Читать книгу Pokochać Jasona - Ella Maise - Страница 12

Rozdział 10

Оглавление

Olive

W czwartek rano powoli wybudzałam się ze snu bez marzeń sennych. Nagle uświadomiłam sobie, że na moim brzuchu leży czyjaś ciężka ręka.

– Co, do diabła? – zapytałam na wpół przytomnie i zmusiłam się do otwarcia oczu. No tak, to Lucy rozłożyła się na mnie.

Na dźwięk mojego głosu przytuliła się mocniej i zarzuciła na mnie nogę.

– Lucy – jęknęłam, bezskutecznie usiłując ją odepchnąć. – Wracaj do swojego łóżka, do cholery. Chociaż raz pozwól mi się wyspać.

– Nie mogę – wymamrotała, nawet nie próbując otworzyć oczu. – Jameson zasnął po naszym seksmaratonie. Chyba niechcący usmażyłam mu mózg. Nie rusza się i na nic nie reaguje.

Przytuliła twarz do moich piersi.

– Mmmm. Jak to możliwe, że twoje cycki są takie miękkie, a zarazem jędrne? Uwielbiam na nich spać. Najlepsze poduszeczki na świecie.

– Od teraz będę zamykać drzwi na noc.

– Nie pamiętasz, że potrafię otworzyć każdy zamek?

– No tak. Cóż, nie zasnę, jeśli będziesz mnie obmacywać, więc wracaj do swojego cholernego łóżka.

– Ale ja nie mogę z nim spać w jednym łóżku. – Poklepała mnie po twarzy, nie otwierając oczu. – Tu jest wygodnie. Zaśnij już, za dużo oddychasz.

– Przepraszam za niedogodności, ty szalona ośmiornico. Dlaczego, do cholery, nie możesz z nim spać w jednym łóżku?

– Bo tak – odpowiedziała, jakby rozmawiała z dzieckiem. – To był tylko jednorazowy numerek, a on łamie zasady. Jeśli zasnę z nim w jednym łóżku, nasza relacja zamieni się w związek.

– A co w tym złego? Ślinisz się na jego widok, nie wspominając o tym, że był to już chyba wasz dwudziesty raz. Z pewnością nie na tym polegają jednorazowe numerki. Zwiąż się z tym facetem, na litość boską, i oszczędź nam wszystkim kłopotu, proszę.

– Ale jużżżż lulaaaaj – wymamrotała i zasnęła na mnie.

– Lucy! – krzyknęłam wystarczająco głośno, żeby ją obudzić.

Jej zaspane oczy spotkały się z moimi.

– Co? Gdzie idziemy? Kto nie żyje?

– Ty zaraz zginiesz, jeśli ze mnie nie zejdziesz.

– Musisz dziś wieczorem porządnie wypieprzyć Jasona Thorna albo będziemy musiały znaleźć kogoś, żeby cię przeleciał. I to szybko – wysapała i odwróciła się do mnie plecami. Ułożyła się wygodnie, zagarniając moje poduszki i mamrocząc pod nosem. – Jesteś samolubna, że chcesz zatrzymać swoje cycuszki tylko dla siebie.

– Zaczynam współczuć Jamesonowi.

– To lepiej przestań. W przeciwieństwie do ciebie wczoraj w nocy zrobił mi dobrze.

– Zamknij się, proszę. Nie potrzebuję szczegółów.

– Nie zdradzam ci żadnych szczegółów, ty cnotko. Mówię tylko, że było całkiem satysfakcjonująco i tobie też przydałaby się taka satysfakcja. Nadal jestem obolała we właściwych miejscach.

– Rozumiem. Dzięki. A teraz już śpij. Błagam cię.

O dziwo, nie usłyszałam odpowiedzi. Zamknęłam oczy w nadziei, że uda mi się pospać jeszcze parę godzin.

Niestety kilka minut później znów usłyszałam Lucy.

– Olive? Obudziłaś się?

– Nie – jęknęłam.

– Świetnie. Wypieprzysz dziś Jasona Thorna? Chcę znać wszystkie szczegóły. Każdy najmniejszy, sprośny szczegół. Czy jest gruby i wygięty? A może krótki i gruby? Żylasty? Albo wielki i długi? Wyobrażasz sobie, jakie miałabyś szczęście, gdyby taki był? Przyznaj się, nigdy nie zakradałaś się do łazienki, kiedy brał prysznic? Założę się, że nawet gdy miał osiemnaście lat, jego ptaszek był imponujący.

