Читать книгу Pokochać Jasona - Ella Maise - Страница 4
Rozdział 2
ОглавлениеOlive
Siedem lat później…
– Dziękuję, że pożyczyłaś mi telefon, Amando – wyszeptałam schowana w swojej szafie.
– Dlaczego szepczesz?
– Żeby Dylan i Jason mnie nie usłyszeli.
– Na pewno chcesz to zrobić, Olive? A jeśli on się domyśli, że to ty do niego piszesz?
– Ale ja chcę, żeby się domyślił.
Zastanawiałam się nad tym przez chwilę i zmieniłam zdanie.
– No cóż, może nie od razu – sprostowałam.
Amanda westchnęła na drugim końcu linii.
– Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, Liv. A jeśli powie Dylanowi? A jeśli rozpoznają numer i pomyślą, że to ja?
– Och, przestań. Jak mieliby rozpoznać numer twojej kuzynki? Nikt się nie dowie, chyba że sama wygadasz. To tylko na dzisiejszy wieczór. Nie będę więcej do niego pisać. Dziś jest doskonała okazja. Moi rodzice wyszli, a on zostaje tu na noc.
– Olive! – zawołał mój brat i walnął w drzwi. – Przyszła pizza. Zejdź na dół, jeśli chcesz się załapać na kawałek!
– Może wyłamiesz mi drzwi? – mruknęłam pod nosem.
Otworzyłam drzwiczki od mojej małej szafy.
– Już idę! – krzyknęłam, wstałam z podłogi i wróciłam do rozmowy z Amandą. – Dobra, schodzę na dół. Która jest godzina?
– Dwudziesta pierwsza. Kiedy do niego napiszesz? Musisz dać mi znać, co odpisał.
– Nie mogę pisać jednocześnie do niego i do ciebie. Będę zbyt podekscytowana. Zadzwonię do ciebie jutro i opowiem, jak poszło.
– To w takim razie przyjdę do ciebie na śniadanie. Kto wie, kiedy raczysz do mnie zadzwonić. Poza tym muszę oddać kuzynce telefon. Wyjeżdża jutro po południu.
– Dobrze, do zobaczenia jutro. Trzymaj kciuki.
Rzuciwszy telefon na łóżko, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Włosy w odcieniu truskawkowego blondu opadały mi na ramiona miękkimi falami, oczy błyszczały, a twarz była zarumieniona z podniecenia na myśl o tym, co może się wydarzyć.
Spojrzałam na swoje drżące ręce i zaśmiałam się z siebie.
Jedyne, czego chciałam tamtej nocy, to napisać do Jasona i porozmawiać z nim tak, jakbym była nieznaną wielbicielką. Planowałam to od wielu dni. Miałam zamiar wysłać mu anonimowy SMS, najlepiej wtedy, gdy nie będzie przy nim Dylana, a potem po prostu powymieniać z nim wiadomości i być może zapytać, czy domyśla się, kim jest jego wielbicielka… Czyż nie byłoby cudownie, gdyby wyznał, że chciałby, abym to była ja?
Jak dotąd wszystko szło zgodnie z planem. Moje dalsze działania zależały od tego, co się wydarzy.
– Olive! – zagrzmiał znów mój brat z dołu.
Zamknęłam oczy, odetchnęłam głęboko, schowałam telefon pod poduszkę i wyszłam z pokoju.
– Po co tak krzyczysz? Powiedziałam przecież, że idę – oznajmiłam na widok Dylana siedzącego przed telewizorem.
– Nalej nam coś do picia i przynieś pizzę – rzucił, nawet na mnie nie patrząc.
– Dlaczego nie możesz wstać i zrobić tego sam? – odparowałam.
– No pośpiesz się z tym. Zaraz zacznie się film.
Właśnie otworzyłam usta, żeby…
– Cześć, mała Olive – powiedział ktoś tak blisko mojego ucha, że aż podskoczyłam.
– Jason – wyszeptałam, przyciskając dłonie do klatki piersiowej, żeby serce mi z niej nie wyskoczyło. – Ale mnie przestraszyłeś.
Roześmiał się, pokazując mi swój dołeczek.
– Wiem – odpowiedział.
Ja też się roześmiałam, a moje oczy zabłysły miłością do tego chłopca, którego znałam już od siedmiu lat.
