Читать книгу Znalazłam klucz do szczęścia - Ilona Felicjańska - Страница 10
Cel – szczęście
ОглавлениеKsiążkę Sztuka szczęścia. Poradnik życia Dalajlama zaczyna od stwierdzenia: „Myślę, że głównym celem życia jest poszukiwanie szczęścia. To oczywiste. Bez względu na to, czy jesteśmy wierzący, czy nie, czy wyznajemy taką, czy inną religię, wszyscy szukamy sposobu na polepszenie swojego życia. Głównym motorem naszych działań jest więc dążenie do szczęścia”[5].
Następnie Dalajlama mówi, że szczęście jest możliwe do osiągnięcia tu na ziemi. Że da się je „wytrenować”. Trzeba rozpoznać czynniki i działania, które prowadzą do szczęśliwego życia i je rozwijać, oraz eliminować te, które prowadzą do cierpienia. Dążenie do szczęścia przynosi nie tylko korzyści indywidualne, ale też społeczne. Wiele eksperymentów wykazało, że ludzie szczęśliwi są skłonniejsi do pomagania innym. Howard C. Cutler, współautor książki Sztuka szczęścia. Poradnik życia przytacza dwie ciekawe historie, które są dowodem na to, że szczęście zależy bardziej od stanu umysłu niż od warunków zewnętrznych:
„Dwa lata temu moja przyjaciółka miała nieoczekiwany przypływ gotówki. Osiemnaście miesięcy wcześniej porzuciła zawód pielęgniarki i zatrudniła się w małej klinice, którą otworzyli dwaj przyjaciele. Firma odniosła błyskawiczny sukces finansowy i po osiemnastu miesiącach klinika została wykupiona przez duży konglomerat za ogromne pieniądze. Posiadając udziały w firmie, moja przyjaciółka stała się właścicielką fortuny, która pozwoliła jej w wieku 32 lat przejść na emeryturę. Niedawno widziałem się z nią i spytałem, jak się jej podoba nowy rozdział w życiu. Odpowiedziała: – Wspaniale jest podróżować i robić wszystkie te rzeczy, o których zawsze marzyłam. Ale – dodała – to dziwne, jak po tej całej ekscytacji, po tym, jak nagle zarobiłam tyle pieniędzy, wszystko wróciło do normalności. Pewne sprawy wyglądają z pewnością inaczej – kupiłam nowy dom i parę innych rzeczy, ale ogólnie biorąc, nie sądzę, że teraz jestem dużo szczęśliwsza niż przedtem.
Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy moja koleżanka korzystała ze swoich nieoczekiwanych zysków, okazało się, że mój inny przyjaciel, mniej więcej w jej wieku, jest nosicielem wirusa HIV. Rozmawialiśmy o tym, jak sobie radzi z tą sytuacją. – Oczywiście na początku byłem zdruzgotany – powiedział. – Pogodzenie się z tym, że noszę w sobie wirus, zabrało mi prawie rok. Przez ostatnie kilka miesięcy coś się jednak zmieniło. Wydaje mi się, że teraz bardziej korzystam z dnia i w każdej chwili mego życia czuję się o wiele szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej. Chyba po prostu bardziej doceniam codzienne radości i jestem wdzięczny za to, że jak dotąd nie mam żadnych poważnych symptomów AIDS, i dlatego mogę naprawdę cieszyć się z tego, co posiadam. I chociaż wolałbym być zdrowy, muszę przyznać, że w pewien sposób ta choroba zmieniła moje życie... na lepsze... (…) W ciągu ostatniego roku pogodzenie się z własną śmiertelnością otwarło przede mną całkiem nowy świat. Zacząłem po raz pierwszy w życiu interesować się duchowością, czytać książki na ten temat i rozmawiać z ludźmi... Odkrywam tak wiele rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Wszystko to sprawia, że radością napawa mnie samo wstawanie z łóżka o poranku i czekanie na to, co przyniesie dzień”[6].
Ilse Kutschera, lekarka kardiolożka i psychoterapeutka, pracująca metodą ustawień rodzinnych Hellingera, łączy klasyczną medycynę z wieloma metodami psychoterapeutycznymi, by uwolnić pacjentów od cierpienia. W jej przekonaniu każdy człowiek ma zdolność do bycia szczęśliwym, ale musi zdecydować, że odrzuca cierpienie i rolę ofiary. Wydaje się to proste, a jednak nie jest, o czym będę pisać w rozdziale o przemocy i radykalnym wybaczaniu. W książce Nie wiem, co mi jest Kutschera przywołuje definicję szczęścia Berta Hellingera: „Szczęście polega na tym, że jest się zadowolonym z tego, co się ma”[7] i wyjaśnia, że ten stan wbrew pozorom nie jest łatwo osiągnąć i zależy od nastawienia: „Tajemnicą kryjącą się za tym jest nastawienie: «Mam wystarczająco dużo, i to, co otrzymałem, przyjmuję z wdzięcznością». Gdy pielęgnuje się nastawienie: «Za mało dostałem, moment był niewłaściwy, nie było to we właściwych warunkach», wtedy pozostaje uczucie, że się nie dostało dość, żeby być naprawdę szczęśliwym. Według mojego doświadczenia to zadowolenie polega często na decyzji. Tę decyzję «Jest dosyć tego, co otrzymałem» można wesprzeć ustawieniem rodzinnym”[8].
A czym jest szczęście dla mnie? Jest zgodą na mnie taką, jaka jestem i na takie życie, jakie mam.
To, że zakończyłam poprzednią książkę rozdziałem stwierdzającym, że jestem szczęśliwa, nie zakończyło mojego poszukiwania szczęścia. Prawdę mówiąc, dopiero je rozpoczęło. Bo szczęście jest jak mięsień, który wymaga trenowania. Czasem zdarzają się kontuzje. I ja ten mięsień trenuję, znajdując różne metody, bo go utrzymywać w dobrej formie. Książka, którą trzymasz w ręku, jest zapisem moich poszukiwań. Przywołuję w niej ludzi, którzy byli moimi drogowskazami. Cytuję książki, które poszerzyły moje postrzeganie szczęścia. Opisuję techniki i metody, których sama doświadczyłam. Każdy z tych elementów traktuję jako cegiełkę w cudownym gmachu szczęścia, jaki buduję.
Niektóre z nich były większe i miały zasadnicze znaczenie, ale każda była potrzebna. A ja cały czas jestem w drodze.