Читать книгу Pokochać Jasona - Ella Maise - Страница 11
Rozdział 9
ОглавлениеOlive
Ktoś klepnął mnie w policzek.
– Obudź się, śpiochu. Czas wstać.
– Idź sobie – szepnęłam i schowałam głowę pod poduszkę.
– Jest prawie dziewiąta – jęknęła nade mną Lucy. – Musisz wstać.
Otworzyłam oczy, ale gdy ujrzałam nad sobą jej rozpromienioną twarz, szybko zamknęłam je z powrotem.
– Jesteś jak te irytujące koty, które oglądamy na Facebooku – wymamrotałam. – Dlaczego każesz mi wstawać? Nie mam dzisiaj zajęć.
– Bo musimy uczcić wczorajsze spotkanie. I nie jestem kotem, nie obrażaj mnie, kobieto. Jestem słodkim szczeniaczkiem, którego wszyscy chcieliby wziąć do domu.
Nie mogąc się powstrzymać, znów ziewnęłam i niechętnie otworzyłam oczy. Na szczęście już nie nachylała się nade mną.
– Która godzina?
– Dziewiąta.
– Świętujemy o dziewiątej rano? Kto wpadł na taki genialny pomysł? Ja odpadam. Wróć o jakiejś rozsądnej godzinie.
– No chodź, Olive. – Ściągnęła ze mnie kołdrę. – Nie masz zajęć, ale ja mam. Więc wstawaj, wstawaj, wstawaj.
– Jezu, jesteś jak pięciolatek.
– Jeśli nie chcesz, żebym wylała na ciebie wiadro zimnej wody, to wstań, doprowadź się do porządku i czekaj przy drzwiach za niecałe pół godziny.
– No dobra – warknęłam. Opuściłam nogi na podłogę i popchnęłam przyjaciółkę. – Zejdź mi z drogi.
Klasnęła w dłonie.
– Oto entuzjazm, jakiego oczekiwałam!
Po dwudziestu minutach byłam gotowa do wyjścia, w przeciwieństwie do Lucy i Char.
– Idę świętować sama! – zagroziłam, stojąc przy drzwiach wejściowych.
– Czekaj, już idę! – krzyknęła Lucy, a w tym samym momencie Char otworzyła drzwi i wyszła ze swojego pokoju.
– Ty też masz zajęcia, Char? – zapytałam, zauważywszy w jej ręku spory zestaw książek.
– Niestety tak. Potem będziemy się uczyć z dziewczynami.
– Masz ostatnio dużo nauki. Może mogłabym ci w czymś pomóc?
Char była nieśmiałą i słodką blondynką. Studiowała anglistykę, tak jak ja, ale w przeciwieństwie do mnie nie interesowała się twórczym pisaniem.
– Miło z twojej strony, że pytasz, biorąc pod uwagę to wszystko, co się teraz dzieje w twoim życiu. Być może skorzystam z twojej propozycji przed egzaminami końcowymi.
– Oczywiście. Właściwie to mnie też by to pomogło.
Nie chciałam ulegać sugestiom Marcusa, ale nie zamierzałam też dopuścić do tego, aby jego proroctwa się spełniły, szczególnie gdy byłam już tak blisko wczesnego ukończenia studiów.
– Twoja książka wciąż wymiata w rankingach! – wykrzyknęła Lucy i zaczęła podskakiwać.
– Znów zaczynamy – mruknęła Char z uśmiechem, podczas gdy ja przygotowywałam się na kolejny atak.
Dwie sekundy później ręce Lucy były już na mojej szyi i podskakiwałyśmy razem, po raz tysięczny świętując jej podekscytowanie sukcesem mojej książki. A nawet jeśli nie był to jeszcze tysięczny raz, to z pewnością znajdowałyśmy się blisko tysiąca.
Prawda była taka, że wystrzegałam się sprawdzania recenzji, rankingów i innych takich rzeczy, ponieważ bałam się, że to wszystko okaże się tylko snem. Ale Lucy zamieniła się w zaciętą tropicielkę: od czasu, kiedy moja książka pojawiła się na Amazonie – czyli od dwóch miesięcy – odświeżała te wszystkie strony prawie co godzinę, o różnych porach dnia. Z tego samego powodu starałam się nie ekscytować zbytnio perspektywą zobaczenia Isaaca i Evie na ekranie. Postanowiłam, że dopiero wtedy, gdy Dream Catch Studios przedstawi mi kontrakt – jeśli rzeczywiście biorą to na poważnie – a ja go podpiszę, będę płakać ze szczęścia przez kilka dni albo szaleć z Lucy po całym mieście.
– Wciąż w pierwszej setce? – zapytałam z dość wyraźną nutą nadziei w głosie.
Przerzuciła włosy przez ramię.
– Raczej w pierwszej piątce, kobieto. Dajesz czadu.