Pociągnął za kosmyk moich włosów, mrugnął do mnie i skierował się na kanapę z butelką wody w ręku. Popchnął Dylana i usiadł obok niego.
– Chciałbyś się jeszcze czegoś napić oprócz wody? – zapytałam Jasona, patrząc na kawałek wolnego miejsca na kanapie tuż obok niego.
Odwrócił głowę i uśmiechnął się do mnie.
– Dziękuję, pięknotko. Nic mi nie trzeba.
Rozpłynęłam się w małą, bardzo szczęśliwą kałużę na ulubionym dywanie mojej matki.
– Przestań flirtować z moją siostrą, gnojku – mruknął Dylan, ale byłam zbyt zajęta swoimi marzeniami, żeby przywołać go do porządku. Zresztą i tak nic by sobie nie zrobił z moich protestów.
Wzięłam z kuchni napój gazowany Dylana oraz kilka papierowych talerzyków na pizzę, po czym wróciłam do salonu.
– Nalej sobie, Jason – powiedziałam i postawiłam butelkę nieco zbyt energicznie na stoliku tuż przed nim. – Ile chcesz kawałków?
Uklękłam przy nim na podłodze, ale nie śmiałam spojrzeć mu w oczy.
Dylan westchnął i mruknął:
– Znów się zaczyna.
Nie podobało mu się, że zawsze dawałam Jasonowi pierwszy kawałek wszystkiego: pizzy, ciasta, placka lub czegokolwiek innego. Jason odłożył na bok swoją butelkę z wodą i wyciągnął rękę, żeby mi pomóc.
– Nie będziesz siedzieć na podłodze – oznajmił i pociągnął mnie na kanapę. – Ja się zajmę pizzą.
Usiadłam obok niego i pozwoliłam mu rozdzielić pizzę między nas.
– Dwa kawałki ci wystarczą? – zapytał, dając mi pierwszy.
„Uspokój się, serce” – powiedziałam do siebie w myślach.
– Tak, dziękuję.
Kiedy znów do mnie mrugnął, zupełnie zapomniałam o pizzy i rozkoszowałam się myślą o tym, że spędzę dwie godziny koło niego, oglądając z nim film. To była idealna noc, żeby do niego napisać.
– Co oglądamy? – zapytałam i wzięłam mały kęs ogromnego kawałka.
– Nic, co mogłoby ci się spodobać. Skoro już musimy opiekować się tobą w piątkowy wieczór, to my wybieramy film.
– Nie bądź dupkiem, Dylan – mruknął Jason z pełnymi ustami.
– Chcesz mi powiedzieć, że wolisz tu zostać, zamiast wyjść z dziewczynami?
Moje oczy wypełniły się łzami z powodu zakłopotania i jeszcze czegoś innego, czego nie umiałam nazwać. Odłożyłam talerz i już chciałam wstać, kiedy Jason pociągnął mnie z powrotem na kanapę.
– Dzieci – powiedział tonem, który znałam z wypowiedzi mojego taty. Jego ciepła dłoń wciąż trzymała mnie za nadgarstek, a ja siedziałam jak sparaliżowana. – Obiecałem Emily, że będę miał na was oko, na wypadek gdybyście postanowili się dziś pozabijać. Skończcie już z tym i zacznijmy oglądać film. Dziewczyny nam nie uciekną, Dylan.
Wciąż zakłopotana odchrząknęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę.
– Nie musicie tu dla mnie zostawać. Nic mi nie będzie, Dylan. Wiesz, że nie mam nic przeciwko zostawaniu w domu samej.
Widząc moją nieszczęśliwą minę, Dylan pokręcił głową i sięgnął po talerz.
– Nie, w porządku – oznajmił. – Jason ma rację. Dziewczyny nam nie uciekną, a my chcieliśmy to obejrzeć już dawno temu. To dobra okazja.
Film właśnie się zaczął i obaj rozsiedli się wygodnie. A tymczasem ze mnie uchodziło całe wcześniejsze podekscytowanie.
– Zgaszę światła – rzucił Dylan i zerwał się z kanapy.
Wciąż bawiłam się nerwowo papierowym talerzykiem na swoich kolanach.
