam.
***
– Jak to: wyciągnął cię ze spotkania? Ale czy zgodziłaś się na ich propozycję, zanim wyszliście? Czy ten wspaniały film powstanie?
Byłam równie zaskoczona jak ona.
– Na to wygląda.
Siedziałyśmy obok siebie, naprzeciwko okna wychodzącego na ciemniejące już niebo. W moim pokoju było miejsce tylko na łóżko małżeńskie i małą komodę, ale ponieważ moje łóżko było nieco większe niż jej, stało się naszym regularnym miejscem spotkań, w którym odbywałyśmy swoje wieczorne rozmowy i zajadałyśmy przekąski.
– Dlaczego nie jesteśmy trochę bardziej podekscytowane tą ogromną zmianą w twoim życiu? Mówisz o tym tak, jakby to nie było istotne.
– Zobaczenie Jasona przyćmiło ten drobiazg. Och, Lucy. – Zamknęłam oczy, westchnęłam i opadłam na poduszki. – Zachowałam się jak totalna idiotka. Byłam taka przerażona, gdy tam wszedł! Dlaczego czułam te dreszcze, kiedy trzymał mnie za rękę i patrzył na mnie tak, jakby naprawdę mnie dostrzegał? Dlaczego…
Nie wiedziałam, jak ubrać w słowa swoje uczucia.
– Dlaczego miałam wrażenie, że moje serce płonie? – wypaliłam w końcu, po czym zakryłam oczy ręką i westchnęłam. – A potem przypomniałam sobie, jak bardzo mnie zabolało, gdy tamtej nocy przeczytałam, co naprawdę o mnie myśli, i nie mogłam mu spojrzeć w oczy. Na litość boską, nazwałam go panem Jasonem Thornem! Zrobiłam z siebie przy wszystkich kompletną idiotkę.
Lucy położyła się obok mnie, a ja otworzyłam oczy, żeby spojrzeć w jej szaroniebieskie tęczówki.
– Ale sztuczka z wodospadem zadziałała, prawda? Byłaś spokojna i opanowana, dopóki nie wszedł ten demon seksu i twoje jajniki nie eksplodowały razem z sercem.
Uśmiechnęłam się.
– Chyba można tak to ująć.
Nastąpiła chwila ciszy.
– Nadal go kochasz? – zapytała.
Zachichotałam.
– Razem z milionem innych kobiet. Która dziewczyna nie kocha Jasona Thorna?
Lucy zignorowała moją odpowiedź. Wpatrywała się we mnie uparcie, aż w końcu się poddałam.
– Nie jest już tym samym dzieciakiem, który spał w pokoju naprzeciwko, Lucy. Nie jestem w nim tak zakochana jak wtedy.
– Nie wierzę ci, moja zielona Oliwko. – Dotknęła mojego nosa koniuszkiem palca.
– To nie ma znaczenia, czy mi wierzysz, czy nie. Wątpię, żebym miała go jeszcze zobaczyć w najbliższym czasie.
Poklepałam ją po ramieniu.
– Ale nie martw się, zabiorę cię na jego kolejny film. Nadal będziesz mogła ślinić się na widok jego mięśni. Będzie w kinach chyba w przyszłym miesiącu.
Nie miałam pojęcia, jak po tym spotkaniu po latach zniosę jego filmowe pocałunki z aktorkami. Dlaczego musiałam go zobaczyć akurat teraz, gdy już zaczynałam się do nich przyzwyczajać?
– Nie, dopiero za dwa miesiące – westchnęła Lucy. – Zresztą to nie to samo, co spotkanie z nim twarzą w twarz. Myślisz, że zdjąłby koszulkę, gdybyś go ładnie poprosiła? Jestem zdruzgotana tym, że pokazał ci ten swój dołeczek, a potem pocałował twoje cholerne czoło. Gdybym nie wiedziała, że nadal go kochasz…
– Nie kocham go.
– …rzuciłabym się na niego i prawdopodobnie polizałabym ten dołeczek. A moje dłonie przypadkowo powędrowałyby do miejsc, za które każda dziewczyna ofiarowałaby swojego pierworodnego.
Pokazała, jak drży z przyjemności na samą myśl o tym.
– Ach, jesteś obrzydliwa, – Skrzywiłam się. – I nie rób tego żadnemu facetowi w mojej obecności, proszę.
– Czemu? Lizanie to naturalna potrzeba. Pomyśl tylko. Zaczynasz się tego uczyć już jako dziecko. Wszystkie te lizaki i lody, które zalizałaś na śmierć, to był tylko trening. Czy myślisz, że nie spodobałoby mu się, gdybyś polizała jego dołeczek i zaczęła wędrować dłońmi po jego ciele?
