Читать книгу Tajemnica Zegarmistrza - Jack Benton - Страница 15
10
ОглавлениеNastępnego ranka przy śniadaniu Slim ocenił, że pani Greyson była w dobrym nastroju, więc poprosił ją do siebie. W tym momencie dochodzące z kuchni pogwizdywanie nagle ustało, niczym radosna pieśń leciwego, lecz radosnego ptaka. Kobieta wymaszerowała z kuchni ściskając fartuch, jak gdyby chciała uświadomić Slimowi, w jak kłopotliwej sytuacji ośmielił się ją postawić.
- Panie Hardy? Mam nadzieję, że wszystko w porządku?
- Oczywiście – uśmiechnął się, dźgając talerz widelcem. – Moja mama przyrządzała jajecznicę w podobny sposób. Zawsze bardzo mi smakowała.
- To… dobrze. W czym mogę panu dziś pomóc?
- Wczoraj udałem się do Trelee. Trochę zabłądziłem na wrzosowisku, ale jedna starsza pani była na tyle uprzejma, by mnie pokierować. Chciałem wysłać jej list z podziękowaniami, ale obawiam się, że jej nazwisko wyleciało mi z głowy.
- I sądzi pan, że ja będę je znała?
- Powiedziała, że mieszka w dawnym domu Amosa Bircha. Na Worth Farm. Nie zna pani przypadkiem nazwiska nowych właścicieli?‘
- A jacy tam oni nowi? Siedzą tam od wielu lat.
Slim podtrzymał uśmiech i skinął głową, chcąc zachęcić kobietę do kontynuowania.
- Tinton – powiedziała pani Greyson. – Maggie Tinton. Chyba miał pan szczęście i spotkał ją w jej dobry dzień. Drugiej takiej zgryźliwej baby nie znajdzie pan tutaj. A na pewno ja wydawałam się panu najgorsza.
Twarz Slima zaczęła go boleć od uśmiechania się.
- Jej mąż, Trevor, to o wiele sympatyczniejszy człowiek. Kiedyś pijał w Koronie, dopóki… Ach, to było dawno temu.
- Co takiego?
Pani Greyson rozwinęła fartuch, trzasnęła nim i zmarszczyła się, jak gdyby Slim prosił ją o przekroczenie jakiejś granicy moralności.
- Mówiono… Ludzie gadali, że oni maczali w tym palce.
- W czym?
- W zniknięciu Amosa – zanim Slim zdołał jej odpowiedzieć, dodała: - To oczywiście niedorzeczne. Tintonowie przyjechali tu z Londynu. Skąd mogli wiedzieć cokolwiek o Amosie? Poza tym Mary mieszkała tam jeszcze przez dziesięć lat po jego zniknięciu. Tintonowie po prostu ustrzelili dobrą okazję.
- Ludzie naprawdę myślą, że oni mają z tym coś wspólnego?
- No pewnie, że nie. To była tylko głupia plotka, ale oboje się obrazili i odcięli od miejscowej społeczności.
- Coś mi się zdaje, że dobrze pani ich zna.
- Grywałam z Maggie w brydża, ale przestała się pojawiać.
- To tak jak przyznanie się do winy.
- Poczuli się urażeni i tyle – odparła. – Przyjechali tu na emeryturę podobną do archetypu wiejskiego życia, jakie widzi się w telewizji. Pewnie wyobrażali sobie społeczność miejscowych prostaczków, którzy będą czekać z otwartymi ramionami, aby zabierać ich na wiejskie festyny i poranną kawkę. Nie dostali tego, czego chcieli, więc wypięli się.
- I nie ma opcji, żeby mieli cokolwiek wspólnego ze zniknięciem Amosa Bircha?
- Nic, a nic – pokręciła głową pani Greyson.
- A co pani zdaniem się stało?
- Nie mieliśmy rozmawiać o pani Tinton? – przewróciła oczami pani Greyson.
- Na pewno się pani zastanawiała. Wydaje się, że znała się pani z nimi.
- Po prostu zostawił rodzinę – westchnęła pani Greyson. – Co tu więcej wiedzieć? Amos odłożył dużo pieniędzy i często wyjeżdżał w interesach, na spotkania zegarmistrzowskie i takie tam. Chce pan znać moje zdanie? Znalazł sobie za granicą jakąś latawicę i uciekł do niej.
- Nie prościej byłoby mu się rozwieść?
- Nie mam na to czasu – fuknęła pani Greyson, zwijając znowu fartuch i dodając na odchodne: - Udanego spaceru, panie Hardy.
Slim odprowadził ją wzrokiem. Był niemal pewien, że nie wyciągnie od niej więcej informacji. Jednak gdy pani Greyson mówiła o innej kobiecie zauważył na jej twarzy rumieniec, którego wcześniej tam nie dostrzegł.