Читать книгу Obywatelstwo w perspektywie socjologicznej - Jacek Raciborski - Страница 7
Wzorce starożytności
ОглавлениеPo tym wstępie można już bardziej systematycznie zająć się dziedzictwem starożytności. Historycy państwa i prawa wyróżniają dwa wzorce obywatelstwa: grecki i rzymski[5]. Wzorzec grecki, związany z demokracją ateńską, odnosi się do obywatelstwa jako statusu niesłychanie ekskluzywnego. W V wieku p.n.e. w ateńskiej polis – jak się współcześnie szacuje – obywatele stanowili zaledwie 15% mieszkańców (Baszkiewicz 1998, s. 21). Fundamentem demokratycznego obywatelstwa było: osobista wolność, wynikająca z urodzenia z wolnych rodziców, zamieszkiwanie w obrębie polis, bycie pełnoletnim mężczyzną. Obywatelstwo oznaczało równość praw i obowiązków w stosunku do innych obywateli. Jednakże ekskluzywność tego statusu polegała także na czymś innym: na moralnym obowiązku obywateli czynnego uczestnictwa w decydowaniu o sprawach wspólnoty. Obywatelstwo było więc statusem moralnym, było cnotą. Oznaczało zaangażowanie, wiedzę o sprawach polis, roztropność. Te oczekiwania explicite znajdujemy i w Państwie Platona, i w Polityce Arystotelesa.
We współczesnym języku powiedzielibyśmy, iż wzorzec grecki zakłada podmiotowość obywateli, którzy tworzą związek obywateli – państwo. I nie są jego poddanymi, tylko twórcami, władza ma zaś charakter techniczny. Techniczny aspekt rządzenia znakomicie zostaje podkreślony przez fakt, iż dobór większości urzędników odbywał się przez losowanie z grona obywateli. Ale w demokracji ateńskiej istniała też stopniowalność obywatelstwa. Kobiety (wolne) miały wszelkie prawa z wyjątkiem praw politycznych – był to status na wpół obywatelski. Niektóre prawa mieli też metojkowie. Ateński, bardzo wymagający wzorzec obywatelstwa był możliwy dzięki temu, że większość mieszkańców stanowili niewolnicy, metojkowie, kobiety i dzieci, a obywatelstwo było prawie profesją[6]. Nawiasem mówiąc, diety za udział w zgromadzeniach – często krytykowane we współczesnym parlamentaryzmie – to pomysł grecki. Wzorzec grecki nie jest jednak tak bardzo indywidualistyczny, jakby z tej prezentacji wynikało. Georg Jellinek – przywoływany przez Trzcińskiego (2006, s. 33–35) – zauważał, że brakowało zinstytucjonalizowanych gwarancji sfery wolności obywatelskich i w konsekwencji wyraźnego oddzielenia sfery publicznej od prywatnej, ale mimo to Jellinek wskazywał na rozległy zakres wolności obywatela Aten (patrz Jellinek 1924). Natomiast myśliciel o wiek wcześniejszy, Benjamin Constant, w słynnej rozprawie O wolności starożytnych i nowożytnych podkreślał kolektywny charakter statusu obywatela, brak wolności osobistych i gwarancji bezpieczeństwa. Obywatelstwo mogło się w pełni urzeczywistnić tylko we współdziałaniu z innymi obywatelami (patrz Constant 2002). Ważny krytyczny argument wobec greckiego wzorca przedstawia także Giovanni Sartori (1994, s. 345–347). Zauważa, że w antycznej Grecji uformował się „obywatel totalny” w tym sensie, iż całym światem obywatela było życie polityczne, unieważniające inne sfery, zwłaszcza wytwarzanie dóbr ekonomicznych. Z czasem musiało to prowadzić do ostrego konfliktu klasowego, grabieży i upadku polis.
Argument za argument. Friedrich von Hayek (2006, s. 170–171) interpretuje koncepcję wolności i obywatelstwa starożytnych Greków wybitnie indywidualistycznie, wskazując na znaczenie równości wobec prawa, rządy prawa, niezawisłość sędziów i swobody w życiu prywatnym, co potwierdza następującym cytatem ze słynnej mowy Peryklesa: „W naszym życiu państwowym kierujemy się zasadą wolności. W życiu prywatnym nie wglądamy z podejrzliwą ciekawością w zachowanie naszych współobywateli, nie odnosimy się z niechęcią do sąsiada, jeśli zajmuje się tym, co mu sprawia przyjemność” (Tukidydes 2003, s. 105). Hayek wprost krytykuje Constanta za przejęcie od Hobbesa i upowszechnienie fałszywego obrazu greckiej wolności. Ten wielowiekowy już spór, nadal żywy, jest w gruncie rzeczy fragmentem szerszego sporu między republikanizmem a liberalizmem i świadczy dodatkowo o tym, jak arbitralne oraz „konstruktywistyczne” może być odczytywanie klasyków.