– Lucy, on traktuje mnie jak siostrę. Oczywiście, że nie chce przy swojej twarzy mojego języka, a nawet mojej ręki.
– A kto tak twierdzi?
– Każdy facet, w którym podkochuje się młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela. Zastanów się nad tym. To musiało być dla niego strasznie wkurzające. Chciał tylko cieszyć się nami jak swoją rodziną, której nie miał we własnym domu, a ja łaziłam za nim wszędzie jak jakaś przylepa. Był na tyle miły, że nie powiedział mi tego prosto w twarz.
Lucy odwróciła się do mnie, a jej oczy błyszczały łobuzersko.
– Może tym razem się w tobie zakocha. Wtedy będę mogła podziwiać jego mięśnie, kiedy tylko zechcę. Cholera, może udałoby mi się go nawet pomacać.
– Lepiej się na to nie nastawiaj. Zrezygnowałam z tego marzenia dokładnie siedem lat… cztery miesiące i kilka dni temu. Nie żebym liczyła.
– Oczywiście – prychnęła Lucy.
Usłyszałyśmy dźwięk przychodzącego SMS-a, ale zanim zdążyłam podnieść głowę, Lucy zerwała się z łóżka i zaczęła grzebać w mojej torebce.
– Kto to? – spytałam. – Czy to Char? Możesz do niej napisać? Poproś, żeby kupiła papier toaletowy w drodze powrotnej. Nie mogłam przecież powiedzieć Jasonowi Thornowi, żeby zatrzymał się przy sklepie, bo muszę skoczyć po papier. Dlaczego się uśmiechasz, Lucy? Co napisała?
– Och, mam przeczucie, że bardzo mi się to wszystko spodoba – odpowiedziała z przebiegłym uśmiechem, pisząc coś na klawiaturze.
– O czym ty mówisz?
Rzuciła telefonem, prawie trafiając mnie w podbródek, i pobiegła czym prędzej do swojego pokoju.
Spojrzałam zdumiona na SMS, który otrzymałam… i na który najwyraźniej odpowiedziałam.
JASON: Ten facet, Marcus, to Twój chłopak?
JA: Nie, to tylko mój eks. Jestem w stu procentach singielką.
– Nienawidzę cię! – krzyknęłam do Lucy, która chichotała w swoim pokoju. Tymczasem w mojej skrzynce odbiorczej pojawiła się nowa wiadomość. Od niego.
JASON: To dobrze. Nie polubiłem go.
Odpisałam na nią szybko.
JA: A to dlaczego?
JASON: Nie spodobało mi się, jak Cię traktował.
JA: Widziałeś go tylko przez kilka sekund. Skąd wiesz, jak mnie traktuje?
JASON: Mam oczy.
JA: Jakie to zaskakujące. Nie zauważyłam.
JASON: Właśnie zadzwoniłem do Twoich rodziców i brata. Wszystko u nich dobrze. Pozdrawiają Cię. Po kolacji kupię Twoją powieść i zacznę się przygotowywać do swojej nowej roli.
JA: Cieszę się, że udało Ci się naprawić stosunki z moją rodziną. Porozmawiamy za kilka lat.
– Olive? – Usłyszałam Lucy krzyczącą ze swojego pokoju. – To napięcie mnie zabija!
– Wciąż cię nienawidzę – odkrzyknęłam.
– Och, ja też cię kocham, ale musisz mi powiedzieć, co on tam pisze!
– Nigdy się nie dowiesz.
Nagle zjawiła się w drzwiach mojego pokoju i spojrzała na mnie wzrokiem niewiniątka z tymi swoimi wydętymi, czerwonymi usteczkami. Właśnie miała usiąść obok mnie, gdy w progu stanął Marcus.
– Olive, możemy chwilę porozmawiać? – zapytał.
Wyprostowałam plecy i zaprosiłam go do środka.
Lucy przyglądała się Marcusowi przez chwilę, a potem spojrzała na mnie.
– Idę pod prysznic. Mam zajęcia wcześnie rano – oznajmiła. – Przed snem sprawdzę jeszcze, jak wypadasz w rankingu na Amazonie. Pogadamy później, moja zielona Oliwko.