Moja książka była numerem jeden na liście bestsellerów w kilku witrynach przez prawie sześć tygodni. Ku mojemu zdumieniu po dwóch miesiącach nadal znajdowała się w pierwszej piątce. Skusiłam się na kolejną serię podskoków z Lucy, nie zwracając uwagi na Marcusa, który przyglądał się nam, oparty o framugę drzwi.
Już po chwili byłyśmy na zewnątrz, świętując mój sukces z kawą latte i rogalikami. To było warte wszystkich tych cholernych kalorii, które poszły nam w biodra.
***
Zbliżała się szesnasta, kiedy imię Jasona wyświetliło się na ekranie mojego telefonu. Siedziałam sama w salonie i wpatrywałam się tępo w pusty dokument tekstowy, usiłując odkryć, jaką nową opowieść podsuną mi teraz mój umysł i serce. Nie muszę chyba dodawać, że żadne z nich nie miało mi nic do powiedzenia w tej sprawie.
Uspokoiłam nieco serce, żeby przestało trzepotać jak dziki ptak w mojej klatce piersiowej, i wzięłam głęboki oddech, zastanawiając się przy tym, czy to dziwne, że reaguję tak gwałtownie na zwykły telefon.
– Cześć – przywitałam się, przyjmując połączenie.
– Hej, mała. Nie przeszkadzam?
– Nie. Co mogę dla ciebie zrobić? – zapytałam i podniosłam butelkę z wodą do ust, żeby zwilżyć nagle zaschnięte gardło.
– Ale oficjalny ton! – Cmoknął z dezaprobatą i byłam prawie pewna, że potrząsnął głową, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Wkrótce odzyskam twoje względy. Już kiedyś mnie pokochałaś, więc teraz też uda mi się podbić twoje serce.
Parsknęłam wodą prosto na tani stolik kawowy marki IKEA stojący przed kanapą i zakrztusiłam się. Kaszlałam przez chwilę, nie mogąc złapać oddechu.
– Co? – wycedziłam, chociaż chciałam powiedzieć: „Och, Jason, wciąż jestem zakochana w tobie po uszy, a może nawet bardziej”.
– Co się dzieje, Olive? Wszystko w porządku?
– Tak. Tak – odpowiedziałam szorstko. – Po prostu poleciało nie w tę dziurkę. Nic mi nie jest.
– No to dobrze. Przestraszyłaś mnie. Myślałem, że ktoś cię dusi.
– Nie dzieją się tutaj aż tak ekscytujące rzeczy.
– Duszenie wydaje ci się ekscytujące?
– Mnie nie, ale niektórym osobom na pewno tak. Nie krytykuj, póki nie spróbujesz.
Odniosłam wrażenie, że rozmyśla nad tym przez chwilę.
– Dobrze, nie mówmy już o tym. – Odchrząknął. – Nie powinnaś nawet wiedzieć o takich rzeczach.
Wydałam z siebie wytworne prychnięcie, ale mnie zignorował.
– Nie odpowiedziałaś na moje SMS-y.
– Nie chciałam ci przeszkadzać.
Wstałam i stanęłam przy oknie, licząc samochody przejeżdżające naszą ulicą.
– Przecież to ja do ciebie napisałem. Dlaczego twoja odpowiedź miałaby mi przeszkadzać?
– Było już późno. Po prostu myślałam, że jesteś zajęty albo gdzieś wyszedłeś. Dlaczego właściwie dzwonisz?
– Jesteś okropna, próbując tak sprytnie zmienić temat, mała. Od tej pory możesz odpowiadać na moje SMS-y o każdej porze dnia i nocy. Zapomniałem cię wczoraj poprosić, żebyś zadbała o to, żeby mój numer nie dostał się w niepowołane ręce, dobrze? Przechodzę wtedy prawdziwe piekło.
– Nie musisz się martwić o moich przyjaciół. Tylko Lucy zna hasło do mojego telefonu i nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego. Wiem, że mogła ci się wydać nieco szurnięta z tymi swoimi podskokami i okrzykami, ale nie ukradłaby twojego numeru, żeby potem zawracać ci głowę. – Przerwałam i zastanowiłam się chwilę. – Muszę cię jednak ostrzec, że może próbować cię pomacać przy najbliższej okazji. O to akurat możesz się martwić, jeśli chcesz, ale wiedz, że dalej się nie posunie. A jeśli żałujesz, że podałeś mi swój numer, mogę go skasować.
– Próbujesz się mnie pozbyć. To ogromny cios dla mojego ego, maleńka. Mam nadzieję, że opamiętasz się w porę, zanim odniosę trwałe obrażenia.
– Nie zamierzałam być… cóż, wredna. Po prostu nie chcę, żebyś się martwił.
Byłam zbyt nakręcona, żeby ustać w jednym miejscu, więc zaczęłam przechadzać się po salonie tam i z powrotem. „Dlaczego po prostu nie powiedział mi, co myśli o książce? Nawet jeśli przeczytał kilka stron, na pewno miał już jakieś zdanie na jej temat” – myślałam.
