Читать книгу Znalazłam klucz do szczęścia - Ilona Felicjańska - Страница 9

Co to jest szczęście?

Оглавление

Szczęście nie ma jednej prostej definicji. Kojarzy się z zadowoleniem, spełnieniem, pomyślnością, sprzyjającym splotem okoliczności. Można napisać traktat O szczęściu, jak to zrobił Władysław Tatarkiewicz, zebrać filozoficzne rozważania na temat szczęścia, ale nie jest to równoznaczne z odpowiedzią, czym ono jest, ani tym bardziej, co zrobić, aby je osiągnąć. I czy w ogóle jest osiągalne. Po rozważeniu różnych pojęć, z którymi szczęście jest znaczeniowo i językowo związane, Tatarkiewicz definiuje je jako: „p e ł n e i t r w a ł e zadowolenie z c a ł o ś c i życia”[2]. „Pełne”, „trwałe” i „całości” są w tej definicji słowami kluczowymi. Mówią one o szczęściu idealnym, którego nie da się osiągnąć. Tatarkiewicz od razu jednak zaznacza: „Należy odróżniać i d e a ł szczęścia od szczęścia r e a l n e g o. Ideał szczęścia można rzeczywiście określić jako zadowolenie pełne, całkowite, trwałe. Co innego szczęście realne. Jednakże i dla niego można utrzymać tę samą definicję, z tą tylko różnicą, że terminy w niej zawarte – pełnia, całkowitość, trwałość – otrzymają inną interpretację. Mianowicie będą rozumiane aproksymatywnie (= orientacyjne, przyp. IF). Podaną definicję szczęścia należy brać jako miarę najwyższą, idealne maksimum szczęścia. I przyjmować, że szczęśliwy jest już ten, kto się do tego ideału, do tego maksimum z b l i ż a”[3].

Nad szczęściem filozofowie głowili się od wieków. Epikur wiązał je z przyjemnościami zmysłowymi, stoicy – z brakiem cierpienia, Arystoteles z działaniem zgodnym z naturą. W buddyzmie szczęście można osiągnąć, gdy pozbędziemy się wszystkich pragnień. Wraz z chrześcijaństwem w centralnym miejscu pojawił się Bóg, jako jego źródło. Szczęście można było osiągnąć tylko, postępując zgodnie z Jego nakazami (dotyczy to także innych religii), a i tak to prawdziwe możliwe było do osiągnięcia dopiero po śmierci. Głoszono, że im większe cierpienie na ziemi, tym większe zasługi i szczęście w niebie. Dopiero w czasach nowożytnych przywrócono szczęściu takie elementy jak przyjemność, zadowolenie. A także sprawczość – szczęście zaczęło znów zależeć nie tylko od Boga, ale także od człowieka. Tatarkiewicz zauważa, że bardzo dużo przepisów i poglądów na szczęście głoszonych na przestrzeni wieków, jest ze sobą sprzecznych. Są systemy, i do nich należą religie, które uważają szczęście przyszłe (raj, zbawienie) za bardziej wartościowe (albo wręcz jedyne możliwie) niż teraźniejsze. W opozycji stoją przekonania, że szczęście można odczuć tu i teraz, dlatego należy się cieszyć dniem dzisiejszym. Przykład na inną parę sprzecznych przekonań: aby osiągnąć szczęście, należy korzystać z okazji i doznawać jak najwięcej przyjemności”, w opozycji do: aby osiągnąć szczęście, trzeba ograniczyć zbędne przyjemności, a najlepiej pozbyć się wszelkich pragnień. Pisze Tatarkiewicz: „Wielu ludzi sądzi, że szczęście jest w majątku. Stoicy zaś wszystkich czasów twierdzą, że majątek może tylko szczęściu stać na przeszkodzie. A pośrednie stanowisko powiada, że o szczęściu nie stanowi wprawdzie majątek, ale jego odpowiedniość od potrzeb. (…) Szczęście zależy od pomyślnych warunków życia – tak myśli przeciętny człowiek. Przeciwnie, zależy tylko od nas samych – tak uczą filozofowie, począwszy od Sokratesa i stoików”[4].

A jak filozofia ma się do życia? Gdy pytam znajomych, co to jest szczęście, najmniejszy kłopot z odpowiedzią mają dzieci. Sześcioletni syn koleżanki powiedział bez sekundy wahania, że „Szczęście jest wtedy, jak jest przyjemnie”, a inne dziecko: „Kiedy układam klocki lego”. Moi synowie mówią, że są szczęśliwi, kiedy wszystko się udaje i są zadowoleni. Im ktoś starszy, tym częściej definiuje szczęście przez to, czym ono nie jest. Ola (47 lat): „Gdy nie ma problemów”, Andrzej (57 lat): „Gdy nie ma cierpienia”, Joanna (62 lata): „Gdy się nie choruje”. Dla wielu osób szczęście to „abstrakcja, ostatecznie – krótkie, pojedyncze chwile” (Renata, 50 lat), „Nie wiem” (Anna, 40 lat). Wielu ludzi szczęście wiąże z rodziną i dziećmi: „Jak patrzę na córeczkę, widzę szczęście” (Basia, 45 lat) oraz z pasją: „Jestem szczęśliwa, jak coś organizuję” (Kasia, 30 lat), „Szczęście to poczucie, że to co robię, ma sens” (Aneta, 44 lata). Monika (lat 35) powiedziała mi, że jej szczęście wynika z poczucia bezpieczeństwa, Oldze (lat 25) kojarzy się z wolnością, a Małgosi (38 lat) z dobrym seksem. Młode kobiety (Anna, 29 lat, Klaudia, 24 lata) wiążą je z partnerem.

Na dzień dobry można w księgarniach znaleźć co najmniej kilkadziesiąt książek, które mają szczęście w swoim tytule. Z wyjaśnieniami, czym jest, i poradami, jak je osiągnąć. Dlaczego więc mimo wszystko tak trudno o szczęście? Skoro wszyscy szczęścia pragniemy, dlaczego nie mamy prostej recepty na osiągnięcie go? Chyba dlatego, że jest powiązane z wieloma aspektami życia, akceptacją, miłością, poczuciem sensu. Kiedy patrzę na kobiety z pokolenia mojej mamy, mam wrażenie, że ciągnie się za nami to straszne, pochodzące z pierwszych wieków chrześcijaństwa, przekonanie, że prawdziwe szczęście można osiągnąć dopiero po śmierci. Znajduje ono odzwierciedlenie w powiedzeniu, że trzeba „dźwigać swój krzyż”. Zgodnie z tym przeświadczeniem życie doczesne jest pełną trudności drogą, która ma przygotować duszę na spotkanie z Bogiem. Im więcej cierpienia na ziemi, tym większe szczęście w niebie. Ile z tych kobiet zastanawiało się nad tym, czy są szczęśliwe? Ile w ogóle dawało sobie prawo do myślenia o szczęściu?

Znalazłam klucz do szczęścia

Подняться наверх