Z tymi słowami wyszła z mojego pokoju, a Marcus wszedł dalej. Rzucili sobie wrogie spojrzenia. Nie chodziło o to, że Lucy go nienawidziła – tak naprawdę przyjaźnili się ze sobą dłużej niż ze mną. Moja przyjaciółka nie mogła się jednak pogodzić z faktem, że Marcus mnie rzucił, ponieważ uznał, że spędzam zbyt wiele czasu z fikcyjnymi postaciami, które stworzyłam w swojej głowie. Nie sądził, że opublikuję książkę, a już na pewno nie spodziewał się takiego sukcesu przy pierwszej mojej pisarskiej próbie. Szczerze mówiąc, ja też się tego nie spodziewałam.
Zamknął drzwi, skrzyżował ręce na piersi i oparł plecy o ścianę, przyglądając mi się w milczeniu. Zawsze tak robił, gdy coś mu się nie podobało. Mierzył mnie wzrokiem tak uporczywie, że w końcu zaczynałam się wiercić, zanim jeszcze otworzył usta, żeby wyrazić swoje niezadowolenie.
– Czy to właśnie zamierzasz zrobić ze swoją przyszłością, Liv?
Aha, w dodatku nigdy nie używał mojego pełnego imienia. Uważał je za śmieszne.
– Co masz na myśli?
– Char powiedziała, że nie byłaś dziś na zajęciach.
– Tak – odpowiedziałam powoli, zastanawiając się, do czego zmierza. – Miałam spotkanie.
– Czy to jest teraz twoim priorytetem? Szwendanie się z gwiazdami filmowymi i piszczenie z Lucy?
– Znam tylko jedną gwiazdę filmową, Marcus, tylko jedną, a Jason sam się uparł, żeby mnie podwieźć. Naprawdę trudno to nazwać szwendaniem się z gwiazdami filmowymi. Jak już wyjaśniłam na dole, miałam siedem lat, kiedy pojawił się w życiu mojej rodziny. On sam miał wtedy zaledwie jedenaście czy dwanaście. Był dla mnie jak drugi brat.
Nie wiedziałam, ile jeszcze razy będę musiała kłamać z kamienną twarzą przed nadejściem nocy. Ale to nie było do końca kłamstwo, prawda? Przecież Jason naprawdę traktował mnie jak siostrę. To tylko moje serce mieszało mi w głowie. Poza tym wciąż obchodziło mnie, co Marcus o mnie myśli.
Wbrew temu, co sądziły Lucy i Char, przez ten krótki rok, kiedy byliśmy razem, bardzo mi na nim zależało. Był inteligentny i pewny siebie. Wykazywał zainteresowanie moją osobą i mówił o swojej wizji przyszłości w taki sposób, że pragnęłam ją z nim dzielić. Związek z kimś, z kim już i tak mieszkałam, wydawał mi się osobliwie ekscytujący. A seks? Też był dobry, zwłaszcza gdy ukrywaliśmy się przed dziewczynami.
Myślałam, że jesteśmy dobraną parą, dopóki nie zaczął mnie niszczyć. Próbował stopniowo zmieniać mnie w kogoś, kim i tak nigdy bym się nie stała.
Uniósł brew.
– Jesteś pewna? Nie wyglądasz jak ktoś, kto spotkał się ze swoim dawno niewidzianym bratem.
– Dlaczego mi to robisz? – zapytałam szczerze zaciekawiona.
Przechylił głowę.
– Co masz na myśli?
– Kwestionujesz każdy mój ruch. Podważasz moje decyzje. Sprawiasz, że czuję się tak, jakbym nie mogła niczego zrobić dobrze. Wydałam książkę, Marcusie. Ludzie naprawdę ją czytają. Wielu ludzi. Cholerne studio filmowe chce nakręcić jej adaptację. Dlaczego nie możesz cieszyć się moim szczęściem? Dlaczego wciąż ciągniesz mnie w dół?
– Niczego takiego nie robię, Liv – zaprotestował i podszedł bliżej, żeby usiąść obok mnie. Wykonał gest, jakby chciał chwycić mnie za udo, ale potem położył rękę na łóżku obok mojego kolana. – Bardzo schudłaś podczas pisania tej książki. Do diabła, czasami nawet nie miałaś chwili, żeby wziąć prysznic przed zajęciami, nie mówiąc już o spędzaniu czasu ze mną. Nasz związek zakończył się właśnie przez tę książkę. Byłaś bardziej zakochana w swoich fikcyjnych postaciach niż we mnie. Nawet gdy nie piszesz, gubisz się w swoich fantazjach.
– To wcale nie dlatego zakończył się nasz związek, Marcusie. Pisałam tę książkę od lat, na długo przed tym, jak cię poznałam, co zresztą wiesz. Jeszcze zanim zbliżyliśmy się do siebie, powiedziałam ci, ile dla mnie znaczy skończenie tej powieści.