„A jeśli ma dziewczynę?” – rozważałam gorączkowo, chociaż byłam pewna, że nie ma, i Dylan też nie, po tym, jak znów ostatnio zerwał ze swoją Vicky.
– Nie martw się, maleńka, to nie jest horror ani nic takiego. To film akcji, spodoba ci się – szepnął mi Jason do ucha, zanim Dylan zdążył znów usiąść.
Uśmiechnęłam się do niego szczerze, usłyszawszy z jego ust to pieszczotliwie określenie, które tak uwielbiałam.
– Dziękuję. Możecie wyjść po filmie, jeśli chcecie. Nie powiem rodzicom.
– Żartujesz? Nie mogłem się doczekać takiej spokojnej nocy jak ta. Pizza i film z piękną, zielonooką dziewczyną u mego boku. – Trącił mnie lekko ramieniem. – To twój brat jest idiotą, nie ja.
Dylan zgasił światła i wskoczył na swoje miejsce. Tym razem rozpłynęłam się ze szczęścia na raczej nieulubionej kanapie mojej matki i pozostałam w tym stanie do końca seansu, bo przez cały czas czułam dotyk ramienia Jasona na swoim ciele.
Po filmie bliska śmierci z nadmiaru bodźców udałam się do swojego pokoju z głupawym uśmiechem na twarzy.
Za chwilę miało się rozpocząć pisanie SMS-ów…
***
Około wpół do drugiej skulona pod kołdrą po raz drugi usłyszałam, jak drzwi pokoju Dylana otwierają się i zamykają. Telewizor w jego pokoju był włączony, ale rozmawiali z Jasonem szeptem. Chyba nie chcieli mnie budzić, bo szczerze wątpiłam, żeby szykowali się już do snu.
Sięgnęłam po schowany pod poduszką telefon, starając się zapanować nad oddechem i niespokojnym biciem serca.
Nie mogłam się doczekać, żeby wysłać SMS do Jasona, a jednocześnie strasznie się tego bałam.
Palcami zimnymi jak lód szybko wystukałam na klawiaturze pierwsze słowa: „Cześć, Jason”.
Tak, wiem, bardzo oryginalne.
Nasłuchiwałam dźwięku jego telefonu, ale niczego nie usłyszałam. Z sercem w gardle usiadłam na łóżku i oparłam głowę o zagłówek. Może Amanda miała rację. Może to nie był najlepszy pomysł…
JASON: Kto to?
Możliwe, że z moich ust wydobył się stłumiony pisk, gdy telefon zaświecił mi się w ręku, nie wydając przy tym żadnego dźwięku. W ciemności pokoju moje ciało przeszedł niewytłumaczalny dreszcz. I tak zaczęłam pisać z Jasonem, podając się za tajemniczą nieznajomą.
JA: Nie sądzę, żebyś mnie kojarzył, nawet jeśli powiem Ci, jak mam na imię.
JASON: Nie dowiesz się tego, dopóki mi nie powiesz.
JA: Nazywam się Michelle. Chodzimy do tej samej szkoły.
JASON: Hmm… Masz rację. Nie znam żadnej Michelle.
JA: Nie jestem zaskoczona.
JASON: A to dlaczego, moja nowa koleżanko Michelle?
Chociaż zagubiłam się już w innym świecie, moje palce przestały biegać po klawiaturze, gdy usłyszałam, jak drzwi do pokoju Dylana otwierają się i cicho zamykają. Nie wiedziałam, czy to mój brat, czy Jason, ale na wszelki wypadek schowałam komórkę pod kołdrę, żeby światło ekranu nie przyciągnęło niczyjej uwagi.
JA: Zawsze jest wokół Ciebie tylu ludzi. Nowi znajomi nie mają chyba zbyt wielu okazji, żeby Ci się przedstawić. Ale wiesz co? Może jednak już mnie znasz.
JASON: Interesujące. Dopiero się poznaliśmy, Michelle, która tak naprawdę nie jesteś Michelle, a już mnie okłamujesz?
JA: Nie nazwałabym tego okłamywaniem. Powiedzmy, że jestem jedną z Twoich wielbicielek, trochę nieśmiałą. Chciałam tylko z Tobą porozmawiać.
JASON: Dobrze, grajmy na Twoich zasadach. O czym chcesz porozmawiać?