– Skończyłaś? Która jest godzina? – wymamrotałam.

– Szósta.

– Zabiję cię.

– Tak, wiem. Ale jeszcze nie skończyłam. Chcę więcej szczegółów. Potrzebuję więcej szczegółów. Jak on całuje? Czy całuje tak jak w Szybkich pieniądzach, czy tak jak w Co ze mnie zostało?

Odwróciła się twarzą do mnie, najwyraźniej coraz bardziej rozentuzjazmowana.

– Chodzi mi o to, że szczegóły są bardzo ważne, wiesz? Jaki jest naprawdę? Czy obejmie delikatnie twoją twarz, gdy będzie cię całował? Czy może prześlizgnie palcami po twoich włosach i przyciśnie cię mocno do swojego ciała?

– Długo się nad tym zastanawiałaś, prawda? – zapytałam w końcu.

– A kto nie?

– Jeśli dowiem się czegoś na ten temat, dam ci znać, żebyś mogła umrzeć w spokoju. Czy teraz możemy już iść spać?

– Mogę się położyć z tobą na łyżeczkę?

– Czy wtedy szybciej zaśniesz?

– Obiecuję.

– Tylko ręka.

– Tylko ręka – powtórzyła.

Przytuliła się i powoli objęła mnie ręką.

– Dziękuję.

– Myślę, że może ci wyjść z Jamesonem, Lucy – powiedziałam najłagodniej, jak umiałam.

Pod całą swoją hardością, którą pokazywała światu, była najsłodszą i najbardziej romantyczną dziewczyną, jaką znałam. Była jeszcze bardziej sentymentalna niż ja, a to mówiło samo za siebie. Jedyny problem tkwił w tym, że nigdy nie zaufała żadnemu mężczyźnie na tyle, żeby pokazać mu swoją wrażliwość. A jednak facet śpiący w pokoju obok okazał się nad wyraz uparty. Zawsze lubiłam mężczyzn, którzy wiedzieli, czego chcą, i nie bali się o to zawalczyć. Dlatego stawiałam na Jamesona.

– A ja myślę, że musimy opracować plan, co powinnaś zrobić z Jasonem Thornem – odpowiedziała.

Zaczęłam protestować, ale mi przerwała.

– Nie, posłuchaj mnie. Oboje jesteście seksowni i w dodatku już coś między wami iskrzy.

– Czy możemy o tym porozmawiać innym razem?

– Przed twoją wieczorną randką?

– To nie jest żadna randka. Będę omawiać kontrakt z jego agentem. To jest… praca.

– Skoro tak mówisz…

– Boże, rano zawsze za dużo gadasz.

Przestałam jej słuchać, po kilku próbach zaangażowania mnie w rozmowę o Jasonie poddała się i pozwoliła nam spać.

***

– Chyba jestem trochę zakochana w twoim samochodzie – wyznałam chwilę po tym, jak ruszyliśmy z Jasonem do jego domu.

– Tak? – zapytał z uśmiechem.

– Tak. Uwielbiam tę głęboką czerń i czerwone, skórzane akcenty. Ach, i on ma takie urocze oczka z przodu.

– On? Spyder to nie on. To kobieta i nic w niej nie jest urocze. Seksowne? To tak. Piekielnie. Ale śliczne oczka? O nie.

Wzruszyłam ramionami.

Namówiłam Char, żeby odwróciła uwagę Lucy, i zwiałam z mieszkania, zanim moja najlepsza przyjaciółka zdołała mnie dorwać, żeby omówić ze mną swoje nowe plany. Zrobiła nawet listę zatytułowaną „Jak sprawić, żeby Jason zakochał się szaleńczo w zielonej Oliwce”. Jak to uzasadniła? Stwierdziła, że potrzebuje, żeby mnie dobrze wypieprzył. Jej mała śliczna główka doszła do wniosku, że jestem najlepszą kandydatką, by udzielić odpowiedzi na nurtujące ją pytania na jego temat. Na szczęście udało mi się jej umknąć i byłam pozytywnie nastawiona do tego wieczornego spotkania. Przecież nie mogłam doświadczyć niczego gorszego niż bycie projektem Lucy. Samo przebywanie w towarzystwie Jasona sprawiało mi za dużo trudu, bym miała się jeszcze zastanawiać nad tym, jak wyglądają pewne części jego ciała.

