Читать книгу Tamta dziewczyna - Erica Spindler - Страница 9

ROZDZIAŁ CZWARTY

Оглавление

Godzina 7:10

Po oględzinach miejsca zbrodni Miranda i Jake przysiedli na maskach swoich aut, zaparkowanych jedno obok drugiego przed knajpką U Irmy: Kawa, Wypieki i Coś Ponadto. „Coś ponadto” obejmowało kanapki, za które można było dać się pokroić – w ostatecznym rozrachunku pewnie chirurgowi, zważywszy na niezbyt zdrowy skład kanapki: jajka, boczek i ser, a wszystko na maślanej bułeczce.

– Chcesz o tym pogadać? – spytał Jake i wgryzł się w swoją porcję.

– O czym?

– O tym, o czym nie mówisz od dwóch godzin, od kiedy zadałem ci pytanie o wycinek z gazety.

Spojrzała na niego.

– Patrzcie, jaki nagle się zrobił spostrzegawczy.

Jake się roześmiał i zajął kanapką. Miranda poszła w jego ślady i wykorzystała ten czas na zebranie myśli. Postanowiła odpowiedzieć wprost, bez kluczenia.

– Ten artykuł był o mnie. To ja byłam tą nastolatką.

Prychnął.

– Tego się nie spodziewałem. To tyle, jeśli chodzi o moją spostrzegawczość.

– Zatrzymano mnie za posiadanie nielegalnych substancji i posłano na pół roku do poprawczaka.

– Posiadanie czego? Trawki? Surowy wyrok.

– To nie była moja pierwsza przygoda z łamaniem prawa. Zdarzało mi się kraść w sklepie, pić, wagarować. A, i jeszcze niszczenie mienia publicznego.

– Niech zgadnę: graffiti?

– Aha.

– Dziwne, że nie dostałaś dożywocia.

Wydawał się rozbawiony. Nie rozumiał. Nie mógł rozumieć.

– Dorastałeś w innym miejscu. Nie mieszkałeś w przyczepie w nędznej dzielnicy, nie miałeś ojca, który był urodzoną ofiarą losu, i dwóch braci, którzy ochoczo brali z niego przykład. – Spojrzała mu w oczy. – Oczywiście, że wyciągnięto w stosunku do mnie surowe konsekwencje. Z takimi jak ja prawo się nie patyczkuje.

Pokręcił głową,

– Nie jesteś taka, Mirando.

– Już nie. – Wpatrzyła się w horyzont. – Byłam wściekła, kiedy usłyszałam wyrok. I rozgoryczona, bardzo rozgoryczona.

– A twoja mama?

– Przysparzałam jej samych kłopotów. Nie byłam warta zachodu. Myślę, że tak naprawdę ucieszyła się, że się mnie pozbyła.

– Przykro mi. Rzeczywiście nie do pozazdroszczenia.

Miranda schowała niedojedzoną kanapkę z powrotem do papierowej torebki i zsunęła się z maski.

– Moim zdaniem bardzo dobrze, że to mi się przytrafiło. Zmusiło mnie do zastanowienia się, dokąd zmierzam i czego pragnę od życia.

Jake przez chwilę nie odpowiadał, tylko patrzył przed siebie.

– Rader, od jak dawna jesteśmy partnerami?

– Od dwóch lat, a co?

– Dwóch i pół – poprawił ją. – Jesteśmy przyjaciółmi?

– No.

– Ufasz mi? – Potwierdziła skinieniem głowy. – To dlaczego dotąd mi o tym nie powiedziałaś?

Podeszła do kosza i wyrzuciła zawiniątko.

– To skomplikowane.

– Wcale nie. Jesteśmy przyjaciółmi i ufasz mi. Albo nie jesteśmy i nie ufasz.

– Jake, nie chodzi ani o ciebie, ani o nasze partnerstwo. Chodzi o mnie. Ta dziewczyna, o której ci opowiedziałam, już nie istnieje. Rozstałam się z nią.

– Rozstałaś się? – powtórzył. – Jak to zrobiłaś?

– Po prostu.

– Nie da się uciec od przeszłości. Ona zawsze cię dopadnie.

Uniosła brew.

– Nie filozofuj, Billings. Nie uciekłam od przeszłości, tylko zostawiłam ją tam, gdzie jej miejsce.

– Okej. – Zszedł z maski samochodu i wrzucił śmieci do pojemnika. – Mam pytanie.

– Dawaj.

– Dlaczego Stark zachował ten wycinek?

No właśnie. Nie dawało jej to spokoju.

– Sama chciałabym wiedzieć. Może chodzi o zwykły zbieg okoliczności, ale jakoś nie chce mi się wierzyć.

Tamta dziewczyna

Подняться наверх