Читать книгу Smakoterapia - Iwona Zasuwa - Страница 4
Zamiast wstępu
ОглавлениеEee, nieee, przez ciebie i te twoje zdjęcia to już jest ziiimneee! – brzmiało zdanie najczęściej wykrzykiwane przez sfrustrowanego kilkulatka, zanim jeszcze doszłam do wprawy w żonglowaniu jednoczesnym serwowaniem posiłku, obfotografowywaniem tegoż i spożywaniem go w iście rodzinnej atmosferze…
Dopiero kiedy zabrałam się na serio do kompletowania treści do Smakoksiążki, dotarło do mnie, o czym często piszą do mnie użytkownicy Smakoterapii. Że istotnymi walorami przygotowywanych przeze mnie przepisów są – nie licząc początkowej motywacji prozdrowotnej (stan zdrowia mojego dziecka) – prawda i autentyczność zawartości talerza. Dopiero pracując nad profesjonalnym wydawnictwem kulinarnym, zdałam sobie sprawę, jak bardzo nieprofesjonalna jest i ma pozostać moja działalność. W projekcie nie brali udziału zawodowy kucharz ani zawodowi styliści potraw nawilżający dania gliceryną, by prezentowały się idealnie i smakowicie, ja nie wykonałam substytutów potraw, nie użyłam wykałaczek podtrzymujących konstrukcje na talerzu, nie zamieściłam zakupionych w Internecie przypadkowych zdjęć skorygowanych tak, by pasowały kolorystycznie do koncepcji. Żadnego oszustwa!
Macie zatem przed sobą najprawdziwsze menu prawdziwej rodziny. Swoisty pamiętnik kulinarny „Matki Smakoterapii”, która zbierała i tworzyła przepisy na stronę smakoterapia.pl, mając na względzie dobrostan najbliższych.
A koszty? Wszystkie zdjęcia zostały okupione mękami domowników. Bo kto byłby szczęśliwy, kiedy kiszki marsza grają, a matka – zamiast z kuchni do jadalni – biega po domu w poszukiwaniu lepszego światła? Przeciąga strunę, psuje rodzinną atmosferę, irytuje otoczenie… Wiadomo, chłopaki głodne to złe ☺. Na szczęście do wszystkiego można się przyzwyczaić. Do błyskawicznego podgrzewania potraw również, zwłaszcza że rekompensata na talerzach smakowita i w dodatku zdrowa.
Drodzy, zatem jest! Przed wami Smakoterapia w wersji papierowej. Wszystkie zamieszczone w niej dania zostały wykonane i obfotografowane – mniej lub bardziej udolnie – przez autorkę, która przepisy opracowała na smakoterapii, a następnie skonsumowane przez jej rodzinę oraz krewnych i znajomych Królika.
Cudowne zdjęcia dodatkowe wykonała Dorota Zyguła-Siemieńska.
PS 1. Dziękuję ci, Synu, za wyzwanie, jakie podjęłam wraz z twoim przyjściem na świat. Pójdę dalej tą drogą.
Dziękuję Wam obu – mój Mężu, mój Synu – za cierpliwość (i przepraszam za wszystkie zimne posiłki!).
Dziękuję, Mamo i Tato. Bez was nic.
PS 2. Dziękuję, pozostała Rodzino! (A widzicie? Miałam rację, gdy mówiłam, że wszyscy w końcu wylądujecie „na smakoterapii”! ☺)