Jego dom znajdował się na zboczu wzgórza z widokiem na Beverly Hills. Co zaskakujące, nie czułam się nieswojo w jego towarzystwie, dopóki nie zobaczyłam tych pięknych, zdobionych stalowych bram. Wcisnął coś w swoim telefonie, po czym brama otworzyła się i podjechaliśmy do ogromnych białych drzwi jego posiadłości, czy też raczej rezydencji.

– Wow – westchnęłam głęboko po wyjściu z samochodu. – Niesamowite miejsce, Jason.

Rozglądając się z zachwytem po dobrze utrzymanym ogrodzie wokół domu, odczułam nagłą potrzebę zdjęcia butów i pobiegania po trawie.

– Podoba ci się? – zapytał z osobliwym, niewinnym uśmiechem na swojej przystojnej twarzy. – Nie uważasz, że to przesada?

– Jesteś prawdziwą hollywoodzką gwiazdą – powiedziałam, nie mogąc oderwać wzroku od budynku. – Byłabym rozczarowana, gdybyś mieszkał w jakimś zaniedbanym domu. Twoje dziewczyny pewnie jeszcze bardziej wariują na twoim punkcie, gdy je tu przywozisz.

Jakby jego rozbrajający uśmiech nie wystarczał, aby sprzedać za niego duszę diabłu.

– Jesteś pierwszą dziewczyną, którą tu przywiozłem.

Znów rozejrzałam się dookoła i podeszłam do niego.

– Co masz na myśli? – zapytałam.

Podrapał się w głowę, po czym dał mi znak, żebym poszła za nim do drzwi wejściowych.

– Można powiedzieć, że jestem trochę dziwny. Mój dom jest w pewnym sensie moim schronieniem – wyjaśnił. – Pracuję w wymagającej branży. Na planie ciągle otacza mnie mnóstwo ludzi, ale nawet poza nim wszyscy wiedzą wszystko o moim życiu, czy mi się to podoba, czy nie. Chcę, żeby to miejsce pozostało nieskażone. Nie mam nawet służby dostępnej przez całą dobę siedem dni w tygodniu. Za bardzo lubię prywatność.

Otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Weszłam tam nieco zbyt podekscytowana.

– Więc… chcesz powiedzieć, że nie urządzasz tu ekstrawaganckich hollywoodzkich imprez? Cholera, miałam nadzieję, że się na taką załapię.

Zaśmiał się. Ten gardłowy dźwięk był porywający.

Gdy przechodziliśmy przez wąski korytarz, nasze ręce prawie się dotykały, a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy i uśmiechniętych oczu.

– A może poszłabyś ze mną na takie ekstrawaganckie hollywoodzkie przyjęcie, jeśli zostanę zaproszony?

– Chętnie.

W końcu weszliśmy do salonu połączonego z kuchnią. Westchnęłam z zachwytem i podeszłam prosto do szklanych ścian, za którymi roztaczał się zabójczy widok. Na rozległym terenie znajdowały się basen bez krawędzi i jacuzzi. Gapiłam się na to wszystko z nosem przyklejonym do szyby, a Jason stał za mną.

– Czy mogą mnie tutaj pochować? – zapytałam z przejęciem. – Pozwolisz im? Proszę! Chcę tylko, żeby mój duch siedział tu i patrzył na miasto, a może też spacerował sobie po trawie od czasu do czasu. W ogóle nie będzie cię nawiedzał.

Znów zachichotał.

– Nie sądziłem, że aż tak ci się tu spodoba.

– Chyba żartujesz. Dałabym prawie wszystko, żeby móc tu wracać wieczorami.

Rzuciłam basenowi tęskne spojrzenie, a potem popatrzyłam na Jasona.

– Poważnie. To niesamowite, co osiągnąłeś i na co sobie zapracowałeś. Nie wiem, czy to coś dla ciebie znaczy, ale jestem z ciebie dumna. Byłam dumna, jeszcze zanim zostałeś wybrańcem losu.

Uśmiechnęłam się do niego i wzruszyłam ramionami.

– Cieszę się, że mieszkałeś wtedy z nami. W przeciwnym razie nie mogłabym cię irytować, gdy byłam małą dziewczynką.