JA: Nie mam pojęcia. Może zaczniesz od tego, gdzie jesteś i co robisz?
JASON: Łatwe. Skoro już wiem, że nie jesteś Michelle, to zapewne kojarzysz mojego przyjaciela Dylana. Właśnie jestem u niego.
JA: Tak, kojarzę, i wiem, że jesteście bliskimi przyjaciółmi. To tyle.
JASON: Chciałabyś, żebym Cię mu przedstawił? To byłaby również okazja dla nas, by ponownie się zapoznać.
JA: Niekoniecznie.
JASON: Jak sobie życzysz, nowa nieśmiała koleżanko. O czym jeszcze chciałabyś porozmawiać?
JA: Domyślasz się, kim mogę być?
JASON: Och, kolejna gra. Jesteś zagadkowa, tajemnicza dziewczyno.
JA: Właściwie to nie powiedziałabym, żeby była to dla mnie gra.
Minęło pięć minut, ale nie pojawiły się żadne nowe wiadomości. Po dziesięciu minutach byłam już naprawdę zaniepokojona. Zmartwiłam się, że odgadł, kim jestem, i dlatego przestał pisać. Wstałam z łóżka i zaczęłam się przechadzać tam i z powrotem po swoim małym pokoju. W końcu jednak przestało mi to wystarczać, więc zeszłam po cichu na dół po butelkę wody. Musiałam się czymś zająć.
Weszłam do kuchni w podkoszulku i spodenkach od pidżamy. Wtem zobaczyłam Jasona wpatrującego się w okienko nad zlewem i zatrzymałam się.
– Jason? – wyszeptałam.
Odwrócił się do mnie.
– Hej, maleńka – szepnął. Jego czekoladowe oczy wyglądały na zbyt zmęczone, jak na oczy chłopca w jego wieku. – Co robisz na nogach o tej porze?
Zmusiłam się, by odwrócić wzrok od jego telefonu leżącego na blacie kuchennym.
– Chyba przyśnił mi się jakiś koszmar. Obudziłam się i nie mogłam zasnąć.
– Na co patrzyłeś? – Siląc się na swobodę, otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej butelkę wody.
– Tylko na swój dom.
– Z twoją mamą wszystko w porządku?
– Nie wiem, Olive. Naprawdę nie wiem.
Wydał z siebie głębokie westchnienie, po czym z roztargnieniem sięgnął po swój telefon i podszedł do mnie.
– Wiesz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać o tym, co cię gryzie? – zapytałam.
Zatrzymał się przede mną, a jego oczy były prawie niewidoczne w ciemności.
– Mogę?
– Oczywiście. Wiem, że czasami martwisz się o swoich rodziców. Możesz mi o tym opowiedzieć, jeśli chcesz.
– Masz rację, maleńka Olive. Martwię się o nich, ale to ostatnia rzecz, o jakiej chcę rozmawiać.
– Przepraszam – wymamrotałam i wbiłam wzrok w podłogę.
– Nic się nie stało. Zajrzyj do nas, jeśli będziesz czegoś potrzebować, dobrze? Nie sądzę, żebyśmy położyli się szybko spać.
Delikatnie dotknął moich włosów i już go nie było.
Odczekałam chwilę i weszłam na górę. Dylan wyjrzał na korytarz dokładnie w chwili, gdy zamierzałam wejść do swojego pokoju i pobiec po telefon.
– Co robisz, Olive?
„Cholera! Nie ma nic innego do roboty, niż uprzykrzać mi życie?” – pomyślałam.
– A ty co robisz? – odpyskowałam nieco zirytowana i zdenerwowana.
Przechylił głowę i uniósł brwi.
– Wracaj do łóżka. Jest późno.
– Właśnie to zamierzałam zrobić, zanim mi przeszkodziłeś. – Uniosłam rękę, w której trzymałam butelkę z wodą. – Zeszłam tylko po coś do picia. Przecież nie robię nic złego.
Najwyraźniej żadne z nas nie zamierzało ustąpić. „Czyżbym nie mogła wychodzić ze swojego pokoju tylko dlatego, że nocuje u niego przyjaciel?” – pomyślałam oburzona.
– Zostaw ją w spokoju, stary. – Usłyszałam dobiegający z tyłu głos Jasona.