Rzymska instytucja obywatela jest bardzo dobrze znana, gdyż znalazła skodyfikowany wyraz. Za sprawą Cycerona zaś zyskała wieczność właściwą filozoficznym ideom. Oto jego znana formuła zawierająca esencję kwestii obywatelstwa: „Czym jest bowiem państwo, jeżeli nie opartym na prawie związkiem obywateli”[7]. Odwracając definicję, mowa więc o członkostwie w związku noszącym nazwę „państwo”. Przypomina to przywołane wcześniej nowożytne rozumienie obywatelstwa.
Instytucja obywatelstwa rzymskiego istotnie ewoluowała. Wyrastała z przekonania, że „wszyscy ludzie są wolni lub niewolni” (Gajus, cyt. za: Trzciński 2006, s. 50). W praktyce ta dychotomia załamywała się i z czasem wykształciło się kilkanaście kategorii ludności o zróżnicowanym statusie obywatelskim: od pozbawionego wszelkich praw niewolnika, przez wyzwoleńca, kolona, plebejusza aż do patrycjusza. W początkowym okresie republiki prawdziwie pełne obywatelstwo cechowało wyłącznie patrycjuszy. W III wieku p.n.e. plebejusze uzyskują pełne prawa polityczne, pojawiają się plebiscita, czyli uchwały plebsu, najpierw zatwierdzane przez senat, a później automatycznie zyskujące moc ustaw obowiązujących ogół Rzymian. Norman Davies (1998, s. 197), odwołując się do tej sytuacji, napisał, iż plebejusze stali się częścią politycznego establishmentu – przesadził, ale podkreślił to, że w pewnych warunkach sam status polityczny, niezależnie od statusu ekonomicznego, staje się podstawą wielkiego uprzywilejowania. Te warunki to sytuacja, w której większość ludzi z danej zbiorowości tego statusu nie ma, albo warunki, gdy status obywatelski jest podstawą prawnie gwarantowanego bezpieczeństwa socjalnego, co zdarzyło się dopiero dwa tysiąclecia później w obrębie europejskiego państwa dobrobytu.
Z czasem wykształcił się w imperium rzymskim model, którego podstawą był domicyl i status wolnego człowieka. Obywatelstwo zaczęło się odnosić do równej ochrony jednostek przez prawo. Idzie o równe podleganie prawu, a nie równość praw politycznych, gdyż te były bezpośrednią konsekwencją usytuowania w skomplikowanej strukturze rodowo-klasowej i administracyjnej. W pismach Cycerona mocno podkreśla się wymiar moralny państwa i obywatelstwa. Państwo jest opartą na zasadzie sprawiedliwości rzeczą wspólną (res publica). Podstawowe cnoty obywatelskie to służba wojskowa, przestrzeganie prawa, ewentualnie dobre pełnienie urzędów i, oczywiście, płacenie podatków. Ze statusem obywatela nie łączono jakichś szczególnie wysokich oczekiwań co do aktywnego uczestnictwa w stanowieniu prawa czy też podejmowaniu innych ważnych decyzji dotyczących wspólnoty. Co istotne, nie tylko obywatele byli zobowiązani do świadczeń na rzecz państwa (podatki i armia). Status obywatelski był coraz częściej nadawany za zasługi, a nie tylko dziedziczny.
W miarę rozwoju Imperium Romanum obywatelstwo nadawano również zbiorowo mieszkańcom niektórych przyłączanych terytoriów. Było to obywatelstwo ekstensywne i, inaczej niż u Greków, istniał wyraźny podział między tym, co prywatne a tym, co publiczne. Ważny był element kosmopolityczny tego obywatelstwa: zostało ono oderwane od etniczności. Obywatelstwo było dobrem zewnętrznym, zapewnianym i gwarantowanym przez państwo – to pragnę wyeksponować – oraz stopniowalnym, nawet formalnie. Było obywatelstwo i półobywatelstwo, brak obywatelstwa i jeszcze rozliczne odmiany tych statusów wynikające z bardzo szczegółowych praw. Nie był to też status totalny i niewzruszalny: obywatelstwo można było stracić, na przykład za długi. Łatwo dostrzec, jak wiele rzymski wzorzec obywatelstwa miał cech gotowych do wykorzystania w nowożytnych państwach – klasowych, o wielkiej liczbie ludności i zajmujących rozległe terytoria.