Poczułam znajomy dotyk na włosach. Objął mnie za szyję i przyciągnął do siebie. Oparłam swoją drżącą dłoń na jego klatce piersiowej, tuż przy sercu. Musnął wargami moje czoło i nie wypuszczał mnie z objęć. Zamknęłam oczy i pozwoliłam swojemu sercu cieszyć się tą błogą chwilą. Wciąż biło jak szalone, kiedy się odsunął. Uśmiechnął się do mnie, patrząc mi w oczy.

– Nigdy mnie nie irytowałaś, maleńka. Gdybyś o mnie nie dbała, kto dawałby mi pierwsze i największe kawałki tych wszystkich ciast, które piekłaś z mamą?

Zachichotałam.

– Pamiętasz, jak po raz pierwszy zjawiłeś się w naszym domu? Obiecałam ci największy kawałek szarlotki, a potem chciałam ci dać chyba połowę tego cholerstwa. Nigdy nie zapomnę wyrazu zaskoczenia na twojej twarzy.

W jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.

– Jak mógłbym zapomnieć? Wyglądałaś na taką zadowoloną z siebie. Chciałaś, żebym wypowiedział się na temat twoich zdolności kulinarnych.

– No cóż, nie byłam już taka szczęśliwa, kiedy mama zabrała mi ciasto z rąk.

– I tak zdołałaś mi podsunąć pięć kawałków, maleńka. Po kolacji twojej mamy ledwo wcisnąłem w siebie jeden.

Zamilkł, napotykając moje spojrzenie.

– No cóż, złamałeś mi serce – powiedziałam miękko.

Kiedy nie mogłam oderwać oczu od jego kuszącego dołeczka, Jason spojrzał na mnie z taką czułością, że przez chwilę nie wiedziałam, co zrobić ani powiedzieć.

„Czy zdołam być tylko jego przyjaciółką?” – zastanawiałam się. „Czy będę potrafiła ignorować swoje serce, które krzyczy i błaga o miłość? Czy on w ogóle chce się ze mną przyjaźnić, czy to tylko jednorazowa przysługa?” Nagle rozległ się głośny dzwonek telefonu, a Jason wypuścił mnie z objęć, żeby odebrać.

– Tom? Tak. Nie spiesz się, poczekamy. Dobrze, zadzwoń do niej i wymyśl jakąś nową strategię.

Zakończył rozmowę.

– Będzie tu za godzinę – zwrócił się do mnie. – Alvin przywiózł dla nas chińskie żarcie. Jesteś głodna?

– Alvin?

– Mój asystent. Poznacie się wkrótce.

Skierował się do swojej pięknej kuchni, a ja poszłam za nim, podziwiając ruchy jego rąk i spokojne kroki.

„Tylko nie patrz na jego tyłek, Olive. Po prostu tego nie rób” – napominałam siebie w myślach.

Niebo powoli ściemniało się za szklaną ścianą i nagle tylne patio rozświetliły łagodne światła, sprawiając, że całe miejsce wyglądało… wprost magicznie.

– Olive? – Jason zawołał mnie rozbawiony, kiedy zauważył, jak podchodzę do szyb, żeby przyjrzeć się bliżej temu zjawisku.

Wróciłam z westchnieniem do długiej kuchennej lady, a Jason wyjął z jednej z szafek więcej niż kilka toreb z jedzeniem na wynos.

– Co jest na kolację? – spytałam.

Nieudolnie wskoczyłam na jeden z barowych stołków i prawie się z niego zsunęłam. „Jezu, dlaczego, u diabła, te stołki są tak małe?” – pomyślałam.

Nie chciałam jednak niczego dać po sobie poznać i udawałam, że wszystko jest w porządku. Oparłam nogę na podnóżku i usiłowałam usiąść na tym głupim czymś bokiem, żeby sprawić wrażenie, że jest mi wygodnie. W końcu ręce zaczęły mnie boleć od prób utrzymania równowagi, więc poddałam się i zeskoczyłam, zanim zdążyłam spaść.

Zdjęłam skórzaną kurtkę, okrążyłam wielką wyspę kuchenną i stanęłam obok Jasona.

– Och, kurczak chow mein! Mamy też wołowinę? – zapytałam, zaglądając do jednego z pudełek.

– Na szczęście mamy dwa dania z wołowiny i dwa dania z kurczaka, i wszystkie możliwe dodatki.

– Świetnie. Mogę w czymś pomóc?

– Próbuję znaleźć pałeczki – mruknął, opróżniając wszystkie torby na blacie. – Możesz sprawdzić w szufladzie po lewej stronie? Powinienem je gdzieś mieć.