– Nie martwię się. Chciałem cię tylko poinformować, że rozmawiałem z Keithem, tym facetem ze studia filmowego. Nie wyślą umowy tobie, tylko mojemu agentowi.
Stanęłam jak wryta.
– Co? Dlaczego?
– Bo nie chcę, żeby cię wykorzystali. Tom przejrzy kontrakt, a potem spotkamy się u mnie, żebyś mogła go podpisać, jeśli będziesz zadowolona z warunków. Daj mi znać, kiedy masz czas, a ja zaaranżuję spotkanie. Tylko musi to być w ciągu kilku najbliższych dni, bo w piątek wyjeżdżam do Kanady na parę miesięcy.
– Och – wymamrotałam, głównie do siebie. Ta wiadomość dotarła aż do mojego żołądka, więc przygryzłam kciuk, usiłując wymyślić właściwą odpowiedź. – To już za dużo, Jason. Mimo tego, co powiedziałam wczoraj, jestem pewna, że nie masz tyle czasu, żeby opiekować się młodszą siostrą swojego starego przyjaciela.
Zakasłał i przeklął na drugim końcu linii.
– Wszystko w porządku? – zapytałam.
– Tak. Przepraszam. Słuchaj, nie chodzi o Dylana. Chodzi o ciebie. Nie pozwoliłabyś Dylanowi ci pomóc, gdyby był na moim miejscu? Potraktuj mnie jako zastępcę twojego brata. Nie pozwolę nikomu wykorzystać twojej pracy, Olive. Dostaniesz to, na co zasługujesz, i ani odrobiny mniej.
Jego słowa przeniosły mnie z powrotem do mojego złamanego czternastoletniego serca. Zdawało się, że bez względu na to, ile będę miała lat, zawsze będzie widział we mnie tylko młodszą siostrę.
Kiwnęłam głupio głową, po czym uświadomiłam sobie, że przecież nie widzi mnie przez telefon, więc zmusiłam się do otwarcia ust.
– Dziękuję, Jasonie. Doceniam to – odparłam stłumionym głosem. – Muszę już kończyć. Przyjaciółki na mnie czekają. Napiszę ci SMS, kiedy jestem wolna. Możesz umówić nas na spotkanie zgodnie ze swoim harmonogramem. Nie chcę być dla ciebie ciężarem.
– Maleńka – powiedział łagodniejszym tonem. – Nie będziesz dla mnie ciężarem, nawet gdybyś próbowała.
– Dziękuję. Do widzenia, Jason.
Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, przerwałam połączenie, a potem wyłączyłam telefon.
Wiem, że to było dziecinne i głupie posunięcie, ale bałam się, że znów zadzwoni, kiedy będę zajęta użalaniem się nad sobą.
Wieczorem odbyłam długą rozmowę z mamą. Jak się okazało, osobiście poprosiła Jasona, żeby się mną zaopiekował. Uznała, że powinniśmy współpracować, skoro dostał rolę Isaaca. Musiałam jej wytłumaczyć, że nie będę zaangażowana w proces powstawania filmu.
Postanowiłam zorientować się trochę w temacie i okazało się, że reżyserowie zwykle nie chcą, aby autor książki wchodził im w drogę i podejmował decyzje w kwestii adaptacji. Takie szychy nie dbają o uczucia jakichś pisarzy.
Poza tym nie wiedziałam, jak się czuć z tym, że Jason mi pomaga, aby wyświadczyć przysługę mojej rodzinie.
Długo głowiłam się, co powinnam zrobić… no dobrze, może nie aż tak długo. W końcu kto przy zdrowych zmysłach zrezygnowałby z okazji do spędzenia czasu z Jasonem Thornem w jego własnym domu? Nie byłam tak odważna, jak Lucy, i nie zamierzałam go dotykać na pierwszym spotkaniu, ale nic nie powstrzymałoby mnie przed dyskretnym podziwianiem jego ciała i tego cholernego dołeczka.
Skończyłam się nad sobą użalać.
– Jestem gotowa, Jasonie Thornie – mruknęłam, dodając sobie animuszu.
Po tych wszystkich latach stałam się mistrzynią kochania go na odległość. Byłoby głupio, gdybym nie wykorzystała tej sytuacji.
Sięgnęłam po telefon i wysłałam mu krótki SMS, w którym poinformowałam go, że jestem wolna w czwartek.
Po zakończeniu wieczornej toalety wróciłam do pokoju i w skrzynce odbiorczej zobaczyłam SMS od niego.
JASON: Przyjadę po Ciebie o osiemnastej, a potem poczekamy u mnie na Toma. A zanim się do nas przyłączy, postaraj się nie ranić mojego ego bardziej, niż już to zrobiłaś, maleńka.
Zasnęłam z szerokim uśmiechem.