Читать книгу 1632 - Eric Flint - Страница 8
Prolog
ОглавлениеTej tajemnicy nigdy nie udało się wyjaśnić. Podobnie jak meteoryt tunguski1 czy krater Valhalla na Callisto2, dołączy ona do katalogu zjawisk niewytłumaczalnych. Gdy po paru miesiącach stało się już jasne, że niemożliwe będzie odnalezienie szybkiej odpowiedzi, oczy całego świata zaczęły się stopniowo kierować w inną stronę. Przez kilka lat ludzie opłakujący swych bliskich naciskali na władze, aby kontynuowały śledztwo, ale niestety, do tego potrzebni byli prawnicy, a tych właśnie zabrakło. Sąd prędko ustalił, że katastrofa w Grantville była wolą bożą, więc z tego tytułu nie należy się żadne odszkodowanie. W ciągu dziesięciu lat katastrofa, wzorem zabójstwa Kennedy’ego, stała się pożywką dla fanatyków i zapaleńców, dzięki czemu nie było jej dane odejść w zapomnienie. Prawdopodobnie jednak żaden szanujący się naukowiec nie żywił nadziei, że zagadkę uda się ostatecznie rozwikłać.
Teorii, rzecz jasna, nie brakowało, choć z przyrządów pomiarowych nie można było niczego konkretnego odczytać. Niewielka czarna dziura przeszła przez atmosferę Ziemi — to była jedna z teorii. Inna (popularna do czasu, gdy w świetle późniejszych odkryć odrzucono obliczenia, na których się opierała) głosiła, że to oderwana superstruna3 wymierzyła planecie lekko chybiony cios.
Jedyną osobą, która była bliska zrozumienia, że oto powstał nowy świat, był pewien biolog Hank Tapper — student trzeciego roku biologii — dołączony praktycznie w ostatniej chwili do jednej z ekip geologów, wysłanych w celu zgłębienia przyczyn katastrofy. Spędzili oni kilka miesięcy na badaniu obszaru, który zastąpił część Wirginii Zachodniej. Jedynym wnioskiem, do jakiego doszli, było to, że ów nowy teren nie stanowił naturalnej części rejonu. Był on jednak bez wątpienia pochodzenia ziemskiego, co całkowicie ostudziło zapał UFO-maniaków.
Obcy teren został zmierzony, i to dość dokładnie. Tworzył idealną półkulę o promieniu pięciu kilometrów. Kiedy ekipa geologów odjechała, Tapper pozostał tam jeszcze przez kilka miesięcy. W końcu doszedł do wniosku, że identyczna flora i fauna występuje w pewnych częściach Europy Środkowej. Ogarnęło go podniecenie. Jego odkrycie pokrywało się z raportem archeologicznym, który — bardzo, ale to bardzo nieśmiało — sugerował, że zrujnowane domostwa odnalezione na nowym obszarze przywodzą na myśl przełom późnego średniowiecza i wczesnego okresu nowożytnego na ziemiach niemieckich. Podobnie było z siedmioma ciałami — dwóch mężczyzn, dwóch kobiet oraz trojga dzieci — znalezionymi w jednym z domów. Ogień w znacznym stopniu uszkodził zwłoki, jednak ślady na kościach wskazywały, że przynajmniej dwie spośród siedmiu osób zamordowano przy użyciu broni siecznej dużych rozmiarów.
Badania zębów wskazywały na to, że ci ludzie albo nie należeli do epoki współczesnej, albo też — z niejasnych przyczyn — ich uzębienie nigdy nie było leczone. Z drugiej jednak strony ekspertyza jednoznacznie stwierdzała, że morderstwa popełniono niedawno. Ponadto w momencie odnalezienia domostw z ich zgliszczy wciąż unosił się dym.
Przez kolejne miesiące Tapper sprawdzał, czy gdzieś w Europie Środkowej nie zniknął jakiś fragment terenu, ale niestety niczego nie znalazł.
Jedynym możliwym wyjaśnieniem było przeniesienie zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Tapper miał przed sobą dobrze zapowiadającą się karierę, która ległaby w gruzach, gdyby ujawnił swe przypuszczenia bez okazania jakichkolwiek dowodów. A jeśli miał rację, to nie mogło być mowy o dowodach. Jeżeli cokolwiek pozostało z zaginionego terenu, przepadło gdzieś w otchłani czasu.
Tak więc Tapper musiał się pogodzić z tym, że jego całoroczny wysiłek poszedł na marne. Opublikował, rzecz jasna, wyniki swoich badań, lecz jedynie w postaci suchych i rzeczowych sprawozdań, i to w mało znaczących periodykach. Niczego nie sugerował, nie starał się nawet wyciągać wniosków — zależało mu na braku jakiegokolwiek zainteresowania ze strony opinii publicznej.
I dobrze się stało. Zrujnowałby sobie bowiem karierę, i to na próżno — nikt by mu nie uwierzył. A gdyby nawet ktoś taki się znalazł, to najbardziej skrupulatne przetrząśnięcie Europy Środkowej nie wykazałoby istnienia tam pasującej półkuli. Ona oczywiście tam była — w rejonie Niemiec zwanym Turyngią — ale prawie czterysta lat wcześniej, i jedynie przez ułamek sekundy. Gdy tylko dokonało się przemieszczenie obydwu półkul, nowy świat oddzielił się od starego.
Poza tym prawda była dużo dziwniejsza niż to, co przychodziło Tapperowi do głowy, choć nawet on przypuszczał, że przyczyną mógł być jakiś galaktyczny kataklizm.
***
W rzeczywistości katastrofa w Grantville była skutkiem tego, co ówcześni ludzie zwykli nazywać „przestępczą nieumyślnością”. Spowodował ją odłamek kosmicznego śmiecia, oderwany fragment czegoś, co (z braku lepszego określenia) mogłoby zostać nazwane dziełem sztuki. Można by rzec: odłamek rzeźby. Assiti dawali upust swym solipsystycznym4 zapędom przy użyciu materii czasoprzestrzennej, nie zdając sobie sprawy z wpływu, jaki ich „sztuka” wywiera na resztę wszechświata.
Osiemdziesiąt pięć milionów lat później Assiti zostali unicestwieni przez Fta Tei. Jak na ironię, Fta Tei byli bocznym odgałęzieniem jednego z wielu gatunków wywodzących się z rasy ludzkiej. Nie powodowała nimi jednak chęć zemsty. Fta Tei nie mieli pojęcia o swych korzeniach sięgających odległej planety zwanej Ziemią, a tym bardziej nie wiedzieli o katastrofie, która miała tam miejsce. Przyczyną eksterminacji było to, że — pomimo wielu wyraźnych ostrzeżeń — Assiti nie przestali oddawać się swej szkodliwej i nieodpowiedzialnej sztuce.
1 Meteoryt tunguski — meteor, który w 1908 roku eksplodował parę kilometrów nad ziemią w rejonie syberyjskiej rzeki Podkamienna Tunguska; wybuch spustoszył okoliczną tajgę na obszarze ponad 2000 km2, powalając drzewa i wywołując pożary. [wróć]
2 Callisto — jeden z księżyców Jowisza; Valhalla — nazwa krateru na tymże księżycu. [wróć]
3 Superstruna — teoria superstrun przedstawia wszelkie znane cząstki elementarne i oddziaływanie sił jako skutek drgań obiektów zwanych superstrunami. [wróć]
4 Solipsyzm — pogląd filozoficzny, według którego istnieje tylko jednostkowy podmiot poznający, a cała rzeczywistość jest jedynie efektem jego wrażeń. [wróć]