– Pewnie. – Odłożyłam na bok puste papierowe torby i pochyliłam się nad szufladami. Nie miały żadnych uchwytów, więc nacisnęłam lekko pierwszą z nich. Otworzyła się automatycznie.

„Ci bogaci ludzie”. Przewróciłam oczami.

W środku leżało mnóstwo noży ułożonych w imponujący sposób według wielkości, ale żadnych pałeczek. Zamknęłam szufladę, a gdy dotknęłam lekko drugiej, nagle otworzyła się trzecia, uderzając mnie tuż pod kolanem. Syknęłam z bólu i cofnęłam się gwałtownie.

Zamiast zachować równowagę, jak każda pełna wdzięku kobieta, uderzyłam tylną częścią uda w inną szufladę, którą Jason otworzył za mną, i straciłam równowagę. W ułamku sekundy pogodziłam się z faktem, że zaraz upadnę na tyłek, szkoda tylko, że stanie się to na oczach Jasona pieprzonego Thorna.

A jednak zamiast uderzenia tyłkiem o podłogę poczułam dłoń obejmującą mnie mocno za lewą pierś i rękę przytrzymującą mnie tuż pod biustem. Przez chwilę – długą chwilę – oboje staliśmy nieruchomo, chociaż w moim przypadku trudno to było nazwać staniem, skoro moja pupa znajdowała się równolegle do podłogi. Jason ścisnął moją pierś, jakby sprawdzał jej rozmiar, a drugą rękę przesunął nieco bliżej brzucha.

– Kurwa – zaklął chrapliwym głosem tuż przy moim uchu, przyprawiając mnie o dreszcze. Nie mogłam nie zamknąć oczu, żeby poddać się temu uczuciu. Co z tego, że wygięłam się nieco pod jego dotykiem i ledwo powstrzymałam jęk? Któż mógłby mnie za to winić? W końcu jestem tylko człowiekiem.

Nagle zdjął prawą dłoń z mojego brzucha, jakby zaczął go parzyć, a ja zachwiałam się na nogach i chwyciłam za pierwszą rzecz, jakiej mogłam się złapać.

Za jego rękę.

Tak, tę, która wciąż przykrywała moją pierś.

No dobrze, jeśli naprawdę chcecie, żebym to przyznała, to ścisnęłam jego dłoń, przez co zmusiłam go do ściśnięcia mojej piersi. A może raczej obmacałam samą siebie jego dłonią? Kto to, do cholery, wie i kogo to właściwie obchodzi? Na całym świecie mnóstwo męskich rąk dotyka kobiecych piersi. Założę się, że w tym samym momencie wiele z nich zaznało dotyku.

– Maleńka – warknął.

Przywarł klatką piersiową (och, dobry Boże) do moich pleców, przytrzymując mnie mocniej.

„Jeden głęboki oddech. Drugi głęboki oddech” – przypominałam sobie w myślach.

Jego dłoń wciąż była na moim cycku, a w dodatku sama ją tam przytrzymywałam. (Chyba mi się nie dziwicie?)

– Strasznie przepraszam. Po prostu… daj mi chwilkę na odzyskanie równowagi.

Znów chwycił mnie ręką w pasie i postawił na nogi. Kiedy nie znajdowałam się już w pozycji równoległej do pięknej drewnianej podłogi i poczułam grunt pod nogami, niechętnie puściłam jego dłoń, która wciąż spoczywała wygodnie na mojej piersi.

Gdy tylko upewnił się, że wszystko ze mną w porządku, zdjął ze mnie dłonie i powoli wykonał kilka kroków w tył.

Nie wiedząc, co powiedzieć, spojrzałam w dół i zobaczyłam cholerne pałeczki w trzeciej szufladzie.

Odchrząknęłam kilka razy.

– Znalazłam je.

– Świetnie – powiedział chwilę później drżącym, niskim głosem.

Jezu! Czyżby marzenia się spełniały?

Nie mając odwagi na niego spojrzeć, chwyciłam dwa zestawy pałeczek, pchnęłam tę przeklętą szufladę i wróciłam do szklanych ścian.

Pewnie byłam czerwona jak pieprzony burak, a jednak uśmiechałam się niczym wariatka. Nie miałam pojęcia, jak otworzyć szyby, więc zdecydowałam, że najrozsądniej będzie poczekać na Jasona, zanim zdewastuję mu dom.

Stanął obok mnie z małym pilotem i dwoma pudełkami jedzenia na wynos w ręku.