– Rozumiem, że tak sobie wmawiasz, ale było inaczej, Liv. Myślałem, że po opublikowaniu książki trochę wyluzujesz i naprawimy sprawy między nami, ale teraz widzę, że zmieniasz się na gorsze.
– Opuściłam tylko jedne zajęcia – odpowiedziałam zszokowana. – Jak miałoby mnie to zmienić, Marcusie? I nawet jeśli zdarzało mi się pomijać jakieś zajęcia wcześniej, to doskonale wiesz, że świetnie sobie radzę. Skończę uczelnię wcześniej niż inni.
Milczeliśmy przez jakiś czas.
– Dlaczego wyciągasz takie wnioski? – zapytałam po chwili, nieco łagodniejszym już tonem. – Jeśli zrobiłam lub powiedziałam coś, co cię zraniło, to przepraszam. Bez względu na to, co zaszło między nami, wiesz, że mi na tobie zależy.
– Mnie też na tobie zależało, Livy.
Czas przeszły.
Wstał i stanął przy drzwiach.
– Mam nadzieję, że nie będzie za późno, gdy zdecydujesz się wrócić na ziemię.
– Przykro mi, że tak myślisz, Marcusie. Naprawdę.
Najwyraźniej nie powiedziałam tego, czego oczekiwał. Kiwnął głową i zostawił mnie samą.
Byłam na niego wściekła, że w jakiś sposób udało mu się zepsuć mi humor, gdy miałam pełne prawo cieszyć się swoim sukcesem. Wyskoczyłam z łóżka, zaciągnęłam zasłony i zgasiłam światło.
Otuliłam się szczelnie kołdrą, zamknęłam oczy i starałam się zapomnieć o tym, że Marcus wciąż potrafi zaleźć mi za skórę.
Wkrótce zapadłam w niespokojny sen. Śniło mi się, że byłam małą dziewczynką, która marzyła i pragnęła rzeczy niemożliwych.
***
Obudziłam się przestraszona, gdy ktoś trzasnął drzwiami tak głośno, że mógłby obudzić zmarłego. Łapiąc oddech, zamrugałam kilka razy. Przypomniałam sobie, że jestem w Los Angeles, a nie w swoim rodzinnym domu. Zaczęłam szukać w łóżku telefonu, ale nie mogłam go znaleźć i w końcu się poddałam. Wstałam, żeby sprawdzić, co robi Lucy.
– Lucy – wyszeptałam i zapukałam cicho do jej drzwi. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc zajrzałam do środka i zobaczyłam, że śpi głęboko. Ruszyłam do kuchni, żeby wziąć sobie trochę wody i jak najszybciej wrócić do swojego pokoju. Nie chciałam natknąć się na Marcusa. Podejrzewałam, że to on mógł trzasnąć drzwiami, i obawiałam się, że zaraz wróci.
Kiedy przemknęłam bezpiecznie do swojej sypialni, zapaliłam światło i znalazłam komórkę na podłodze przy łóżku.
Zobaczyłam powiadomienie o dwóch nowych SMS-ach od Jasona i najwyraźniej moje serce zdecydowało, że nadszedł czas na zawał. Przytuliłam komórkę do piersi, usiłując się uspokoić. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze. Chciałam być sama w ciemności, więc zgasiłam światło i wróciłam do łóżka. Wciąż kurczowo ściskałam telefon w rękach. Tak jak kiedyś.
Po raz pierwszy tego dnia byłam sama ze swoimi myślami. Wszystko, co się wcześniej wydarzyło, wydało mi się snem. Ale na widok imienia Jasona na ekranie moje serce szalało.
Odczytałam SMS-y, zanim zdążyłam popracować nad hiperwentylacją.
JASON: Teraz rozumiem, dlaczego nie chciałaś, żebym to przeczytał.
O cholera!
JASON: Śpisz?
Moje serce prawie się zatrzymało.
„Nie podoba mu się moja książka?” – zaczęłam rozmyślać gorączkowo. „Nie cierpi jej!”
Ostatni SMS został wysłany piętnaście minut temu.
Rozważałam, czy nie odpisać: „Nie śpię”, ale ostatecznie zrezygnowałam z tego pomysłu. Wystarczyło mi, że się widzieliśmy i ze sobą rozmawialiśmy. To było i tak za dużo, jak na jeden dzień. Nie chciałam, żeby widział we mnie tamtą małą Olive, która wszędzie za nim łaziła, usiłując zwrócić na siebie uwagę.
„Jeśli chce mi oznajmić, że moja książka jest do bani, równie dobrze może to zrobić jutro” – zdecydowałam.