– Dobranoc, Dylan – rzuciłam w końcu, po czym wślizgnęłam się do swojego pokoju, nie czekając na odpowiedź. Kto wie, co przykrego by mi jeszcze powiedział.
Wskoczyłam do łóżka i zaczęłam szukać telefonu pod kołdrą. Spanikowałam, bo nie mogłam go znaleźć. Uspokoiłam się, gdy zdałam sobie sprawę, że jest pod poduszką.
Znów poczułam tę głupią ekscytację. Sprawdziłam komórkę, ale nie znalazłam w niej żadnej nowej wiadomości od Jasona.
Starając się opanować, postanowiłam, że wyślę ostatni SMS, a potem jeszcze raz spróbuję szczęścia rano, zanim Amanda przyjdzie po telefon.
JA: Żadnych domysłów? Jestem zaskoczona.
JASON: Przepraszam, byłem zajęty. Przypomnij mi: w co gramy?
Nie mogłam się powstrzymać i nie skorzystać z tej okazji. Zastanawiałam się gorączkowo, czy o mnie wspomni, kiedy zacznę dopytywać, co robił.
JA: Zajęty? Czym? Już znalazłeś sobie nową przyjaciółkę, co? Szybki jesteś.
JASON: Rozśmieszasz mnie. Siostra Dylana mnie dopadła. Trudno to nazwać przebywaniem w ramionach innej dziewczyny.
Nie wiedząc, że za chwilę po raz pierwszy w życiu pęknie mi serce, stłumiłam ból, jaki wywołało we mnie słowo „dopadła”, i zmusiłam się do wysłania kolejnego SMS-a.
JA: Jest prawie druga w nocy, a Ty byłeś z siostrą Dylana? To brzmi ciekawie. Napisz coś więcej.
JASON: To tylko dziecko. Przylepa, która wszędzie za mną łazi, ale to jeszcze dziecko. Czasem o tym zapomina. Bardzo mnie ciekawi, kim jesteś. Chcesz, żebym się dowiedział?
Przeczytałam tę wiadomość tysiąc, a może milion razy. Łza spłynęła mi z kącika oka. Naciągnęłam na siebie kołdrę i położyłam się.
Po chwili delikatnie odłożyłam telefon na bok i zsunęłam kołdrę z twarzy, wbijając wzrok w ciemny sufit. W pewnym momencie poczułam wibrowanie sygnalizujące przyjście dwóch nowych wiadomości, ale je zignorowałam. Nie, to nieprawda. Pamiętam jak przez mgłę, że sięgnęłam po komórkę i skasowałam te SMS-y, zanim kolejne niespodziewane słowa zdążyły jeszcze bardziej mnie zranić. Nie mogłam ich przeczytać, nawet gdybym pragnęła się torturować.
„Przylepa”? „Dopadła”? – nie mogłam zapomnieć tych określeń. Moje serce rozpadło się na kawałki i nagle myśl o tym, że rano zobaczę Jasona, wydała mi się nie do zniesienia, podobnie jak fakt, że śpi w pokoju naprzeciwko.
Opuszczając nogi z łóżka, nie zwróciłam nawet uwagi, że popchnęłam swój telefon ku drzwiom szafy.
Kilka sekund później Dylan wpadł do mojego pokoju.
– Słyszałaś…? Olive, co się stało? – zapytał.
Spojrzałam na brata i otarłam łzy, ale kolejne wciąż spływały po moich mokrych policzkach.
Usiadł na łóżku i delikatnie położył dłoń na moich plecach, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w niego mocno. Objął mnie ramionami.
Ciepłymi i bezpiecznymi.
Usłyszałam kroki u progu, ale nie śmiałam podnieść wzroku. Nie chciałam zobaczyć Jasona. Myślałam, że już nigdy nie spojrzę mu w oczy.
– Przepraszam, to tylko zły sen – powiedziałam, wstrzymując oddech przy szyi Dylana.
– W porządku, siostrzyczko – uspokoił mnie. Zawahał się, po czym dodał: – Ja też przepraszam.
Następne kilka dni, podczas których Jason spał w pokoju naprzeciwko i siedział obok mnie przy stole, były dla mnie czystym piekłem. Najgorzej było patrzeć na jego uśmiech i wiedzieć, że nic nie znaczy.
Może nigdy nie znaczył.