Kiedy wszystkie szklane ściany otaczające salon i kuchnię otworzyły się, wkroczyłam do raju i wzięłam głęboki oddech, wypełniając płuca świeżym powietrzem.

– Ależ niesamowicie pachnie – powiedziałam niskim głosem, nie mając jeszcze odwagi spojrzeć Jasonowi w twarz.

– Pachnie… jak trawa – odparł.

– Wiem. Uwielbiam to.

Wykonałam kilka kroków.

– Czy możemy usiąść przy basenie? – zapytałam.

– Mamy stolik. – Wskazał na duży stół na patio.

– Widzę, ale chciałabym zanurzyć nogi w wodzie.

Dotknął moich pleców i poprowadził mnie w kierunku basenu. Wepchnęłam pałeczki do kieszeni, zdjęłam buty, schyliłam się i podwinęłam dżinsy. Kiedy byłam już usatysfakcjonowana ich długością, wyprostowałam się i stanęłam na brzegu basenu.

– To niesamowite, Jason.

Nie odpowiedział, więc spojrzałam na niego i zobaczyłam, że też zdejmuje buty i skarpetki. Przygryzłam dolną wargę, żeby się nie uśmiechnąć, i odwróciłam głowę, podziwiając niesamowity widok. Wyjęłam pałeczki z kieszeni, żeby się nie złamały, po czym usiadłam i zanurzyłam nogi w basenie. Zamknęłam oczy i z uśmiechem zwróciłam twarz ku niebu. Usłyszałam cichy plusk wody, gdy Jason usiadł obok.

– Dziękuję, że mnie tu zaprosiłeś – powiedziałam w końcu i otworzyłam oczy, żeby na niego spojrzeć.

Wpatrywał się we mnie. Odwzajemnił mój uśmiech, pokręcił głową i wręczył mi kolację, wyjmując mi z rąk pałeczki, zanim zdążyłam mu je podać.

– Nie mogę się do ciebie przyzwyczaić, maleńka. Jesteś inna niż ta dziewczynka, którą zapamiętałem – wyznał po chwili, gdy zaczęliśmy jeść w przyjemnej ciszy.

– Jak inna?

– Jeszcze nie wiem.

Zastanowiłam się nad tym.

– Może to te piersi? – rzuciłam swobodnym tonem.

Zakrztusił się jedzeniem i kaszlał przez chwilę, podczas gdy ja siedziałam spokojnie, patrząc przed siebie.

– Tak. To mogą być te piersi – powiedział w końcu zduszonym głosem.

Zauważył moje piersi.

Punkt dla nich!

***

Tom pojawił się dopiero przed dwudziestą pierwszą.

– Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Miałem spotkanie z innym klientem.

– Nie przepraszaj, powinnam ci podziękować za znalezienie dla mnie czasu w swoim napiętym harmonogramie. Nie mam pojęcia, ile sobie liczysz za tę pracę, ale daj mi znać, żebym mogła…

– To już załatwione. Nie musisz się tym martwić – przerwał Jason.

– Ale…

– W porządku, panno Taylor…

– Proszę, mów mi Olive – przerwałam, sięgając po papiery, które mi podsunął.

– Olive, to dość standardowy kontrakt, ale będziemy musieli go przejrzeć, żeby sprawdzić, czy nie ma tam czasem jakiejś klauzuli, która ci nie odpowiada – kontynuował z uśmiechem.

Kiwnęłam głową. Nie miałam pojęcia o tych sprawach.

– Pierwsza dobra wiadomość – zaczął Tom, gdy Jason wstał, żeby przynieść mu coś do picia. – Temu projektowi nie grozi przerwanie procesu produkcji.

Niewiele z tego rozumiejąc, wpatrywałam się w niego bezmyślnie, więc wyjaśnił mi to nieco bardziej szczegółowo.

– Po zakupieniu praw do adaptacji przez producenta lub studio filmowe zwykle mija jakieś dwanaście–osiemnaście miesięcy, a czasem nawet więcej, zanim dojdzie do rozpoczęcia produkcji. Ale i tak nie ma na to żadnej gwarancji, więc proces może się opóźniać. W tym przypadku jednak chcą wykorzystać szum medialny wokół twojej książki, a w dodatku mają na pokładzie taką gwiazdę jak Jason, więc reszta pójdzie już bardzo szybko.

Pokochać Jasona

Подняться наверх